» Blog » Fantastyczne ideologie - część druga - "Sztuka dla sztuki"
01-10-2013 13:55

Fantastyczne ideologie - część druga - "Sztuka dla sztuki"

W działach: Fantastyczne ideologie | Odsłony: 504

Zapraszam do zapoznania się z częścią pierwszą cyklu: http://polter.pl/Fantastyczne-ideologie-czesc-I-i-zapewne-ostatnia-b17087

 

Tym razem notka zawierać będzie opis trzech filozofii/frakcji, ale mimo tego będzie w pewnym sensie monotematyczna. A to dlatego, że wszystkie trzy zaprezentowane nurty będzie łączyć ten sam motyw - uwielbienie dla piękna, uwielbienie dla sztuki. Ich zwolennicy będą realizować się na polu trzech różnych dziedzin - literatury (czy może raczej - szeroko pojmowane "tworzenia opowieści"), muzyki oraz... powiedzmy, rzeźbiarstwa. Tym razem, oprócz samej prezentacji pogląd postaram się podać przykładowe pomysły na konkretne wykorzystanie danych frakcji w grze.

Tkacze Opowieści


Ponoć Oscar Wilde powiedział "Nie ma książek moralnych i niemoralnych. Są książki napisane dobrze, lub źle". Każdy Tkacz przyklasnąłby tym słowom i dodałby "W ogóle nie ma dobra, ani zła. Zdarzenia, czyny i ludzi należy dzielić na nudne i przyziemne oraz na te, które są warte opowieści". Tkacz Opowieści nie ogranicza się do przelewania na papier, czy układania na piśmie opisów zaszłych wydarzeń, lub wymyślania fikcyjnych historii... On sztukę tworzenia opowieści przenosi na wyższy wymiar - kształtuje życie swoje i innych tak, aby warte było eposu, czy chociaż ballady.
Problem w tym, że opowieść potrzebuje konfliktu. Problemów, z którymi mogliby zmierzyć się jej bohaterowie. Spokojne, szczęśliwe, pozbawione trosk i niepokoju życie to coś, o czym marzy ogromna większość ludzi... I coś, czym Tkacze gardzą najbardziej na świecie. A kiedy brakuje konfliktu, trzeba go stworzyć. Takie działania mogą mieć różny charakter. Jeśli Tkacz chce stworzyć historię obyczajową, na przykład dramat, może ograniczyć się do towarzyskich intryg - na przykład skłócenia przykładnego małżeństwa. Jeśli pragnie eposu o bohaterskich czynach może dajmy na to, sprowadzić potwora, który będzie nękał miasto, albo wywołać wojnę między dwoma narodami. Pół biedy, gdy Tkacz chce stworzyć opowieść z happy endem. Wówczas pozwoli "bohaterom opowieści" pokonać przeszkody, albo nawet sam im w tym pomoże. Gorzej, jeśli marzy mu się prawdziwa tragedia i będzie dążył do tego, żeby zniszczyć swoje "postaci"... Oczywiście po to, żeby później móc wzruszyć się ich tragicznym losem.

Jak wspomniałem, Tkacze nie widzą niczego złego w swoim postępowaniu... Ba, wręcz uznają, że wyświadczają swoim "bohaterom" przysługę! Dają im nieśmiertelność i to niewielkim kosztem. Ich cierpienia są chwilowe. Nie ma znaczenia, czy swoje życie przeżyjesz w bólu czy w radości - kiedy umrzesz, wszystko to odejdzie w nicość... No chyba, że twe losy staną się tematem opowieści - wówczas "nie wszystek umrzesz", cząstka ciebie stanie się nieśmiertelna i na zawsze będzie żyła w ludzkiej pamięci! Tkacze są jak cesarz Neron, który podpala własną stolicę (tak, wiem, że to prawdopodobnie legenda), po to, żeby móc stworzyć przejmujący lament nad tragicznym losem mieszkańców zniszczonego miasta.

Kim mogą być Tkacze? Prawdopodobnie będą to ludzie bogaci i wpływowi. Po pierwsze dlatego, że to właśnie takie osoby mają środki do tego, aby tworzyć "opowieści" na szeroką skalę. Po drugie - to osobnicy żyjący w dobrobycie mają największe predyspozycje do wykształcenia takich właśnie poglądów. Życie w dobrobycie wywołuję nudę, którą niektórzy gotowi są zwalczać nawet kosztem krzywdy innych... Poza tym, człek bogaty, który nie musi się martwić o codzienny byt częśtokroć gardzi "zjadaczami chleba", który zajmują się swoimi przyziemnymi sprawami... Po prostu ma za dużo czasu na myślenie i dlatego przychodzą mu do głowy różne odjechane pomysły. Oczywiście, Tkaczami są nie tylko zblazowani bogacze. Świat pełen jest artystów, którzy przedkładają sztukę ponad wszystko. A nawet pojedynczy psychopata może w "sprzyjających" okolicznościach sporo namieszać...

