Fantastyczne ideologie - część III
W działach: Fantastyczne ideologie | Odsłony: 305Odkupiciele
Wiele prawdziwych religii zakłada, że "cierpienie uszlachetnia", np. pomagając odkupić winy, co pozwala po śmierci uzyskać raj, lub lepsze wcielenie w przypadku reinkarnacji. Jednocześnie większość religii zakłada, że zadawanie innym cierpienia jest czymś złym. Ktoś mógłby uznać, że zachodzi tu pewna niekonsekwencja - i kimś takim są Odkupiciele.
Odkupiciele zakładają, że najszlachetniejszym czynem wobec bliźniego jest dręczenie go. Im więcej jego dusza wycierpi na ziemi, tym bardziej się oczyści i tym większych łask dostąpi w zaświatach. Tortury są najskuteczniejszym sakramentem. Tortury nieodmiennie kończą się śmiercią. Skoro Odkupiciele oczyścili jakąś duszę poprzez ból, chcą ją natychmiast posłać do raju, żeby nie było ryzyka, że w międzyczasie na nowo splami się przyjemnością i ziemskim szczęściem. Kiedy hordy Odkupicieli przybywają do miasta, jedynym sposobem na przeżycie jest dołączenie do nich i zadeklarowanie, że jest się gotowym odsunąć w czasie własne zbawienie, tak, aby móc ponieść łaskę cierpienia innym. Z czasem tacy akolici, którzy dołączyli do kultu tylko po to, żeby uniknąć śmierci, biorąc udział w niezliczonych torturach na "parafianach" z innych miast degenerują się, osiągając podobny stopień szaleństwa i fanatyzmu, co starzy członkowie.
Z drugiej strony, dobrobyt prowadzi do nadmiernego przywiązania do dóbr materialnych, co może przeszkadzać w zbawieniu... więc dalejże, niszczyć pola i manufaktury.
Oczywiście, Odkupiciele uważają się za prawowiernych wyznawców lokalnych dobrych bóstw. Z tego powodu zwalczają z wielkim zapałem kultystów należących do religii czczących bóstwa uznawane za złe lub demoniczne. Aczkolwiek w takim przypadku Odkupiciele starają się zadawać śmierć w możliwie bezbolesny i humanitarny sposób - tak, aby nie otwierać heretykom drogi do raju. Znane są nawet sytuacje, kiedy Odkupiciele przed wykonaniem egzekucji na demonolatrach urządzali im orgie, żeby ich dusze nasiąknięte przyjemnością powędrowały po śmierci prosto do piekła.
Odkupiciele różnią się od stereotypowych "obłudnych i złych inkwizytorów" postawą. O ile Ci drudzy na ogół tortury i egzekucje motywują w stylu:"Przykro mi, że muszę ci zadawać ból, uwierz mi, nie sprawi mi to przyjemności, to zło konieczne, aby uratować twą duszę", o tyle Odkupiciele entuzjastycznie stwierdzają: "Bardzo się cieszę, że mogę ci pomóc! Nie martw się, jestem jednym z najlepszych katów, przeżyjesz ból, jakiego do tej pory nie byłeś w stanie sobie wyobrazić! Raduj się, bo twoje zbawienie jest pewne!"
Porzućcie wszelką nadzieję
Ten pomysł w pewnym stopniu wpisuje się w tzw "mitologię Cthulhu" tyle, że zakłada otwartą walkę z niewypowiedzianymi horrorami.
Większość ideologii opiera się na nadziei. Nawet zbudowane na agresji i ksenofobii doktryny zawierają swego rodzaju optymizm "Obcy spiskują, niszczą Naszych, są straszliwym zagrożeniem... Ale pod kierunkiem Wodza dokopiemy Obcym i pokażemy, że Nasi są silniejsi!". Nawet religie przepowiadające widowiskową apokalipsę z reguły zakładają, że to będzie wstęp do powstania nowego, lepszego świata...
A co, jeśli ludzie przyznają, że nie ma żadnej nadziei? Wynik walki dobra ze złem nie jest przesądzony na korzyść tego pierwszego, ba, nawet nie jest niepewny. Dobro przegrało tę walkę, jeszcze zanim się ona zaczęła. Zło nie jest brakiem dobra - jest istotą wszechrzeczy, to dobro jest ewenementem i efemerydą.
Bogowie to zgraja psychopatów i sadystów. Wieki temu stworzyli ludzkość po to, żeby czerpać przyjemność z jej dręczenia... a może jako źródło pożywienia? W każdym razie pośród bogów pojawił się jakiś odszczepieniec, który z niejasnych powodów zapałał sympatią do ludzi... a może po prostu chciał zrobić na złość innym bóstwom? W każdym razie odgrodził świat ludzi przed ich wpływami. Od tej pory bogowie bezustannie szturmują tę barierę. Jak na razie osłabili ją na tyle, że mogą przenikać przez nią tylko demony - ich słudzy. Ale z każdym stuleciem zapora słabnie. Przedziera się przez nią coraz więcej demonów. Pewnego dnia przedrą się sami bogowie - pytaniem jest tylko "kiedy" - a Bóg Zdrajca ich nie powstrzyma, większość swojej mocy zużył na stworzenie bariery (a może wręcz poświęcił się, zmieniając w nią?). Zemsta panteonu będzie straszna.
I nie ma absolutnie żadnej nadziei na to, że uda się uniknąć zwycięstwa bogów. Nie ma też nadziei na żadne życie po śmierci, które wynagrodziłoby cierpienia przez nich zadawane. Jeśli nawet Bogu-Zdrajcy udało się stworzyć jakieś własne zaświaty, gdzie mogą w spokoju istnieć dusze zmarłych, to pewnego dnia bogowie dotrą i do nich i zamienią w najokropniejsze piekło, jakie można sobie wyobrazić.
Oczywiście, nie wszyscy wyznawcy Boga Zdrajcy muszą znać tę historię. Może prawdziwy obraz rzeczy mają jedynie hierarchowie kościoła, a wiernych mamią opowieściami o tym, jak to ich Bóg - rzecz jasna Najwyższy Bóg i Stwórca świata - chroni ich przed podłymi, upadłymi demonami oraz o tym, że wydawać się może czasem, że zło przeważy, ale w ostatecznym rozrachunku dobro zwycięży. I wcale nie muszą kłamać z powodu cynizmu, czy ocieplania wizerunku. Po prostu uznają, że jeśli i tak wszystko jest stracone, to nie ma po co straszyć ludzi, lepiej pozwolić ich choć trochę pożyć w spokoju ze złudną nadzieją...