Fantastyczne ideologie - część I (i zapewne ostatnia)
W działach: Fantastyczne ideologie | Odsłony: 520Spokojnie, ta notka nie ma na celu flejmu światopoglądowego. Bo też nie nie będę się zajmował ocenianiem realnie istniejących religii i filozofii. Chodzi mi raczej o prezentowanie propozycji nurtów myślowych i organizacji, które można by wprowadzić na sesję. Generalnie w tej dziedzinie z oryginalnością w większości istniejących systemów jest dosyć krucho - np. jeśli chodzi o religię, to na ogół mamy do czynienia ze sztampowymi panteonami typu "Bóg gromów, bóg morza, bóg śmierci" albo z wariacjami na temat jakiegoś "parachrześcijaństwa". Oczywiście, są wyjątki - tu np. warto wskazać na Planescape ze swoimi frakcjami. Będę starał się podawać pomysły na nurty, które w jakiś sposób się odróżniają do "kanonu" i nie są też prostą kalką realnie istniejących światopoglądów. Będą to opisy na tyle ogólnikowe i generyczne, żeby można je było zastosować do wszystkich/większości settingów. Jeśli pomysł spotka się z jakimkolwiek zainteresowaniem, będę kontynuować serię (stąd dopisek w nawiasie w tytule, bo raczej się tego nie spodziewam).
Dodam, że opisywanie ideologie mogą zawierać pewne logiczne niespójności, a nawet być celowo idiotyczne. Bo też nie mam na celu stworzyć Jedynie Słusznego systemu filozoficznego, a potem na Was na niego nawrócić, ile po prostu powymyślać różne nurty, których zwolennikami mogą być członkowie fantastycznych frakcji w fantastycznych światach. Z większością zaprezentowanych poglądów sam się nie zgadzam :D
Na początek dwa przykłady - jeden czysto religijny, drugi nie.
Wojujący Kościół Milczącego Stwórcy
Deizm nie jest ideą nową. Tyle, że w realu na ogół prowadzi do obojętności religijnej - skoro Bóg/bogowie nie ingerują w świat, to nie warto zaprzątać sobie nimi głowy. Co jednak, jeśli weźmiemy deistów, który wierzą w biernego Boga tak głęboko i żarliwie, aż do tego stopnia, że gotowi są zabić w w imię swych poglądów?
WKMS zasadza się na założeniu, że jeśli Bóg jest doskonały, to stworzony przez niego świat także jest doskonały. W związku z tym, przyjmowanie jakichkolwiek bieżących ingerencji bóstwa w rzeczywistość materialną jest bluźnierstwem. Bóg, który dokonuje cudów, jest kiepskim mechanikiem, który stworzył kiepską, zawodną machinę, która nie potrafi funkcjonować bez ciągłego nadzoru i którą trzeba praktycznie bez przerwy naprawiać i ulepszać. Wg WKMS Stwórca jest doskonałym architektem, który stworzył doskonałe, a co za tym idzie - samowystarczalne dzieło.
Jak te założenia przekładają się na praktykę? Kult w WKMS mocno odbiega od tego, obecnego w innych religiach. Brak jest jakiegokolwiek składania ofiar, czy choćby modlitw błagalnych. Są one nie tylko nie zalecane, ale zdecydowanie zakazane. Bóg jest doskonały i wszechwiedzący, sposób, w jaki zaplanował świat jest najlepszym z możliwych, więc śmiertelna istota, która próbuje za pomocą szantażu emocjonalnego czy przekupstwa wpłynąć na Boga w celu zmiany jest głupcem (bo jej działanie jest bezsensowne) i heretykiem (bo prosząc Stwórcę o ingerencję zakłada, że boski plan zawiódł i jego twórca musi wprowadzić poprawkę). Funkcjonują jedynie modlitwy dziękczynne - aczkolwiek Stwórcy do niczego nie potrzebne są hołdy składane przez śmiertelników, to moralnym jest wysławianie Jego doskonałości i dziękowanie za stworzenie (podobnie, jak np. moralnym jest, aby żebrak podziękował bogaczowi za jałmużnę, choć realnie temu bogaczowi podziękowanie żebraka w niczym nie pomoże ani nie zaszkodzi). Drugim ważnym elementem nabożeństw są umoralniające kazania. Swoisty fatalizm WKMS nie zakłada bierności jego wyznawców - wręcz przeciwnie. Rozwijając swoje ciało, umysł i ducha. aktywnie działając dla dobra swego otoczenia stajesz się w pełni funkcjonującym trybikiem Boskiej Maszyny. Oczywiście, jeśli tego nie będziesz robić, to i tak owa Maszyna nie zawiedzie - wszak jest doskonała - ale nie zmienia to faktu, że będziesz godnym pogardy śmieciem.
