» Recenzje » Fantasy Fiction. An Introduction - Lucie Armitt

Fantasy Fiction. An Introduction - Lucie Armitt

Fantasy Fiction. An Introduction  - Lucie Armitt
Dla większości czytelników fantastyki nadchodzi taki czas, kiedy samo upajanie się kolejnymi tomami najbardziej nawet fascynującej sagi Might and Magic nie zaspokaja apetytu. Czas, kiedy rodzą się niebezpieczne pytania, kiedy pojawia się uczucie deja vu. Czas, kiedy trzeba przestać być czytelnikiem naiwnym i kiedy należy zmierzyć się z teorią, a właściwie Teorią. Ta jednak ma to do siebie, że roi się od pułapek semantycznych, odwołuje się do tysiącznych wcześniejszych tekstów, wnika w istotę Biesów czy W poszukiwaniu straconego czasu i unika pospolitowania się z fantastyką. Dla większości czytelników tej odmiany literatury to moment, kiedy z pokorą uznają, że Teoria ich przerasta i, co gorsza, nie wnosi niczego do ich rozumienia fantastyki.

Niesłusznie. Lucie Armitt, profesor Uniwersytetu w Salford, udowadnia, że fantastyka jest tematem godnym poważnej refleksji teoretycznoliterackiej. Jej Fantasy Fiction. An Introduction to nic innego, jak przystępny, aczkolwiek unikający popkulturowych banałów przewodnik po początkach, sensach i wątkach literatury fantastycznej. Profesor Armitt, w słowach eleganckich i zrozumiałych, wiedzie czytelnika w głąb Teorii, urozmaicając mu drogę odwołaniami do znanych tekstów i ich mniej znanych interpretacji. Autorka sprytnie miesza język teoretyzujący z anegdotycznym – czyni wszystko, by czytelnik sam chętnie podążał w stronę Teorii. Poniższe krótkie streszczenie nie oddaje w żaden sposób użyteczności i przystępności lektury.

Fantasy Fiction rozpoczyna się próbą zakreślenia granic literatury fantastycznej, które to granice rozpościerają się dużo szerzej niż zasięg półki z fantastyką w empiku. Profesor Armitt przypomina, że fantazja (w rozumieniu poetyckiej czy literackiej imaginacji) to podstawa każdego aktu pisania i czytania. Literatura fantasy zatem, w odróżnieniu od literatury odwołującej się do realizmu, to twór wyzwolony z ram tego ostatniego, cieszący się większą wolnością. Takie definiowanie terminu fantasy pozwala autorce na rozszerzenie analizy o dzieła literackie opisujące "świat niekoniecznie poznawany poprzez zmysły lub życiowe doświadczenie" (Fantasy Fiction, s. 8).

Powyższa definicja pozwala na doszukiwanie się źródeł literatury fantastycznej w dziełach dużo wcześniejszych niż ustalona przez autorkę cezura roku 1800 (z dodatkowym ujęciem kwestii Podróży Gulliwera i Utopii). Profesor Armitt wymienia choćby mity greckie jako przykład zatartej granicy między realnym i nierealnym, Szekspirowską Burzę i jej magiczne postacie, fantastyczne ujęcie walki dobra ze złem w Raju utraconym Miltona i wiele innych pozycji uznawanych za arcydzieła literatury.

Poszukując sposobu na odczytanie fantastycznych znaczeń, autorka Fantasy Fiction sięga po różne teorie odwołujące się do snów i rzeczywistości kreowanej wyłącznie przez umysł ludzki. Średniowieczne interpretacje snów poprzez przypowieści biblijne, analizowane dziś często za pomocą freudyzmu, esej samego Freuda na temat pisarzy i snów na jawie (Creative Writers and Day-Dreaming) oraz teoria postrzegania lustra jako odbicia rzeczywistości snu – wszystkie te narzędzia analizy pozwalają na zerknięcie w głąb fantastycznego imaginarium.

