» Blog » [F] Indeks Ksiąg Zakazanych
18-01-2011 23:17

[F] Indeks Ksiąg Zakazanych

W działach: F, RPG | Odsłony: 46

Niepokojące sygnały z okolic prozy Conrada dobiegały już od kilku tygodni, ale były lekceważone przez Zarząd. Szum w kanałach łączności, fragmenty transmisji alfabetem Morse’a i pojedyncze słowa rejestrowane na częstotliwościach używanych przez agentów “F” nie dawały złudzeń. Zasada: “nie zostawiamy nikogo” została złamana. Pod presją plotek rodzących się w Firmie, Korporacja zaczęła przebąkiwać o ekspedycji ratunkowej, a gdy okazało się, że rejestry skoków w tamte rejony są utajnione, plotki wśród pracowników przybrały na sile.

 

I nagle bieg wydarzeń przyspieszył. Podczas testów Bramy nastrojonej na Jądro Ciemności (Joseph Conrad, “Jądro ciemności”) do rzeczywistości przedostało się dziwaczne stworzenie. Przypominało skrzyżowanie ogromnej osy i pająka i zdążyło zmasakrować techników zanim rozstrzelała je ochrona.

 

Bohaterowie wyprawiają się do Jądra Ciemności. Płynąc w górę rzeki Kongo chcą dotrzeć do źródła niepokojących sygnałów radiowych. Podróż zamienia się w piekło i coraz bardziej odbiega od książkowej normalności. Statek bohaterów płynie przez ciemną i milczącą dżunglę, mija opuszczone faktorie handlowe i wioski krajowców, w których agenci nieodmiennie znajdują ślady masakry. Już pierwszego dnia nad wodą pojawiają się przerażające stworzenia: dziwaczne krzyżówki gatunków, tym bardziej zwyrodniałe, im bliżej celu podróży. Z wysokości wynaturzonych drzew statek śledzą wielkie czerwone modliszki o kobiecych twarzach, pod powierzchnią wody przesuwają się fosforyzujące gady, pozostawiając za sobą smugi zielonej trucizny. Wzdłuż brzegów ciągną się termitiery o kształcie wyciągniętych ku górze ludzkich dłoni. Pełzają po nich białe, galaretowate owady. Gdy statek przepływa obok, kalekie stwory zatrzymują się i zwracają w kierunku bohaterów swe ślepe oczy, jakby wyczuwając ich obecność. Wszystkie istoty są z początku bierne, później zdarzają się pojedyncze ataki mające na celu przetestowanie możliwości bohaterów, aż wreszcie cała fauna staje się otwarcie wroga.

 

Kontynuacja misji staje pod znakiem zapytania. Wówczas urwane zdania i tajemnicze klekotanie dobiegające z radia zmieniają się w krótkie i pełne bredni, ale regularne transmisje. Na końcu drogi rzeczywiście czeka człowiek, a im bliżej celu znajdują się bohaterowie, tym więcej swych tajemnic odsłania. Mówi o sobie Kurtz, ale nie wiadomo, czy jest bohaterem opowiadania, czy zaginionym agentem. Nie wiadomo również, czy jest szalony, czy zdesperowany. Pragnie ratunku, czy zemsty? Bohaterowie muszą wyjaśnić, kim tak naprawdę jest Kurtz, a jeśli agentem „F”, to dlaczego został porzucony. Największą zagadką do rozwiązania jest zaś źródło wynaturzeń fauny i flory wzdłuż rzeki Kongo.

 


 

 Ważne dla kultury książki niebeletrystyczne odgrywają w “F” szczególną rolę. Ich egzemplarze stają się w Fikcji bytami obdarzonymi własną wolą i funkcjonują jak przedmioty magiczne. W zaprezentowanym powyżej przykładzie, do “Jądra ciemności” Conrada wraz z porzuconym agentem trafił pochodzący z rzeczywistości egzemplarz “O powstawaniu gatunków” Karola Darwina. Książka, jakby powiedzieli pracownicy Korporacji “zbiesiła się”, to znaczy zaczęła emanować na otoczenie w sposób nie mający nic wspólnego z nauką, tworząc szalone krzyżówki zwierząt i roślin. Nastrój opowiadania sprawił z kolei, że owe istoty zaczęły zachowywać się zgodnie z zasadami survival horroru.

