» Recenzje » Funky Koval - Wydanie kolekcjonerskie

Funky Koval - Wydanie kolekcjonerskie


wersja do druku

Kosmiczny detektyw nadal jest wielki

Redakcja: Mały Dan

Funky Koval - Wydanie kolekcjonerskie
Od daty premiery pierwszego komiksu z Funky Kovalem zatytułowanego Kosmiczny detektyw minęły już ponad trzy dekady, z kolei ostatni tom Wrogie przejęcie ujrzał światło dzienne zaledwie trzy lata temu. Obecnie za sprawą Wydawnictwa Komiksowego oraz oficyny Prószyński i S-ka wszystkie opublikowane dotąd albumy zostały zebrane w jedną całość oraz oprawione w ekskluzywne wydanie kolekcjonerskie. Tym samym niezwykle zasłużona dla polskiego komiksu seria uzyskała bardzo atrakcyjną formę. A jak zniósł to słynny międzyplanetarny agent? Stracił coś ze swojego wigoru czy też wytrzymał próbę czasu?

Pierwszą myślą, jaka może przyjść do głowy po lekturze zbiorczego albumu z przygodami Funky Kovala, jest pytanie o sens ich omawiania. Czy w Polsce znajdzie się chociaż jeden miłośnik komiksu, który nigdy wcześniej nie czytał o jego perypetiach? Odpowiedź pojawia się bardzo szybko i jest twierdząca. Uzmysłowić sobie bowiem należy, iż w ciągu wielu lat, które upłynęły od premierowej publikacji, narodziło się i dojrzało kolejne pokolenie fanów sztuki komiksowej, którzy niekoniecznie zdążyli zaznajomić się z dziełem kultowym dla ich rodziców. A sama tylko wizja tego, że przygody Funky'ego mogłyby popaść w zapomnienie, jest zwyczajnie nie do przyjęcia. Z drugiej zaś strony weterani otrzymali unikatową okazję zaopatrzenia się w kompletną edycję wszystkich wydanych dotąd albumów.

Przygody Funky Kovala bez dwóch zdań należy zaliczyć w poczet narodowego dziedzictwa kulturowego powstałego w latach schyłkowego PRL-u. O należne mu miejsce warto dopominać się głośno, mimo iż dla wielu ignorantów jest to "jedynie" komiks. Funky Koval to dzieło, które chyba na trwałe zagościło się w świadomości setek tysięcy Polaków, kształtując młodzieńcze zainteresowania oraz stanowiąc prawdziwą duchową ucztę. Aby zrozumieć, dlaczego tak się stało, należy cofnąć się w czasie do szarych i smutnych lat Polski Ludowej okresu stanu wojennego. Wówczas to na łamach miesięcznika Fantastyka ukazała się powieść z zupełnie innego świata...

Autorzy komiksu, Bogusław Polch, Maciej Parowski i Jacek Rodek, w roku 1982 za sprawą Kosmicznego detektywa - znanego obecne pod tytułem Bez Oddechu - dostarczyli czytelnikom wszystkiego, czego wówczas najbardziej brakowało w sferze kulturalnej: szalenie ekspresyjną powieść osadzoną w realiach "zgniłego Zachodu", pełną efekciarstwa i gadżetów niedostępnych szaremu obywatelowi. I chyba nikomu nie przeszkadzał fakt, iż ilustracje były czarno-białe. Podobnym sukcesem okazała premiera Sam przeciw wszystkim w roku 1985. Silną pozycję serii ugruntowały reedycje w latach 1987 i 1988, po raz pierwszy wydane w kolorze. Premiera kolejnych części miała miejsce już po transformacji ustrojowej. Wbrew sobie opublikowane zostało w latach 1991-1992, natomiast na album Wrogie przejęcie czytelnikom przyszło czekać aż do roku 2011. Ale pierwsze dwie części wyróżnia coś więcej aniżeli moment historyczny, w którym zostały opracowane.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Pierwsze dla albumy to dzieło kompletne. Ekstremalnie dynamiczna fabuła nie pozwalająca nawet na sekundkę wytchnienia, a do tego pełna zagadek, niedopowiedzeń i "mrugnięć okiem" skierowanych w stronę odbiorcy. Scenariusz wypełniony nomenklaturą rodem z klasycznego science fiction. Bardzo wyraziste i przepełnione charyzmą postaci: twardziel Funky, uderzająca w każdym kadrze seksapilem Brenda, trzeźwy w osądach Barley, nieskończenie próżni wrogowie ze Stellar Fox oraz zawsze zagadkowi Drolle. A wszystko to znakomicie zilustrowane. Zresztą kreska Polcha była - i ciągle jest - jedną z podwalin sukcesu. Rysunki pełne detali i ukrytych symboli oraz świetnie zaprojektowane plansze wypełnione fantastycznymi projektami samolotów, statków kosmicznych czy zwyczajnych uniformów, potrafią przykuć wzrok na długie chwile.

