Duch zagłady - Graham Masterton
Czyli próba stworzenia epickiego horroru
Autor: Michał 'Grabarz' Sołtysiak
Redakcja: Beata 'teaver' Kwiecińska-SobekGraham Masterton znany jest z kilku cykli powieści. Jest świetnie oceniany Rook, są Wojownicy Nocy i jest bardzo nierówny cykl Manitou. Duch zagłady jest już trzecim, jeśli nie liczyć Dżina, tomem tego cyklu opowiadającym o przygodach wróżbity Harrego Erskine’a. Pierwszy tom cyklu, Manitou, był powieściowym debiutem Mastertona, nie można się więc dziwić, że autor wciąż wraca do stworzonych przez siebie bohaterów.
Widać, że dla autora jest to powrót sentymentalny. Minęło kilkanaście lat, zdobył sławę pisarza nie tylko "soczystych horrorów". Nic więc dziwnego, że nowe przygody Erskine’a są nacechowane pewną nostalgią i sentymentem. Bohater Mastertona postarzał się o te kilkanaście lat i wciąż wraca do swoich dramatycznych przeżyć z diabolicznym indiańskim szamanem, Misquamacusa. Nadal też jest wróżbitą czarującym starsze panie i wciąż tęskni do utraconej miłości, która znikła wiele lat temu. Taki mamy punkt wyjścia. Gdy więc owa utracona miłość nagle pojawi się na progu Harrego, kiedy się okaże, że indiański szaman znowu daje o sobie znać, Erskine będzie musiał znowu ruszyć do boju o spokój swojego świata i skorzystać z kolejnej okazji odnalezienia utraconego szczęścia.
Tym razem zagrożona jest cała Ameryka. Misquamacus stworzył plan dosłownego "pogrzebania" wszelkich śladów bytności białych ludzi w USA. Do tego mamy oczywiście masę "mastertonowskich smaczków", czyli wyuzdany seks, alternatywną historię masakry pod Little Big Horn, dyskurs na temat praw Indian do zemsty na białych za zniszczenie ich świata i wiele innych, sprawdzonych przez autora chwytów literackich. Tylko pojawienie się voodoo jest już zbyteczne, ale Masterton znany jest z przeładowania wszelkich motywów ponad miarę. Wszystko to sprawia wrażenie, że autor podjął się próby stworzenia epickiego horroru, gdzie zagrożony jest "znany, cywilizowany świat" (czyli USA), ale na jego tle rozgrywa się dramat pojedynczego człowieka zmęczonego już trochę życiem, który dalej gotowy jest walczyć do ostatniej kropli krwi.
Moim zdaniem nie za dobrze to wyszło. Masterton sprawdza się w soczystych opisach, ale brakuje mu tej epickości, jakiej wymagałaby ta książka. Kolejny mroczny plan indiańskiego szamana, kolejny indiański demon, kolejna tajemnica z dziejów USA. Pochłonięte przez ziemię budynki nie robią wrażenia. Generalnie powinien pozostać przy opisie losów Harrego Erskina, które świetnie mu wychodzą. Jednak w połączeniu z epickim tłem powolnej zagłady USA, nie przemawiają zbytnio do wyobraźni. Nie chodzi o to, że są nudne. Po prostu Masterton nie zdołał przekonać do grozy tych wydarzeń, co jednak byłoby wymagane w horrorze. Lepiej się sprawdza w grozie na małą skalę. Horror ma zresztą to do siebie, że jest gatunkiem gdzie strach tym lepszy, „im bardziej zdaje się czaić za najbliższym rogiem”. Taki "ogólnoamerykański horror" przypomina tylko filmy sensacyjne, a w tym wypadku zepsuł całkiem udaną opowieść o losach podstarzałego Erskine’a. Pytanie tylko, czy może to coś nowego w dziedzinie horroru: horror sensacyjny. Tyle, że wtedy przydałoby się go bardziej dopracować, by naprawdę budził grozę.
