» Blog » Drużyna aktywna a drużyna bierna
20-02-2009 21:18

Drużyna aktywna a drużyna bierna

W działach: RPG, Sesje | Odsłony: 15

Dwie drużyny i dwa światy. Tak mogę określić moje granie przez ostatnie kilkadziesiąt miesięcy. Problem o jakim chcę napisać jest na temat bierności graczy. Oczekują momentu, kiedy im się rzuci kawał mięsa i będą dopiero wtedy szukać możliwości konsumpcji. To jest typ graczy z którymi nie potrafię działać. Po takiej sesji czuję się wypruty i wymęczony. Ciągłe oczekiwanie akcji ze strony mistrza gry. Wprowadzania coraz to nowszych motywów na tacy. Oj! Nawet taki bierny gracz nie pomyśli sobie ,,Co by tutaj zrobić, aby wzbogacić grę … ‘’.
Po takim krótkim wstępie chciałbym zastanowić się nad tym wszystkim bardziej. Najłatwiej przedstawiać na przykładach i to one niech przemówią.

Mamy do czynienia z drużyną
A) Aktywną
B) Bierną

Niech zacznie się kocioł i seria prostych zdarzeń.
Targowisko w świecie fantasy. Doskonałe miejsce w którym może dojść do wielu dziwnych zjawisk.

Drużyna B) przybywa do tego miejsca. Gracze są znużeni, czekają aż mistrz gry akurat w tym miejscu coś im podsunie. Da jakąś zahaczę. Choć drobną, która ruszy fabułę. Mistrz gry natomiast nie widzi tego, nie czuje, bo gracze o niczym go nie informują. Prowadzi dalej przygodę, miejsce targowiska ma być jedynie przejściówką do kolejnej przeciągającego się w nieskończoność socjal-gry. Gracz nie da znaku, będzie siedział i myślał „kiedy coś się stanie”. To jest bardzo częste. Wiele drużyn działa na schemacie gry. Jedziemy od pkt. A do pkt. B bez zatrzymywania. Bez znaku, że akurat w danej chwili chciałbym zrobić coś więcej. Może warto coś dodać od siebie? Wydaje mi się, że można dać graczom w pewnym stopniu wolną rękę. Niech mają możliwość kreacji świata wraz z MG.

Drużyna A) pojawia się na targowisku. Gracze wiedzą dobrze, że jeśli pozwolą MG dalej ciągnąć socjal-rozkminki nie doczekają się sytuacji, jakiej by oczekiwali. Jeden z graczy wpada na pomysł i stwierdza, że znając to miejsce bardzo dobrze. Wszak jest podróżnikiem i nie jeden raz był w tym miejscu idzie na środek targowiska. Tam przecież jest słup z wywieszonymi listami gończymi. Szuka osoby która ostatnio rzuciła mu się w oczy. Taki gracz szybko kreuje wizję tego co chciałby robić w danej chwili i przechodzi do sedna. Mistrz gry łatwo wyczuje cel drużyny A. Nie powinien stwierdzić sucho „nic nie znajdujesz” jest to zrywanie z możliwością improwizacji, która dość prędko może stać się kluczowym elementem. Wymagane w takiej chwili od MG jest to, aby tworząc czym prędzej postać którą będą zaraz szukać gracze MG choć w drobnym stopniu powiązał ją z przygodą. Takie odskocznie mogą być mini-subquestami, które tak naprawdę są częścią całej przygody. Nie należy zatrzymywać graczy. Przez to stają się oni coraz bardziej podobni do drużyna B. Bierność nie daje możliwości współgrania. Staje się jedynie pustym jestestwem gracza podczas opowiadania.

Spotkałem się wielokrotnie z sytuacjami kiedy to gracz nie ma świadomości o swej bierności. Wydaje mu się, że przecież działa. Wchodzi do karczmy, rozmawia z X NPcem, dopytuje się o informacje związane z przygodą. Mimo tego idzie uparcie od pkt. A do pkt. B. Jeśli bawi to każdego z graczy to nie ma tutaj o czym mówić. Niech tak pozostanie. Mimo tego wydaje mi się, że interakcja mg-gracz, oraz gracz-mg powinna pozostawać na zbliżonej kooperacji.