Jaką rolę mogę odgrywać Tkacze na sesji? Najczęściej przeciwników. Wyobraźcie sobie zdziwienie graczy, gdy okazuje się, że ten sam mędrzec, który zdradził im sposób, jak można pokonać smoka jest tym, który tego smoka wcześniej sprowadził... Mentalność Tkacza może wyjaśnić także pewne elementy, które na ogół uznaje się absurdy. Czemu każda pułapka zastawiona przez przeciwnika posiada jakąś "furtkę", która umożliwia graczom uniknięcie śmierci? Bo do niczego jest taka opowieść, w której bohaterowie giną na samym początku zmiażdzeni przez ściany korytarza. Dlaczego wróg pozostawia wskazówki, umożliwiające graczom odnalezienie jego kwatery głównej? Bo zaplanował już sobie finałowy akt i teraz chce się upewnić, ze aktorzy przybędą na przygotowaną scenę . Nawet po ostatecznym pokonaniu nieprzyjaciela gracze mogą zadać sobie pytanie - czy wygraliśmy dlatego, że byliśmy tacy dobrzy... Czy może w scenariuszu stworzonym przez przeciwnika od początku było wiadomym, że historia zakończy się jego śmiercią? Bo chciał stworzyć opowieść o bohaterach pokonujących czarny charakter... i gotów był za to zapłacić własnym życiem? A co jeśli okaże się, że całe życie graczy jest zaplanowane przez jakiegoś Tkacza? Wiesz, czemu twoi rodzice zginęli, kiedy byłeś mały? Bo Tkacz wie, że sieroty stanowią dobry materiał na bohaterów-mścicieli... Ci wszyscy ludzie, którzy z niewiadomych względów zwracali się do ciebie, obcej osoby, żebyś pomógł im w ich problemach (wykonał questa) byli podstawieni... Tak, twoja ukochana enpecka też - Tkaczowi zamarzył się wątek romantyczny... Albo jeszcze lepiej - co jeśli cała historia świata, wszystkie te wojny, zarazy, rewolucje to kreacja całej siatki Tkaczy, istniejącej od wieków i przez pokolenia kreującej najbardziej "epicką" opowieść wszechczasów? Oczywiście, wprowadzenie takiego NPC-a jest ryzykowne i wymaga dużo wyczucia ze strony MG. Tkacz nie powinien przerodzić się w jego własne "alter ego" - dodajmy, wypieszczone i przeszarżowane alter ego. Z drugiej strony, taka idea może spodobać się graczom, którzy sami są nieco "artystycznie" nastawieni - "Więc w tym scenariuszu stworzonym przez ciebie jesteśmy tak naprawdę postaciami, które grają w scenariuszu wymyślonym przez jedną z postaci? Czysty postmodernizm".

Oczywiście, gracze sami mogą wcielić się w Tkaczy. W jeden "zespół autorski", a może w konkurencyjnych "twórców", z których każdy próbuje przeforsować swoją wizję "opowieści"? Oczywiście, taki typ rozgrywki będzie pasował tylko części (możliwe, że niewielkiej) erpegowców - będzie wymagał "trzymania się w cieniu" i polegał głównie na manipulowania NPC-ami.

 

Kult Muzyki

 

Po cóż szukać mistycznych przeżyć w relacjach z jakimiś domniemanymi bóstwami, albo w uprawianiu magii, gdy możliwe jest obcowanie z czymś dalece bardziej niezwykłym? Mowa o muzyce. Muzyka jest pięknem w stanie czystym. wszystkie inne tak zwane "sztuki" są tylko imitacją rzeczywistości, kolejną formą brudnej materii. Muzyka to czysty duch, coś wymykające się ludzkiemu zrozumieniu, co nie służy jakimś praktycznym celom, ale istnieje samo dla siebie. Och, oczywiście, do muzyki można dodać słowa, ale właśnie "dodać" - w gruncie rzeczy są one nieistotne i niepotrzebne, bo muzyka sama w sobie to czysta melodia. O ile słowa mogą trafiać do umysłu, o tyle muzyka trafia wprost do duszy. Kto wytłumaczy, dlaczego jedne melodie wzbudzają w człowieku radość i chęć do zabawy, inne żal i smutek, jeszcze inne zapał do walki? To jest cud, dalece większy niż wszelka magia.

