» Blog » Drugi komentarz quentinowy: "Tajemnica profesora Friedricksena"
09-04-2010 14:29

Drugi komentarz quentinowy: "Tajemnica profesora Friedricksena"

W działach: Scenariusze | Odsłony: 3

Drugi komentarz quentinowy:
Ponownie bez poważniejszych spoilerów, a sam tekst beacona możecie przeczytać tutaj.


Najkrócej mówiąc, scenariusz jest poprawny i grywalny. Czyta się go szybko i przystępnie, a liczba ciekawych i/albo zabawnych pomysłów powinna wystarczyć większości miłośników Wolsunga do rozegrania udanej sesji. Nie widzę natomiast nic wyjątkowego; nic, dzięki czemu tekst mógłby naprawdę zainspirować i zapaść w pamięć. Mankamentem scenariusza jest także to, iż najważniejsze elementy (w szczególności: postacie graczy, główni BN-i, antagonista, czas akcji) są ze sobą jedynie luźno powiązane i nie tworzą spójnej całości. Ogólnie: tekst powinien nieźle się sprawdzić na sesji Wolsunga, ponadto osoby lubiące prowadzić w tym systemie znajdą tutaj kilka przydatnych rzeczy, lecz to wszystko.

Liczbowo: 6/10.


Zalety

+ Cały tekst bardzo treściwy, "narzędziowy": pełen konkretnych pomysłów do wykorzystania na sesji (pod tym względem scenariusz przypomina podręcznik główny do Wolsunga). Dobrą praktyką jest parokrotne podawanie kilku równoległych pomysłów, które wspólnie wprowadzają w nastrój przygody, a MG może z nich wybrać ten, który najbardziej mu odpowiada.

+ Jasno określony charakter rozgrywki: wiemy, jakie postacie dobrze się odnajdą w scenariuszu, a jakie nie (s. 2).

+ Wskazanie powodów, dla których różne typy postaci mogły się znaleźć w Santa Luna (s. 2).

+ Podział na sceny i pominięcie wydarzeń rozgrywanych między scenami: dla niektórych może kontrowersyjna, ale na pewno klarowna i wartościowa wskazówka dotycząca sposobu prowadzenia scenariusza (s. 3).

+ Język tekstu ogólnie poprawny i miły dla oka; ponadto ujął mnie fragment "...spada na nich z wrzaskiem latająca małpa!" (s. 4).

+ Wyraziste lokacje (pole gejzerów!).

+ Kompozycja części początkowej: najpierw przyciągający uwagę "narracyjny" wstęp, potem bardzo zwięźle i sprawnie przedstawiona treść przygody i układ pliku (s. 1).

+ Śmieszności, które powinny dać dobry efekt na sesji. Przykłady: możliwość rozstrzygnięcia starcia z małpą na zasadach konfrontacji społecznej, plemię zamierzające zrobić z BG... przeczytajcie!

+ Dwie możliwości rozstrzygnięcia finałowej konfrontacji.

+ Pożyteczny i nieobowiązkowy trick z zaburzeniem chronologii (s. 4).

+ Lekturę umila osobne wyodrębnienie pól z trickiem i scenerią, podobnie jak ilustracje.


Wady

– Postacie graczy nie są powiązane ani z Quetzalkosztą, ani z profesorem, a ich motywacja ma wyraźnie "questowy" charakter ("wypełniamy zadanie, bo jesteśmy ludźmi, którzy wypełniają zadania").

– BG trafiają na Zaginiony Płaskowyż w sposób de facto przypadkowy, który nie pozwala graczom poczuć satysfakcji z odnalezienia tego miejsca. Scena z kondorem jest ciekawa, ale na dłuższą metę nic od niej zależy; lepiej byłoby wprowadzić taką scenę, która miałaby wpływ na późniejsze wydarzenia (np. na to, kiedy i w jakim stanie postacie graczy dotrą do skalnego miasta).