Przy analizie najbardziej znanych pozycji Lucie Armitt posługuje się kilkoma wyraźnymi kategoriami, pozwalającymi zestawić cechy charakterystyczne fantastycznych fabuł. Kategorie te koncentrują się wokół zagadnień gry i nonsensu (Play and Nonsense), obecnych głównie w dziełach Lewisa Carrolla i Edwarda Leara (w Polsce nieco niedocenianego), kartografii i geografii fantastycznej (Cartographies and Geographies of Fantasy) ważnych dla większości narracji fantasy, a także kwestii potworów i potworności (Discourses of Monstrosity), napięć seksualnych, homoerotyzmu i kobiecości (‘Other’ Desires: Homoeroticism and Feminine) oraz napięć w relacjach rodzice-dzieci (Mothers and Mirrors).

Osobnym kryterium omawianym w rozdziale "The Utopia as an Underlying Feature of All Major Modes of Fantasy" jest właśnie utopia, której różne obrazy analizowane są na przykładzie dzieł od Utopii Tomasza Morusa do Neuromancera Williama Gibsona. Definicję utopii opiera profesor Armitt na konflikcie tego, co idealne w fikcji, i tego, co niedoskonałe w rzeczywistości. Autorka stwierdza przy tym, że to, co realne, niekoniecznie odnosi się do rzeczywistości czytelnika, może równie dobrze być rzeczywistością świata kreowanego, jakkolwiek z całą pewnością odnosi się do czytelniczych doświadczeń.

Armitt stawia jedno ważne pytanie, nurtujące wszystkich chyba miłośników fantasy: Czy fantasy jako typ twórczości ograniczona jest do gatunku literackiego, czy też wykracza poza genologiczne granice? W osobnym rozdziale przeanalizowane zostają powieści zawierające typowe elementy fantasy, należące jednak do innych gatunków. (Wydaje się, że ich podobieństwo opiera się głównie na wykorzystaniu elementów powieści gotyckiej – duchów).

Na końcu książki znajdziemy jeszcze jedną przydatną analizę – przegląd krytyki fantasy w ujęciu różnych nurtów teorii literatury. Omówione są tu m.in. prace Todorova, Tolkiena, Bettelheima i Žižka.

Fantasy Fiction. An Introduction jest pozycją nienagannie przygotowaną technicznie (papier pochodzi częściowo z recyklingu, co jednak nie wpływa negatywnie na jego jakość, czcionka jest przyjemna dla oka, a wydawca oferuje dwie wersje – w twardej i miękkiej oprawie) i imponuje warstwą merytoryczną. Jasny podział treści na rozdziały omawiające pojedyncze zagadnienia pozwala czytelnikowi skoncentrować się na najbardziej interesujących kwestiach (choć, oczywiście, namawiam do przeczytania całości). "Selected Reading List" proponuje kolejne pozycje teoretyczne i analityczne, pomagające poszerzyć literaturoznawcze horyzonty. Język Fantasy Fiction… jest zwięzły, przystępny, unika nadmiernej naukowości (niestety, nie ma polskiego wydania, jednak entuzjaści ze znajomością języka angielskiego na poziomie C1 nie powinni mieć problemów z wydaniem oryginalnym). Znajomość Fantasy Fiction. An Introduction sprawia, że każda kolejna lektura powieści fantastycznych otwiera przed czytelnikiem świat nowych znaczeń, powiązań i odwołań, a odkrywanie wszystkich tych teoretycznych uwikłań literatury popularnej budzi po prostu radość.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
10.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Fantasy Fiction. An Introduction
Autor: Lucie Armitt
Wydawca: Continuum
Miejsce wydania: Nowy Jork - Londyn
Data wydania: 2005
Liczba stron: 229
Oprawa: miękka
Format: 140x210 mm
ISBN-10: 0-8264-1685-3
Cena: 34,95 $



Czytaj również

Komentarze


~Ch

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Podobało się :) Na tyle, ze rozejrzę się za książką i, przezwyciężając niechęć do literatury anglojęzycznej. przeczytam ją. o ile dostanę. Przedstawione w recenzji podejście do Teorii jest kuszące, nawet dla czytelnika wielce naiwnego.

Empik z wielkiej litery i znów te powtórzenia.... Poza tym zacnie, zacnie.
22-09-2010 21:01
Scobin
   
Ocena:
0
1.

A jednak "empik" małą literą, przynajmniej w tym kontekście. :-) Część (?) powtórzeń zredukowana.


2.

