» Recenzje » Ever - Alyson Noël

Ever - Alyson Noël

Ever - Alyson Noël
Cofnijmy się o kilka lat wstecz, do czasu, gdy na listy bestsellerów przebojem wdzierała się Stephenie Meyer z sagą Zmierzch. Zmieniła ona oblicze literatury fantastycznej dla nastolatek, to nie podlega dyskusji. Niestety, sukces marketingowy romansu Belli i Edwarda zapoczątkował falę powieści romantycznych pisanych według jednego schematu.

Pierwsza część cyklu Nieśmiertelni autorstwa Alyson Noël, Ever, to przedstawicielka tej grupy, może trochę nieszablonowa, bo nie ma w niej wampirów czy wilkołaków. Mamy za to nastolatkę po przejściach – tytułową Ever. Żyje ona z ciotką w słonecznej Kalifornii od czasu tragicznego wypadku, w którym zginęła cała jej najbliższa rodzina. Pod wpływem tego wydarzenia protagonistka z typowej amerykańskiej cheerleaderki zmienia się w dziwaczkę, obwiniającą się za śmierć bliskich, a co gorsza, zaczyna słyszeć myśli, widzieć aury i rozmawiać z duchem swojej zmarłej siostry. Jedyne osoby, które ją akceptują, to dwójka jej przyjaciół – gotka Haven i gej Miles. Jakby tego było mało, pewnego dnia w szkole pojawia się tajemniczy, nieziemsko przystojny Damen, który wywraca do góry nogami i tak już pokręcone życie straumatyzowanej nastolatki.
Zagubiona dziewczyna, nieziemsko przystojny, skrywający mroczne sekrety chłopak, czytanie w myślach… Coś wam to przypomina? A jeżeli dodam, że główny bohater jest nadludzko szybki i nieprzyzwoicie bogaty, zaś wraz z nim pojawia się równie zagadkowa ruda kobieta, czyhająca na życie Ever to sytuacja się rozjaśni? Dlatego wspomniałam na początku o Zmierzchu.

Czytając książkę, odniosłam wrażenie, że Alyson Noël wybrała się do kina na ekranizację książkowego przeboju z kajecikiem, by zanotować chwytliwe pomysły, a wychodząc z Sali, stwierdziła, że ona też potrafi napisać powieść dla nastolatek. Ever wydała mi się w wielu miejscach łudząco podobna do sagi Meyer, niektóre sceny były wręcz identyczne jak te w filmie czy książce, jedynie z drobnymi zmianami scenografii. Różnicę widać dopiero w kreacji głównych bohaterów. Damen bardziej przypomina latynoskiego macho niż błyszczącego, bladego krwiopijcę, ale pociąga dziwny, czerwony płyn z butelki, co nasuwa oczywiste skojarzenia. A Ever, w przeciwieństwie do Belli, jest zaradną blond pięknością ukrywającą się w niedopasowanych ciuchach i za ścianą ryku Sex Pistols z iPoda.

Po dokładniejszej analizie można znaleźć kolejne elementy odróżniające tę książkę od sławnej wampiropowieści. Postacie są bardziej realne, mają nadspodziewanie wiele cech ludzkich jak na tego typu literaturę, ale nadal dużo brakuje, by wydawały się wiarygodne.. Blond medium wykazuje się bardzo małą domyślnością i męczącą paranoicznością, a jej widmowa siostra jest podejrzanie wygadana, pyskata i inteligentna jak na dwunastolatkę. Główny amant zaś, mimo aury tajemniczości i ciekawego życiorysu, wydał mi się mało interesujący – jest boleśnie nijaki. Postacie do pewnego stopnia działają według schematu przyczynowo–skutkowego, jednak ich decyzje wydają się mało autentyczne – odnosi się wrażenie, ze przeciętny człowiek zachowałby się zupełnie inaczej.

Powieść Noël jest lepsza niż Zmierzch także pod względem językowym – napisana w sposób lekki i przyswajalny dla nastoletniego czytelnika, nie męczy zbytnim patetyzmem. Chociaż i tu, jeśli się zagłębić, można znaleźć zdania wielokrotnie złożone, w których sens gubi się po drodze, i kwiatki językowe, z założenia romantyczne i podniosłe, a wywołujące jedynie śmiech, jak "(…) kocham – każdą komórką ciała, każdą kroplą krwi, każdym włosem.". Nie brakuje jednak humoru zamierzonego, może nie najwyższych lotów, ale pozwalającego przedrzeć się przez sercowe perypetie bez dodatkowych katuszy. Mnie osobiście najbardziej bawiła przerysowana postać Milesa, chyba najbardziej "ludzkiego" ze wszystkich bohaterów.

W Ever najbardziej zawodzi fabuła. I nie chodzi tu jedynie o powtarzalność schematów,. Autorka marnuje niezbyt odkrywczy, ale całkiem niezły pomysł i dość dobry humor, tworząc powieść nachalnie miłosną i romantyczną. Nie przygotowało mnie na to nawet hasło z okładki: "Miłość nigdy nie umiera". Po nudnym początku, dość długim oczekiwaniu na to, aż bohaterka domyśli się, że coś z jej ukochanym jest nie tak, czytelnik dociera do momentu kulminacyjnego, który zaskakuje, jednak nie w sposób przez autorkę zamierzony. Połączenie sprawdzonego, romantycznego rozwiązania z odrobiną hinduizmu brzmi co prawda oryginalnie, ale w praktyce wydało mi się zbyt naciągane, a przez to kiczowate. Ponadto, autorka wplotła moralizatorski wątek antyalkoholowy. Możliwe, że chciała przez to urzeczywistnić historię, jednak z miernym skutkiem – nie nadało to nowego, głębszego charakteru historii ani nie pasowało do, moim zdaniem, lekkiego charakteru książki.

Pisałam tę recenzję, porównując Ever do Zmierzchu, bo pewne analogie widać na pierwszy rzut oka. Można oczywiście wrzucić oba utwory do jednego worka ze względu na zbieżność tematu i schematyczność postaci. To nowy trend w literaturze, w którym wszystkie powieści są do siebie łudząco podobne, ale Ever posiada tych kilka cech, które wyróżniają ją na tle innych. Jest to jednak nadal typowe czytadło – książkę czyta się szybko i równie szybko się o niej zapomina, dlatego nie polecam jej nikomu, kto szuka lektury zmieniającej jego życie. Osobom, których nie urzekły historie spod znaku Wielkiego, Nieśmiertelnego Uczucia polecam poszukanie innej powieści, z kolei fankom paranormali powinna przypaść do gustu.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
3.5
Ocena recenzenta
4.85
Ocena użytkowników
Średnia z 10 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Ever (Evermore)
Cykl: Nieśmiertelni
Tom: 1
Autor: Alyson Noël
Tłumaczenie: Dobromiła Jankowska
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Miejsce wydania: Wrocław
Data wydania: 10 lutego 2010
Oprawa: miękka
Cena: 29,90 zł

Komentarze


Optymistka
    opowieść o niczym
Ocena:
0
W pełni zgadzam się z tą recenzją. Książka nudziła mnie potwornie i cały czas miałam wrażenie, że składa się z pewnych obowiązkowych i sprawdzonych elementów żywcem wziętych ze "Zmierzchu" i wepchniętych do worka razem z pomysłami autorki, swoją drogą zupełnie nie pasujących do charakteru opowieści (m.in. wspomniany w recenzji wątek alkoholu). Główna bohaterka coraz bardziej mnie irytowała, zachowywała się bezmyślnie i nie była ani trochę interesująca. Reszta bohaterów też sprawiała wrażenie bardzo sztucznych. W sumie mogę tylko powtórzyć słowa Koony - "Książkę czyta się szybko i równie szybko się o niej zapomina, dlatego nie polecam jej nikomu."
15-08-2010 21:41
27383
   
Ocena:
0
W sumie to to samo można powiedzieć 98 % paranormal romance. A poza tym witam nową recenzentkę najliczniejszego gatunku literatury fantastycznej ;)
15-08-2010 22:04
baczko
   
Ocena:
0
@Thoctar

Na pewno najliczniejszego?;>

Najpopularniejszego/Najszerzej reklamowanego - to mógłbym się zgodzić. Ale najliczniejszego?
15-08-2010 22:16
27383
   
Ocena:
0
To było "nieco" ironiczne stwierdzenie ;)

Bo wchodzą do Empiku widzę półki uginające się pod ciężarem paranormali, wchodząc na Poltera widzę same paranormale, niedługo wejdzie człowiek do spożywczaka i... :P
16-08-2010 08:37
malakh
   
Ocena:
0
Marudy...;P

Ja za każdym razem wychodzę z księgarni z bólem serca;( Ale na "Krwawy południk" McCarthy'ego muszę mieć!
16-08-2010 21:31
Clary93
    Kopia innych książek!
Ocena:
0
TO jest lepsze niż Zmierzch? Przyznam, Zmierzch nie był zbyt górnolotny, ale TO to jest zlepek innych książek - całkowita kopia,
ierwsze pół książki było fajne, potem miałam tak dośc, że ledwie dokończyłam. Końcowa akcja niemal zanudziła mnie na śmierć, to, jak się skończy było przewidywalne, a każda postać miałam wrażenie, że jest ściągnięta z kogoś innego.
Ever kojarzyła mi się z Eleną z Vampire Diaries - kiedyś popularna dziewczyna, która po śmierci rodziców stała się mniej towarzyska, takim odludkiem. W dodatku jej rodzice także zginęli w wypadku i także tylko ona przeżyła i TAKŻE uratował ją wtedy przystojny nieznajomy, które potem spotkała w szkole I nie miała pojęcia, że to on ją uratował.
Czy to nie brzmi podobnie? Bo dla mnie identycznie.
Widzenie zmarłych także już było, tak samo jak cała reszta.
Także widzenie Aury kojarzyło mi się z Akademią Wampirów. Gdzie dodam ,że zdolności "odczuwania" Lissy u Rose także zaczęły się po wypadku i potem też widziała zmarłych i inni myśleli że zwariowała . Czyż nie? (sprawdziłam, po angielski Akademia Wampirów wyszła dużo wcześniej niż Ever)
Ogólnie miałam wrażenie że jest to kiepskie streszczenie kilku innych książek, które są znane, i posklejanie ich wątków razem.
Przyjaciel gej - także ściągnięty - z serii Dom, Nocy.

Żałuję, że kupiłam tę książkę i nie przeczytam drugiej czesci., Tak nie znudziło, że myślałam, że padnę. Mam niesmak do tej książce po dziś. Wręcz mnie odrzuciła, bo widziałam w niej tylko plagiaty moich ulubionych historii. A ja rzadko źle się wyrażam o jakichś książkach.
Ogólnie to takie pobełtane największe hity o wampirach ostatnich lat - i wyszło coś, czego nie da się czytać.
21-11-2010 01:13
~Elle

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Całkowita klapa :(

Żałuję że wydałam na nią pieniądze
17-08-2011 19:26
~Marti$$ka159

Użytkownik niezarejestrowany
    Idioci
Ocena:
0
Wy się chyba nie znacie tak przyznaję 1 cz jest troszeczkę podobna do sagi Zmierzch ale tylko ta ja czytam już 5 i co część ta pisarka mnie zaskakujejest genialna a wy się nie znacie i tyle alyson jest genialną pisarką



a dla tych co mają dobry gust jest jeszczenie książka Aura o riley ♥♥♥ kocham tą książkę ale możecie się nie zgadzać a wtedy się nie znacie ☻☻ miłego
21-12-2012 18:25
~Troll

Użytkownik niezarejestrowany
    Emm ?
Ocena:
0
A co tu jest podobnego do Zmierzchu ?! Czy ktoś tam jest wampirem ludzie ? Jak już to jedynie mogę powiedzieć tyle że może trochę do Pamiętników Wampirów , bo tam też rodzice bohaterki zginęli a ona przeżyła , bo ją Stefano uratował -.-
31-01-2013 13:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.