A muzyka tworzona przez ludzi, choć cudowna, jest jedynie nikłym odbiciem prawdziwej Muzyki, Harmonii Sfer (tą ideę skradłem Pitagorasowi, który wbrew obiegowej wiedzy był bardziej mistykiem, niż matematykiem... czy może raczej mistycznym matematykiem?). Cały Wszechświat jest jednym wielkim instrumentem muzycznym. Głosy żywych istot, odgłosy natury, oraz miliardy dźwięków umykających ludzkiemu uchu składają się razem na najwspanialszą symfonię, jaką można sobie wyobrazić... ale ponieważ Harmonia Sfer rozbrzmiewa nieustannie wokół nas, nasze wątłe zmysły przyzwyczaiły się do niej i po prostu przestają ją zauważać. Jedynie bez przerwy rozwijając swój słuch, wrażliwość muzyczną i samemu próbując tworzyć jak najdoskonalsze melodie, jak najbliższe tej Prawdziwej człowiek jest w stanie osiągnąć stan, w którym wreszcie usłyszy i pojmie Muzykę Sfer... A wówczas jego dusza rozpłynie się w zachwycie i na zawsze zjednoczy z Wielką Symfonią. To jest prawdziwe osiągnięcie Absolutu, zbawienie, nirwana.

Niektórzy Kultyści próbują wprowadzić do swojej filozofii aspekt moralny - mówią, że tylko osoba czystego serca jest w stanie tworzyć naprawdę piękną muzykę, i tylko taka może w pełni pojąć Harmonię Sfer... Inni odrzucają to stanowisko. Mówią "Nie, nie należy do tego mieszać takich wymyślonych przez moralistów kategorii jak dobro i zło. To tylko zafałszuje nasze postrzeganie. Muzyka jest pięknem samym w sobie i nie potrzebuje dodatkowych uzasadnień czy dowartościowywania przez jakieś inne idee".

Na pierwszy rzut oka kultyści mogą zdawać się frakcją egzotyczną, niemającą szans na zdobycie jakiejś szerszej popularności... Ale czy na pewno? Wszak nawet w naszym świecie są ludzie, dla których muzyka jest bardzo ważna, ważniejsza od tradycyjnych wartości, które stanowią fundament większości doktryn, takich jak religia, ojczyzna itd. W wielu tzw. subkulturach muzyka jest jednym z podstawowych elementów identyfikujących jej członków. Są grupy ludzi, które zatracają się w muzyce, które są od niej wręcz uzależnione - np. niektórzy wielbiciele techno. Kultyści Muzyki po prostu idą o krok dalej...

Jaką rolę mogą pełnić Kultyści Muzyki? Najróżniejszą. Ot, choćby zleceniodawców - trzeba odszukać jakiś wymyślny instrument, a może partyturę zapisaną przez legendarnego kompozytora? Siedziby Kultystów wciąż rozbrzmiewają najróżniejszymi niezwykłymi dźwiękami. Niektóre z nich są piękne ponad wyobrażenie, inne budzą niepokój, czy wręcz lęk... To okazja dla MG do popisu przy tworzeniu finezyjnych opisów oddziałujących na zmysły i wyobraźnię graczy.

A może trzeba rozwikłać konflikt pomiędzy subfrakcjami? Dwie grupy preferują odmienne style muzyczne i gotowe są zabić za tworzenie, czy choćby słuchanie innych. A gdzieś pośrodku tego stoją wyznawcy Muzyki Niepodzielonej, którzy próbują przekonać swych zwaśnionych braci, że każda muzyka jest piękna na swój sposób i ma swoje miejsce w Harmonii Sfer... Innym przykładem konfliktu frakcyjnego mogą być zamieszki wywołane przez ruch, który uznaje zapisywanie nut za bluźnierstwo, które redukuje Muzykę do jakiś kropek i kresek na papierze - ten odłam można porównać do ikonoklastów, czy - w pewnym aspekcie - muzułmanów.

