24-07-2010 07:14
Fable: Zapomniane Opowieści
W działach: crpg | Odsłony: 16
Wreszcie dorwałem grę, o której tyle już słyszałem. Zupełnie przypadkiem przechadzając się po pewnym duzym sklepie w poszukiwaniu Planescape'a (fat chance :P) znalazłem półeczkę przecenionych o połowę gier. Wziąłem Fable'a i Flatouta. Nadszedł czas zabijania.
Do samej gry podszedłem bez różnych uprzedzeń, których się nabawiłem na Gothicu i Morrowindzie. Właściwie to najbardziej Wiedźmin przyczynił się do zaniku uprzedzenia w kierunku nie-izometrycznych erpegów. Fable miał już oczyszczone pole.
Na pierwszy rzut oka
Główny bohater nie mówi ani słowa przez całą grę. Jest niezły, bo mimo to wokół niego kręci się cały świat. Ta dość nowatorska (w świecie Dreamwalkera) zasada wywarła na mnie spore wrażenie. Można zrobić grywalnego i fajnego erpega, w którym główny bohater właściwie tylko wybiera albo kiwa głową, mówią za niego inni. Żałuję tylko, że rozmowy nie były w pełni dubbingowane. To nie to co wiedźmin, gdzie nie klikało się nigdy żeby przyspieszyć dialog. Słuchało się całości dla poczucia klimatu. No, ale cóż, Fable jest trochę starszy, nie ma co się pluć.
Standardy standardów
Fable prezentuje świat i historię, która jest kwintesencją heroic fantasy. Mamy tam mnóstwo popularnych motywów, które w sumie powinny przeszkadzać oblatanemu w temacie erpegowcowi, ale nie przeszkadzały bo dopełniały je rzeczy niestandardowe a charakteryastyczne dla Albionu - świata, w którym toczy się Fable.
Grafika
Jak na moje niezbyt wygórowane wymagania, grafika jest świetna. Nie razi niedociągnięciami i nie jest też jakoś przesadnie realistyczna. Ot taka, aby podkreślić heroiczność całej produkcji. Mamy ładne kolorki i niczego sobie modele postaci i potworów. Nie mam nic do zarzucenia.
Bohater
Bohatera chciałem rozwijać wyłącznie na magię, jednak zbyt szybko okazało się, że magia jest strasznie słaba. Nawet mając w pełni rozwiniętą błyskawicę i wolę byle wypierdek zjadał pół paska woli. Dopiero pod koniec dotarło do mnie, że w tej grze lepiej stawiać na miksy i combosy umiejętności i niż kilka potężnych. Jakoś przebiedowałem na błyskawicy i boskim uderzeniu, ale znacznie lepiej wyszłoby mi gdybym zainwestował w walkę wręcz, tarczę i zatrzymanie czasu. Instant kill niemalże. Nie wiem wogóle po co jest tutaj walka dystansowa (oprócz dożynania niektórych bossów)? Wrogowie szybko dobiegają do postaci i jakoś nie ma czasu by naładować łuk.
Gameplay
Grało się fajnie. Walka była prosta, ale też bardziej taktyczna. Do zarzucenia grze mam, że walki z bossami (szczególnie z Jackiem) były minigierkami. Trzeba było wiedzieć co zrobić i można było zebrać malutkie obrażenia. Trzeba było wiedzieć gdzie trafić. I walczyło się długo. Bohater był po prostu cienki, więc tylko te minigierki dawały mu szansę na wygraną. A może to tylko ja tak dziwnie postać rozwinąłem?
Questy
Robiłem wszystkie zadania, jakie przychodziły do gildii i w sumie to zapomniałem, że można sobie ot tak o połazić po świecie. Prosty rytm quest+uzupełnianie miksturek pozwolił mi na przejście tej gry w niecały tydzień grając wieczorami. Zebrałem całe dwa srebrne klucze. Mam wrażenie, że coś mnie ominęło.
Wybory
Mój bohater był typowym przykładem tego, jak postać może się zmienić w toku gry. Zaczynałem z założeniem, że gram postacią, która zwykle jest dobra, ale w krytycznych momentach lubi sobie ułatwiać życie. Istotnie, całą grę miałem sporą przewagę jasnej strony mocy i dopiero pod koniec przeszedłem na ciemną koncząc na niej całą przygodę. Wyszło świetnie, choć niepokojąco.
Następnym razem
zagram typowo dobrą postacią o bardziej zróżnicowanych umiejętnościach. I pochodzę więcej o świecie. Na pewno.