– Szkoda, że przyczynom znalezienia się BG w Santa Luna nie towarzyszą sugestie dotyczące tego, jak dostosowywać przygodę do poszczególnych typów BG (np. tabelka pt. "Wątki dla Podróżnika" z pomysłami na wydarzenia, minilokacje itd., które byłyby atrakcyjne właśnie dla takiego bohatera) – wyjąwszy wzmiankę na początku s. 6.

– Skąd właściwie wziął się Tomasz (s. 5–6)?

– Nie wiemy, w jaki sposób pułkownik Sanders miałby posłużyć wciągnięciu postaci graczy w przygodę (s. 2).

– Ważna informacja, że końcowym przeciwnikiem BG będzie demon (s. 3), jest zbyt mało wyeksponowana, umieszczona w dość przypadkowym miejscu tekstu.

– Gdy czytelnik jest na s. 2, pojawia się niepotrzebna niejasność: czy salonowcy odnajdą się tylko w finałowej scenie, czy w całej przygodzie?

– Nie przekonuje mnie imię "Quetzalkoszta" (s. 3) – nie widzę, by coś ciekawego czy zabawnego wynikało z tego nawiązania do Quetzalcoatla. Aczkolwiek to kwestia mocno subiektywna, być może innym się spodoba.

Komentarze


beacon
   
Ocena:
+2
"Skąd właściwie wziął się Tomasz (s. 5–6)"

>>>

"Kiedy lata temu na Płaskowyż przybył Herr Friedricksen i dzięki swoim urządzeniom zapanował nad bestiami zagrażającymi plemieniu, wybrał sobie ucznia, któremu przekazał swoją wiedzę. Tym wybrankiem był Tomasz – cherlawy, ale wyjątkowo bystry młodzieniec, który w międzyczasie zdążył wydorośleć. Po zniknięciu profesora, Tomasz zgłębiał wiedzę zawartą w pozostawionych przez niego księgach i dowiedział się jak naprawić zniszczoną aparaturę." (s. 5)

Pozostałe zarzuty w 100% uzasadnione. Co do trafienia bohaterów na Płaskowyż - to element konwencji, podobno do bezludnej wyspy. Fajnie by było to jakoś na nich zrzucić, ale IMO nie jest niezbędne. Poza tym przygoda miała być "weź i graj", więc nie budowałem przedhistorii bohaterów.

Wielkie dzięki za komentarze! Faktycznie, paru rzeczy nie dorobiłem.

A motyw z targowaniem się z małpą jest zaczerpnięty z podręcznika głównego do Wolsunga, niestety, sam go nie wymyśliłem.
09-04-2010 15:07
Scobin
   
Ocena:
+1
Dzięki za odpowiedź!

Tomasz: rzeczywiście nie zauważyłem tego – masz rację. W takim razie zmieniłbym tylko imię, bo jest mało tubylcze. ;) Chyba że to profesor go tak nazwał i się przyjęło?

Płaskowyż: OK, podtrzymuję zarzut, ale zmniejszam kaliber. :)

Przedhistoria oraz "weź i graj" (dwa fajne określenia swoją drogą): tu jesteśmy zgodni, w tej roli tekst powinien się dobrze sprawdzić.
09-04-2010 15:32
beacon
   
Ocena:
0
Tomasz: Tak, chodziło o to, że profesor tak go nazwał. Może nie dość jasno to wyartykułowałem.

Przedhistoria oraz "weź i graj": miło ;) Moim założeniem była właśnie taka prosta użytkowość, fajny klimat i konwencja. I dostosowanie do mojego improwizowanego stylu prowadzenia. Ale faktycznie, na nagrodę to to nie zasługiwało ;)

Jeszcze raz wielkie dzięki za czas i energię włożone w ten komentarz!
09-04-2010 18:23
neishin
    Szynszyli jest źle
Ocena:
0
Czeka na ocenę swojego scenariusza:P
13-04-2010 12:28
Scobin
   
Ocena:
0
Szynszyli? :)
13-04-2010 21:35
neishin
   
Ocena:
+1
Oczywiście, że Szynszyli!:D
14-04-2010 07:30

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.