» Blog » [F] Projekt: Bitwa o Peldor
06-01-2011 22:48

[F] Projekt: Bitwa o Peldor

W działach: F, RPG | Odsłony: 3

 

W drugim odcinku brudnopisu designera przedstawiamy koncepcję Projektu. Jest to kampania oparta  na zasadzie sandboxu, której "kręgosłup" tworzą sami gracze. Wybierają miejsca akcji, wymyślają twórcze rozwiązania nietypowych problemów, a wszystko to według swoich gustów literackich i filmowych.

 


 

"Bitwa o Peldor" to kiepska powieść fantasy, opowiadająca o najeździe orczej hordy na krainę ludzi. Tytułowe miasto broni się bohatersko przez trzy dni, aż wreszcie zostaje zwyciężone, a stojący na czele hordy Szkarłatny Chan uznaje pokonanych za godnych wojowników. Książka popadłaby w zapomnienie, lecz prawa do niej wykupiła bogata telewizja NWT, która z pomocą “F” ma zamiar nadać nowe znaczenie słowu “ekranizacja”.

 

Firma przyjmuje zlecenie na wyprodukowanie wielkiego reality show o epickiej bitwie. Kontrahent ma wiele głupich pomysłów, a przede wszystkim stawia wymagania:

 

  • Książkowe postacie są za mało wyraziste. Trzeba wykreować nowego głównego bohatera i wprowadzić co najmniej jedną rolę kobiecą. Albo lepiej dwie, różne charakterologicznie.
  • Zamienić część głównych bohaterów na agentów “F”. Widzowie lepiej utożsamią się z prawdziwymi ludźmi w opałach. Jak w dobrym reality show chętnie ujrzą ich heroizm lub klęskę.
  • Akcja musi trzymać widza w napięciu do samego końca. Wynik bitwy nie może być z góry znany.
  • W bitwie bierze udział za mało żołnierzy. Ponadto część walki trzeba przenieść w powietrze.
  • Orki w masie są nudne. Trzeba dodać duże potwory, które posłużą jako modele na action figures i inne gadżety.
  • Elfy sprzedają się bardzo dobrze. Należy wprowadzić elfy.
  • Potrzebne będą cliffhangery, w równych odstępach czasu, przed przerwami na reklamy.
  • Rozważyć możliwość product placement.
  • I - rzecz jasna - bitwa nie może przypominać bezładnej rąbaniny.

 

Realizacją Projektu “Bitwa o Peldor” zajmie się grupa agentów wybranych z różnych działów. Budżet jest mały, a wymagania duże. Dysponując sześcioma milionami dolarów drużyna musi spełnić oczekiwania inwestora i zgromadzić przed telewizorami osiemdziesiąt milionów widzów

A przede wszystkim agenci muszą wziąć czynny udział w bitwie i przeżyć ją.

 


 

Projekt jest specyficznym rodzajem kampanii, w której gracze muszą zrealizować założone cele (jak oczekiwania klienta w przykładzie), dostają na ich realizację budżet, a cała reszta zależy od nich.

 

Jeśli muszą znaleźć elfy, wymyślają z jakiego świata i w jaki sposób sprowadzić je na bitwę. Jeśli chcą wykreować partnerkę głównego bohatera na heroinę z prawdziwego zdarzenia, robią to, ingerując w jej losy. Albo zamieniają głównego bohatera, na takiego, przy którym w końcu będzie mogła się wykazać.

 

Przed rozpoczęciem kampanii gracze przygotowują plan Projektu, a w nim wstępnie zakładają w jaki sposób zostaną rozdysponowane ich środki. Czasami pieniędzy jest za mało (same skoki do Fikcji to zawsze lwia część budżetu) więc planują jak je zarobić w innych światach.

