» Recenzje » Drive

Drive


wersja do druku

Legenda o Bohaterze

Redakcja: Beata 'Cherrywave' Gosławska

Drive
Samochody, gangsterzy i Los Angeles to połączenie niemal idealne. Zawiedziony jednak będzie ten, kto podejdzie do tego filmu jak do zwykłej sensacji czy kina akcji. Drive to połączenie kina artystycznego z gatunkowym. To nie tylko opowieść o dobrym wojowniku i złych gangsterach, to również surrealistyczna bajka. Świat Drive jest zarówno realny, jak i nierealny, historia jakich wiele, ale zarazem bardzo unikatowa. Takie połącznie nie każdemu może się spodobać.

Główny bohater jest kierowcą. Poza tym, nie wiemy o nim praktycznie nic: jak ma na imię, skąd pochodzi; nie jest nam również dane dowiedzieć się czegokolwiek, co pozwoliłoby wytłumaczyć motywy jego działań. To postać znikąd, wzorem eastwoodowskich bohaterów z filmów Sergio Leone. Wiadomo, że pracuje w warsztacie samochodowym oraz jako kaskader w filmach, nocami zaś dorabia sobie będąc kierowcą na usługach bandytów. Nie bierze udziału w akcji, jedynie jedzie z punktu A do punktu B. Ma żelazną zasadę: daje klientom pięć minut i odjeżdża, z nimi lub bez nich. Pewnego dnia poznaje Irene oraz jej syna Benicio. Bohater spędza z kobietą dużo czasu, powoli się w niej – z wzajemnością − zakochując. Pojawia się tylko jeden problem: mąż Irene po opuszczeniu więzienia wraca do domu. Niestety, z zakładu karnego wynosi na wolność również swoje problemy. Główny bohater postanawia mu pomóc.

Drive to niecodzienne połączenie surowej sensacji z niemal baśniowym klimatem. Fabuła powoli sunie swoim torem, dając widzowi szansę chłonięcia tego niesamowitego nastroju. Los Angeles zostało sportretowane przepięknie – zdjęcia są niesamowite, a miasto ukazane zostało z perspektywy kierowcy. Niby wszystko wydaje się realne, ale ma w sobie pewną tajemnicę i coś ze snu. Ze zdjęciami współdziała kolorystyka neonów oświetlająca ulice oraz niemal oślepiające promienie słońca, w których skąpana jest metropolia za dnia. Każdy kadr dopracowano do perfekcji i już samo oglądanie miejskich pejzaży daje wielką satysfakcję. Klimat uzupełnia doskonała ścieżka dźwiękowa – każda piosenka na długo zapada w pamięć. Muzyka doskonale współgra z obrazem, stanowiąc w tym przypadku jedną, nierozerwalną formę.

Sama fabuła nie należy do bardzo skomplikowanych, motyw zemsty oraz ochrony najbliższych obrazowano już setki razy. Jednak w Drive bardziej niż sama historia liczy się to, jak została ona opowiedziana. Reżyser Nicolas Winding Refn pokazuje nam Bohatera – człowieka znikąd, który ratuje potrzebujących, wymierza sprawiedliwość i odjeżdża w kierunku zachodzącego słońca. Uniwersalna figura, na której wielu chętnie by się wzorowało, niewiele mówiący profesjonalista do zadań beznadziejnych. Bat na każdego przestępcę i promyk nadziei dla każdego w kłopotach. Taką właśnie postać udało się genialnie wykreować aktorowi Ryanowi Goslingowi. Jego bohater – paradoksalnie – jest zarówno bardzo charakterystyczny i unikatowy, jak i w dużej mierze uniwersalny.

Cała obsada Drive sprawdza się doskonale. Albert Brooks i Ron Perlman stworzyli świetny duet przestępców. Nie są to wystylizowani gangsterzy rodem z Ojca Chrzestnego, a raczej brutalni, pozbawieni skrupułów prymitywni ludzie, którzy tylko dzięki przemocy wybili się w przestępczej hierarchii. Cały drugi i trzeci plan to łatwo zapadające w pamięć i bardzo charakterystyczne postacie. W tym filmie po prostu nie ma obsadowego słabego punktu.

