» Różności » Publicystyka » Fryzury w Gwiezdnych wojnach

Fryzury w Gwiezdnych wojnach


wersja do druku

Rogale, irokezy i warkoczyki, czyli sztuka fryzjerska w odległej galaktyce

Redakcja: Grzesiek 'SethBahl' Adach

Dobrze być przedstawicielką piękniejszej części fandomu Star Wars... Mniejsza już o dopieszczanie przez współbraci z galaktycznej rodziny (według Jaya Leno, dla fanów kosmicznej sagi kobiety są istotami równie obcymi jak wookiee – nic dziwnego, że jak już jakąś spotkają, dbają o nią jak Jedi o swój miecz świetlny!). Znacznie większe zasługi filmy Lucasa mają w kwestiach stylizacyjnych. Bądź co bądź, te wspaniałe stroje i równie wspaniałe fryzury mogą stanowić niewyczerpane źródło inspiracji dla każdej fanki Gwiezdnych wojen. O galaktycznej modzie porozmawiamy innym razem, dziś natomiast przyjrzymy się najciekawszym koafiurom z naszej ukochanej sagi.

Miejsce pierwsze bezapelacyjnie należy się fryzurze noszonej przez księżniczkę Leię w Nowej nadziei. Baranie rogi, ruloniki, ślimaki, rogale... Uczesanie to doczekało się już dziesiątków określeń i należy do najbardziej charakterystycznych elementów świata Gwiezdnych wojen. Godzi się jednak zauważyć, że w tym przypadku ludzie Lucasa nie natrudzili się zbytnio, bo "baranie rogi" to jedna z najpopularniejszych fryzur XIV-wiecznej Europy. W wersji średniowiecznej włosy najpierw splatano w dwa warkocze, a potem każdy zwijano na kształt ślimaka i upinano nad uszami. Zwinięte sploty często podtrzymywała ozdobna siatka. Ani siatki, ani warkoczy w wersji starwarsowej nie uświadczymy – uczesanie Lei powstało ze spiralnie zwiniętych kucyków. Można pokusić się o samodzielne wykonanie takiej fryzury, wymaga to jednak posiadania długich (co najmniej do pasa, choć optymalna wydaje się długość do połowy uda) i gęstych włosów.
Należy zrobić dwa kucyki, a potem z każdego formować "rogal", pamiętając o tym, że im luźniejszy splot, tym mniej trwały ślimak. Podczas zawijania pasma trzeba często upinać wsuwkami i spinkami, dlatego koniecznie zaopatrzcie się w pokaźną ich liczbę.

Kiedy mowa o spiralnych zwojach, nie można nie wspomnieć o fryzurze Padmé z początku III Epizodu. Kilka razy słyszałam już od kolegów z fandomu, że oba ślimaki wyglądają identycznie, co akurat prawdą nie jest, ale nie wymagajmy od panów dostrzegania takich niuansów – wystarczy, że nauczą się odróżniać spódnice od sukienek... Chociaż fryzura z Zemsty Sithów nawiązuje do tej z Epizodu IV, występują między nimi pewne różnice: włosy Amidali upięto wyżej, a jej rogale są bardziej "odstające”. Bez wątpienia pierwowzorem było uczesanie "kwiat dyni", które nosiły gotowe do zamążpójścia panny z indiańskiego plemienia Hopi, zamieszkującego północną Arizonę. Aby uformować taką fryzurę, włosy dziewczyny dzielono na dwie części, a każdą z nich owijano wokół wygiętej w kształt litery U gałązki, umieszczonej za uchem.
Gotowe uczesanie takiej panny na wydaniu przypominało liście dyni i stąd wzięła się jego nazwa. Być może ekipa Gwiezdnych wojen inspirowała się nim już podczas kręcenia Nowej nadziei, ale nie jest to tak oczywiste, jak w przypadku fryzury Padmé.

Jednak nie nawiązaniami do poprzednich epizodów, ale własnymi koafiurami (które przeszły już do historii kina) Amidala słynie. Przyjrzyjmy się fryzurze, w której królowa po raz pierwszy pojawia się w Mrocznym widmie: jej włosy nawinięto na stelaż, tworząc coś w rodzaju aureoli, a kilka splecionych w warkocze pasm zostawiono z tyłu. Warto zwrócić uwagę na pozłacane nakrycie głowy, które zwieńczone jest wysokim szpikulcem i ozdobione klejnotami. To bardzo czytelne nawiązanie do ubiorów mongolskich i tybetańskich. Chińsko-tybetańska kamienna głowa Buddy, którą możecie zobaczyć na zdjęciu w galerii, ma podobny "czepek", natomiast sama fryzura Padmé jako żywo przypomina te noszone przez Mongołki.

Inspiracja Azją jest jeszcze bardziej widoczna w uczesaniu, w którym Amidala występuje w Senacie. Włosy królowej podzielono na dwie części, a ich końce włożono do bogato zdobionych etui w kształcie rogów. W Mongolii taka fryzura symbolizowała skrzydła Khana Garida: mitycznego ptaka, który miał chronić ludzi przed smokami.
Nosiły ją kobiety zamężne, a ilość i wartość ozdób świadczyła o zamożności danej osoby. W ten sposób uczesana jest na widoczna na zdjęciu słynna śpiewaczka mongolska Namjilyn Norovbanzad. Fryzura Amidali jest uderzająco podobna, prawda?

