» Recenzje » Drakensang: Phileasson's Secret

Drakensang: Phileasson's Secret

Drakensang: Phileasson's Secret
Mogłoby wydawać się, że rok 2011 będzie prawdziwym świętem dla fanów cRPG – odbędą się, lub już odbyły, premiery czołowych przedstawicielek gatunku: Dragon Age 2, Mass Effect 3, The Elder Scrolls V: Skyrim czy Wiedźmin 2. Obok tych superprodukcji, ostatnio wydano Phileasson's Secret – dodatek do bardzo udanej gry Drakensang: The River of Time.

Niestety kontynuacje dobrych gier potrafią być dziełami co najwyżej miernymi – dowodem jest nie tylko drugi Dragon Age, ale i wspomniane wyżej rozszerzenie do Drakensanga.


Bida z nyndzą!

Nie zachwyca już samo pudełko z grą – poza bardzo kiepską grafiką promocyjną, możemy na nim znaleźć informację, że produkcja naszych zachodnich sąsiadów będzie w stanie zapewnić nam dziesięć godzin rozgrywki. Jak na dodatek kosztujący w Polsce sześćdziesiąt złotych i przedstawiciela gatunku cRPG – wynik po prostu słaby.

Kiedy otworzymy pudełko, naszym oczom ukaże się płyta z grą oraz instrukcja – ta liczy sobie w sumie cztery strony, łącznie z okładką. Opis samej gry zajmuje w niej dokładnie siedem linijek – resztę stanowią ostrzeżenie przed epilepsją oraz instrukcja instalacji/deinstalacji gry. Widać twórcy założyli, że gracz, który zakupi dodatek, jest już gruntownie zaznajomiony z podstawką (której rozszerzenie wymaga do działania) – mimo to, te ledwie cztery strony nie budzą zbyt ciepłych uczuć u nabywcy produktu.


Z zeszytu gimnazjalisty

Nie od dziś wiadomo, że jednym z najważniejszych elementów każdego erpega jest fabuła – w najnowszym dziele Radon Labs wypadła co najwyżej przeciętnie. Phileasson's Secret opowiada o przygodzie bohatera Aventurii, tytułowego Asleifa Phileassona, dobrze znanego wszystkim fanom papierowego systemu Das Schwarze Auge.
Sposób, w jaki bohaterowie gracza wiążą się w intrygę dodatku, jest potwornie naciągany – jak zresztą każdy element historii opowiedzianej w grze. Wykonując kolejne zadania i śledząc bieg wydarzeń, nieodłącznie mamy wrażenie, że twórcy sklecili fabułę na ostatnią chwilę, bez głębszego namysłu, przez co pełna jest absurdów i sprzeczności.

Przykładowo, w elfickiej krainie Tie'Shianna, gdzie spędzimy większość czasu, bez ustanku toczy się wojna między dobrem a złem. (MINISPOILER!) W szeregach elfów znajduje się zdrajca, a naszym zadaniem jest między innymi odnalezienie go i zdemaskowanie. Co zabawne, informacje o jego zdradzie można znaleźć w głównej bibliotece, po której szwenda się cała armia elfów. Co więcej – o tym, że znajdziemy tam dowody zbrodni, poinformuje nas opiekunka przybytku. Pytanie – czemu sama nie zdemaskowała wroga? (KONIEC MINISPOILERA) Nieścisłości jest więcej – co wiąże Phileassona z księżniczką Tie'Shianny? Po co wyruszył on do tej krainy? Jaki interes ma gracz w tym, by pomóc bohaterowi? Skąd twórcy zaczerpnęli idiotyczny pomysł ze skarabeuszami w ogrodzie (kto zagra, ten zrozumie moją irytację)?

Gra pełna jest pytań bez odpowiedzi i gotowych rozwiązań, na które gracz musi się godzić. Jest to ogromny krok w tył w stosunku do bardzo przemyślanej i ciekawej historii z The River of Time.