Jak już wspomniałem, narrację poprowadzono dosyć powolnie, ale skoków adrenaliny nie zabraknie. Pościgów jest – mimo sprzyjającej tematyki – niewiele, ale te, które się w filmie znalazły, wyglądają świetnie. Nie uświadczymy tu taniego efekciarstwa i wielkich kraks. Bardziej oddziałują na emocje, niż imponują efektownością.

Kiedy dochodzi do konfrontacji z gangsterami, jest brutalnie, niemal prymitywnie. Przemoc stanowi tutaj istotny element i ukazano ją bardzo naturalistycznie. Reżyser potrafił dobrze zbalansować sceny, tak aby nie były ugrzecznione, ale też nie ocierały się o groteskowe gore. W Drive ciało zachowuje się tak, jak powinno po uderzeniu młotkiem czy strzale z karabinu. Jest krwawo i nieprzyjemnie, co tylko podkreśla, że przemoc to nie zabawa.

Drive to świat herosów, pięknych kobiet i bezwzględnych złoczyńców. Jest to świat utkany z marzeń i pragnień. Bajka dla dorosłych, która bywa brutalna, ale również poetycka i piękna. Film wybija się ponad inne produkcje utrzymane w podobnej konwencji swoją realizacją. Dodać należy, że jest to kino, które można oglądać nawet po kilka razy i ani trochę się nie nudzi. Wręcz przeciwnie, kolejne seanse mogą odkryć przed widzami następne ciekawe szczegóły, które wcześniej umknęły ich uwadze. Takie obrazy zdarzają się rzadko i dlatego tym bardziej warto sięgnąć po Drive.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8.46
Ocena użytkowników
Średnia z 26 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 2

Dodaj do swojej listy:
chcę obejrzeć
kolekcja
Tytuł: Drive
Reżyseria: Nicolas Winding Refn
Scenariusz: Hossein Amini
Muzyka: Cliff Martinez
Zdjęcia: Newton Thomas Sigel
Obsada: Ryan Gosling, Carey Mulligan, Bryan Cranston, Albert Brooks, Oscar Isaac, Christina Hendricks, Ron Perlman
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 2011
Data premiery: 16 września 2011
Czas projekcji: 100 min.
Dystrybutor: ITI Cinema Sp. z o.o.



Czytaj również

Drugie oblicze
Powtórzenie z przesunięciem, czyli ponowoczesny pomysł na kino
- recenzja
Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie
Dawno, dawno temu, na planecie Exogol
- recenzja
Pierwszy człowiek
Wielki skok Goslinga
- recenzja
Blade Runner 2049
Bardziej ludzki niż człowiek
- recenzja
La La Land
Musical wciąż żyje
- recenzja

Komentarze


chimera
   
Ocena:
+1
Rewelacja! Kolejna po "Blue Valentine" świetna rola Goslinga.
29-12-2011 20:46
WekT
   
Ocena:
0
Mnie ten film urzekł. Oglądałem z wypiekami na twarzy i niesamowicie wciągnąłem się w klimat opowieści.

Myślę że dla wielu osób może to być film nudnawy, ale jeżeli się wkręcić to oczaruje widza.

Brakowało mi takiego kina.
30-12-2011 09:48
leto_ii
    Drive
Ocena:
0
Świetne kino.

Klimat - pierwsza klasa (mój numer 1: scena w windzie). Muzyka - genialna. Gosling - idealnie dobrany do roli, rewelacyjnie zagrał/wpasował się.

Te trzy rzeczy: Klimat, Muzyka i to jak zagrał Gosling sprawiają, że ten film jest jaki jest - rewelacyjny.

Z filmu, Kavinsky 'Nightcall' unofficial clip: http://www.youtube.com/watch?v=P83 q-HOYAMc
30-12-2011 10:52
angel21
   
Ocena:
0
A ja nielubie Rona Perlmana xD ma kijowy wyraz twarzy =).
30-12-2011 14:05
Umbra
   