Jednym ze sposobów przygotowania się przed samą sesją do przygody nie jest tylko dopytanie się graczy czego oczekują. Również ważnym stają się motywy postaci graczy. To dzięki nim rozbudowujemy fabułę i to także staje się wskazówką oczekiwań graczy, oraz stanie się świadectwem czy gracze chcą pozostać biernymi do przygody. Dlaczego tak uznaję? Zaraz przejdę do swego założenia. Jeżeli gracz wykreuje znaczące motywy to całkiem możliwe, że w trakcie przygody też jest w stanie to zrobić. Ma swój charakter i wie czego chce. Wystarczy tylko uświadomić o tym gracza. Poinformować, że ma taką możliwość. Czasem jest tak, że gracz nie powie nic. Powodem tego jest to, że zawsze grał liniowo. Nie wie na co mu wolno. Należy pozwalać graczowi dodawać elementy fabuły. Czy to nagle czających się w zaułku złoczyńców, czy po prostu damę w karczmie z którą chce akurat porozmawiać. Oczywiście mówimy z rozsądkiem. I nawet nie śmiem podejrzewać, że ktoś mógłby przez takie myślenie kreować rzeczy wzbudzające drużynę o zgrzytanie zębami. Także chciałbym podkreślić, że mg nie musi zgodzić się z graczem, ale dzięki temu potraktuje słowa jako wskazówkę tego co chcieliby gracze w najbliższym czasie zobaczyć.

Powracając do samych motywów postaci. Jednym ze sposobów dzięki którym możemy poruszyć graczy do przystąpienia do działania a’ la drużyna A jest bardzo drastyczne rozwiązanie które przychodzi mi do głowy. Po prostu tworzymy jedynie lokacje i kilku npcow. Wrzucamy w to grupkę naszych poszukiwaczy przygód, tudzież coś na wzór wspaniałych bohaterów. I oczekujemy cudu. Tak niestety w obecnej chwili to mi przychodzi do głowy…
Przez długi czas w mej pierwotnej drużynie wytworzyła się aktywność. Nawet w stopniu nieświadomym. Po prostu tak gramy, ale stanąłem teraz przed takim a nie innym problemem. Podczas gry z drużyną B.
Zobaczymy czy coś z tego wyniknie…

Komentarze


Szarlih
   
Ocena:
0
Będąc na twoim miejscu nie oparłbym się okusie opuszczenia drużyny B i podwojenia częstotliwości sesji z drużyną A. No, ale to tylko moje zdanie.

Przydatna notka - nie dla mnie, ale dla wielu osób na pewno.
20-02-2009 21:26
Repek
    @Dziel...
Ocena:
0
...na akapity, podwójny enter, błagam! :) Tekst wygląda na ciekawy, ale po paru linijkach ciężko się go czyta.

Pozdrówka
20-02-2009 21:32
Kastor Krieg
   
Ocena:
0
Nie cierpię drużyn pasywnych. Nie znoszę. Jeśli drużyna ma wahania, staram się ją aktywizować. Gdy to się nie udaje, zazwyczaj przestajemy grać ze sobą.

Jestem do tego wszystkiego MG reaktywnym - w "starciu" z grupami aktywnych graczy bardzo łatwo i wygodnie mi się improwizuje, reaguje na ich poczynania, "karmi" ich dalszą aktywność.

Drużyna pasywna to same zastoje, mam przy takich ludziach wrażenie z gatunku bycia pytanym "No, to co teraz się dzieje?", "No, prowadź, czemu nie gramy?". Brak inicjatywy ze strony graczy i ich świadomości własnych dążeń oraz ambicji postaci jest koszmarny. Przygotowuję się do scenariusza bądź improwizacji nie po to, żeby zabawiać przez 6-8 godzin grupkę znajomych. Sam też chcę coś z tego mieć, a przy graczach pasywnych robi się z tego po prostu praca do której muszę się przygotowywać jak do egzaminu.

