» Recenzje » Fotosynteza

Fotosynteza

Fotosynteza
Co może być ciekawego w sadzeniu drzewek? Na pierwszy rzut oka niewiele. Sytuacja może ulec jednak diametralnej zmianie; potrzebne są do tego jedynie tekturowe okazy przyrody, plansza, promienie słońca oraz gracze. Wówczas spokojny na co dzień proces fotosyntezy staje się czynnością niosącą za sobą mnóstwo emocji.

W gąszczu ogromu wydawanych rokrocznie gier zdarzają się tytuły, które z miejsca stają się hitami. Najlepszym tego przykładem jest Fotosynteza, pozycja która zachwyciła zachodnioeuropejskich graczy jesienią 2017 roku, będąc też jedną z najbardziej wyczekiwanych premier w naszym kraju. No, ale w końcu oto jest! Jeszcze z obowiązku przypomnijmy autorów gry: pomysłodawcą jest Hjalmar Hach, projektant dopiero na dorobku (już niedługo kolejna polska premiera tego autora – Zamek Smoków), zaś za oprawę graficzną odpowiada Sabrina Miramon, którą polscy gracze mogą kojarzyć z Quadropolis.

Fotosynteza to na chwilę obecną największa produkcja firmowana szyldem 2 Pionki. Dotychczas w tej linii ukazywały się gry co najwyżej średnie gabarytowo i taki Istambuł był jedną z większych propozycji. Omawiany tytuł to pokaźne pudło wypchane tekturą: planszą, nakładką przedstawiającą słońce, żetony punków oraz cztery zestawy drewek i nasion wraz z planszetkami, po jednej na gracza. Ciekawym wynalazkiem są cztery tekturowe przegródki segregujące drzewka, chociaż pomysł wymaga doszlifowania, bowiem zabrakło przestrzeni na wspomniane płytki punków. Zastrzeżenia można mieć również do pracy sztancy, w rezultacie czego kilka elementów wymagało drobnego podklejenia po wyjęci z wypraski. Szczęśliwie nie jest to problem występujący masowo.

Jest jeszcze jedna rzecz, której nie sposób pominąć podczas omawiania komponentów gry – ich wyjątkowej estetyki! Zestaw po złożeniu prezentuje się cudownie pieszcząc wzrok pastelowymi barwami, tak tuż po rozpakowaniu, jak i podczas samej zabawy, zaś miłośnicy "focenia" planszówek niewątpliwie otrzymali wspaniałą możliwość rozwoju swojej pasji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Warto też odpowiedzieć na jedno pytanie: jak to się stało, że tak duży tytuł trafił do linii wydawniczej pomyślanej o prostszych grach? Ano właśnie dlatego, że instrukcja gry zamyka się raptem w czterech stronach, sama zaś gra jest kwintesencją prostoty i familijności, opierając się na kilku prostych mechanizmach. Rywalizacja standardowo trwa przez trzy obroty słońca, w trakcie których będzie można wykonać po 6 tur na gracza.

W parku i w lesie

Najpierw należy jednak przygotować się do zabawy. W tym celu rywale sadzą po dwa drzewka na skrajnych polach planszy, kolejne dwa małe i jeden średni okaz razem z dwoma nasionami kładą koło swoich planszetek – to są początkowe zasoby pozostające w dyspozycji graczy. Reszta drzewek oraz nasion ląduje na wspomnianej planszetce, z początku pozostając niedostępnymi. Na końcu gracze umieszczają znaczniki punktów światła na polu z wartością "0", zaś kafel słońca ląduje w jednym rogu planszy. Można zaczynać!

Najbardziej lapidarnie rzecz ujmując mechanika opiera się na zbieraniu punktów światła, czyli zasobów, a następnie ich wydawaniu na dostępne akcje. Wysokość zebranych punktów światła, potencjalne przesłonięcie przez drzewo rywali, jak również dalsze możliwości oraz koszty akcji zależy od wielkości drzewa: nasiona kosztują grosze, dochodu nie przynoszą, ale są niezbędne w cyklu wzrostu. Z kolei, żeby wyhodować piękne okazy przyrody należy najpierw zainwestować sporo zasobów, ale i profity są wtedy zdecydowanie bardziej zauważalne. No i osiągnięcie pełnej wielkości jest kluczem do pozyskania punktów.