Nabijamy godziny

Nie fabuła jest jednak największą bolączką gry, a sposób w jaki przez nią brniemy. Wygląda to trochę tak, jakby autorzy najpierw nadrukowali na pudełku informację o dziesięciu godzinach rozgrywki, a dopiero potem wzięli się za projektowanie gry. Wrażenie to spowodowane jest potwornie sztucznym wydłużaniem czasu rozgrywki – spotkamy tu standardowe zagrania, typu poszukiwanie sześciu amuletów, etc.
Niestety, PS stworzył tu zupełnie nową jakość – nie tylko musimy odnaleźć owe artefakty w schematycznym labiryncie (sala – pułapki – przeciwnicy – przedmiot – sala – pułapki...), ale jeszcze umieścić je na odpowiednich postumentach. Tym sposobem, przez ponad dwie godziny rozgrywki nudzimy się niesamowicie, eksplorując identyczne pomieszczenia i walcząc z jednakowymi wrogami.

Chociaż większość czasu spędzimy w stylizowanej na Egipt krainie Tie'Shanna, przyjdzie nam również wrócić w miejsca, które dobrze znamy już z podstawowej wersji gry. Rozbicie przygody na kilka odseparowanych od siebie lokacji również jest sztucznym zabiegiem – przenosimy się z jednej do drugiej tylko po to, by odnaleźć kolejny portal do ziemi elfów. Jest to nie tylko nudne, ale i denerwujące.


Rozgrywka

Dodatek zdecydowanie skupia się na walce, a ta, chociaż taktyczna, nigdy nie była najmocniejszą stroną Drakensanga. Przyjdzie nam wytłuc całe hordy przeciwników – ci co prawda są nowi, ale szybko się nam znudzą – zwłaszcza ze względu na ogromne ilości, w jakich przybywają.
Dochodzi wręcz do sytuacji, w której po pokonaniu armii wrogów, niemal modlimy się, by w następnej sali nie czekała na nas kolejna fala przeciwników. Oczywiście nadzieje są płonne – w pewnym labiryncie odwiedzimy dwanaście sal, a w każdej będzie czekać nas nudna potyczka. W rezultacie nieraz zapisywałem grę przed walką, po czym wchodziłem do sali pełnej wrogów i... jako gracz szedłem zrobić sobie kawę. Po prostu nie byłem w stanie wytrzymać kolejnego pojedynku, a postaci bohaterów równie dobrze poradziły sobie beze mnie.


Plusy?

Z powyższych słów można by wywnioskować, że Phileasson's Secret jest potwornie słabą, nie wartą choćby najmniejszej uwagi grą. Nie jest to do końca prawda – jakby nie patrzeć, gwarantuje nam nową, ciekawą lokację, kilka oryginalnych przedmiotów oraz możliwość przyłączenia do drużyny (tylko na pewien czas) samego Phileassona. Problemem najnowszego dzieła Radon Labs jest sposób dystrybucji – gdyby dodatek został wydany w formie prostego DLC w cenie 10-15 złotych, być może byłby warty grzechu. Tak się jednak złożyło, że rozszerzenie kosztuje kilkakrotnie więcej – niemal tyle, co całkiem nowa gra. W rezultacie mogę polecić nowego Drakensanga tylko najbardziej wytrwałym i fanatycznym fanom uniwersum Das Schwarze Auge.


Plusy:
  • nowa lokacja i przedmioty
  • momentami sprawia nieco frajdy
  • 10 godzin gry?

Minusy:
  • cena!
  • bardzo słaba fabuła
  • rozgrywka nastawiona na walkę
  • sztuczne wydłużanie gry
  • schematyczność i niedopracowanie
  • nudna

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.0
Ocena recenzenta
7.17
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 3
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Drakensang: Phileasson's Secret
Producent: Radon Labs
Wydawca: dtp AG / Anaconda
Dystrybutor polski: Techland
Data premiery (świat): 20 sierpnia 2010
Data premiery (Polska): 1 marca 2011
Wymagania sprzętowe: Pentium IV 2,8 GHz, 1 GB RAM (2 GB dla Windows Vista / 7), karta grafiki 256 MB (GeForce 6800 GT lub lepsza), 9 GB wolnego miejsca na dysku (włącznie z River of Time), Windows XP / Vista / 7
Nośnik: DVD
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 59,99 zł

Komentarze


Specu
   
Ocena:
0
Hehe

Bardziej to wygląda na DLC do gry niż typowy Expansion Set :)
27-04-2011 15:35

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.