Mongolskie uczesanie ma również Sabé podczas audiencji u Nassa – przywódcy gungan. Podzielone na niezbyt grube pasma włosy są nawinięte na czerwony wałek, a reszta związana z tyłu w luźny, "wydęty" kucyk. Przypomina fryzurę senacką, choć nie jest tak ozdobne. Niestety, podobnie jak obie opisywane wyżej koafiury, ciężko wykonać je samodzielnie nie dysponując stelażami i diademami. Co bardziej pomysłowe fanki radzą sobie na własną rękę, wykorzystując na przykład zwinięty ręcznik, ale mimo wszystko to tylko półśrodki. Szkoda, że firma Lucasa ciągle wypuszcza na rynek maskotki, miecze świetlne i zestawy konstruktorskie, a nie wyda czegoś w rodzaju fryzjerskiego zestawu do samodzielnego montażu...

Problemów nie będzie stwarzać fryzura noszona przez księżniczkę Leię podczas pobytu na Bespin. Upięte na czubku głowy pętelki z warkoczy to nawiązanie do stylu biedermeier, popularnego w środkowej Europie na początku XIX wieku. Noszone wówczas uczesania są lekkie i wdzięczne, charakteryzują się mnóstwem loków, warkoczyków oraz upiętych ozdobnie kosmyków. Fryzurę Lei można zrobić samodzielnie: włosy związujemy w wysoki kucyk, który następnie dzielimy na dwie części, zostawiając jeszcze z boku cienkie pasmo.
Splatamy dwa warkocze, które zwijamy i przypinamy na górze, a miejsce to owijamy zostawionym wcześniej kosmykiem, aby zamaskować frotki i spinki. Testowałam to na sobie i zapewniam, że wygląda nadzwyczaj twarzowo.

Opisywane do tej pory uczesania są wymyślne, piękne i bardzo kobiece. Zupełnie inaczej wygląda to, co ma na głowie Aurra Sing. Albowiem Aurra to jest, proszę Państwa, twarda laska. Podkreśla to jej uczesanie: płomiennorudy kucyk kontrastujący z ogoloną do gołej skóry resztą głowy. Ot, galaktyczna wersja irokeza. Wygląda to na skrzyżowanie fryzur noszonych przez Indian z plemienia Mohawk i japońskich samurajów. Dla porównania zamieszczam obraz przedstawiający Miyamoto Musashiego oraz portret irokeskiego wojownika autorstwa Roberta Griffinga. Samodzielne wykonanie takiego uczesania wymaga nie tyle nakładów finansowych czy nadzwyczajnych umiejętności fryzjerskich, ale raczej determinacji, bo fryzura "na Aurrę" ma pewien aspekt... hm, nieodwracalności. Wszak odcięte kędziory na drugi dzień nie odrosną.
Z tej przyczyny duże zainteresowanie budzą aktorki, które – jak Demi Moore czy bliska sercom gwiezdnowojennych maniaków Natalie Portman – decydują się ogolić głowę dla roli. Ja dla dobra artykułu nie będę się poświęcać, ale obiecuję, że jeśli przyjdzie mi kiedyś tak drastycznie zmienić wygląd, zamieszczę na Poltergeiście tutorial Uczesz się jak Aurra Sing.

Samurajskie fryzury były inspiracją nie tylko dla wyglądu słynnej łowczyni nagród, ale przede wszystkim dla rycerzy Jedi. Bardzo charakterystyczne są uczesania padawanów: krótko obcięte (ale nie zgolone jak w japońskim oryginale) włosy z cieniutkim warkoczykiem z boku. Warkoczyk obcinany jest w momencie pasowania ucznia na pełnoprawnego rycerza Jedi. Początkowo Lucas chciał, aby Obi-Wan miał w Epizodzie I długie włosy, które zostaną obcięte na końcu filmu, ale okazało się to kłopotliwe: zdjęcia nie są kręcone w takiej kolejności, w jakiej pojawiają się w filmie, dlatego McGregor w wielu scenach musiałby nosić perukę. Stanęło zatem na krótkiej czuprynie i warkoczyku. Uczesanie jest niezwykle proste, nie ma zatem żadnych przeszkód, by sobie takowe sprawić i szpanować nim na konwencie. Najłatwiejsze wydaje się przypięcie sztucznego pasemka (kosztuje kilka złotych i jest dostępne w pierwszej lepszej pasmanterii), jednak może być problem z odcieniem, bo ciężko trafić na coś idealnie dopasowanego do koloru włosów danego fana Star Wars. Najlepiej zatem wyhodować w tym celu swój warkoczyk – wprawdzie zapuszczanie jednego kosmyka może się wydawać uciążliwe, ale czego się nie robi, żeby wyglądać jak Jedi...
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Gerard Heime
   
Ocena:
+2
Moje ulubione określenie na fryzurę Lei - ukute przez koleżankę uwielbiającą SW, a jakże - to "krowie placki". Prawda, że urocze? :-)
09-02-2010 19:56

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.