Opisana wyżej gospodarka zasobami w zasadzie w pełni opisuje przebieg zabawy, która byłaby nudna, gdyby nie niuanse sprawiające, że zabawa nabiera "zęba". Na przykład taka płytka słońca, która co turę obraca się, odliczając tury i rzucając na drzewa życiodajne promienie, którymi jednak nie każdemu drzewu będzie dane się cieszyć. Każde drzewo rzuca cień zgodnie z kierunkiem światła, a jego długość zależna jest od wielkości okazu ten cień rzucającego. Wszystkie drzewa – nawet własne – o rozmiarze takim samym lub mniejszym zostają odcięte od słońca i nie przynoszą dochodu. Ale żeby było ciekawiej, to nawet te zacienione mogą przesłonić kolejne, tworząc tym samym łańcuszek. Od razu napiszę, że pomysł w praktyce sprawdza się rewelacyjnie! Warto jeszcze nadmienić, że małe drzewko zbiera jeden punkt światła, średnie dwa, a duże trzy.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Po wykonaniu powyższej czynności przychodzi pora na spożytkowanie zgromadzonych zasobów. Do dyspozycji graczy pozostają:

  • Zakup nasionka lub drzewa, czyli przeniesienie z planszetki na pole obok. Jest to o tyle ważne, że nie wolno umieszczać elementów na planszy przed ich wykupem.
  • Wysianie, czyli umieszczenie nasionka na planszy. Małe drzewka mogą umieścić żeton tuż obok siebie, duże zaś mają większy "zasięg".
  • Wzrost oznaczający zamianę nasionka na małe drzewko, małego drzewka na średnie itd. Należy jednak pamiętać, że na wybranym polu można wykonać w turze tylko jedną akcję, tak więc zakazane jest przekształcenie małego drzewka w duże, nawet jeśli zasoby na to pozwalają. Punktowanie, czyli usunięcie dużego drzewa.

Czemu służy ta czynność? Temu, że jest to jedyna akcja umożliwiająca pobranie żetonu z punktami, właściwego dla pola, na którym dane drzewo się znajdowało. Im bliżej centrum planszy, tym większy profit. A suma pozyskanych punktów służy wyłonieniu zwycięzcy na finiszu rywalizacji. Należy jeszcze podkreślić, że opis dostępnych akcji zamieszczony został na planszetkach w sposób bardzo klarowny i służący płynnej zabawie.

Powyższy cykl powtarzany jest co turę przez wszystkich graczy. W tym czasie słońce krąży po okręgu oświetlając jedne drzewa, podczas gdy pozostałe zostają przykryte przez cień innych. Jak łatwo jednak zauważyć warto przepychać swój drzewostan ku środkowi, gwarantującemu najwyższe zdobycze. Sam wzrost powinien również odbywać się nieprzerwanie, bo tylko przejście przez pełen cykl gwarantuje pozyskanie punktów, a tym samym otwiera drzwi do wygranej.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Zielono mi, chociaż niektóre liście obeschły

W zakresie mechaniki Fotosyntezie można zarzucić jedną rzecz: dużą powtarzalność czynności, a co za tym idzie również kolejnych rozgrywek. Tytuł pozbawiony jest jakiegokolwiek randomizera, który różnicowałby zabawę. A tak, sadzenie drzewek każdorazowo wygląda niemalże identycznie. Oczywiście pewnym usprawiedliwieniem jest charakter zabawy i praktyczny brak możliwości modyfikacji planszy, ale jednak autor mógł pokusić się o rozwinięcie pomysłu, chociażby w formie wariantu dodatkowego. Łatwo sobie wyobrazić czy to suszę, czy to deszcze wpływające na rozrost roślinności. Niestety, ale regrywalność pozycji w dłuższej perspektywie czasowej może wzbudzać uzasadnione obawy.

Dlatego też nie do końca widzę Fotosyntezę jako grę do codziennej zabawy, ryzyko znudzenia tytułem jest zbyt wysokie. To propozycja raczej do pogrania od czasu do czasu, ale za to w dowolnym gronie, bowiem prostota zasad ma swoje niepodważalne atuty. Reguły tłumaczy się dosłownie w kilka minut i już w trakcie pierwszej rozgrywki meandry zabawy nie budzą wątpliwości. To dla odmiany czyni z Fotosyntezy świetną propozycję na rozegranie okazjonalnej partyjki ze znajomymi lub rodziną, zarówno z osobami dorosłymi, jak i dziećmi. Zwłaszcza, że nie jest to bynajmniej ostatni atut tej gry.

