Tydzień Proroka: Poniedziałek
Odsłony: 9Ten pomysł naszedł mnie nagle. Niespodziewane objawienie sprawiło, że zrozumiałem iż nie możecie spać po nocach zastanawiając się jak może wyglądać zwykły dzień z mojego żywota. Co jem na śniadanie, jakie noszę buty... Tak! Opowiem wam nie o jednym dniu swojego życia, ale o całym tygodniu!* Na pewno jesteście zachwyceni.
Notki wrzucam z lekkim opóźnieniem bo mój mózg żyje w innej strefie czasowej niż reszta ciała. Każdego dnia wybiorę kilka całkowicie losowych godzin i opowiem wam co się w danej chwili działo. Enjoy
Nie musicie tego czytać, nie będę wam za to rozdawał żadnych nagród ani nawet pochwał. Żeby nie było tu zbyt wiele Chaosu sprzedam wam jedynie cynk, że pracuję w belgijskiej firmie zajmującej się produkcją odzieży, którą zleca polskim podwykonawcom. Odpowiadam za logistykę, faktury, raporty, zakupy, negocjacje umów, tłumaczenia i wszystko co tylko wpadnie do głowy przełożonym. Poważnie myślę o kursie tańca bo nie wiadomo kiedy ode mnie tego zażądają.
Poniedziałek, 22 października
9.30
To już półtora godziny?! Normalnie chodzę do pracy na 9.00, ale dzisiaj wyjątkowo postanowiłem przyjść o 8.00. Wczoraj wysłaliśmy towar do Belgii. Tak, wczoraj była niedziela, ale Polacy mogą pracować w weekendy, ważne żeby sukienki w poniedziałek rano były już u klienta. Eliash był niegrzeczny i nie tylko nie pracował w weekend ale i w piątek postanowił oddać krew potrzebującym zamiast siedzieć za biurkiem.
Teraz za karę mam do 10.00 przetłumaczyć wszystkie uwagi do wzorów od naszych technologów. Nikogo nie obchodzi, że jestem po całonocnym kursie Warszawa => Gorzów, a mój mózg mamrocze „zaśnij, zaśnij, zaśnij...”
Przez półtora godziny przetłumaczyłem stron w liczbie 1. Ktoś dał cynk, że jestem w pracy wcześniej, więc odebrałem za to kilkanaście telefonów i załatwiłem milion innych rzeczy, które spokojnie mogłyby poczekać do 10.15. Ale kto by o to dbał.
9.45
Ktoś przytomnie stwierdza „Lepiej zostawić go w tym biurze bo nas pozabija”. Dziękuję wam! Zabieramy się za tłumaczenia.
10.30
„Eliash, gdzie ten mail z uwagami?”
„Przecież go wysłałem...”
A jednak nie, ktoś zawieruszył fakturę, nie opłaciliśmy serwera i za karę nam go wyłączyli. Włączą jutro. Nie mam ochoty dzielić się z prezesami swoim prywatnym mailem w obawie przed niepokojącym spamem w czasie weekendów. Czyli czas na nowo zaprzyjaźnić się z przestarzałym faksem.
13.00
Nienawidzę tego faksu!
13.15
OK, macie ten mail. Torturujcie mnie.
13.30
Spam, spam, spam. Tłumaczenia, uwagi, co będzie w wysyłce do nas?, a kiedy wyjedzie auto?. Boże, pozwól mi dotrwać do końca dnia.
14.15
Kooperant przysyła mi modele, które chce dla nas szyć. Wziął pięć razy mniej towaru niż oczekiwaliśmy, więc piszę mail do swojego dyrektora, równocześnie zastanawiając się kto uszyje nam dwa tysiące sukienek (ktoś chętny?)
15.00
Kurde, zapomniałem zjeść śniadania. Nieważne, byłem tutaj godzinę szybciej więc wyjdę o 15.30, wyślę na poczcie kopie faktur i spadam do domu.
16.23
W sumie nie udało się pójść na pocztę. Ale to dobrze, bo to podobno strasznie trudna praca takie wysyłanie listów. Za to dochodzę do siebie po rozmowie z dyrektorem.
„Miał mi pan wysłać wycenę”
„Wysłałem o 14.30”
„Ale to tylko dwa modele, a gdzie pozostałe piętnaście?”
„Nie chcą tego szyć, więc nie wyceniali. Po co mają wyceniać coś czego nie zrobią?”
„Nie pytam pana o opinię! Mają to szyć! Ma pan pisać tą umowę, wszystkie modele, ceny pan wpisze nasze i wyśle to, najlepiej jutro!”.
16.40
Mam wyrzuty sumienia, że zamiast pisać umowę siedzę w domu i jem rosół z niedzieli i frytki z kurczakiem.
16.41
To już jutro ten Nibykonkurs się kończy?
17.12
O, chyba nawet mam koncepcję!
17.25
Siedzę przed kompem i oczyma wyobraźni obrywam z płatków stokrotkę „pisać, nie pisać, pisać, nie pisać”
17.30
To tylko kilka stron! Pisać! Odpalamy edytor tekstu i startujemy.
17.41
Jest i pierwszy akapit, spamujemy wszystkim dostępnym na gg żeby powiedzieli, że fajny! Ludzie nagle przechodzą na niewidoczny i idą jeść kolacje... Pozostaje tylko Yumi i Seiryo. Bohaterowie!
20.36
No i jest pierwsza strona. Jak to się stało? Miałem już kończyć o tej porze.
21.02
Dwie strony.
21.09
Dobra, to nie ma sensu, poddaję się. Zresztą po co mam pisać jakąś głupią grę. Jestem po nieprzespanej nocy i dniu pracy. Idę spać.
21.15
Albo nie, jednak napiszę już do końca.
23.26
Są 4 strony, nawet nie wiem jak między tekst wcisnąłem jeszcze odrobinę ćwiczeń i kąpiel.
23.27
Wiem, zapomniałem o kolacji. Ale o tej porze już się nie je, więc trudno.
00.02
Miałem się wyspać przed pracą, a tutaj mi Seiryo tłumaczy, że tabela Chwały nie ma sensu. Jakiej Chwały? A tak, piszę grę o aniołkach, zapomniałem.
00.04
Naprawdę to trzeba poprawiać? Nie może tak zostać, błagam...
02.22 No i Srebrne Miasto gotowe. Umowa co prawda nie, ale w końcu jutro nowy wspaniały dzień. Na pewno się wyśpię.
Wszystkie zbieżności godzin całkowicie przypadkowe.
*o ile będzie mi się chciało