» Blog » Fabuła a analiza
24-04-2012 00:38

Fabuła a analiza

Odsłony: 8

Fabuła a analiza

Takie mnie naszło głębokie przemyślenie wczoraj wieczorem, gdy patrzyłam na moją kochaną Maję, bonsai które przetrwa tysiąclecia, a nawet zagładę ludzkości. Bo od niej popatrzyłam na mój rysunek (właśnie jej) i się zastanowiłam, że gdyby nie pewna… historia, fabuła, czy jak to ująć, to obraz ten by nie powstał. No, dobra, nie było to konkretnie w takiej kolejności, wiecie, jak to jest z myślami, w między czasie przez głowę przeszło mi parę rysunków Stevego do Magic the Gathering, zatrzymałam się na chwilę na Nayi. I pomyślałam, że gdyby ktoś mu nie dał pewnej historii tej postaci, nie wyglądała by tak, jak wygląda. Tu nie mam miejsca na wszystkim nam znane „co autor miał na myśli”, przecież podstawą każdego dzieła jest jakaś historia – niekoniecznie w każdym słowie czy kolorze kryje się jakieś głębokie przesłanie. No, wiecie, jak już siedzę te 7-10h nad jedną pracą manualną to mam sporo czasu na przemyślenia, nie? I na pewno nie są to przemyślenia w formie „tym gestem jej ręki chciałabym przekazać, jak źle i żałośnie się teraz czuję, a jej spojrzenie przedstawia polityczną sytuację mojego państwa…”.

Przemyślenie to odnosi się też do mojej ‘pracy domowej’ – analiza jakiegoś …(*) dzieła sztuki. Nosz, ile można pisać, o tym, co się widzi, jak to jest ułożone i jaka piękna jest gama barwna albo inne takie, kiedy wystarczyło by popatrzyć na ten … (*) obraz i samemu się przekonać o jego wartościach estetycznych. Lałam wodę przez a4, i po co? Przecież może autor miał inną historię do opowiedzenia tym dziełem niż ja wywnioskowałam ze zdjęcia.

Oraz do tego, jak na mojej babci i moim wernisażu ostatnio podniosła się pewna Jej Mość, dorwała do mikrofonu i zaczęła Interpretację. Nosz… (*). Kiedy doszła do mojej pracy „Medytacja w lesie” to już szłam do niej, żeby sprostować jej dezinformację całej sali, ale ona mnie nawet nie dopuściła lecąc dalej, podziękowała i poszła. No i co? Ludzie pozostali w błędzie, bo ktoś się dorwał do mikrofonu, a ja nie odważyłam się niewywołana wyskoczyć na środek i opowiedzieć fabułę tego obrazu, dzięki której on w ogóle powstał.

 

I kiedy tak patrzę po moich pracach (bo nie mam zamiaru zabierać się za interpretowanie dzieł innych) to chyba żadne z nich nie powstało tak o, bez historii i fabuły, nadającej mu życie. Nie każda postać czy przedmiot ma swoją osobistą opowieść, ale całość zawsze ma i to jest podstawa – emocje, które wrzuciłam w konkretny obraz. 

Podsumowując moje głębokie przemyślenia, cokolwiek wychodzi spod naszych rąk posiada pewną historię, coś, co nas zmotywowało do zrobienia Tego Czegoś. Według mnie ważniejsze jest, dlaczego coś powstało, niż to, co sobą przedstawia.

 

Oczywiście mogę tu znaleźć odwołanie do RPGów, ale czy muszę o tym pisać? Chyba każdy sam widzi, nie? :)

 

Jakbyście byli chętni, mogę kiedyś napisać tu historię/fabułę jakiegoś mojego rysunku. :)

 

(*) wstaw dowolne obraźliwe słowo

Komentarze


Tyldodymomen
   
Ocena:
0
Sugerujesz że Eva nie nadaje się na matkę;>
24-04-2012 23:18
Malaggar
   
Ocena:
+1
Sugeruję, że możemy lepiej wydać becikowe:P
24-04-2012 23:19
Tyldodymomen
   
Ocena:
0
Na wspieranie polskiego przemysłu przetwórczego!
24-04-2012 23:30

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.