» Recenzje » Dwa lata, osiem miesięcy i dwadzieścia osiem dni

Dwa lata, osiem miesięcy i dwadzieścia osiem dni


wersja do druku

Magiczna wojna światów

Redakcja: Matylda 'Melanto' Zatorska

Dwa lata, osiem miesięcy i dwadzieścia osiem dni
Salman Rushdie to jeden z najsłynniejszych twórców realizmu magicznego, pisarz uhonorowany setkami nagród, prześladowany z powodu swej literatury i rokrocznie wymieniany jako kandydat do Nobla, czemu nikt, kto zna Szatańskie wersety i Dzieci Północy, dziwić się nie może. Po niemal ośmiu latach milczenia autor powraca z Dwoma latami, ośmioma miesiącami i dwudziestoma ośmioma dniami. Powieść z pewnością ucieszy miłośników jego twórczości, choć w sporym stopniu różni się od jego poprzednich dzieł.

Dunia, Księżniczka Błyskawic ze świata dżinnów, przenosi się do świata ludzi, aby zaznać miłości. Zostaje żoną Ibn Ruszda, znanego w Europie jako Awerroes, i rodzi mu całe mnóstwo dzieci. Duniazat, czyli ogół jej potomków, będzie musiał odegrać wielką rolę w Wojnie Światów, która nadchodzi nieuchronnie.

Zmarły w zeszłym roku Gabriel Garcia Márquez powiedział kiedyś, że najważniejszym celem jego twórczości było zatarcie granicy między realnym i fantastycznym – a słowa te z pewnością mogłyby posłużyć za poetycki opis gatunkowych założeń realizmu magicznego. Salman Rushdie do tej pory specjalizował się w sztuce wplatania magii w szarą codzienność. W Dwóch latach, ośmiu miesiącach i dwudziestu ośmiu dniach strategię tę niemal całkowicie odrzuca. To bodaj największa różnica pomiędzy jego wcześniejszymi dokonaniami a najnowszą powieścią – o ile w poprzednich element fantastyczny był kluczowy, to nie dominował; w tym tekście wątki nadnaturalne są zdecydowanie najważniejsze.

Trudno oczywiście w Dwóch latach, ośmiu miesiącach i dwudziestu ośmiu dniach nie dostrzec śladu dotychczasowych literackich zainteresowań Rushdiego. Kilkukrotnie powraca do swojej idée fixe i tak kieruje wydarzeniami, aby czytelnik musiał zadać sobie pytania: czy o wszystkim, także codziennym życiu, decydują reguły rządzące literacką historią? Czy jesteśmy niewolnikami tkanych przez samych siebie narracji? Czy każdy z nas żyje w opowieści, którą sam dla siebie tworzy? Bohaterowie jego powieści, także najnowszej, pozbawieni są pełnej autonomii – pojedyncze strumienie ich losów, mimo wielu wysiłków, w końcu łączą się z potężną rzeką nadrzędnego wątku, tworząc kolejny fragment globalnej opowieści. A ta w Dwóch latach, ośmiu miesiącach i dwudziestu ośmiu dniach okazuje się zaskakująco prosta: to, ni mniej, ni więcej, historia walki dobra ze złem. Gdzieś w tle pojawia się fascynująca wizja kobiecego gniewu (co natychmiast budzi skojarzenie z jego męską wersją z Furii), który potrafi zmienić cały świat, na drugim planie odbywa się zaskakująca dyskusją między islamskim radykałem a komentatorem Arystotelesa, mroczne ifryty spotyka kara za nieokiełznane żądze, a skrajna pesymistka powoli ulega czarowi optymizmu – ale wszystko to ostatecznie okazuje się oprawą dla najstarszego ze starych konfliktów. I to chyba największa wada powieści: jest ciekawa, potrafi zaskoczyć, ale w gruncie rzeczy Rushdie nie pokazuje niczego nowego. Starcie dobra ze złem obserwowane przez soczewkę fantastyki to od lat napędzająca gatunek sztampa, od której brytyjskiemu pisarzowi nie udało się uciec.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Z pewnością za to miłośników autora ucieszy powrót jego niesamowitego stylu. Dwa lata, osiem miesięcy i dwadzieścia osiem dni czyta się jak najlżejszą powieść rozrywkową: akcja momentami pędzi na złamanie karku, a czytelnik jest wręcz bombardowany kolejnymi nawiązaniami do popkultury – do czasu; kiedy Rushdie skupia się na dłuższym opisie i nieco podnosi ton, jego język staje się po prostu hipnotyzujący, a pomysłowość kolejnych porównań oraz metafor bezustannie zaskakuje. Ale pisarz nigdy nie przesadza: gdy tylko pojawia się najmniejszy ślad nadęcia, napięcie błyskawicznie rozładowywane jest przez celny żart. Przeszkadza jedynie ciągłe powracanie do seksualnej manii dżinnów, bo po pewnym czasie zaczyna nudzić; czytelnik bez trudu może zauważyć, że ifryty są karane za rozwiązłość w bardzo obrazowy sposób, nawet bez ciągłego przypominania o tym.

Dwa lata, osiem miesięcy i dwadzieścia osiem dni to powieść, obok której obojętnie nie powinien przejść żaden miłośnik dobrej literatury – choćby dlatego, że jest to przerwanie milczenia jednego z najważniejszych współczesnych pisarzy. Nie jest to dzieło na miarę Szatańskich wersetów czy Dzieci Północy, ale bez wątpienia to książka bardzo solidna.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Dwa lata, osiem miesięcy i dwadzieścia osiem nocy
Autor: Salman Rushdie
Tłumaczenie: Jerzy Kozłowski
Wydawca: Rebis
Data wydania: listopad 2015
Liczba stron: 328
Oprawa: miękka
Cena: 39,90 zł



Czytaj również

Furia
Jeden gniewny człowiek
- recenzja
Luka i ogień życia - Salman Rushdie
Baśniowa platformówka
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.