Ocena:
+1
Ja bym ocenil film, ciut, ale jednak nizej. Za to muzyka jest swietna. Zdjecia i ogolna realizacja tez na niezlym poziomie, jednak jesli by wziac filmy najczesciej w tym roku nagradzane, glosne i brane pod uwage np. na oscarach, to "Drive" wypada raczej blado. Niezle kino ale jak dla mnie tylko tyle, pomimo tego co napisal recenznent ja drugi raz raczej nie obejrze. Na pewno nie sam bo bym sie zanudzil niektorymi przeciaganymi scenami. Poza tym jak lubie Goslinga odkad widzialem "fanatyka" to tutaj nie mial za duzo do grania i bez jaj nad zachwytami nad nim.
Ode mnie 6,5/10.
30-12-2011 15:49
~greenbox

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
moim zdaniem zaraz obok Szpiega najlepszy film tego roku a widziałem ich w 2011ym sporo. to jest cos z czego fragmenty wyskakują niespodziewanie z głowy jeszcze przez tydzień po obejrzeniu filmu. Bardzo dobra recenzja tak przy okazji.
30-12-2011 18:07
karp
   
Ocena:
+1
Film jest koszmarnie nudny, muzyka jak z Twin Peaks i faktycznie ćwierć wieku temu może i by mnie oczrowała. Kontrasty przemocy z tłuczeniem młotkiem mieszają się z minutowymi scenmi w których bohater patrzy nie wiadomo na co, przez co tak naprawdę nie wiadomo do kogo film jest adresowany. Przy czym Ryan Gąska gry aktorskiej ma mniej niż Cage w Skarbie narodów. Reasumując miłośnik pięknej choć trudnej formy nie dostanie nawet połowy tego co oferuje np Młyn i Krzyż Majewskiego, a wielbiciel kina akcji nawet ćwierci tego co dostanie w Elicie zabójców. Wierciłem się po kwadransie, do końca wysiedziałem chyba tylko z przekory - choć to mógł być też skurcz :)
31-12-2011 00:20
New_One
   
Ocena:
+1
W 2010 premierę miały dwa filmy, które już przy pierwszym oglądzie zaowocowały myślą "Muszę mieć to na DVD" i decyzją o szybkim ponownym obejrzeniu. Wtedy była to Incepcja i Toy Story 3. W tym roku takie wrażenie zrobił na mnie chyba tylko Drive. I w zasadzie, słowa recenzenta wystarczyłyby, żeby uzasadnić tę opinię, ale poczekam na DVD, żeby zebrać myśli i wystawić dyszkę przy recenzji. O tak dobrych filmach aż miło się pisze. :) Świetne kino, na pewno nie dla każdego, ale świetne.
31-12-2011 01:29
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
W pełni zgodzę się z karpiem, nie wiadomo do końca do kogo ten film był adresowany - ni to dramat, ni to film akcji. Tytułowego drajwowania było w filmie jak na lekarstwo.
31-12-2011 03:54
Repek
   
Ocena:
0
MOŻLIWE SPOILERY

Dobry film. Byłby bardzo dobry, gdyby nie 2-3 przesadne sceny przemocy. Można ją było zostawić w lekkim niedopowiedzeniu - szczególnie np. w windzie.

Dla mnie film był świetny mniej więcej do połowy, gdy po prostu trzymał w napięciu [świetny motyw dźwiękowy, jakby wibrującego silnika w tle], było czuć, że to wszystko źle się skończy. Trochę potem za bardzo ugrzęzło to w sekwencji kilku brutalnych walk.

Tak jak pisał Azgaroth - warto obejrzeć też ten film przez pryzmat westernu. :) [motyw jeźdźca znikąd itp.]


@karp
przez co tak naprawdę nie wiadomo do kogo film jest adresowany.

To nie cola o smaku grzybowym, żeby się zastanawiać, po co komuś coś takiego. Jak widać film bez problemu znajduje odbiorców. :) Ale i na pewno nie jest to klasyczny film akcji. Jeśli ktoś idzie do kina z nastawieniem na coś, to może się zawieść w tej kwestii.

Pozdro
01-01-2012 11:51
karp
   
Ocena:
+1
Repku, porównanie fajne, bo trafne. Ten film to właśnie taka cola o smaku grzybowym - ani cola, ani grzyby. Film oglądałem bez jakiegokolwiek nastawienia, czy oczekiwań, nic o nim przed seansem nie wiedziałem. I nie jest tak, że lubię wyłącznie kino akcji, do którego ten film się nie zalicza. W moim odczuciu jest on po prostu nudny fabularnie, a jego forma nijak tego nie rekompensuje.
01-01-2012 13:27
Repek
   
Ocena:
0
@karpiu
"Nudność" to tak skrajnie subiektywna sprawa, że trudno polemizować.