 

W podobny sposób mogą zachowywać się również inne dzieła porzucone lub zgubione w Fikcji. Zaczynają kształtować ją na swój sposób, stając się źródłem chaosu, obiektem kultu lub artefaktem wykorzystywanym przez bohaterów dzieła, jako broń lub narzędzie władzy. Działanie takiej książki zawsze ma jakiś związek z jej tematyką, ale za każdym razem jest innego rodzaju spektakularną wariacją. Na specjalnej liście, zwanej przez agentów Firmy żartobliwie “Indeksem Ksiąg Zakazanych”, znajdują się takie pozycje jak zmieniające prawa fizyki “Principia” Newtona, groźna dla wszelkiego istnienia “Księga Gamma” z “Metafizyki” Arystotelesa mówiąca o zasadzie wyłączonego środka, czy tworząca systemy totalitarne “Mein Kampf” Adolfa Hitlera.

 

Jednakże, mimo dotkliwych kar, agenci wciąż zabierają w podróże do Fikcji egzemplarze tego typu książek. W rękach przybyszów z rzeczywistości mają one bowiem moc amuletów. W zależności od tematyki pomagają w groźnych sytuacjach, trochę jak modlitwy do świętych, z których każdy “opiekuje się” jakąś dziedziną życia. Przesądni podróżnicy w Fikcję wierzą na przykład, że w sposób zupełnie irracjonalny “Principia” chronią przed upadkami z wysoka lub nawet postrzałami z broni palnej. Historie o cudownej interwencji szacownych ksiąg krążą wśród agentów „F” jako plotki, legendy i nieweryfikowalne relacje powracających z misji.

 

K&M 

 

Komentarze


zegarmistrz
   
Ocena:
0
Takie pytanie: co robi Biblia?
19-01-2011 00:12
7254

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Biblia? Inkwizycja, reformacja, stosy, krucjaty, unifikacja, Caritas, misje.
Bardziej mnie zastanawia, co zrobił by byle jaki miesięcznik z opisem wydarzeń na polskiej scenie politycznej...

A tak w ogóle, to kolejna świetna notka! Oby więcej takich i by projekt przybrał kompletną formę!
19-01-2011 00:21
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Biblia powstrzymuje pociski, które w nią wejdą.

Słyszałem, że podróżnicy noszą ze sobą egzemplarze Kubusia Puchatka i Muminków. Dzięki temu otoczenie staje się bardziej przychylne i mieszkańcy znacznie chętniej udzielają im pomocy.
19-01-2011 07:04
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Biblia i Kubus opowiadaja jakies historie. Nie o takich ksiazkach mowa. Do Stumilowego Lasu mozna co najwyzej podrzucic Mein Kampf.
19-01-2011 07:14
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czyli Malleus Maleficarum (podaję łaciński tytuł, żeby nikomu się nie pomyliło z polską "powieścią") miałby efekt. ; )
19-01-2011 08:04
Szept
   
Ocena:
+3
Najpoważniejsze efekty może mieć pozostawiony podręcznik do RPG :)
Nie trudno się domyśleć co wyjdzie z takiego Call of Cthulhu, ale co będzie jak ZC RPG trafi do prozy Lovecrafta :)

Jeśli trafi do Kubusia Puchatka to będzie brykający Cthulhu o bardzo małym rozumku :)
19-01-2011 08:14
Theta-
   
Ocena:
0
Im bardziej gwiazdy były w porządku, tym bardziej w R'lyeh nie było Cthulhu.

A mowa jest o dziełach non-fiction, które wywarły duży wpływ na cywilizację. D&D pewnie by się załapało, tylko jakie mogłoby mieć działania? :)
19-01-2011 09:23
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
+1
Czyli dzięki "Złotej gałęzi" niedokładnie opisane pierwotne ludy fikcji rozwinęłyby skomplikowane i głęboko symboliczne zwyczaje, a potem wypracowały magię sympatyczną? Heh.