Natomiast zdecydowanie aktywnie wyznawcy WKMS podchodzą do osób innego wyznania. Aktywnie i nieodmiennie agresywnie. Konflikty mogą prowadzić do ciekawych dyskusji, ukazujących odmienność rozumowania wyznawców Milczącego Stwórcy. Załóżmy, że w tym samym świecie istnieje normalny, sztampowy panteon fantasy z bogami, którzy wtrążalają się w sprawy swoich czcicieli, dają kapłanom czary itd. Wyznawca takiego panteonu powie członkowi WKMS "Ale przecież nasi bogowie są prawdziwi, pomagają nam, zresztą szwagier na własne oczy widział, jak Bóg Sprawiedliwości zstąpił na ziemię, żeby porazić przestępców". Na co wyznawca Milczącego Stwórcy odpowie "No właśnie przecież to, że wam pomagają świadczy o tym, że są fałszywymi bogami! Prawdziwy bóg od początku stworzyłyby świat taki, jakim chciałby, żeby był. A to są jacyś podszywacze, którzy próbują zdobyć popularność dzięki jarmarcznym sztuczkom". Dyskusja z ateistą też byłaby ciekawa. "Udowodnij, że twój bóg jest prawdziwy!" "Nic prostszego. Mój bóg jest prawdziwy, gdyż nikt go nigdy nie widział i nie zobaczy, nigdy się do nas nie odezwał i nie odezwie, nigdy nie uczynił dla nas żadnego znaku ani cudu. Mogę ci wykazać, że nigdy, w całej ludzkiej historii nie ma ani jednego przypadku jego objawienia, a ni pokazu mocy, które by mogło dowieść, że to fałszywy bożek". Dodajmy, że jeśli kiedyś w łonie WKMS pojawi się jakiś prorok, głoszący że otrzymuje wizje od Stwórcy i czyniący cuda, to z miejsca zostanie uznany za heretyka. A jeśli jego cuda będą faktycznie działać, to dodatkowo za groźnego czarnoksiężnika - przecież prawdziwy bóg nigdy, przenigdy nie uzdrowiłby chorego, ani nie wskrzesiłby zmarłego.
Z jednej strony członkowie WKMS mogą być ekstremalnymi konserwatystami, doprowadzającymi do skrajności zasadę, że nie nalezy poprawiać Boga. Budowanie wozów jest herezją, bo gdyby Stwórca planował, że ludzie mają się poruszać w taki sposób, od początku stworzyłby ich z kołami zamiast nóg. Z drugiej strony mogą być, przy całym swoim braku tolerancji, największymi orędownikami postępu i poszerzania wiedzy - głęboka wiara w brak możliwości boskiej interwencji sprawia, że zakładają, że człowiek musi sam, własnym rozumem i siłami dbać o siebie. Ponadto, skoro świat stworzony przez Stwórcę jest doskonałym mechanizmem, to grzechem byłoby nie poznawać doskonałych praw nim rządzących i wykorzystywać ich. Równie dobrze, mogą występować obie frakcje i może dochodzić między nimi do wojen.