Brrrr...
20-02-2009 21:43
Wlodi
   
Ocena:
+1
@ VoBono

Akurat w obecnej chwili wyszlo szydło z worka w czasie jednego z moich prowadzeń. Kiedy prowadziłem tę samą przygodę dwóm różnym drużynom. Liczę, że uda się przestawić graczy z trybu B na A :).

@ Repek

Poprawione. Kiedy wrzuciłem tekst przekonwertował się. Nie zwróciłem uwagi, teraz będę. ;)

@Kastor

Grać zapewne bym nie przestał z drużyną. No może w pewnym stopniu. Zrezygnowałbym z prowadzenia...

Odnośnie zatrzymania akcji. Zmuszony na ostatniej sesji którą prowadziłem kumplom (typ drużyny B) musiałem robić cutsceny. Te cutsceny w końcowym efekcie wyszły tak, że sam się w pewnym stopniu złapałem za głowę po dłuższych przemyśleniach. A bez cutscenek... cóż pewno by staneło i stało i stało...


P.s. Mając w obecnej chwili dwie grupy graczy. Jedną złożoną z mojej starej ekipy + drugiej nowszej. Mogę zaobserwować znaczne różnice. I na przykładzie obu będę starał się w najbliższych notkach przedstawiać swoje przemyślenia.
20-02-2009 22:17
Szarlih
   
Ocena:
0
O, o, to jest bardzo dobry pomysł, te cztery linijki nade mną.
20-02-2009 22:33
WekT
   
Ocena:
0
@Vo Bono 1 post
głupia rada ;P moją drużynę trzeba naprawić ;)
Bo to ja jestem oficjalnym MG tej drużyny B ;P
a poza tym: wiesz ile Włodi już z nami wytrzymał ;P

@reszta
Fakt jest taki, że wspomniana przez Włodiego postawa jest efektem w zasadzie wieloletniej hermetyzacji grupy- gracze mieli mało okazji do konfrontacji z innymi MG/graczami- bo raczej nie wiele konwetujemy i z całej ekipy to ja miałem najwięcej okazji do gry z innymi.

Problem był małowidoczny, ale był przez lata. Dopiero współpraca z ekipą drużyny Włodiego i Karczmarza, a poza tym kilka innych sesji pokazały istotę problemu.

Jeżeli wpadnie jeszcze jedna osoba, zarzuci mi liniowość scenariuszy- która w moim odczuciu często nie jest zła- zwłaszcza, że ja mam raczej mentalność twórcy ;P. A poza tym drużynie nigdy to nie przeszkadzało.

Kolejną sprawą jest to że mimo wielokrotnych próśb o aktywizację postaci i wrzucanie celów, motywów gracze o nic takiego się w znaczący sposob nie postarali- a przynajmniej nie przyniosło to efektów- w tej kwestii nie mnie ocaniać jaki był na to mój wpływ.

Ostatni sesja o której pisze Włodi i przemyślenia, które przyszły po niej w moim odczuciu pozwoliły w pełni nazwać i zidentyfikować problem, a także powziąć kilka pomysłów na leczenie.
(warto wspomnieć że ta konkretna sesja odbyła się w składzie mającym trochę mniej niż zwykle wspólnego z drużyną B, ponieważ 2 graczy brakowało oraz była jedna osoba z zewnątrz- dość świeża w RPG*)
*warto dodać że wniosła niezły powiew świeżości i mimo pewnego jeszcze hmm niezaktywizowania z uwagi nieznaną ekipę jej postawa dała wiele do myślenia.

zobaczymy co z tego wyjdzie ;P
fajnie zawsze chciałem być zwierzątkiem doświadczalnym ;P