Mam dwa zarzuty do treści książki, której nie czytałem. ;-) Ciekaw jestem, czy słuszne. :-)


Przede wszystkim zastanawiam się, czy prof. Armitt nie miesza pojęć. Wygląda bowiem na to, że fantasy u niej to:

1. wyobraźnia,
2. cała literatura fantastyczna,
3. konkretny gatunek (zapewne chodzi o fantasy XX-wieczną, ukształtowaną m.in. przez Tolkiena).

Zastanawiam się, czy w każdym momencie książki wiadomo, które z tych znaczeń autorka ma na myśli.


No i dość podejrzane wydaje się stwierdzenie: "Literatura fantasy zatem, w odróżnieniu od literatury odwołującej się do realizmu, to twór wyzwolony z ram tego ostatniego, cieszący się większą wolnością". Dobrze o tym mówił Wit Szostak na Triconie: każdy świat literacki jest inny, zarówno w literaturze realistycznej, jak i fantastycznej. Czy świat "Władcy Pierścieni" jest bardziej "wolny" niż świat "Procesu"? I cóż by to miało znaczyć?
23-09-2010 10:58
Antavos
   
Ocena:
+2
Ta [Teoria] jednak ma to do siebie, że roi się od pułapek semantycznych, odwołuje się do tysiącznych wcześniejszych tekstów, wnika w istotę Biesów czy W poszukiwaniu straconego czasu i unika pospolitowania się z fantastyką.

A niby od kiedy teoretycy literatury unikają fantastyki? W Stanach co drugi wielki pisarz fantastyczny ma poświęconą albo pracę krytyczną, albo sam napisał książkę teoretyczną (tu polecam np. Discha, Delany'ego, opracowania Clute'a itp). :-) Mam natomiast problem z recenzją książki. Nie wiem, w jakim znaczeniu autorka "Fantasy Fiction" użyła rzeczownika "fantasy". Bo jeśli pisała o literaturze fantasy to Gibson pasuje tutaj, imo, jak pięść do oka (Gibson utopią? raczej dystopią, a i tutaj bym polemizował - nie każda ponura wizja przyszłości jest dystopią). Dlatego jestem skłonny raczej stwierdzić, że chodziło pani profesor o "fantazje". A więc tytuł książki brzmiałby raczej "Wstęp do fantazji" (bardzo luźne tłumaczenie), a treść to analiza nie tyle konwencji fantasy, co właśnie omówienie różnych aspektów LITERACKICH FANTAZJI . To by tłumaczyło poruszanie się po tak szerokim spektrum literackim, obejmującym i Gibsona, i Tolkiena, i mitologię. :-)
23-09-2010 15:14
Scobin
    @Antavos
Ocena:
0
W Polsce przez długi czas refleksja nad fantastyką była raczej marginalna. Ostatnio jest z tym lepiej pod względem ilościowym, ale cały czas kulejemy, jeżeli chodzi o jakość (wiele prac jest niestety słabych, a dobrych jak na lekarstwo).

W krajach anglosaskich na pewno napisano więcej prac nt. fantastyki, chociaż w ich generalną jakość też trochę powątpiewam. ;-)
23-09-2010 15:24
Antavos
   
Ocena:
+1
Czy polska krytyka fantastyczna była przez długi czas nieobecna w zbiorowej świadomości fanów? I tak, i nie. Był "Czas Fantastyki" Macieja Parowskiego (chodzi mi o książkę), w międzywojniu w pismach literackich pisano o Grabińskim, Schulzu. Pewnie coś jeszcze by się znalazło. Teraz też sporo się pisze, ale niestety autorów wydaje się w wydawnictwach niszowych - ostatnio coś recenzowała "Katedra", AFAIR. Dominika Oramus pisze teraz nową książkę. Ale, oczywiście, mogłoby być więcej - kwestia pojemności rynku.

Niesłusznie natomiast wątpisz w jakość krytyki literackiej zza oceanu, bo te książki są świetne, często pisane przez samych pisarzy. Disch byłby dobry na początek ("On SF" i "The dreams our stuff is made of"), świetne książki pisze legenda amerykańskiej krytyki- John Clute - że wymienię tylko te pozycje, które stoją nad laptopem. Jak chcesz, to odezwij się prywatnie, to podrzucę informację na temat co ciekawszych tytułów:-)

23-09-2010 15:53
Scobin
   
Ocena:
0
A czy myślisz także o tytułach dotyczących fantasy (jako gatunku)? Jeśli tak, to chętnie się odezwę, bo głównie o ten nurt refleksji teoretycznej mi chodziło (moja orientacja w SF jest niestety słaba, ta część fantastyki mniej mnie ciekawi).