Gracze mogą też wstąpić do frakcji. Będzie się to wiązało z uzyskaniem umiejętności i mocy opartych na dźwiękach. W takim np. D&D najprościej wykorzystać w tym celu zdolności barda. Zdolności kultystów powinny mieć mistyczną otoczkę, powinny oddziaływać na ducha innych ludzi - Kultysta śpiewając odpowiednią pieśń jest w stanie wywołać w istotach całe spektrum emocji, od miłości poprzez nienawiść. Odpowiednie wibracje głosu mogą oddziaływać na rzeczywistość (co daje moce podobne do telekinezy - i w mniemaniu kultystów potwierdza ich teorie o tym, że w gruncie rzeczy muzyka jest prawdziwą strukturą wszechrzeczy i kształtuje nawet materię - bardzo ładnie coś podobnego wyłożył Karczmarz w komentarzach pod tekstem). Oczywiście, można też wprowadzić bardziej "przyziemne" moce - np. umiejętność doskonałego imitowania głosów innych ludzi, czy słuch absolutny (co pozwala zdawać wszystkie testy nasłuchiwania oraz obywać się bez zmysłu wzroku np. w ciemnościach). Ostatecznym celem gracza, który wstąpił do frakcji będzie usłyszenie i pojęcie Harmonii Sfer... Opisanie finałowej sceny ascendencji będzie prawdziwym wyzwaniem dla MG.

 

Czciciele Ciała

 

Nie będziemy się tutaj zagłębiać w body horror. Czciciele Ciała za najpiękniejszą rzecz na świecie uznają ludzką sylwetkę, ale mają dosyć

stereotypowe pojmowanie piękna - zachwycają ich regularne twarze, proporcjonalnie zbudowane kończyny, kobiece krągłości czy męska muskulatura, a nie jakieś sadomasochistyczne konstrukcje z wyrwanych flaków. Zdawać by się mogło, że nie jest to w takim razie nazbyt groźna frakcja - ot, mogą co najwyżej budzić zgorszenie u ascetów i kaznodziei, którym nie podoba się przedkładania ciała ponad ducha. Zdawać by się mogło...

Rzecz w tym, że za swoją misję Czciciele uznają wynajdowanie najpiękniejszych ludzi i utrwalanie ich piękna na wieki. W jaki sposób? Malarstwo i fotografię (o ile ta ostatnia istnieje w danym settingu) odrzucają ze wzgardą. Jakieś płaskie obrazki są jedynie nędzną imitacją ciała, bladym odbiciem, które ukazuje zaledwie niewielką część aspektów jego piękna. Dużo lepszym rozwiązaniem jest rzeźba, która pozwala ukazać urodę danej osoby w skali jeden do jednego. Ale to wciąż jedynie kopia... Nie chodzi o to, aby kopiować. Chodzi o to, żeby unieśmiertelnić piękno w jego prawdziwej istocie.

I tu zaczyna się mroczny aspekt tej frakcji. Jeśli rzecz dzieje się w settingu fantasy, Czciciele petryfikują "wybrańców" za pomocą magii. Jeśli w settingu s-f - mogą wybrać inne sposoby, na przykład umieszczać ich ciała w przezroczystych tubach wypełnionych płynem konserwującym. Pozyskanie nowego "eksponatu" wiąże się z dużym wysiłkiem i wynika zdolności manipulacyjnych. Wszak nie chodzi o to, żeby na wieki zachować ciało z twarzą wyrażającą przerażenie czy nienawiść (niestety, większość wybrańców z własnej woli nie chciałoby stać się dziełem sztuki). Dlatego trzeba ich "utrwalić" z zaskoczenia - tu w sukurs przyjdą intrygi, narkotyki, hipnoza, czy magia.

Sama frakcja może składać się wyłącznie z nadzwyczaj pięknych (i dbających o swą urodę) osób. Na razie odwlekają one chwilę swojego "utrwalenia" po to, aby móc wykonywać misję pozyskiwania nowych wybrańców... Ale ich największym marzeniem jest doczekanie chwili, w której sami staną się dziełem sztuki. Nastąpi to raczej wcześniej, niż później, zanim starość przyćmi ich urodę.

Równie dobrze (jak to wskazał Jesykh) członkami mogą być osoby brzydkie, chore i ułomne, które mając dosyć własnej szpetoty wyszukują piękne "okazy", aby napawać się ich pięknem... Może zachodzić tu mechanizm mecenasa sztuki - czyli kogoś, kto nierzadko sam cierpi z powodu braku możliwości samorealizacji, ale pragnie wspomagać tworzenie piękna w inny sposób (prócz tego, że w tym przypadku "protegowani" na ogół nie wyrażają chęci skorzystania z "mecenatu"). A może w skrytości serca szpetni piewcy piękna ludzkiego ciała tak naprawdę odczuwają to jako swego rodzaju "zemstę" na urodziwych ludziach? "Śmialiście się ze mnie, patrzyliście na mnie z góry... A teraz jesteście eksponatami w mojej galerii, buhaha!"