Nasuwa się idea generatora settingów na jednostrzałówki. Rzuć 2k20:

Tło fabularne:
1 - Jądro ciemności; 2 - Władca pierścieni; 3 - Zew Cthulhu; 4 - Iliada; 5 - Wojna i pokój itd.

Czynnik modyfikujący:
1 - O powstawaniu gatunków; 2 - Złota gałąź; 3 - Manifest komunistyczny; 4 - Książę; 5 - Objaśnienie marzeń sennych itd. :D
19-01-2011 10:15
Szept
   
Ocena:
+2
Jak to jakie? :)

Smok Zygmunta obudził się gdy piata kropla zimnej wody skapnęła mu na głowę. Otworzył oczy, ale było tak ciemno, że zastanawiał się czy nie ma drugiej pary powiek. Spróbował wstać, ale uderzył głową w coś twardego i aż usiadł z wrażenia. Siedział na czymś strasznie niewygodnym, co chrzęściło przy każdym poruszeniu się i pachniało zupa ogórkową.

Nagle z ciemności wyłoniła się żaba z Makrauhenią, w kołnierzyku kolczym, niosącą pochodnię. Dopiero teraz Smok Zygmunta zobaczył że siedzi na stosie złotych termosów w jakiejś strasznie niskiej piwnicy.
- Tam jest - powiedziała Makrauhenia wskazując smoka. - Co robisz?
- Jak to co robię?! - Zakrzyknęła żaba - To ja to tnę!
19-01-2011 10:25
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jakoś widzę ideę, ale nie dostrzegam jej zasadności. Fajny pomysł na przygodę, taki trochę w stylu "Innych Pieśni" Dukaja, tylko nie za bardzo rozumiem uzasadnienie, czemu taki efekt miałyby by miec książki naukowe czy filozoficzne, a tym bardziej czemu mialyby emanowac na świat F? To już bardziej widze szalone eksperymenty, w których szaleni naukowcy w swoich mrocznych laboratoriach otwierają F, poprzez wrzucanie dwóch róznych pozycji do Maszyny F (jakkolwiek ona dziala) i patrząc jak się ze soba łączą, gdzie wizje dwóch róznych autorów zaczynają na siebie wpływac i walczyc ze soba, tworząc nowy, kaleki twór, gdzie Muzy jednego i drugiego autora, porównywalne do systemu immunologicznego świata, zaczynają toczyc ze soba wojnę, starając się pozbyc Nowo(u)tworu, czyli drugiej książki. Ale wnoszenie samych zwyklych ksiązek do F, nie powinno miec chyba takiego efektu? W sensie - samo z siebie, magicznie? Rozumiem reperkusje wzięcia ze sobą Mein Kampf czy Kapitału na przykład do świata średniowiecznego, ale tylko pod warunkiem, ze będzie się aktywnie nauczac tez z owej ksiązki, zmieniając historię takiego świata, troche jak Jankes na dworze Króla Artura.
Inna sprawa, ze jeśli jakaś powieśc jest napisana przez Autora - pacyfistę, jego kreacje bedą średnio zainteresowane wszczynaniem wojen ideowych, jesli jest alkoholikiem, trudniej będzie zakładac kluby AA dla bohaterów powieści, bo na ich mindset bedzie wpływał mindset autora.
Inną sprawą jest, ze jeśli juz dojdzie do takiego mergingu dwóch ksiązek, drużyna może się np wybrac i pomóc "rozkleic" dwa światy, np pomagajac wyeksterminowac "pasozyta", niszcząc jego twory, i zyskując przychylnośc Muz świata drugiego - co może byc nawet porządane, jesli chce sie wprowadzic wielkie zmiany, prawda? moze zreszta to nie szaleni naukowcy, a pracownicy korporacji tworzą coś takiego, a potem wysyłają ekipy naprawcze, zeby Muzy były wdzięczne?
19-01-2011 10:31
Theta-
   
Ocena:
+4
@zigzak

Przyjęliśmy zasadę, że tworzymy maksymalnie grywalny setting, w którym stworzenie przygody zajmuje tyle, co dojazd graczy na sesję. Ten pomysł wspiera nasze dążenia. Jak trafnie zauważył Jakub Bartoszewicz jest de facto generatorem jednostrzałowych settingów. Do tego nie trzeba się głowić nad celem działań drużyny i motywacją postaci.