Swoją drogą, czy to, że niektóre książki teoretyczne są tworzone przez samych pisarzy, na pewno jest ich (książek) zaletą? ;-)
23-09-2010 16:52
Antavos
   
Ocena:
0
Konwencji, nie gatunku - będę uparty przy słownictwie. Tak, myślę także o fantasy. Tutaj zdecydowanie polecałbym "Rhetorics of fantasy", o której pewnie wspomina także pani profesor (mam rację, recenzentko?:-) ). Todorova też zdecydowanie. Pewnie parę innych rzeczy jeszcze znajdę. Przy czym zdefiniuj czy chodzi ci o SF, czy fantasy. Bo jak o SF to Disch, zdecydowanie. Generalnie nie uważam, by bycie pisarzem dyskwalifikowało cię jako krytyka literackiego. Natomiast nie zawsze dobry krytyk będzie dobrym pisarzem. Per analogiam: politolog nie zawsze musi być dobrym politykiem, ale polityk zna politykę nie tylko w teorii, ale i w praktyce. Uważam po prostu, że pisarze mają narzędzia i doświadczenie do omawiania literatury (niekoniecznie przy tym mam na myśli prace kolegów po piórze, tutaj wchodzi już etyka). A czy dobrze to, czy źle? Nie można generalizować, imho. Na tej samej zasadzie mógłbym powiedzieć, że skoro przyczepiłem się do jednego z redaktorów Poltera, że pisze kretynizmy w swojej recenzji, to skreślam cały portal. :-)
23-09-2010 17:31
Scobin
   
Ocena:
0
Konwencji, nie gatunku - będę uparty przy słownictwie.

Skoro tak wolisz. :-) Z mojego punktu widzenia "[niegatunkowa] konwencja fantasy" i "gatunek fantasy" to po prostu inne zjawiska, dla których warto zachować odrębne nazwy. A tu akurat myślę o gatunku, czyli (uproszczę) o tym zbiorze tekstów głównie XX-wiecznych, który wyrósł z Morrisa, potem Lorda Dunsany'ego, w końcu z Tolkiena.


Tak, myślę także o fantasy. Tutaj zdecydowanie polecałbym "Rhetorics of fantasy", o której pewnie wspomina także pani profesor (mam rację, recenzentko?:-) ). Todorova też zdecydowanie. Pewnie parę innych rzeczy jeszcze znajdę.

OK, napiszę zatem na priva, dzięki! Moja orientacja w anglojęzycznej literaturze na ten temat jest głównie zaoczna, tzn. wynika z rozmów z osobami, które czytały. ;-) Dlatego nie traktuję jej zobowiązująco.


Przy czym zdefiniuj czy chodzi ci o SF, czy fantasy.

Cały czas o fantasy, nic się nie zmieniło. ;-)


Generalnie nie uważam, by bycie pisarzem dyskwalifikowało cię jako krytyka literackiego. Natomiast nie zawsze dobry krytyk będzie dobrym pisarzem. Per analogiam: politolog nie zawsze musi być dobrym politykiem, ale polityk zna politykę nie tylko w teorii, ale i w praktyce.

Skąd założenie, że polityk zawsze zna teorię polityki? ;-)

Ale jasne, zgadzam się jak najbardziej, że bycie pisarzem nie dyskwalifikuje kogoś jako krytyka. Odniosłem wrażenie, że w swoim komentarzu podałeś to jako "automatyczną zaletę" (na jednym tchu z poglądem o dobrej jakości amerykańskich książek krytycznych), dlatego wolałem dopytać.
23-09-2010 18:37
Katatonia
   
Ocena:
+1
Zapewne omawianą książkę warto przeczytać. Myślę, że będzie to ciekawe uzupełnienie "The Cambridge Companion to Science Fiction" - przewodnik niemal dla każdego, bez względu na stopień znajomości tematu. Praca zbiorowa. W zwięzły, sensowny sposób wyłożone podstawy sf, od historii po krytykę. Polecam, stosunkowo często zaglądam, traktując jako rodzaj podręcznika.
25-09-2010 04:51

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.