Naturalną rolą Czcicieli w scenariuszu jest funkcja przeciwników. W miasteczku giną ludzie, a trop prowadzi do niedawno otwartej agencji modeli? Prowadzący śledztwo gracze podejrzewają handel ludźmi, albo coś w tym stylu, podczas gdy prawdziwe wyjaśnienie jest dużo bardziej niezwykłe... A może jedna z postaci graczy o wysokiej Charyzmie może wpaść w oko Czcicielom? Jej nowi znajomi, pełni uroku i wdzięku, mogą okazać się groźniejsi, niż to się wydaje... A może sam gracz wcieli się w Czciciela i będzie uwodził nowych wybrańców? Oczywiście, z miłości do ich piękna, które zasługuje na ochronę przed okrucieństwem czasu...

 

Komentarze

Autor tego bloga samodzielnie moderuje komentarze i administracja serwisu nie ingeruje w ich treść.

WekT
   
Ocena:
0

mniam :)

01-10-2013 14:25
DeathlyHallow
   
Ocena:
0

kult muzyki ma bardzo mądre i przytomne zdanie na temat muzyki. liczę, że ma zbrojne ramię, które szybko rozprawi się z ludźmi dla których ważny jest tekst, odpowiednie brzmienie gitary, strój sceniczny i wyznawana ideologia. 

01-10-2013 18:07
Venomus
   
Ocena:
0

Oooo frakcja Bojowników muzycznych brzmi zacnie. A każdy wie, że w fantasy wygrywa wyłącznie metal. Z reguły ciężki ;)

Tkacze natomiast przywodzą mi na myśl sadystycznego MG (czyżby awatar?) albo tak jak rzekłeś zblazowanego bogacza rządzącego losem maluczkich dla własnej rozrywki ("Tego wyrzucimy z pracy, cóż za cudowny dramat. Tą pchniemy w ramiona tej, tym zabierzemy dziecko a na tego naślemy golemy. Ah cóż będzie za ballada!") Jakby personifikacja tyrana Tarquina z Order of the Stick :D

01-10-2013 20:45
Senthe
   
Ocena:
+1

Formatowanie tekstu nie pozwoliło mi go spokojnie przeczytać : / Czy dałoby się to jakoś poprawić, bardzo ładnie proszę? : (

01-10-2013 20:46
DeathlyHallow
   
Ocena:
+1

jeśli frakcja bojowników muzycznych ma być frakcją sympatyków poszczególnych gatunków to ja dziękuję za taką sektę. liczyłem raczej na taką, która wyrzyna całe drużyny bezrefleksyjnych fanów metalu i bardów wzorujących wszystkie swoje ballady na nothing else matters.

01-10-2013 20:58
Adeptus
   
Ocena:
+1

@Senthe

Spróbowałem poprawić. Mam nadzieję, że teraz jest lepiej?

@ DeathlyHallow

" liczyłem raczej na taką, która wyrzyna całe drużyny bezrefleksyjnych fanów metalu i bardów wzorujących wszystkie swoje ballady na nothing else matters."

Ależ nikt ci nie broni stworzyć właśnie takiej. Ja tylko rzuciłem na stół parę klocków - to twoja rzecz, z których z nich zechcesz skorzystać i co z nich zbudujesz. A jeśli do konstrukcji zechcesz dołożyć parę własnych, to tym lepiej.

A co do frakcji "sympatyków poszczególnych gatunków". Jeśli powstanie frakcja bojowników wyrzynających "drużyny bezrefleksyjnych fanów metalu i bardów itd.", to prawdopodobnie powstanie też kontrbojówka zrzeszająca "bezrefleksyjnych fanów metalu". Akcja budzi reakcję, gwałt się gwałtem odciska, nakręca się spirala nienawiści i tak dalej, i tak dalej; :)

@ Venomous

"("Tego wyrzucimy z pracy, cóż za cudowny dramat. Tą pchniemy w ramiona tej, tym zabierzemy dziecko a na tego naślemy golemy. Ah cóż będzie za ballada!")"

