Komiksowe ratowanie Polski Autor:
Jarosław 'beacon' Kopeć
Podobno amerykańskich zeszytówek w Polsce wydawać się nie da. A francuskie? To się okaże.
Wydawnictwo Egmont wskakuje na wysokiego konia – wysokonakładowy miesięcznik z komiksami, sprzedawany z kioskowych witryn, może wywrzeć niebagatelny wpływ na polskiego czytelnika. Jest jednocześnie zaprzeczeniem cech przypisywanych wydawanym w Polsce komiksom – artyzmu, wygórowanej ceny i, niestety, również wysokiej jakości.
Space Crusoe
Sztandarową serią
Fantasy Komiksu są
Rozbitkowie z Ythaq – mieszanka
space-opery i klasycznego francuskiego fantasy z dziwacznymi rasami, oryginalnym ujęciem magii i charakterystycznym poczuciem humoru. Główni bohaterowie ocaleli z katastrofy wielkiego statku kosmicznego. Trafiają na kolorową planetę i od razu wplątują się w zagmatwane relacje pomiędzy stronnictwami świata o nazwie Ythaq.
Rozbitkowie są narysowani poprawnie, ale bardzo zachowawczo – żadnych eksperymentów. Podobnie jest ze scenariuszem, który bazuje na sprawdzonych patentach pomylonej tożsamości, stopniowym odkrywaniem przed czytelnikiem zaszłości, które rzucają nowe światło na obserwowane wcześniej wydarzenia i dobrze skrojonych zwrotach akcji. Ale wciąga jak
Harry Potter albo nowoczesne amerykańskie seriale.
Rozbitkowie to seria sztandarowa i jednocześnie najlepsza w
Fantasy Komiksie.
Druga liga
Legenda i
Lasy Opalu – serie rozpoczęte w pierwszym numerze magazynu – zachowują schematyczność
Rozbitków, ale są o wiele gorzej narysowane i mniej oryginalne. Urokiem francuskiego fantasy są jego oryginalność, barwność i rozbuchanie, jak choćby w
Lanfeuście z Troy. Tym seriom brakuje polotu, w rysunku zdarzają się błędy w oddawaniu anatomii, kolorystyka woła o odrobinę wyobraźni i pomysłu.
Odrobinę lepszy jest
Samuraj z numeru drugiego, a to dlatego że prezentuje nieco inne od japońskiego podejście do historii błędnych rycerzy z Kraju Kwitnącej Wiśni. To dobra propozycja dla czytelników nie przepadających za mangą, ale odnajdujących się w samurajskich klimatach.
Daleki horyzont
Inicjatywa Egmontu to przełom i zdecydowanie zasługuje na uwagę. Zamyka jednocześnie usta tym, którzy narzekali na
"elytaryzm" polskiego rynku komiksowego. Jest zaprzeczeniem wszystkiego, z czym polskie wydawnictwa się dotychczas kojarzyły. No i szkoda tylko, że wysokiej jakości również.