» Recenzje » Empire #13. What Sin Loyalty?

Empire #13. What Sin Loyalty?


wersja do druku
Empire #13. What Sin Loyalty?
Darklighter to chyba najbardziej poszatkowana miniseria, jaką zdarzyło mi się napotkać w czasie mojej przygody z komiksami gwiezdnowojennymi. Nie jestem pewien co jest powodem takiego stanu rzeczy, jednak w myśl starego porzekadła nie będę chwalić, ani też oceniać, dnia przez zachodem słońca. Zachód Darklightera za dwa numery, tymczasem pora by przyjrzeć się bliżej drugiej weń "wcince" – one-shotowi What Sin Loyalty?

TK-622, jak na klona przystało, jest dobrze wyszkolonym, bardzo odważnym i oddanym Imperium szturmowcem. Jak łatwo się domyślić, nie zadaje wiele pytań o słuszność tego co robi, choć jednocześnie potrafi docenić wielkość i bohaterskość czynów swojego dowódcy, komandora Akobi, z którym łączy go głęboka więź wytworzona przez wspólną wieloletnią walkę na wielu polach bitew. Sytuacja zaczyna się zmieniać, gdy oddział TK-622 zostaje przeniesiony na Gwiazdę Śmierci, gdzie najwidoczniej znajduje się zdrajca, który obrał sobie za cel jego przyjaciela.

Dotychczasowa polityka przedstawiania rzeczywistości Gwiezdnych wojen była dość jednoznacznie pro-rebeliancka i fani mieli niewiele okazji by z starwarsową historią zapoznać się od drugiej, imperialnej strony. Autorzy What Sin Loyalty? starają się tą lukę nadrobić i trzeba przyznać, że wychodzi im to całkiem nieźle.

Pierwszoosobowa narracja dobrze wspiera budowanie ciekawej dla czytelnika postaci, a także czyni prostszym nadanie jej swego rodzaju refleksyjności. Skłonienie klona, bądź co bądź ograniczonego genetycznie, do głębszych przemyśleń do zadań najłatwiejszych nie należy, choć Jeremy Barlow poradził z nim sobie bez problemów. Udało mu się także wpleść kilka wątków paradetektywistycznych, by nie zanudzić czytelnika opowieścią "co myśli klon", gdyż takich naczytaliśmy się już kilka.

Jak na komiks jednozeszytowy, dużo w What Sin Loyalty? smaczków i nawiązań. Po raz kolejny pojawia się Ralltiir, który wcześniej poznaliśmy między innymi w Star Wars Radio Drama i miniserii Princess... Warrior, w dniu ataku na Gwiazdę Śmierci przez kadr przemykają Han Solo i Chewbacca; są również motywy niemal jako żywo wyciągnięte z twórczości Vonneguta, co czyni opowieść tym ciekawszą.

Świetnie prezentuje się również strona graficzna zeszytu. Kreska Patricka Blaine'a (to niestety jego jedyny występ w komiksach Star Wars) bardzo dobrze współgra z kolorami nałożonymi przez ekipę ze Studio F. Plansze są barwne, żywe, dynamiczne. Blaine'owi udało się także stworzyć kilka naprawdę ciekawych kadrów, zwłaszcza podczas bitwy o Yavin. Drobne zastrzeżenia można mieć do wizerunków hełmów szturmowców, których realistyczne przedstawienie widocznie sprawiało rysownikowi sporo kłopotu.

Trzynasty zeszyt Empire odszedł do archiwum (choć na pewno nie w niepamięć) i trzeba powiedzieć, że do tej pory seria prezentowała się nierówno – po niezłym początku nastąpił lekki spadek, po nim z kolei cała seria zawirowań związana z miniserią Darklighter i wszystkimi dygresjami podczas niej. Jednak nie licząc póki co nieukończonego Darklightera, What Sin Loyalty? jest chyba najlepszym komiksem, jaki do tej pory ukazał się w Empire.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
8.75
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Star Wars: Empire #13. What Sin Loyalty?
Scenariusz: Jeremy Barlow
Rysunki: Patrick Blaine
Kolory: Studio F
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania oryginału: 26 listopada 2003
Liczba stron: 32
Okładka: miękka
Druk: kolorowy
Cena: 2,99 USD



Czytaj również

Star Wars Komiks #10 (6/2009)
Nadchodzą dobre czasy
- recenzja
Empire #23. The Bravery of Being Out of Range
Nie jest dobrze. W ogóle nie jest dobrze...
- recenzja
Star Wars Komiks #18 (2/2010)
Mistrz Jedi poleca
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.