Widzę, że załapałeś, w czym rzecz :)

01-10-2013 21:52
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+3

@Tkacze

Zawsze bylem fanem tego typu idei, w ktorej najwazniejsze jest aby cos sie dzialo, bo gdy sie nie dzieje to zycie nie ma sensu. Pomyslalbym za to jak wplesc tego typu ideologie do postaci graczy, poniewaz w postaci BNa moim zdaniem to sie nie sprawdzi. Po pierwsze - to musialaby byc meega dluga kampania aby gracze poznali swojego antagoniste tak szczegolowo aby czerpac frajde z odkrywania smaczkow jakie daje ta ideologia, po prostu moze zabraknac na sesji scen w ktorych gracze by sie dowiadywali intencji itp swojego wroga, a samo stwierdzenie "ten mag co wam powieedzial jak zabic smoka tez go stworzyl dla zabawy" bedzie bardzo rozczarowujace gdy porowna sie z calym urokiem jaki daje ta frakcja. Po drugie, tego typu podejscie w rekach MG bardzo szybko moze prowadzic do stworzenia Ulubionego BNa, poniewaz postaci o ideologii tkacza nie sposob nie kochac gdy jest sie mistrzem gry, bo jak ktos juz zauwazyl, to niemal uosobienie MG :) Dla bezpieczenstwa zdala trzymalbym to od Mistrza, bo pokusa moze byc zbyt silna.

Duzo fajniej jakby Gracz wcielil sie w takiego Tkacza, tylko to wymaga bardzo specyficznej przygody, ktora na chwile obecna ciezko mi sobie wyobrazic.

@Kult Muzyki

Kiedys po naogladaniu sie jakis filmikow na tubie na temat Teorii Strun mialem nawet idee Boga-Muzyka. Nie znam sie na fizyce i do tego przytaczam z pamieci wiec bede bredzil, ale mam nadzieje ze uda mi sie oddac sens - ogolnie chodzilo o to, ze materia sklada sie ze swego rodzaju 'strun'. Kazda struna ma swoja specyficzna czestotliwosc drgania i te drgajace struny tworza kwarki, atomy i generalnie materie. Czestotliwosc drgania struny zas odpowiada za wlasciwosci danej materii, to owa czestotliwosc okresla dlaczego w naszym wszechswiecie istnieja takie prawa fizyki jakie istnieja a nie inne. Gdyby struny drgaly w inny sposob byc moze fizyka dzialala by inaczej.Pytanie zas dlaczego struny drgaja i dlaczego tak a nie inaczej?

I tu wchodzi do gry postac Boga Muzyka - ktory swoja muzyka wprawia struny w drganie i za pomoca muzyki ksztaltuje zasady rzadzace wszechswiatem. Kojarzycie filmiki w ktorych od mocnych basow ciecz wpada w rezonans i zaczyna ukladac sie w rozne figury geometryczne? To obrazuje jak za pomoca zmiany muzyki mozna by zmieniac drgania materii i zmieniac jej uklad na podobienstwo wlasnie tego typu cieczy na glosniku. Gdyby ktos umial wprawic struny w inne drgania za pomoca swojej muzyki byc moze umialby ksztaltowac materie a moze nawet zasady ktore ta materie okreslaja?

02-10-2013 10:06
Adeptus
   
Ocena:
0

@Karczmarz

"Duzo fajniej jakby Gracz wcielil sie w takiego Tkacza, tylko to wymaga bardzo specyficznej przygody, ktora na chwile obecna ciezko mi sobie wyobrazic."

Prawdę mówiąc, to w dużym stopniu się zgadzam... Tylko problem w tym, że z oba punktami. To znaczy, w sumie nie jest mi trudno wyobrazić sobie sesję, w której gracze skupiają się na manipulowaniu BN-ami w celu nakierowania ich na odgrywanie właściwej "historii" - ale mam wrażenie, że wymagałoby to jeszcze dłuższej kampanii i większego nakładu pracy niż przy wprowadzeniu Tkaczy jako przeciwników. Co nie znaczy, że nie to niemożliwe - gdybym tak uważał, to w ogóle nie zawracałbym sobie głowy tworzeniem tej frakcji. Wplecenie Tkacza owszem, może nieść za sobą ryzyko stworzenia alter ego MG... ale MG na poziomie powinien uniknąć jakichś płynących z tego patologii. Już nie wspominając o tym, że gracze będą mieli satysfakcję ze skopania tyłka awatarowi samego MG :D

 

Co do Boga Muzyki - koncepcja sama w sobie jest ciekawa. Nie wprowadziłem do "domyślnego" opisu frakcji żadnego bóstwa, bo chciałem mieć grupę, która czci Muzykę - koniec, kropka, bez żadnych dodatkowych idei czy uzasadnień, Muzykę samą w sobie. Ale oczywiście, jeśli zechcesz, może wprowadzić u siebie taki element (zwłaszcza, że jak wspomniałem - jest ciekawy). A co do samych rozważań na temat strun itd. to ładnie się to komponuje z tym co pisałem o mocach Kultystów i muzyce jako "strukturze wszechrzeczy". W sumie to w ten sposób opisałeś mniej więcej to, o czym ja chciałem wspomnieć, tylko, że zrobiłeś to lepiej i składniej.