Tego samego wieczora co Drive oglądałem Kick-Ass i Drzewo życia. Trzy totalnie odmienne filmy, ale o żadnym nie powiedziałbym, że był "nudny". Za to "nudą" - dla mnie - zalatywał oglądany dzień wcześniej Transformers 3. :)

Pozdrawiam
01-01-2012 18:51
lucek
   
Ocena:
+2
Widzę, że nie jestem osamotniony w opinii, że jest to jeden z najlepszych filmów 2011 roku :-D
Rewelacja.

A do tego świetny soundtrack z dwoma genialnymi utworami na początku. Miód.


l.
02-01-2012 11:31
angel21
   
Ocena:
0
Strasznie anemiczny film xD kamera strasznie długo trzymała się jednej sceny, bohater mało gadał ...ale to właśnie czar tego filmu xD.

Naprawdę dobry:)
07-01-2012 17:21
raskoks
   
Ocena:
+1
@repek - "Drzewo życia" nie nudne ? Jestem prostakiem - bo uważam to za chyba jeden z najgorszych filmów które widziałem w 2011 - prawie zasnąłem w kinie - zreszta nie byłem jedyny.
08-01-2012 14:23
Repek
   
Ocena:
0
@raskoks
Dla mnie nie nudne. :) Ale ja lubię Mallicka.

Pozdro
08-01-2012 14:51
~Ir

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Drzewo życia" faktycznie było filmem absolutnie koszmarnym - bufoniastym, nadętym, pretendującym do czegoś, do czego mu było daleko. Te teksty w stylu "My son. My soul." i obrazy unoszącej się w wodzie maski karnawałowej - wtf? Symbolika niespójna, przesłanie niejsane, całość nudna jak flaki z olejem, absurdalnie pseudoartystyczna. Była bardzo ciekawa historia rodziny, postać ojca grana przez Brada Pitta, jego relacje z żoną i synami - w to można było pójść i coś by z tego było, a nie jakiś stek bzdur w postaci scen wziętych - dosłownie też - z kosmosu.
Jeśli chodzi o "Drive", to, przykro mi, przepraszam z góry wszystkich fanów, ale moja opinia w tym względzie jest twarda jak trzon topora - Carey Mulligan jest obsadową pomyłką. Do Goslinga pasuje jak pięść do nosa, ale już kij z tym; najgorsze jest to, że to jest aktorka jednej miny. Kiedy oglądałam ten film, widziałam tę samą postać, co w "Nie opuszczaj mnie". Dla mnie Mulligan zaczęła i skończyła się na "Była sobie dziewczyna". Mam nadzieję, że kiedyś w końcu zmieni wyraz twarzy.
I jeszcze jedna rzecz w związku z tym filmem mnie uwiera, a do tej pory jakoś nikt nie zwrócił na to uwagi: na plakacie w Polsce zaraz pod przystojną facjatą Goslinga za kierownicą widniał różowiutki napis "Love story pisane czystą adrenaliną", więc od razu mi przyszło na myśl, że będzie to przede wszystkim romans. Naprawdę bardzo to było mylące, pamiętam, że szłam do kina z przeświadczeniem, że to będzie dobrze się kończąca romantyczna historyjka z wątkiem kryminalnym, co mi grubo zakłóciło odbiór. No ale cóż, taka była wtedy posucha w repertuarach, że nie byo na co iść, co by to nie było, to bym na to poszła. Zdjęcia były świetne, ale lepiej by się oglądało, gdyby było z góry wiadomo, czego się spodziewać. A muzyka też nie w moim stylu, zionie latami 80., ale pewnie dla amatorów takich klimatów melodie smaczne.
18-01-2012 01:08
Khubas
   
Ocena:
0
Świetny soundtrack, świetna kreacja głównego bohatera, fajny klimat....i to wszystko. O ile mniej więcej do połowy (no dobra, trochę dłużej) oglądałem z zainteresowaniem, to jednak od pewnego momentu film jest po prostu nudny.
15-02-2012 16:47

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.