Prócz tego chcieliśmy uhonorować szczególnym statusem ważne książki, które nie są beletrystyką.

I - rzecz jasna - wszystkie tego typu idee wprowadzamy jako opcje settingu - jeśli pomysł nie przypadnie MG do gustu, może go zignorować i nadal prowadzić "F".

A na marginesie w drugiej części notki podałeś świetne pomysły na przygody związane z opisywanym zagadnieniem :)
19-01-2011 10:46
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
+1
@Zigzak

"Nowoutwór" powinien jako neologizm wejść do słowniczka gry :)

A to, co napisałeś o miksowaniu fabuł w F-maszynie przypomina mi "Tlön, Uqbar, Orbis Tertius" Borgesa, tylko tam było to zaproponowane jako swego rodzaju ćwiczenie stylistyczne, w którym dwie przypadkowe publikacje recenzowano jako dzieła tego samego autora i na ich podstawie próbowano opisać jego profil psychologiczno-estetyczny :)

PS. Pewnie już o tym mówiłem, ale skoro już wspomniałem Borgesa, polecam "The garden of forking paths", MG mógłby rozpisać jednozdaniowe wątki na kartkach w puli i na obszareze fabularnego labiryntu losować z niej kolejne epizody sesji, wielokrotnie wyciągając te same losy i tylko delikatnie modyfikując opisane na nich zdarzenia, żeby oddać w grze wrażenia z czytania powieści-labiryntu.
19-01-2011 11:22
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Theta
No chwalebna zasada i jak najbardziej popieram. Po prostu mnie skonfudowało jak to przełożyc na inne przykłady, a mnie rzadko co konfuduje :)
Rozumiem ze w przypadku, kiedy to ksiązka oddziaływuje i promieniuje zawartością, wrzucenie jej do Góry Przeznaczenia przywraca wszystko do normy? :)
A swoją drogą - JB wrzucił tu pomysł ze Złotą Gałęzią - np wniesienie jej do Apocalypse Now byłoby dziwne. Tzn pojawia sie zdaje w Czasie Apokalipsy na pólce u Kurtza, wiec niejako istnieje w świecie, jako jego zgodna częsc. wiec teraz wnosząc inny egzemplarz, z zwenątrz... czym one się róznią?
i czy jesli artefakty z reala dzialaja jak magiczne przedmioty w F, to czy eFiańskie fikcjofakty nie beda generowac wokól siebie jakiegoś "Efektu Jumanji", przynosząc ze sobą do naszego świata jakieś dziwne manifestacje (np Srebrna Strzelba Winetou generuje przywidzenia, podczas ktorych bohaterowi wydaje sie ze widzi Wielkie Równiny, tu wdepnie w kupe bawoła na środku ulicy, tam w słup telegraficzny wbije sie mu nad głową indiańska strzała, od czasu do czasu bedzie widział obserwujacego go kruka, albo kojota przemykającego zaułkami...)
Zgodnie z zasadą dodawnia smaczków :)
19-01-2011 11:26
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
Rule of cool przede wszystkim. Przeszmuglowanie jedynego pierścienia poza świat Tolkiena nie wysyła za postacią fizycznych Nazguli, ale równie niebezpieczne upiory fabularnej paranoi.

Tylko w efekcie, w 3/4 kampanii mogłoby dojść do tego, że w świecie "Imienia Róży", w którym przypadkowy kontakt ze "Śmiechem Meduzy" H. Cixous spowodował lawinowy wysyp protofeministek, bohaterowie graczy realizują na wpół zapomniany główny cel, w międzyczasie uciekając przed urojonymi Nazgulami i Indianami, a fabuła dostaje absolutnego chyzia, bo któryś bystrzak postanowił kiedyś pożyczyć pieniek od pani z "Twin Peaks".