 

02-10-2013 12:15
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0

@Adeptus

Uzylem slowa Bog nieco na wyrost, bo oczywiscie chodzi mi raczej o idee jakoby muzyka byla podstawa istnienia wszystkiego. Co zreszta moze nawet tlumaczyc istnienie cudow i roznego rodzaju anomali w naturze (ot muzyka zagrala inaczej, struny zaczely drgac inaczej i przez to prawa fizyki sie zmienily, krowy zaczely latac (bo teoria strun w przeciwienstwie do standardowego modelu korzystajacego z czasek elementarnych moze tlumaczyc grawitacje), a woda zmieniac sie w wino etc.). Zreszta koncept ten jest tak pojemny, ze bardzo wiele zjawisk z naszego swiata mozna pod niego na sile podciagac. Wydaje mi sie np. ze teleskopy wymierzone w niebo wylapuja dzwieki, ktorych poki co nasza nauka nie potrafi wytlumaczyc - az sie prosi o podpiecie tego zjawiska

02-10-2013 12:45
Nit
   
Ocena:
+2

Trochę szkoda, że rzeźba została potraktowana tak po łepkach. Wydaje mi się, że można z tego tematu wyciągnąć coś więcej.

Wyjdźmy od tego, że rzeźba jest formą przestrzenną, a więc – w odróżnieniu od malarstwa – wszystko, co jest rzeźbą niewątpliwie istnieje, zajmuje jakąś przestrzeń. Oprócz tego, skoro to forma przestrzenna, jest przeznaczona do oglądania z wielu punktów widzenia i pod każdym kątem. Z żadnych dwóch punktów widzenia rzeźba nie wygląda tak samo. Podobnie jest praktycznie ze wszystkim – żadna sytuacja nie wygląda tak samo dla dowolnych dwóch obserwatorów.

Innymi słowy, co jest, jest – niezależnie od obserwatora. Każdy ma swoje zdanie, które może być co najwyżej podobne do zdania kogoś innego. Nie ma dobra i zła, są tylko opinię co według kogoś można i czego nie można robić. Moja opinia jest równie dobra jak każda inna, zatem moja moralność też jest dobra jak każda inna. Opinia jednostki może być fałszywa, bo to, co postrzegamy może być mylące, ale opinia przejęta od kogoś innego będzie fałszywa na pewno, ponieważ jest obierana z innego punktu widzenia. Z tego powodu przymuszanie kogoś, żeby się z tobą zgodził nie powinno w ogóle mieć miejsca. Dobrze obrazują to słowa Jima Morrisona: Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy.

Podsumowując, chodzi o to, żeby myśleć samodzielnie, bo własne spostrzeżenia będą zawsze lepsze od cudzych.

02-10-2013 12:47
Adeptus
   
Ocena:
0

@Nit

Prawdę mówiąc, to Twój pomysł nie do końca wpisuje się w tematykę tej notki. Notka miała dotyczyć frakcji, które są jak najbardziej przekonane, że odnalazły wartość absolutną - i że jest nią piękno/sztuka. Poza tym, frakcja relatywistów... W zasadzie coś takiego nie powinno istnieć. Oczywiście, przy założeniu, że mamy do czynienia z prawdziwymi relatywistami/indywidualistami, bo większość buntowników i nonkomformistów to w gruncie rzeczy ludzie co najmniej tak samo bezrefleksyjni jak pogardzany przez nich szary tłum. Zresztą, w gruncie rzeczy przekonanie, że "muszę być sobą, muszę mieć własne zdanie" też jest formą schematu. Ot, spójrz na swój post - wyraża on sceptycyzm dla autorytetów i pochwałę samodzielnego myślenia, jednocześnie podpierając się cytatem z "wielkiego człowieka". Nie zrozum mnie źle - nie chcę się kłócić, ani nie wyrażam dezaprobaty pod twoim adresem, po prostu taka mnie refleksja naszła, jak silne są pewne schematy... i że chyba nie ma od nich ucieczki.

Ale to taka dygresja na marginesie i lepiej jej nie rozwijać, bo jeszcze się przerodzi w coś złego. Wracając na Ziemię, dodam, że wprowadziłem parę dodatków do tekstu - m.in. dodatkowy pomysł na subfrackcję do muzykantów.