 

Plan jest korygowany między sesjami i jest to zabawa sama w sobie, ponieważ tryb Projektu jest grą w erudycję: gdzie w Fikcji można znaleźć najbardziej wytrzymałe wierzchowce, bo takowych życzy sobie wódz nomadów w zamian za pomoc? W jaki sposób można pojmać smoka, nie czyniąc mu krzywdy i nie łamiąc woli walki? Kto potrafi wygrać w kasynie ogromną sumę na zakup broni dla garstki desperatów? Gracze ustalają to między sobą i informują MG o postanowieniach.

 

Plan jest wskazówką dla MG, który tworzy przygody kierując się oczekiwaniami jego autorów. Jeśli na przykład drużyna potrzebuje olbrzymów, i zakłada, że sprowadzenie tych stworzeń będzie kosztowało tyle, co jeden skok do Utgardu, prowadzący przygotowuje przygodę, w której do wątku głównego rozgrywającego się w mitologii nordyckiej, w chłodno skalkulowany przez graczy plan, wkradają się różne komplikacje lub wątki poboczne.

 

Można rzec, że głównym zadaniem MG jest uczynienie z założeń Projektu serii przygód z prawdziwego zdarzenia i sprawienie, że postacie graczy silnie zaangażują się emocjonalnie w fabułę opowieści, której kanwę przecież sami stworzyli.

 

Gdy jeden z głównych bohaterów “Bitwy o Peldor” zakocha się w swojej pochodzącej z Fikcji partnerce, drugi postawi sobie za punkt honoru własnoręczne zabicie Szkarłatnego Chana, a trzeci zechce przejść na stronę wroga, wszyscy poczują w głębi serca, że... udział w bitwie o Peldor jest ich powołaniem.

 

K&M

Komentarze


Garnek
   
Ocena:
+3
Blaszakowie, oficjalnie jesteście genialni :)
07-01-2011 00:21
Gerard Heime
   
Ocena:
0
Mokre marzenie każdego fantasty pod tytułem "ja bym to napisał lepiej" wreszcie staje się możliwe!

A tak na poważnie poważnie, to pomysł absolutnie genialny. Nie sposób się nie zgodzić z Garnkiem :-)
07-01-2011 01:18
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Ghargh... such... full... of greatness...
07-01-2011 08:10
ment
   
Ocena:
+1
Teraz jestem mniej przekonany niż poprzednio -mam nadzieję, że to się zmieni.
07-01-2011 08:32
de99ial
   
Ocena:
0
Rozpalacie w piecu, rozpalacie.

@Garnek
No ale jednak ręko-rura była :D
07-01-2011 10:17
Sethariel
   
Ocena:
0
Z przyjemnością bym takie reality show obejrzał. Zagrał? Niekoniecznie. To bardzo sprofilowana kampania pod gusta tylko pewnej grupy graczy. Not my kind of fun.
07-01-2011 12:39
de99ial
   
Ocena:
0
@Seth

Dlatego jest to kampania. To przykład pokazujący możliwości systemu, nie obowiązkowe wydarzenie. Bazując na tym pomyśle można zrobić cokolwiek podobnego (mniej lub bardziej) - a chociażby reportaż z Bitwy na Polach Pelennoru. IMHO - to drogowskaz, nie nakaz.
07-01-2011 14:31
ment
   
Ocena:
0
A jak to się ma do nieingerowania w fabułę danej fikcji?
07-01-2011 16:02
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
Pisałem podobne pytanie, kiedy siadł mi prąd :) Czy zakładamy dla wygody, że zmyślone na potrzeby systemu powieści, albo te napisane po wynalezieniu sposobu na infiltrację fikcji, nie stawiają oporu?