Przygody do F ekranizowałby Richard Kelly.

PS. A skoro mamy "Bibliotekę Babel" jako punkt przesiadkowy, to możemy pozyskać wszystkie dzieła możliwe i niemożliwe, zatem postuluję, by drugą częścią "Poetyki" Arystotelesa spaczyć światy smutne, groźne i ponure. H.P. Lovecraft, "W górach szalonej zabawy".
19-01-2011 11:50
Theta-
   
Ocena:
+3
[b]Rozumiem ze w przypadku, kiedy to ksiązka oddziaływuje i promieniuje zawartością, wrzucenie jej do Góry Przeznaczenia przywraca wszystko do normy? :)[b]

Tak. Po wrzuceniu Manifestu Komunistycznego do wulkanu orkowie wypowiadają posłuszeństwo Sauronowi i burzą mur wokół Mordoru ;)

[b]teraz wnosząc inny egzemplarz, z zwenątrz... czym one się róznią?[b]

Tym, że ten z zewnąrz pochodzi z rzeczywistości, a drugi nie. Jest przedmiotem ze świata nadrzędnego, bardziej prawdziwego. Jest takim, hm.. Ubikiem :)

I zasada nie obejmuje innych przedmiotów niż książki (dzieła)! Niezwykłe magiczne zdolności mają tylko twory literackie (filmowe, muzyczne, itd.)

Warto również pamiętać, że książka (nazywajmy ją dla uproszczenia non-fiction) nie musi działać zgodnie z treścią. Zgodnie z naszą zasadą maksymalnej grywalności nikt nie musi znać "Mein Kampf".
Wystarczy sama zahaczka luźno związana z tematyką, wzięta z obiegowej opinii, nie koniecznie zgodna z tym co faktycznie napisał autor ]bo to nie książka czyni cuda, ale (pod)świadomość czytelników].

"Mein Kampf":
-system totalitarny,
-wyższość jednej rasy nad inną,
-nazizm,
-wojna światowa.

Protestuję ponadot przeciw nadmiernemu filozofowaniu i teoretyzowaniu o "F". To gra o polowaniach na dinozaury! :D
19-01-2011 11:52
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
+1
Takie teoretyzowanie i filozofowanie to pożywka dla myśli, Ty i tak zachowasz to, co uznasz za słuszne i podnoszące miodność systemu, a my się w komciach pobawimy w demiurgów.

Polowanie na dinozaury jest ze wszech miar znakomitą rozrywką, zwłaszcza jeśli robimy to w konwencji "Parku Jurajskiego II", np. na przedmieściach Nowego Jorku, a do dyspozycji jako kolegów mamy Harry'ego Dresdena na zombie tyranozaurze i Allana Quatermaina. Da się to ponoć wszystko zrobić w Wolsungu, więc zakładam, że powinniście jednak stawiać na nasuwający się z góry bajeczny eklektyzm całego naszego dorobku kulturowego.
19-01-2011 12:00
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jak mówię, wciąz mi nie leży "Magicznośc" ksiązek wniesionych do F i efekt jaki maja. Z punktu widzenia samego świata i jego grywalności chyba jest to cięzkie założenie logiczne, generujące własnie filozfowanie i gdybanie.
No ale, udzielam tylko własnych zasobów mojej głowy, więc proszę brac, wybierac, przebierac :)
Natomiast myślę ze potrzeba by najpierw opracowac do końca jakieś podstawy, fundament settingu, szkielet, do ktorego by sie stopniowo doczepiało mięśnie, skórę... tworzac w efekcie RPGowy odpowiednik miłej cycatej brunetki (w moim przypadku, osobiste preferencje) ktora bedzie potrafiła nas zabawic na krócej lub dłużej.
I określic do czego ten setting ma słuzyc - czy bedzie to wlasnie zabawa w stylu "polowanie na dinozaury", czy wojny korporacyjne w światach fikcji, czy moze filozoficzne ujecie DJowania dzieł w nową jakośc? Opcji jest pewnie wiecej, rzucilem trzy głowne, ktore mi przychodzą do głowy. Mozna wybrac jedną opcje, i się na niej skoncentrowac, specjalizujac swoje narzędzia modelarskie, mozna wybrac dwie i poszerzyc paletę... a mozna też to rozdmuchac do wymiaru, gdzie wszelki warsztat straci jakikolwiek sens, bo nie bedzie narzedzi do obróbki takiego świata, gdyż bedzie zbyt zróznicowany.
Ja wychodze z załozenia, ze taki setting powinien byc skanalizowany (np maszyna F została wymyslona przez nerdów, ktorzy chcieli miec nową formę MMORPG, więc w zalozeniu mozna hackowac tylko ksiązki które są w rankingach F&SF, bo tylko takie sa czytane przez ludzi zarzadzających maszyną) ogranicza to projekt, ale pozwala na skupienie sie na jednym, wybranym aspekcie lepiej. Potem mozna dorobic drugi... potem trzeci
ale po kolei, nie wszystkie poziomy naraz, bo się zrobi kaszana i fajny projekt rozpuchnie się tak, ze nikt go nie ogarnie - czego byłem juz świadkiem w przeszłosci przy kilku autorkach.
To wszystko to oczywiście IMVHO :D
19-01-2011 12:30
Jakub_Bartoszewicz
   