Ed: hmm taki pomysł do tematu: Fajnym lekarstwem na takie coś są moim zdaniem pkty fejta.
One są namacalnym dowodem dla gracza, że ma realny wpływ na scenariusz.
Jak kilka lat temu zetknąłem sie z nimi i jeszcze z pktami dramy to zrobiły na mnie duże wrażenie- szkoda że czasem jest problem jak to właściwie działa ;P
21-02-2009 10:02
Darken
    To tak w skrócie.
Ocena:
+3
http://pics.livejournal.com/rob_do noghue/pic/0000zc2z

Może zainteresują cię Techniki na moim blogu, które służą do rozłożenia odpowiedzialności za grę pomiędzy wszystkich uczestników.

http://ddr4ever.wordpress.com
21-02-2009 11:21
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+1
Elo, Włodi :) na wstępie zgodzę się z repkiem - mimo iż teraz są entery nadal tekst ciężko się czyta :) Widać, że masz dużo myśli naraz i raz rzucisz jeden wątek, zaraz inny - sporo chaosu, lekkich zgrzytów itp. Generalnie nie czepiałbym się, ale jeśli chcesz wiązać przyszłość z edytorstwem czy czym tam to warto ćwiczyć pióro częściej :) - tak to taka motywacja do kolejnych notek :P

A co do problemu to zwróć uwagę na kluczowego w tej sprawie Mariana.

Dla nieznających problemu Marian jest członkiem drużyny A ale, który jest prawie-bierny. To bardzo dziwny przypadek, który może być kluczem w rozważaniach.

Marian nie czuje potrzeby uosabiania się z postacią. Marian nie czuje potrzeby odgrywania. Marian nie czuje potrzeby podążania w jakimś konkretnym celu. Marian potrafi przyjść na sesje i iść za drużyną tylko dlatego, że drużyna tam idzie i nie widzi w tym nic dziwnego. Ale... Marian czerpie frajdę gdy jego postać pokazuje, że jest twarda. Poza tym Marian jest chodzącym kanałem Discovery i na każdy problem ma 150 rozwiązań tak pokrętnych, tak dziwnych i tak nietuzinkowych, że nikt by nigdy na to nie wpadł (ostatni przypadek - chcieliśmy z Marianem porwać pewnego strażnika - na co wpadł Marian? Żeby kupić żołądek krowy i zrobić z niego torebkę foliową zarzuconą na głowę ofiary, tak by nie mogła krzyczeć ani widzieć podczas porywania :P - kto normalny wpadłby na żołądek krowy?)

Tak więc Marian jest bierny, ale jednocześnie dość dobrze wie co daje mu satysfakcje podczas gry, co czyni go aktywnym w tych partiach sesji, które uważa za interesujące dla niego.

W przypadku drużyny B należałoby spytać, co graczom daje satysfakcje i co tak naprawdę chcą od sesji? Tzn. źle, bo jak spytasz to ci nie odpowiedzą (wspomniany Marian na takie pytanie też by nie odpowiedział pewnie). To trzeba zauważyć samemu, bo gracze bierni zwykle nie są "uświadomieni" na tyle, żeby wiedzieć co tak naprawdę daje im frajdę. Gdy zaś się to zauważy trzeba drążyć w tym kierunku tak długo, aż gracze sobie uświadomią, że to im daje frajdę. A gdy to sobie uświadomią powinni sami dążyć podczas sesji do scen, które ich satysfakcjonują.

Czemu drużyna A jest aktywna? Ponieważ wie co daje jej przyjemność z gry i wie jak prowadzić sesje by do tej przyjemności się zbliżać.

Czemu drużyna B jest bierna? Bo nie wie co daje jej przyjemność z gry i dlatego nie wie w którym kierunku iść.

Tak mi się przynajmniej wydaje, po chwili zastanowienia.
21-02-2009 15:32
Darken
   
Ocena:
0
Zasadniczo, jeżeli drużyna B jest bierna i przychodzi na sesję jak na spotkanie towarzyskie, to lepiej zagrać w billard w knajpie, lub siąść do planszówek.
22-02-2009 09:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.