Ogólnie pomysł na przygody typu 'ekranizacja' bardzo mi się podoba, zastanawiają mnie jednak implikacje etyczne. Wiem, że korporacje są z założenia bezduszne i amoralne, a widzowie myślą, że dostają kosztowną ekranizację, ale jak się w tym odnajdują ci, którzy mieszkańców fikcji podglądają i manipulują ich losem?
07-01-2011 17:01
ment
   
Ocena:
0
Mnie zastanawia jeszcze upływ czasu w fikcjach.
No bo jeśli mamy książkę, której wydarzenia obejmują tylko kilka godzin to i pewnie mniejsze pole do popisu niż z taką, która ciągnie się przez lata lub nawet milenia.
07-01-2011 19:57
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
Też ważne pytanie. Choć zakładam, że w większości scenariuszy postaci działają pod presją czasu. Może na 'poboczach' fikcji czas bardziej sprzyja bohaterom? A w takiej epickiej powieści obejmującej sześćset lat pewnie da się za pomocą jakiegoś 'wertowania' czasu skakać.
08-01-2011 00:34
~zigzak

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@ment:
Mi sie wydaje, ze dobrym pomyslem jest zastosowanie "Ciśninia Wiary" w takich przypadkach - Autorzy sami zakladaja, ze powiesc jest kiepska, pewnie jakas groszowa i nikt o niej nie slyszał - więc i pozmieniac pewne rzeczy byloby łatwiej. Inna sprawa, ze przecież mozna odkupic autora, żeby nie upierał sie przy swojej wizji, ba! mozna wręcz zamowic u niego scenariusz takiego reality show z klauzula o nieingerencji. Wogole ciekawa sprawa - czy odkupywanie licencji od Pisarzy dawaloby jakies ulatwienia? Spojrzcie np na takiego Władce Pierscieni - Jackson kupil prawa do realizacji i teraz caly świat jest przekonany że Orkowie wygladaja jak trędowaci, a wszystkie elfy oprocz Arweny i Elronda to aryjscy blondyni - Mozna powiedizec, ze Jackson jest agentem "F"! :)
Kolejna sprawa, w kwestii ewentualnego wydania samego "F" - nie mozna użyc triku twórców "Wolsunga" w kwestii praw autorskich?
Wystaczyloby osadzic świat w Rzeczywistosci Równoległej, gdzie nie Tolkien, a Talkin napisał nie "Władcę Pierścieni", a "Króla Obrączki" - i problem z głowy :) Ci co bardziej oczytani i tak beda wiedziec o co chodzi.
Wogole ciekawa sprawa byloby zlecanie "obowiązkowych lektur" przed sesja, zeby gracze lepiej pojeli swiat, moze jakies planowanie nowego scenariusza dla danej ksiazki patrzac jakie akapity pozmieniac "od środka".... wreszcie uzywanie samej ksiazki wewnatrz fikcyjnego swiata zeby sprawdzic czy zmiany zachodza jak nalezy (vide Powrót do Przyszłości) - albo chocby zeby "wywrózyc" co sie stanie za chwile (spoko, nie ma strachu chlopaki, za 5 minut bedzie zacmienie, to cos im naściemniamy, ze jestesmy czarodziejami).
Czas w fikcji jest ciekawa rzecza, przeciez nie plynie jak u nas - chyba trzeba by bylo "celowac" maszyną "F" w konkretną stronę ksiązki, albo i akapit. Moze nawet zdanie?
Tysiace pomysłow....
08-01-2011 12:51
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
Chyba cała idea settingu/systemu jest taka, by gracze i MG mogli bawić się razem w świecie, który wszyscy znają i lubią. Druga wersja to opisana powyżej, za przeproszeniem, fikcyjna fikcja, którą, jak każdą przygodę, gracze współtworzą. Stąd, jeśli drużyna składa się z fanów "Dworca Perdido", filmów Tromy, powieści Nabokova, lub opowiadań Poego, MG może (z graczy pomocą i przy ich czynnym udziale) przygotować dla niej przygodę lub kampanię, która połączy wspomniany świat literacki bądź filmowy z "F"-ową otoczką, która póki co rysuje mi się w głowie jako skrzyżowanie konwencji szpiegowskiej z radośnie naciąganą symulacją potajemnego kręcenia filmu pod presją czasu.

Jak nakłonić armię orków do powtórzenia natarcia na wrota twierdzy, "bo ujęcie nie wyszło?" - oto jest pytanie :)

PS. I właśnie zaświtał mi w głowie pomysł na przygodę w "Hamlecie", a jeszcze lepiej, w jakiejś okołoszekspirowskiej sztuce Stopparda. A kto czytał "Miasto i Miasto" niech teraz pomyśli sobie, co dałoby "F" w połączeniu z "Procesem" Kafki.

