Damian Grabeus 1:0 Maciek Kołtunowicz
Damian wkłada z sideboardu 3 pyroclasmy, 3 mosty i 3 pulsy za 2 slithy, 3 zo-zu i 4 chokery
Wiewiór dorzuca 1 matrixa i 2 shoale za 3 hokorich.
Wiewiór oczywiście zaczyna, obywa się bez muliganów. Pierwsza tura to równina i isamaru. Damian zenchantował swoją górę genju i gra wróciła do white weenie. Tym razem Maciek zagrał lwa i drugi ląd. Grabeus przyzwał kamiego i spasował. Stwory Maćka ostro napierają, jednak kami blokuje isamaru; do gry dołącza auriok champion. Przeciwnik odpowiada kolejnym kamim i nie robi nic więcej. Wiewiór atakuje za trzy i dokłada leonin skyhuntera. Czwarta tura Damiana to mox, slith i atak stworami, latacz zblokował kamiego i dzięki shining shoalowi został ocalony. Białe stwory zadają kolejne cztery obrażenia. Damian postanowił młotkiem spalić skyhuntera, dograł jeszcze górę i mając 9 życia oddał turę. Maciek wreszcie dokupił trzeci ląd, dzięki czemu mógł zagrać antenę, i zaatakował za 5. Gdy gra wydawała się już być niemal rozstrzygnięta w stole pojawił się most, na który Wiewiór, jak sie później okazało, nie miał odpowiedzi. Mógł wykonać swój ostatni atak czempionem (Damian miał dwie karty na ręce) i dograć matrixa. Grabeus zrzucił się z ręki, - zagrał pyroclasm i hammer w klatę. Kolejne tury nie przyniosły nic ciekawego, Wiewiór po prostu nie mógł nic zrobić z mostem i gracze jedynie czekali (poza "nie mam siły" oraz "jestem tu za karę" Grabeusa i "fajna muzyka" Maćka) aż wreszcie Damianowi dojdzie puls, którym ostatecznie zabił przeciwnika.
Damian Grabeus 2:0 Maciek Kołtunowicz