Niestety równie wysokiego poziomu nie udało utrzymać się w kolejnych częściach. Scenariusz zdryfował ku abstrakcji, kładąc akcenty na zupełnie inne zagadnienia niż miało to miejsce w dwóch pierwszych albumach. Opowiedziana historia nie bawi już i nie zatyka tchu w piersiach. Funky zmuszony został toczyć boje z oponentami nie tylko w świecie fizycznym, ale i w cyberprzestrzeni, przez co dynamika scenariusza straciła wiele. Co więcej, także kreska uległa znaczącym przeobrażeniom. Nowe ilustracje w niczym nie przypominają wcześniejszych grafik, a świetnie znani bohaterowie zbyt często wyglądają jak własne karykatury. Przykładem tego Brenda, której aparycja bardziej przywodzi na myśl oblicze topielca, aniżeli niewiarygodnie zmysłowej kobiety, którą była wcześniej. To tylko najprostsze porównanie, które z powodzeniem można odnieść do całości Wbrew sobie oraz Wrogiego przejęcia.

Tymczasem duet Parowski/Polch (już bez Rodka) w wydaniu kolekcjonerskim pozwolił sobie zamieścić zwiastun piątej części przygód galaktycznego asa wywiadu. Najlepszym komentarzem do tej zaskakującej zapowiedzi będą chyba słowa równie klasycznej piosenki zespołu Perfect: "trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść, niepokonanym". Wszak mając na uwadze dotychczasową spadkową tendencję, można się tylko obawiać, iż usilne wymyślanie kontynuacji zaszkodzi całej serii. A to byłaby najgorsza możliwa okoliczność.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Od strony technicznej edycji Wydawnictwa Komiksowego i oficyny Prószyński i S-ka nie można niczego zarzucić: kredowy papier o wysokiej gramaturze, twarda okładka, szycie, znakomita jakość druku - wszystko na poziomie, jakiego wypada oczekiwać po jednej z flagowych serii klasyki komiksu. Całość uzupełniona została o materiały dodatkowe w postaci wywiadów z autorami, kalendarium wszystkich dotychczasowych wydań, prezentacji okładek z wcześniejszych publikacji, bardzo interesującego omówienia metodologii powstawania plansz oraz kilku jeszcze innych ciekawostek. Całość znakomicie wzbogaca uniwersum Funky Kovala i stanowi wartość samą w sobie.

Podsumowując edycję kolekcjonerską Funky Kovala nie sposób nie pisać o niej w samych superlatywach. Z jednej strony jest to gratka dla dotychczasowych fanów, a z drugiej znakomite narzędzie, które może zachęcić kolejne pokolenia miłośników komiksu do zapoznania się historią międzyplanetarnego agenta. Może logo koncernu Sony nie wpłynie u nich na przyśpieszenie rytmu bicia serca, a znak Unitra będzie zupełnie nierozpoznawalny. Zapewne również podobizna Jerzego Urbana nie wywoła ironicznego uśmiechu. Jednakże to nadal kawał science fiction najwyższej próby. Tak w treści, jak i w obrazie. Słowem: pozycja obowiązkowa. Chwała wydawcom za to, iż zdecydowali się uraczyć czytelników niniejszą publikacją.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
8.75
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Funky Koval - Wydanie kolekcjonerskie
Scenariusz: Maciej Parowski, Jacek Rodek
Rysunki: Bogusław Polch
Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe
Data wydania: 5 października 2014
Liczba stron: 224
Format: 215 x 290
Oprawa: twarda
Druk: kolorowy
ISBN: 978-83-7961-107-2
Cena: 54,90 zł



Czytaj również

Funky Koval #1: Bez oddechu (słuchowisko)
Polska odpowiedź na Star Wars
- recenzja
Wiedźmin (wyd. kolekcjonerskie)
Inna twarz Geralta
- recenzja
Ekspedycja. Bogowie z kosmosu
Skąd pochodzimy, dokąd zmierzamy
- recenzja
Relax #32
Relaksowa reaktywacja
- recenzja
Listopad 2016 w komiksie
Co w branży piszczy?

Komentarze


Radi89
   
Ocena:
0

8,5 punktu, z uwagi na słabą 4. cześć. 

13-11-2014 21:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.