PPS. Egzemplarz książki przemycony do "wnętrza" jej fabuły woła o wielki paradoks, dziką katastrofę, rozdarcie nieba i deszcz czcionek drukarskich. Choć z drugiej strony "Niekończąca się opowieść" pokazała, że może to wyglądać jak w poście ~zigzaka.
08-01-2011 15:07
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
PPPS. Ważna rzecz mi uciekła, a to naprawdę podstawowa rzecz. Dotyczy to literatury, nie filmu ani konkretnych komiksów. Jak wyglądają postaci w fikcji? To jest - bohaterowie fikcji, nie postaci graczy. Każdy, kto czyta daną książkę, tworzy w głowie odmienne "portrety pamięciowe". Czy każdy agent F postrzega świat przedstawiony w inny sposób? Tak się przecież nie da. Wchodzi tu w grę jakieś konsensualne uśrednienie? Czy może świat wewnętrzny fikcji kieruje się wyobrażeniami swego autora? A co jeśli to dzieło zbiorowe? Lub co gorsza, wygenerowane przez komputer?
08-01-2011 15:55
Theta-
   
Ocena:
+1
W tym momencie (a przypominam, że opisujemy proces tworzenia gry, a nie już gotowy produkt) sprawy mają się tak:

1. W większość dzieł Korporacja "F" może ingerować dowolnie, pod warunkiem, że ma do nich prawa autorskie.

2. Chronione prawem są natomiast dzieła wciągnięte na listę "dziedzictwa kulturowego", to jest te, które mają duże znaczenie dla kultury lub takie, grzebanie w których może być niebezpieczne dla rzeczywistości. Nie sposób wymienić wszystkich, ale łatwo sobie wyobrazić, że chodzi o "Iliadę", "Władcę Pierścieni", mity arturiańskie, Eddy, itd. Rzecz jasna, prawo chroni również księgi religijne (niezależnie od tego, że skok do nich jest z różnorakich względów praktycznie niemożliwy).

3. Liczne ograniczenia prawne kontrolują natomiast wywóz dóbr i postaci z dzieł, niezależnie od ich rangi.

4. Wymiar etyczny poczynań Korporacji to istotna część settingu. My chcemy, żeby była to gra o ludziach, którzy pracując dla "imperium zła", okazują się w gruncie rzeczy porządni. Rzecz jasna podejście do sprawy w przypadku każdej drużyny będzie indywidualne i nic nie narzucamy.

5. Upływ czasu to zbyt skomplikowane zagadnienie, jak na wypowiedź w komentarzu. Na pewno będzie można pojawić się w dowolnym momencie dzieła i na pewno będzie przewijanie (tylko do przodu). Będzie też trochę paradoksów.

6. Triki, o których pisze zigzak jak najbardziej obowiązują.

7. Nie chcemy stosować wybiegów jak w przykładzie z 'Władcą obrączek". Śródziemie na sesjach "F" to Śródziemie, a nie kraina "podobna do" świata Tolkiena. Niemniej jednak w oficjalnych materiałach nigdy nie posłużymy się tą nazwą, ponieważ jesteśmy bardzo czuli na łamanie praw autorskich. Odkąd postanowiliśmy, że opublikujemy "F", posługujemy się wyłącznie odwołaniami do dzieł z Public Domain, lub istniejącymi jedynie w naszej wyobraźni. I tak już zostanie. Oznacza to, iż nie bronimy nikomu grać na sesjach w świecie Tolkiena. Jednakże w podręczniku ta nazwa nigdy się jako przykład nie pojawi.

8. Egzemplarz książki wewnątrz fabuły to rzecz jasna śliska sprawa, a jeśli dostanie się w ręce mieszkańców świata, to mamy gotową zahaczkę na przygodę.
Jeszcze potężniejsze działanie rezerwujemy jednak dla dzieł nie-beletrystycznych, żeby nie powiedzieć naukowych, które trafiają z rzeczywistości do fikcji. Pewnie będzie kiedyś o tym notka.