Ten tekst
Nie bierzcie go za bardzo na serio. Jest oparty na pierwszym nieobiektywnym wrażeniu kogoś, kto nigdy nie bawił się w recenzowanie gier i nie ma wyrobionych gustów w tym kierunku. Fable bardzo mi się spodobał i już został dodany do grona moich ulubionych crpgów :) Czas wziąć się za następny tytuł. Co byście polecili?
Do samej gry podszedłem bez różnych uprzedzeń, których się nabawiłem na Gothicu i Morrowindzie. Właściwie to najbardziej Wiedźmin przyczynił się do zaniku uprzedzenia w kierunku nie-izometrycznych erpegów. Fable miał już oczyszczone pole.
Na pierwszy rzut oka
Główny bohater nie mówi ani słowa przez całą grę. Jest niezły, bo mimo to wokół niego kręci się cały świat. Ta dość nowatorska (w świecie Dreamwalkera) zasada wywarła na mnie spore wrażenie. Można zrobić grywalnego i fajnego erpega, w którym główny bohater właściwie tylko wybiera albo kiwa głową, mówią za niego inni. Żałuję tylko, że rozmowy nie były w pełni dubbingowane. To nie to co wiedźmin, gdzie nie klikało się nigdy żeby przyspieszyć dialog. Słuchało się całości dla poczucia klimatu. No, ale cóż, Fable jest trochę starszy, nie ma co się pluć.
Standardy standardów
Fable prezentuje świat i historię, która jest kwintesencją heroic fantasy. Mamy tam mnóstwo popularnych motywów, które w sumie powinny przeszkadzać oblatanemu w temacie erpegowcowi, ale nie przeszkadzały bo dopełniały je rzeczy niestandardowe a charakteryastyczne dla Albionu - świata, w którym toczy się Fable.
Grafika
Jak na moje niezbyt wygórowane wymagania, grafika jest świetna. Nie razi niedociągnięciami i nie jest też jakoś przesadnie realistyczna. Ot taka, aby podkreślić heroiczność całej produkcji. Mamy ładne kolorki i niczego sobie modele postaci i potworów. Nie mam nic do zarzucenia.
Bohater
Bohatera chciałem rozwijać wyłącznie na magię, jednak zbyt szybko okazało się, że magia jest strasznie słaba. Nawet mając w pełni rozwiniętą błyskawicę i wolę byle wypierdek zjadał pół paska woli. Dopiero pod koniec dotarło do mnie, że w tej grze lepiej stawiać na miksy i combosy umiejętności i niż kilka potężnych. Jakoś przebiedowałem na błyskawicy i boskim uderzeniu, ale znacznie lepiej wyszłoby mi gdybym zainwestował w walkę wręcz, tarczę i zatrzymanie czasu. Instant kill niemalże. Nie wiem wogóle po co jest tutaj walka dystansowa (oprócz dożynania niektórych bossów)? Wrogowie szybko dobiegają do postaci i jakoś nie ma czasu by naładować łuk.
Gameplay
Grało się fajnie. Walka była prosta, ale też bardziej taktyczna. Do zarzucenia grze mam, że walki z bossami (szczególnie z Jackiem) były minigierkami. Trzeba było wiedzieć co zrobić i można było zebrać malutkie obrażenia. Trzeba było wiedzieć gdzie trafić. I walczyło się długo. Bohater był po prostu cienki, więc tylko te minigierki dawały mu szansę na wygraną. A może to tylko ja tak dziwnie postać rozwinąłem?
Questy
Robiłem wszystkie zadania, jakie przychodziły do gildii i w sumie to zapomniałem, że można sobie ot tak o połazić po świecie. Prosty rytm quest+uzupełnianie miksturek pozwolił mi na przejście tej gry w niecały tydzień grając wieczorami. Zebrałem całe dwa srebrne klucze. Mam wrażenie, że coś mnie ominęło.
Wybory
Mój bohater był typowym przykładem tego, jak postać może się zmienić w toku gry. Zaczynałem z założeniem, że gram postacią, która zwykle jest dobra, ale w krytycznych momentach lubi sobie ułatwiać życie. Istotnie, całą grę miałem sporą przewagę jasnej strony mocy i dopiero pod koniec przeszedłem na ciemną koncząc na niej całą przygodę. Wyszło świetnie, choć niepokojąco.
Następnym razem
zagram typowo dobrą postacią o bardziej zróżnicowanych umiejętnościach. I pochodzę więcej o świecie. Na pewno.
Ten tekst
Nie bierzcie go za bardzo na serio. Jest oparty na pierwszym nieobiektywnym wrażeniu kogoś, kto nigdy nie bawił się w recenzowanie gier i nie ma wyrobionych gustów w tym kierunku. Fable bardzo mi się spodobał i już został dodany do grona moich ulubionych crpgów :) Czas wziąć się za następny tytuł. Co byście polecili?