» Recenzje » Ekspedycja - Maria Galina

Ekspedycja - Maria Galina


wersja do druku

Więcej nie znaczy lepiej


Ekspedycja - Maria Galina
Ostatnimi czasy wydawnictwo Solaris rozpoczęło praktykę wydawania dwóch mniejszych powieści pod wspólnym tytułem. Jest to bardzo chlubna idea, bowiem czytelnik dostaje więcej płacąc zdecydowanie mniej. Ostatnią taką kompilacją była podwójna powieść Kira Bułyczowa i muszę przyznać, że spodobał mi się ten pomysł. Tym razem na rynek trafiła książka Marii Galiny – autorki, której poprzednie dokonania uważam za raczej średnie – o niezbyt wiele mówiącym tytule - Ekspedycja. Zawiera ona w sobie dwie mikropowieści traktujące o obcych. Tak, tych właśnie obcych, których wszędzie, w całej niemalże kulturze masowej, pełno. Brzmi to raczej mało zachęcająco, jednak pozory potrafią mylić. Oczywiście tylko do pewnego stopnia. A jak jest w tym przypadku?

Wszystko zaczyna się niby całkiem zwyczajnie. Jest sobie miasto, w którym znów wyłączyli prąd. Oczywiście nie wiadomo kim są ci, którzy dopuścili się tego straszliwego przewinienia, ale mieszkańców zdaje się to kompletnie nie interesować. Szczerze mówiąc sytuacja ta jest tak doskonale znana wszystkim polskim czytelnikom, że ciężko, przynajmniej na początku, doszukać się w Ekspedycji jakichkolwiek znamion literatury fantastycznej. I tak już zostaje przez niemal całą opowiadaną przez Galinę historię. Niby dzieje się dużo: są strzelaniny, tajemnice do odkrycia, dziwne sytuacje wykraczające poza zakres pojmowania bohaterów, mimo to jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że nie dzieje się kompletnie nic ciekawego. Całość pełna jest za to dziwacznych przemyśleń głównej bohaterki – dziennikarki z nie wydawanej od kilku miesięcy gazety – okraszonych totalnie obojętnym podejściem do otaczającego ją świata. Już samo to, szybko zniechęca do dalszej lektury. Świat, w którym autorka umieściła akcję swojej opowieści również nie jest zbytnio porywający. Jest to bliżej nieokreślona przyszłość, efekt jakiejś (równie nieokreślonej) katastrofy, pełna przemocy i ludzkiej obojętności. Sprawia to wszystko wrażenie mocno chaotycznego oraz zwyczajnie nudnego i, niestety, takie właśnie jest.

Szczerze powiedziawszy po lekturze pierwszej mikropowieści miałem wielką ochotę rzucić książkę w kąt i zapomnieć o jej istnieniu. Udało mi się jednak w jakiś sposób powstrzymać przed tym zamierzeniem i zabrałem się za lekturę drugiej części. Całe szczęście było warto.

Żegnaj, mój aniele, choć również oparty na starym jak świat motywie obcych nawiedzających naszą ukochaną planetę jest jednak diametralnie inny niż to, co autorka zaserwowała czytelnikom w ramach aperitifu. Pierwszym co, w odróżnieniu od Ekspedycji, pokazuje czytelnikowi kunszt autorki jest fakt, że powieść wcale nie wydaje się być fantastyką. Wiedza przychodzi dopiero z czasem, który poświęcamy na dalszą lekturę. Galina powoli odsłania kolejne tajemnice pozwalając czytelnikowi poskładać samemu tę misterną układankę. Każda kolejna strona zaskakuje i widać, że fabuła dopracowana jest w każdym calu. Narracja prowadzona jest żywo i w interesujący sposób, choć trzeba przyznać, że momentami bywa także nudna. Autorka kipi wręcz pomysłami, tworząc w efekcie realną iluzję prawdziwej rzeczywistości. Wyobraźcie sobie dwie rozumne rasy zamieszkujące jedną planetę – Ziemię. Dwie rasy zdolne do stworzenia skomplikowanego społeczeństwa. Dwie rasy, które, pomimo widocznych różnic, potrafiły przetrwać razem przez wiele wieków. Aż do teraz…

Jak już pisałem wcześniej - kompilacje wydawnictwa Solaris z całą pewnością powinny ucieszyć każdego miłośnika fantastyki. Jednak nie wszystko złoto, co się świeci. Przedsięwzięcie to nie oznacza, bowiem wysypu genialnych pozycji na polskim rynku, choć wypadałoby mieć taką nadzieję. Jeśli Maria Galina ma być wzorem, to raczej podziękuję. Dwie mikropowieści, skrajnie różne – jedna doskonała, druga zdecydowanie słaba. Cóż, to tak jakby kupić książkę i cieszyć się tylko z połowy. W efekcie Ekspedycję uważam za książkę idealnie przeciętną. Wszystkie jej zalety są równoważone przez wady i vice versa. Z nadzieją oczekuje jednak na kolejne powieści Marii Galiny - być może w końcu się doczekam tego, czego gorąco pragnę – dobrej fantastycznej literatury bez żadnych "ale".
Czego Wam i sobie życzę.

Dziękuję wydawnictwu Solaris za udostępnienie książki do recenzji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Ekspedycja. Żegnaj, mój aniele (Ekspedicija. Proszczaj mój angiel)
Autor: Maria Galina
Wydawca: Solaris
Miejsce wydania: Olsztyn
Data wydania: 2005
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka
Format: 130 x 200 mm
ISBN-10: 83-89951-40-1
Cena: 28,90 zł



Czytaj również

Ekspedycja. Bogowie z kosmosu
Skąd pochodzimy, dokąd zmierzamy
- recenzja
Gwiazda Pandory. Ekspedycja - Peter F. Hamilton
Podróż w nieznane w starym stylu
- recenzja
Patrzący z ciemności - Maria Galina
Ciemność widzę, widzę ciemność...
- recenzja

Komentarze


wóda
    ;/
Ocena:
0
2 w 1. Szampon czy literatura ? ;)
Wiem - przesadzam. Taki np. Xavras Wyzryn byl ok. Choc wole chyba miec w oddzielnych tomach.
W kazdym razie chetnie bym przeczytal ta druga... ;)
21-02-2006 23:22
ShpaQ
   
Ocena:
0
Wóda - ne mozna miec wszystkiego. Albo rybki albo akwarium. Ta druga nowelka jest naprawde dobra, tyle ze IMO troche za duzo kasy jak na krotiutka powiesc sobie Solaris zyczy.

Chcesz to ci pozycze. :)
22-02-2006 11:18
wóda
    :)
Ocena:
0
To gdzie mam te rybki trzymac? W szklankach? ;)
Chetnie pozycze :).
Troche juz o Galinie slyszalem, trzeba sprawdzic samemu.
22-02-2006 20:47
ShpaQ
    RE
Ocena:
0
W wannie. :P

Galiny sporo wychodzi wlasnie od Solarisa, ale IMO jakos srednia jest. Moze sie to jeszcze zmienie, ale na rewelacje nie licz. Trafila jej sie perelka, a kolejna pewnie niepredko sie pojawi.

Coz, zobaczymy. :)
23-02-2006 10:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.