9. Jak wyglądają postacie w Fikcji?
Ha, trudny temat, bo dochodzi jeszcze to, o czym wspomniał zigzak (mówiąc o wyglądzie postaci w ekranizacji). Wydaje mi się, że każdy z agentów widzi fikcyjnego bohatera tak, jak go sobie wyobrażał, przy czym granice dowolności są ustalone przez opisy autora. Cycata brunetka będzie cycatą brunetką dla wszystkich, ale jeśli autor nie podał jej wzrostu, jednym będzie wydawała się wyższa, innym niższa. Jeśli potrzebne będą obiektywne dane (np. bohaterka wsiada do balonu i każdy kilogram ma znaczenie) MG ustala to, decydując za autora dzieła.
My tymczasem rozgryzamy jeszcze trudniejszy problem: jak wyglądają bohaterowie i jak wygląda świat np. w czymś podobnym do Jet Set Willy? :)
08-01-2011 21:33
~zigzak

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Theta-
Co do Jet Set Willy albo Pacmana :) sprawa jest chyba dosc prosta - czy ktos jeszcze pamięta TRON? ten pierwszy? I motorki? Glupie pytanie, wszyscy pamietaja - ale faktem jest ze w naszym swiecie interface przedstawial motorki jako pixele malujace za soba ślad, żołty lub niebieski, jesli dobrze pamietam, a w "rzeczywistosci" byly to bolidy obsadzane przez renegackie programy itd - chodzi mi o to, ze przeciez na miedzymordziu i tym jak jest postrzegane nie konczy sie zamysl autora, z pewnoscia miał jakąś wizję, tylko nie zdolal jej przelac na taśme perforowaną czy magnetyczną, czy inne takie :)
Co do punktu 3 i 4 to chcialbym podac przyklad, dlaczego "fizyka świata" a nie Prawo I Etyka ppowinna regulowac takie sytuacje. Spojrzmy na takie Night City w Cyberpunku - prawo z pewnoscią zabrania posiadania takich rzeczy jak Barett-Arasaka Light 20 mm cywilom, ale przeciez... no chyba kazdy z tego strzelał w tym wesolym miasteczku, nie? :). Choc u Gibsona w Johnnym Mnemonicu broń palna była passe, pomysl z obrzynem byl wrecz oryginalny w swojej prostocie, bo wszyscy uzywali nozy, nightstickow, linek monomolekularnych i neurobiczy. Pewwnie dlatego, ze posiadanie broni palnej bylo superśmiertelne z punktu widzenia Prawa.
I choc załozenie twórców "F" jest ciekawe, zaraz znajda sie tacy gracze, co jednak Biblię chcą zmieniac i nie obchodza ich "Prawa i Etyki". A to z kolei moze rozłożyc zabawe, jesli MG nagle zabraknie środkow kontroli nad światem i rozsypie sie on bod naporem paradoksow wywolanych przez graczy chcacych złamac system i świat. A sa przeciez tacy.
Co do rozwiązania z Public Domain i obejsciem klasyków, bardzo dobry pomysł. Mój amend mial na celu po prostu operowanie na przykladach bez potrzeby lamania praw autorskich.
@Jakub Bartoszewicz:
Orkow nie trzeba naklaniac, wystarczy wziąśc ksiązkę z przepisaną na nowo historią, wsadzic ja w Maszynę F i wycelowac w moment ktory pozwoli na powtórzenie ujecia :)
Ciekawy to zreszta sposób na recycling jedniego scenariusza w nowe (słuchajcie chlopaki, nie wyszlo wam, sponsor chce nowe ujecie najazdu na brame, musicie powtorzyc cala operacje jeszcze raz - i tym razem nie dajcie Aragornowi rzucac Gimlim w tłum naszych statystów, ok?)
A Cycate Bruetki są najfajniejsze! Małe i duże! :) Ale mysle ze to wlasnie wyobrażenie autora powinno byc decydujące, jesli to jego wyobraźnia podtrzymuje cale universum jego dziela, razem z drugim planem i tymi wszystkimi notatkami, ktore zostaly stworzone do opisu świata, a ktore sie nigdy w nim nie znalazły.
I tu pojawia się jeszcze jeden tric, dobra zachaczka - Oryginał!. Maszynopis, Rękopis, stworzony ręką samego autora, który pozostaje niezmienialny, chocby nie wiadomo co. Da to okazje do wlamywania sie do muzeów i bibliotek narodowoch w celu wykradzenia i np niszczenia oryginałow, zeby nie mozna bylodowieśc, ze Prawda Fikcji (oksymoron?) zostala zmieniona.
09-01-2011 02:36
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
Wejście w świat ADOMa (ale i choćby Mass Effect czy innej nowej gry) widzę tak (z góry przepraszam):

