No i właśnie w tym momencie dochodzimy do oznaczenia „Xbox/PC/PS3/Wii Exclusive”. Szefowie wielkich korporacji nie wymyślili chyba lepszego sposobu przyciągnięcia nowych klientów niż ten. Każda platforma ma swoje sztandarowe tytuły, którymi kłuje w nasze oczy, uszy, ego, alter ego, libido i wszystko inne, co tylko może. A wszystko po to, żeby pokazać nam, jak wspaniali i cudowni będziemy, jeśli tylko kupimy ICH produkt.

Brak wyżej wymienionych danych to nie jedyna rzecz, która utrudnia ocenę takiej działalności. Jeśli spojrzymy na to, co robią producenci gier, to okazuje się, że wysyłają sprzeczne informacje. Dla przykładu weźmy BioWare i serię Mass Effect. Początkowo był to produkt na wyłączność potentata z Redmond, a użytkownicy PS3 musieli obejść się smakiem. Teraz jednak sytuacja się zmieniła i głośno mówi się o pracach nad wersją dla konsol producenta z Tokio. Z drugiej strony Alana Wake’a wydano tylko na Xboxa 360, pomijając tym razem wszystkich pozostałych, włącznie z użytkownikami pecetów. To w końcu wydawanie gier tylko pod jedną lub dwie platformy jest opłacalne, czy nie?

Jakby tego było mało ostatnie tygodnie i miesiące pogłębiły tylko rozwarstwienie rynku. Microsoft i Sony pozazdrościły Nintendo kontrolerów ruchu i wypuściły swoje odpowiedniki. Teraz każdy z nich może powiedzieć, że ich gra obsługuje np. tylko funkcję sterowania przez Kinect lub PS Move, a przerabianie go jest nieopłacalne. Mówiąc szczerze nie wygląda to najlepiej. Chociaż przede wszystkim jest to uderzenie w użytkowników pecetów, o których, jeśli chodzi o takie przystawki, zapomniano. Idąc dalej tym tropem uderzy to też w użytkowników PS3, którzy często niedostępnymi dla ich konsoli grami mogli cieszyć się właśnie na pecetach.

I ja się pytam: po co to komu? Czemu tak się męczyć, drażnić, przekrzykiwać kto lepszy i fajniejszy? Dlaczego dzielić graczy na takich i owakich? Jako członek Polskiej Zjednoczonej Partii Graczy oficjalnie protestuję! I co? I nic. Światem rządzi pieniądz, żądza władzy oraz dominacji (w tle powinien zabrzmieć teraz demoniczny śmiech) i nie zmieni się to bez wielkiej rewolucji lub wchłonięcia jednej platformy przez drugą/trzecią. Póki co przyjdzie nam po prostu zgiąć kark i albo być biedniejszym multiplatformowym mistrzem padów i klawiatur, albo człowiekiem przekonującym o wyższości jednej platformy nad drugą. A może, parafrazując pewien dowcip, rzucić to wszystko i w Bieszczady?
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę