» Literatura » Komiksy » Empire #16-18. To the Last Man

Empire #16-18. To the Last Man


wersja do druku

Jak to Janek pojechał na wojnę

Redakcja: Aleksandra 'Jade Elenne' Wierzchowska

Empire #16-18. To the Last Man
Mimo iż Empire, przynajmniej na razie, generalnie oscyluje wokół wydarzeń przed i po Nowej nadziei, w przeciwieństwie do prowadzonej równolegle Republic nie stanowi zwartej fabularnie całości, a raczej zbiór luźno powiązanych ze sobą historii – można nawet pokusić się o analogię do Opowieści z Imperium. Nie inaczej jest w przypadku To the Last Man, choć trzeba przyznać, że ta miniseria ma zadatki, by budować wokół niej przyszłość serii.

Maridun – jeden z milionów "światów najdalszych od wspaniałego centrum wszechświata". Niektórym w dostaniu się na szczyty kariery pomaga szlachetne urodzenie, innym szczęśliwe zbiegi okoliczności, jeszcze innym natomiast... pozostaje nadzieja, że ciężką i sumienną pracą zdołają osiągnąć podobny rezultat. Młody Janek Sunber należy właśnie do tych ostatnich – imperialnych oficerów równie odległych od miana galaktycznych herosów, co Maridun od stolicy obalonej Republiki. Jednak wojna to nie konkurs piękności ani teleturniej, życie wygrają w niej tylko ci, którzy na polu walki najskuteczniej potrafią przejść od teorii wykładanej w akademiach do brutalnej praktyki.

Wróćmy do tego, dlaczego To the Last Man to dobre miejsce, by oprzeć na nim serię. Po pierwsze Wellesowi Hartleyowi udało się całkiem sprawnie zbudować silnego głównego bohatera. Dzięki kilku pierwszym planszom, mającym za zadanie wprowadzić czytelnika w klimat komiksu, Janek Sunber zostaje szybko osadzony w uniwersum Gwiezdnych wojen, przez co nikt raczej nie będzie mu też obojętny. Jako że sprawy dotyczą żołnierzy imperialnych, z reguły przedstawianych w negatywnym świetle, od początku autorzy starają się również budować sympatię dla Sunbera, czasem jednak uciekając się do dość prostych i oklepanych chwytów – na przykład kreując większość innych oficerów, z którymi czytelnik odruchowo go konfrontuje, jako nadętych, tchórzliwych ignorantów.

Głównym tematem tej stosunkowo prostej opowieści jest zrozumienie. Występuje ono na kilku płaszczyznach; jako uświadomienie sobie, czym tak naprawdę jest wojna, a także w dużo szerszym zakresie – zrozumienie dla świata, dla podwładnych, czy wreszcie dla obcej kultury, co może zaoszczędzić niepotrzebnego rozlewu krwi. Wszystko to zgrabnie łączy się z faktem, iż Dark Horse bazował w To the Last Man (zgodnie z sugestią jednego z internautów) na wojnach Imperium Brytyjskiego z plemionami Zulusów – jak w filmie Zulu (1964). Tak opracowany komiks jest zaskakujący o tyle, o ile zaskakująca może być sytuacja na polu walki. W efekcie napięcie, siłą rzeczy, utrzymuje się niemal przez całą długość opowieści, mimo iż zachowania i reakcje poszczególnych postaci są raczej przewidywalne. Zakończenie natomiast to znów dobry punkt zaczepienia dla serii, gdy Janek Sunber może wyruszyć świat by odnaleźć coś, co zdobył na polu walki, a co odebrała mu bezduszna biurokracja.

Największym problemem warstwy graficznej jest brak różnorodności, może nawet swego rodzaju jaskrawości. I nie chodzi tu tylko o zastosowaną kolorystykę, zlewającą się po pewnym czasie w plamy o podobnej barwie, lecz także o styl rysunku. To the Last Man spotkał syndrom gier wideo spod znaku Knights of the Old Republic i co parę kadrów do umysłu wdziera się myśl "gdzieś już widziałem tę twarz...". Brak jakichś szczegółów zdecydowanie wyróżniających postaci na szerszych planach może prowadzić do kuriozów w rodzaju niepewności, która postać jest która i kto co powiedział. Nie da się zaprzeczyć, że Davidé Fabbri mógł w ten komiks włożyć więcej serca.

To the Last Man można oceniać dwojako. Jeśli spojrzeć nań, jako na okołoimperialną historię stojącą samotnie wśród dziesiątek innych – komiks wypada średnio, nie wyróżniając ani nie pogrążając się niczym szczególnym. Jeśli jednak, na co mam nadzieję, miał by to być początek czegoś większego, to jako punkt startowy miniseria, a co za tym idzie również seria, prezentuje się nader obiecująco.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.