Ocena:
0
"Neuroshima" ma kolory, "Trail of Cthulhu" konwencje pulpową i purystyczną, czemu F nie miałoby nabawić się trzech konwencji - dokładnie takich, jak piszesz; 1) "Polowanie na dinozaury", 2) "Wojna wywiadów", 3) "Tasowanie tekstów kultury".

Ale owszem, model rzeki z dopływami/pnia z gałązkami jest łatwiejszy do opanowania, sensownej się go rozwija i nie wymyka się spod kontroli tak bardzo jak model zlewiska/lasu. Choć w przypadku "F" chyba nie chciałbym, by system mnie ograniczał - stąd wolę 3 konwencje.
19-01-2011 12:36
Theta-
   
Ocena:
0
Masz rację, że gra nie może składać się z samych smaczków i ważniejsze jest mięcho. Ale od początku postanowiliśmy, że na blogu będziemy prezentowali właśnie smaczki, żeby zaciekawiać i wysłuchiwać opinii nie pisać w kółko o tym samym.

Ten blog jest poligonem doświadczalnym i niecnie wykorzystujemy Was jako think tank. Prezentując ekscentryczne czasem pomysły radzi jesteśmy czytać i pochlebne i sceptyczne pomysły. Dzięki temu wiemy, jaką formę nadać grze.

Różnych spojrzeń na granie w "F" będzie tyle, ilu odbiorców. Mam przynajmniej taką nadzieję!
19-01-2011 12:43
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Theta
No wszystko fajnie, tylko że jesli dostajemy do powąchania jakieś smaczki, a nie sam core, to troche trudno jest thinktankowac. Mam nadzieję że gdześ tam w Thetowych szufladach znajdują się stosy demonów Piekieł Szuflady, odrzuconych pomysłow i konceptów jako takich. Ale tu, na powierzchnie, wypływają tylko fragmenty chyba - pytasz więc, czy nam się gra podoba, kiedy znamy tylko jej mgliste zasady.
Byłbym zainteresowany udzieleniem swojego "zbiornika mysli" w tym projekcie, ale musialbym miec więcej danych o nim samym, niz tylko smaczki rzucone na żer wyobraźni forumowiczów :)
Czy tu, czy na privie (bo przecież można).
I jak mowie - w chwili obecnej uzywam całego swojego mikroskopijnego autorytetu, zeby stwierdzic, ze ta strona settingu o ktorej jest notka, czyli "ksiązki jako magiczne artefakty, Berebelki/kratistosi świata F", nie gra mi bardzo. Choc sam Berebelek jak najbardziej, wypaczajac świat do ktorego wlezie na własne podobieństwo.
Ale może byc to spowodowane fragmentaryczną znajomością założeń twórców i tego, co mają w głowach.
Pozdrawiam
19-01-2011 13:08

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.