Przede wszystkim mechanizm obracającego się słońca otwiera przed uczestnikami całkiem interesujące perspektywy działania. Niby gracze sadzą drzewka, ale stopniowy ich wzrost daje możliwości subtelnego szkodzenia przeciwnikom, kiedy to dobrze posadzony i pięknie wyrośnięty okaz przyrody zaczyna przesłaniać słońce, tym samym odcinając dopływ bezcennych punktów światła. I tutaj od decyzji gracza zależy czy dojrzałe drzewo zostanie ścięte natychmiast, czy raczej przetrzymane celem gromadzenia zasobów i dalszego odcinania rywali od światła. W ten sposób subtelnie zapodana negatywna interakcja często kształtuje obraz zabawy.

Autorowi udało się zaszyć dodatkowy, interesujący element. W tej grze, jak w mało której należy uważać na swoje ruchy, bowiem wyrządzić sobie samemu krzywdę nie jest w tym przypadku żadnym problemem. Nieprzemyślany ruch skutkować może przesłonięciem drzewka przez rywali, a tym samym odcięciem od życiodajnego światła. Oczywiście, nie sposób zapobiec wszystkim takim sytuacjom, ale warto ograniczyć ryzyko jej wystąpienia do minimum.

A jak gra się skaluje? Dobrze, można spokojnie pograć w dowolnej konfiguracji osób, chociaż im więcej graczy tym ciaśniej, a im ciaśniej, tym bardziej należy kombinować, ale i możliwości blokowania – mniej lub bardziej zaplanowanego – rywali są większe. Po prawdzie najwydajniejszy skład to grono trzech rywali, wówczas jest już ciasnawo, ale nie tak bardzo jak przy czterech.  

Ostatnią rzeczą, za którą grę można pochwalić jest krótka kołderka. Owszem, pierwsze dwie tury zazwyczaj u wszystkich graczy wyglądają podobnie, ale później, niezależnie od koncepcji, gracze rzadko kiedy dysponują ilością zasobów, które umożliwiłyby realizację wszystkich planów. Należy więc wykonywać ruchy w sposób maksymalnie przemyślany, a każde bezsensowne posunięcie to prosta droga do porażki. Świetnie pomaga w tym zresztą pomysł "blokowania" pola po wykonaniu jednej akcji, dzięki czemu trzeba troszkę pogłówkować, aby osiągnąć w turze jak najwięcej korzyści.

Czy Fotosynteza zaspokoiła pokładane w niej nadzieje? W znacznym stopniu tak, chociaż niewątpliwie nie jest to tytuł idealny. Do sięgnięcia po laur wybitnej gry familijnej troszkę zabrakło, chociaż gracze otrzymali tytuł bardzo solidny: z interesującym pomysłem, o prostych zasadach i rewelacyjnej estetyce, a to bardzo dużo. Na tyle wiele, że każdy miłośnik tej formy rozrywki powinien chociaż raz zasadzić swoje prywatne planszowe drzewo.

Plusy:

  • kapitalne wykonanie
  • olbrzymia prostota zasad
  • elegancko zaszyta negatywna interakcja
  • dobrze działająca krótka kołderka
  • świetny pomysł ze światłem i rzucaniem cienia
  • dobre skalowanie

Minusy:

  • powtarzalność wykonywanych czynności i wynikająca z tego obawa o regrywalność w przyszłości
  • problemy ze sztancowaniem elementów

 

Dziękujemy wydawnictwu 2 Pionki za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie grają: 1

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Fotosynteza
Typ gry: familijna
Projektant: Hjalmar Hach
Ilustracje: Sabrina Miramon
Wydawca polski: 2 Pionki
Liczba graczy: od 2 do 4
Wiek graczy: od 8 lat
Czas rozgrywki: 30-60 minut
Cena: 127,95 zł



Czytaj również

Little Town
Ekspresowa budowa miasta
- recenzja
Planeta
Familijna ewolucja
- recenzja
Muza
Bądź moim natchniem
- recenzja
Sentient
Bunt robotów?
- recenzja
Zamek Smoków
Budowanie królestwa
- recenzja
Zamki Caladale
Ty też możesz wybudować fortecę!
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.