(Roguelike) Waszym oczom ukazuje się wielkich rozmiarów płaszczyzna, jakby monitor, ale coś w niej sprawia wrażenie, jakby była przekraczalna - bariera interfejsu. Pośród masy znaków typograficznych na ekranie każdy z was wychwytuje szybko swojego awatara, Steve wpatruje się w żółte "@", Maxon w zielone "M", a Williams w białe "0". Powoli, czując się, jakbyście brali krzemowy prysznic, pokonujecie barierę. Wszyscy wspominacie ontologiczny szok, jakiego doznaliście robiąc to po raz pierwszy kilka lat temu. Uczucie sprasowania, odarcia z trzeciego wymiaru, jak płaszczaki z "Flatlandii". Świat ciemnieje i zapełnia się znaczkami, które stopniowo przeradzają się w barwną, trójwymiarową okolicę...

PS. We "Flatlandii" taki numer nie przejdzie. I to by mogła być niesamowita sesja.
09-01-2011 21:41
Theta-
   
Ocena:
0
@JB
Bohater, minotaur i jeziorko? Pojechałeś.
09-01-2011 22:01
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
Oj tam, oj tam, improwizowałem w biegu. Kojarzycie "Flatlandię"? Cała książka spekulująca, jak żyłoby się w dwuwymiarowym świecie. Niektóre fikcje trzeba pozostawić poza zasięgiem korporacji, ale zostawić graczom-filozofom.
09-01-2011 22:55
~zigzak

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tak sobie znow myślałem :)
Czy wchodzienie w gry komputerowe wogole ma sens jakikolwiek? To już praktycznie domena VR, zakladasz gogle/wsadzasz chipa i lecisz. Zwlaszcza gry online bylyby utrapieniem - wyobraźmy sobie agentow wysłanych do WoW - (prawie) wszyscy tam to postaci graczy! Jak mozna by wplynac na taki świat? I po co?
Myslę że należałoby zacząc od ksiazek, następnie popatrzec na filmy a na samym koncu zajac się interaktywnymi dziełami wyobraźni - i czy się da wogóle?
A wogóle, co z calymi franczyzami autorskimi? Czy jesli np zamordujemy Froda w ksiązce, czy film też sie zmieni? Czy jeśli dzielo straci racje bytu (np ów Frodo zostaje zlapany przez Nazguli jeszcze w Shire, Sauron dostaje pierscionek i wszyscy żyja dlugo i szcześliwie) to czy istnieje dalej? Czy moze znika calkowicie?
Myślę ze od takich pytan moze rozbolec głowa :)
Gdyby przyjąc że nie wchodzi się de facto do konkretnej ksiązki, a raczej do jakiegoś swiata wygenerowanego świadomością zbiorową, takiej Umbry Literackiej w ktorej kazdy pomysł staje się rzeczywistością, wtedy problem wielkich i rozbudowanych światów byłby z głowy - zmieniasz świat, a wsystkie jego odzwierciedlenia na Ziemi dostosowują się same, jakby wymyslone od poczatku w takiej formie.
10-01-2011 11:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.