Nekromanci, jako darwiniści społeczni
Dlaczego nekromancie są nekromantami? Najczęstsze są dwie odpowiedzi. Pierwsza opcja ukazuje ich jako cynicznych, egoistycznych łotrów, którzy mroczną sztukę stosują dla zwyczajnej korzyści, dla stworzenia armii nieumarłych i zdobycia władzy nad światem. Druga, wręcz przeciwnie - jako fanatyków, wierzących, że życie to ohydna abominacja, którą za wszelką cenę trzeba usunąć (czyli nie tyle zapanować nad światem, co go zniszczyć). Czasem pojawia się też trzecia opcja - nekromanci jako "taoiści", którzy walczą o otrzymanie równowagi pomiędzy życiem a śmiercią.
Ideologia, którą chcę zaprezentować, najbliższa jest opcjom 1 i 2. Z tymże, "moi" nekromanci nie wychodzą z idealistycznego założenia, że równowaga między życiem a śmiercią jest wartością, o którą trzeba walczyć. Oni stwierdzają, że z empirycznej obserwacji wynika, że obiektywnym faktem jest to, że bez śmierci nie może istnieć życie, czy się to komu podoba, czy nie. To dzięki śmierci możliwe są akty będące najczystszą afirmacją życia - poczęcie i narodziny. Gdyby nie istniała śmierć, nie mogłyby rodzić się nowe istoty, gdyż po prostu zabrakłoby miejsca i zasobów. Z drugiej strony, śmierć "umacnia" życie - eliminuje najsłabsze osobniki, pozostawiając miejsce i możliwość rozwoju dla silniejszych, tym samym przyczyniając się do wzmocnienia całego gatunku, a szerzej - zbiorowości wszystkich żyjących stworzeń. Śmierć, jest jak ogrodnik, który przycina pędy winorośli, dzięki czemu cała roślina lepiej rośnie.
A skoro tak to działa, to czemu z tego nie korzystać? Wszak lepiej być silniejszym, niż słabszym. Dodatkowo, dążenie do własnej potęgi po trupach słabszych od siebie nie jest jedynie aktem egoizmu - jest działaniem dla dobra ogółu! A najdoskonalszym do tego środkiem jest właśnie nekromancja. Nekromancja nie tylko eliminuje słabych (dzięki zaklęciom ofensywnym), ale sprawia, że nawet po śmierci mogą się oni przysłużyć silniejszym - jako nieumarli słudzy. Co więcej, wymiatając słabych, pozwala przedłużać egzystencję najbardziej wartościowych jednostek (dzięki wampiryzmowi, przemianie w lisza itd.). A zatem jest jeszcze efektywniejszym sposobem na rozwój społeczeństwa, niż zwykły dobór naturalny!
Z tego punktu tok myślenia nekromantów może iść w dwóch kierunkach. Jeden to kierunek "totalitaryzmu" - nekromanci powinni przejąć władzę a potem decydować, kto może żyć, kto przyda się jedynie jako zombie, a kto powinien otrzymać nieśmiertelność. Drugi to kierunek "liberalny" - żadnego centralnego sterowania, najlepszy jest ciągły konflikt, w którym w praktyce okaże się kto zasługiwał na dalszą egzystencję, a kto nie. Bo jeśli ktoś przegrał i został zamieniony w zombie, to znaczy, że był słaby i na to zasługiwał.
Odmienny od stereotypowego może być też styl bycia takich nekromantów. Nekromanta nie musi być bladym chudzielcem w przesiąkniętej trupim zapachem czarnej szacie. Może być charyzmatycznym liderem grupy ludzi, myślących, podobnie jak on. Może być żyjącym pełnią życia hedonistą i sybarytą. Może posiadać rodzinę. Może być całkiem normalnym człowiekiem, który wychodzi z założenia, że "Świat funkcjonuje tak, a nie inaczej. Śmierć wynosi silnych, niszczy słabych. W porządku. Ale to nie znaczy, że mam się poświęcać walce o eliminację słabych, biegać po ulicy i mordować ludzi. Mnie obchodzi tyle, żebym to ja i moi bliscy znaleźli się w gronie silnych. Więc będę działał na rzecz dobra swojego i ich, a reszta mnie nie obchodzi. Innych będę miażdżył wtedy, gdy wejdą nam w drogę - a jeśli nam nie przeszkadzają, niech sobie żyją, co mnie to obchodzi".