Filmowa wersja The Last of Us nadal będzie opowiadać losy Joela i Ellie, jednak będzie znacznie różnić się od tego co poznaliśmy w trakcie gry. Scenariusz filmu będzie wymagał znacznych przeróbek w stosunku do pierwowzoru, o czym wspomniał Neil Druckmann, współtwórca oryginalnego scenopisu jak również scenariusza do adaptacji, która trafi na srebrny ekran.
Nie można w dwie godziny opowiedzieć historii, na którą przeznaczono piętnaście godziny rozgrywki. Jestem właśnie w trakcie przeróbek i jest to niezwykle trudne zadanie. Wszystko przez to, że tak wiele działo się w The Last of Us, nawet w samych przerywnikach filmowych, że nie jest się w stanie przenieść wszystkiego do filmu, czy to wydarzeń z rozgrywki, czy samych dialogów.
Jedyne czego możemy być pewni to, że nie zmienią się relacje między parą głównych bohaterów, reszta jest już niewiadomą.
Biorąc pod uwagę, że pod względem ilość treści jest to praktycznie poziom powieści. Filmy są dużo lepsze, jeśli nie skupiają się na tak wielkiej ilości wątków. Tak więc najpierw zadaliśmy sobie pytanie: o czym tak naprawdę jest ta historia? Przede wszystkim o Joelu i Ellie. Co z tego jest najważniejsze i czego nie możemy stracić? Musieliśmy to wydobyć i odciąć od całej reszty.
Czego możemy się zatem spodziewać? Biorąc pod uwagę, jak ważną dla Sony marką jest The Last of Us oraz to, że w projekt zaangażowany jest Sam Raimi czegoś spektakularnego. Jedno jest pewne - na efekty pracy Neila Druckmanna przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