03-10-2013 14:05
Nit
   
Ocena:
0

@Adeptus

Szczerość za szczerość. Nie chcę, żebyś to odebrał jako jakiś atak, ale kiedy czytam opisy tych filozofii, to wydaje mi się, że ciężko wyznawać którąś i nie być fanatykiem. Wyglądają raczej jak materiał na sekty niż pełnoprawne nurty filozoficzne/ religijne. Najwięcej zamieszania nie robią takie jednoznaczne postawy jak Namieszajmy w świecie żeby było ciekawie, ale te z pozoru neutralne, jak Na bieg historii mają wpływ tylko wybitne jednostki – niby nic strasznego, ani wywrotowego, ale jak ktoś stwierdzi, że wybitnymi jednostkami (Übermensch) jest trzecia rzesza, to już jest problem. Skoro mówimy już o frakcji relatywistów, słyszałeś kiedyś o Przewartościować wszystkie wartości?

 

p.s.

Ot, spójrz na swój post - wyraża on sceptycyzm dla autorytetów i pochwałę samodzielnego myślenia, jednocześnie podpierając się cytatem z "wielkiego człowieka".

Ale ja nie napisałem, że tę filozofię wyznaję ;p domyślam się, że Ty też nie wyznajesz opisanych przez siebie ;)  Natomiast jeśli chodzi o schematy – fakt, czasami trudno poza nie wyjść.

03-10-2013 15:22
Adeptus
   
Ocena:
0

'Nie chcę, żebyś to odebrał jako jakiś atak, ale kiedy czytam opisy tych filozofii, to wydaje mi się, że ciężko wyznawać którąś i nie być fanatykiem. "

Ale dlaczego miałbym odebrać to jako atak? Zdaje mi się, że na początku cyklu dałem do zrozumienia, że ukazywane tu nurty nie są prezentacją moich poglądów (ok, może się tak zdarzyć, że pojawią się takie, które będą z nimi w jakimś stopniu zbieżne, ale to czysty przypadek) tylko czysta fantazja, materiał dla MG i "światotwórców". Jeśli masz negatywny stosunek do tych ideologii, to ja nie mam z tym najmniejszego problemu. Notabene, nie wiem, czy zauważyłeś, ale w dwóch przypadkach wyraźnie zasugerowałem, że dana ideologia najlepiej się sprawdzi jako motywacja dla przeciwników graczy :) Zresztą, jak na koniec napisałeś - sam jesteś świadom, że "postawy wymyślone przez autora, to nie postawy autora".

 

"Ale ja nie napisałem, że tę filozofię wyznaję ;p"

A to przepraszam, wygląda na to, że sam wpadłem w pułapkę, przed którą chciałem Cię ostrzec.

 

"Skoro mówimy już o frakcji relatywistów, słyszałeś kiedyś o Przewartościować wszystkie wartości"

Słyszałem. Temat jest ciekawy, chętnie bym go kontynuował, ale nie tutaj, a na forum, które wydaje mi się być lepszym miejscem do dyskusji. Co ty na to?

03-10-2013 15:41
jesykh
   
Ocena:
0

fajne te frakcje i mocno nadają się do realiów z Planescape'a. Przy drobnych modyfikacjach można je zaś wsadzić właściwie wszędzie.
Co do kultu ciała. Mi bardziej by odpowiadało, żeby zrzeszał on brzydali, zdeformowanych i kalekich ludzi. Mając dosyć brzydoty i ułomności z radością odnajdywali by kolejne okazy piękna. Tu oprócz konserwacji ciał można dodać konserwację wspomnień - aby można było doświadczyć ich na własnej, pokrytej liszajem, skórze.

04-10-2013 04:21
Nit
   
Ocena:
0

@Adeptus

Czasami zdarzają się ludzie, którzy nie trawią krytyki - cieszę się, że do nich nie należysz :)

Jeśli chodzi o relatywizm, wydaje mi się, że rozmowa będzie tylko jeśli popierasz te poglądy. Jeśli nie, to jest nas dwóch i obawiam się, że nasza rozmowa o relatywizmie zmieni się w potakiwanie i poklepywanie po plecach (Ave TWA!)

04-10-2013 09:26
Adeptus
   
Ocena:
0

@ Nit

Ja czasem sam nie wiem, które poglądy popieram :) Ale na pewno nie stworzyłem tej notki z myślą o przekonywaniu ludzi do zawartych w nich idei. A podyskutować chciałem tak ogólnie. niekoniecznie o tych konkretnie "ideologiach"... Ale wedle woli, ja też nie przepadam za TWA.

 

@Jesykh

A pewnie, taki wariant też może być.

04-10-2013 10:35

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.