Polecę więc tę książkę wszystkim miłośnikom Mastertona, jako kolejny ciekawy, aczkolwiek nie do końca udany, plan stworzenia epickiej intrygi. Duch Zagłady jest dobrym czytadłem. Niestety Masterton pisał już lepsze. Przeczytajcie, jeżeli lubicie soczysty styl Mastertona.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Widać, że dla autora jest to powrót sentymentalny. Minęło kilkanaście lat, zdobył sławę pisarza nie tylko "soczystych horrorów". Nic więc dziwnego, że nowe przygody Erskine’a są nacechowane pewną nostalgią i sentymentem. Bohater Mastertona postarzał się o te kilkanaście lat i wciąż wraca do swoich dramatycznych przeżyć z diabolicznym indiańskim szamanem, Misquamacusa. Nadal też jest wróżbitą czarującym starsze panie i wciąż tęskni do utraconej miłości, która znikła wiele lat temu. Taki mamy punkt wyjścia. Gdy więc owa utracona miłość nagle pojawi się na progu Harrego, kiedy się okaże, że indiański szaman znowu daje o sobie znać, Erskine będzie musiał znowu ruszyć do boju o spokój swojego świata i skorzystać z kolejnej okazji odnalezienia utraconego szczęścia.
Tym razem zagrożona jest cała Ameryka. Misquamacus stworzył plan dosłownego "pogrzebania" wszelkich śladów bytności białych ludzi w USA. Do tego mamy oczywiście masę "mastertonowskich smaczków", czyli wyuzdany seks, alternatywną historię masakry pod Little Big Horn, dyskurs na temat praw Indian do zemsty na białych za zniszczenie ich świata i wiele innych, sprawdzonych przez autora chwytów literackich. Tylko pojawienie się voodoo jest już zbyteczne, ale Masterton znany jest z przeładowania wszelkich motywów ponad miarę. Wszystko to sprawia wrażenie, że autor podjął się próby stworzenia epickiego horroru, gdzie zagrożony jest "znany, cywilizowany świat" (czyli USA), ale na jego tle rozgrywa się dramat pojedynczego człowieka zmęczonego już trochę życiem, który dalej gotowy jest walczyć do ostatniej kropli krwi.
Moim zdaniem nie za dobrze to wyszło. Masterton sprawdza się w soczystych opisach, ale brakuje mu tej epickości, jakiej wymagałaby ta książka. Kolejny mroczny plan indiańskiego szamana, kolejny indiański demon, kolejna tajemnica z dziejów USA. Pochłonięte przez ziemię budynki nie robią wrażenia. Generalnie powinien pozostać przy opisie losów Harrego Erskina, które świetnie mu wychodzą. Jednak w połączeniu z epickim tłem powolnej zagłady USA, nie przemawiają zbytnio do wyobraźni. Nie chodzi o to, że są nudne. Po prostu Masterton nie zdołał przekonać do grozy tych wydarzeń, co jednak byłoby wymagane w horrorze. Lepiej się sprawdza w grozie na małą skalę. Horror ma zresztą to do siebie, że jest gatunkiem gdzie strach tym lepszy, „im bardziej zdaje się czaić za najbliższym rogiem”. Taki "ogólnoamerykański horror" przypomina tylko filmy sensacyjne, a w tym wypadku zepsuł całkiem udaną opowieść o losach podstarzałego Erskine’a. Pytanie tylko, czy może to coś nowego w dziedzinie horroru: horror sensacyjny. Tyle, że wtedy przydałoby się go bardziej dopracować, by naprawdę budził grozę.
Polecę więc tę książkę wszystkim miłośnikom Mastertona, jako kolejny ciekawy, aczkolwiek nie do końca udany, plan stworzenia epickiej intrygi. Duch Zagłady jest dobrym czytadłem. Niestety Masterton pisał już lepsze. Przeczytajcie, jeżeli lubicie soczysty styl Mastertona.
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Duch zagłady (Burial)
Autor: Graham Masterton
Wydawca: Wydawnictwo Albatros
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 1 czerwca 2007
Liczba stron: 464
Oprawa: miękka
Format: 125 x 190 mm
ISBN-13: 978-83-7359-354-1
Autor: Graham Masterton
Wydawca: Wydawnictwo Albatros
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 1 czerwca 2007
Liczba stron: 464
Oprawa: miękka
Format: 125 x 190 mm
ISBN-13: 978-83-7359-354-1
Tagi:
Duch zagłady | Graham Masterton