» Blog » Dragon Ball Z: Infinite World
09-09-2012 17:32

Dragon Ball Z: Infinite World

Odsłony: 53

Dragon Ball Z: Infinite World

INFO:

Gatunek:Bijatyka 3D

Firma:Dimps, Bandai

Rok Produkcji:2008 r. (PAL:2008 r.)

Platforma:PS2

Liczba graczy:1,2

Muzyka : 5/10

Grafika : 7/10

Długość gry : 8/10

Grywalność (miód) : 7/10

Klimat : 5/10

Fabuła : 7/10

Filmiki FMV (ilość/jakość) : 5/8/10

Bajery (sekrety,mini gierki itp.) : 9/10

Rozbudowanie : 8/10

Poziom trudności : 9/10

Ocena:7-/10

Miejsce na liście:55 +/-

GŁÓWNE POSTACIE:

Goku i caaaała reszta!! ;)

 

 

Recenzja:

 

         Po niewątpliwym sukcesie serii Budokai Tenkaichi mogłem w końcu odetchnąć z ulgą, gdyż wraz z dobą konsol nowej generacji producenci wcale nie zapomnieli o temacie DB, a wręcz go rozbudowali karmiąc mój długo trwający głód na genialne gry spod znaku smoczej sagi. I dopiero co skończyłem zabawę z BT3, a już wpadła mi w ręce kolejna Dragonowa produkcja od Bandai! A jest nią tym razem nie kontynuacja hitów, lecz niezależna pozycja: DBZ: Infinite World! 

 

Od razu napiszę, iż nie jest to gra bijąca BT na głowę. Lecz niewątpliwie posiada ona niesamowite rozwiązania nie spotykane jeszcze w żadnej Dragonowej superprodukcji! Zacznijmy jednak wpierw od Openingu, który przedstawia się równie genialnie jak w serii BT! Super grafika i kolory biją z ekranu przedstawiając nam (niestety ciągle tych samych już) bohaterów. Bardzo ładnie to wyszło i tym razem, więc pierwszy plus. I od razu można tu przejść do grafiki, muzyki i ogólnej oprawy. Grafika bowiem prezentuje niemal identyczny styl co seria BT, co świadczy o tym, iż cel-shading’owa szata zagościła w Dragonowych grach na dłużej. ;) Tym co ją wyróżnia natomiast jest natężenie kolorów oraz sama ich soczystość, która się wręcz wylewa z ekranu! Pięknie to wszystko się przedstawia, postacie jak i tła, które po raz kolejny są szczegółowe i rozwalają się nieraz na kawałki. ;) Mimo to, to wciąż taka sama grafa, tylko bardziej „dopakowana”. Z muzyką tu nieco gorzej. Nie jest już tak atrakcyjna, trudno wpada w ucho i jest bardzo infantylna i nie raz nie pasująca do DB i w ogóle do bijatyk. Ale najgorzej nie jest i wszystko to przedstawia się po prostu poprawnie, schludnie i co najważniejsze: nie drażni ucha. ;)

 

Teraz o opcjach, a nie mamy ich tu wcale sporo. Jest tu więc podstawowy, znany już zestaw : Dragon Missions (czyli Story, o którym zaraz!), Duel, typowy Trening oraz Warrior’s Room. Mamy tu jeszcze ukrytą opcje Fighter’s Road, o której na końcu. I to już niestety wszystko, tak więc ilościowo tym razem bida na całego. Jednak małą ilość trybów rekompensuje nam jakość pozostałych!

 

Ale najpierw nasze postacie! Mamy ich tutaj niestety nieco mniej co do BT, gdyż brakuje tu co poniektórych, mniej „ważnych” bohaterów, jednak wszyscy „obowiązkowi” są, i to w świetnych formach! Z początku mnóstwo postaci jest poukrywanych i trzeba będzie sobie je poodkrywać. Ogółem postaci jest około 40-stu plus przemiany i fuzje, które w tej grze nie są już uznawane jako odrębne postacie, lecz można ich doświadczyć tylko podczas walki! A jest ona tymże razem przedstawiona w typowym, bijatykowym stylu, czyli „od boku”. Sama walka jest bardzo dynamiczna i szybka i nie ma nic wspólnego z nędznym Final Bout’em. ;) Każda z postaci ma tu swoje elastyczne kombosy, firebolle i ładowanie energii, więc tu nie ma co się rozpisywać. Nowością co do BT jest tutaj natomiast możliwość kopania i rozpoczynania kombosów od właśnie kopnięcia, co było niemożliwe ostatnio. Najbardziej nowatorskim elementem walki jest tu niewątpliwie system bloków! Wklepuje się je standardowo na „X”, jednak taki blok wykonany w danym momencie daje niezłe rezultaty, a więc postacie potrafią się tu odsuwać, omijać ciosy i się teleportować! Wygląda to wręcz kapitalnie i wprowadza sporo taktyki do gry. Podobnie sprawa wygląda ze wszelakiej maści atakami specjalnymi i innymi bajerami, które wymagają nie tylko kosmicznej zręczności, ale także refleksu, a nawet właśnie taktyki i sposobu toczenia walki! Jak widać postawiono tutaj na spore rozbudowania taktyczne i naprawdę trzeba się wpierw zapoznać w pełni z tutorialem, zanim się weźmie za bitwę! ;)

 

Trochę minusów trzeba dodać, gdyż mimo iż walka jest dynamiczna, to same poruszanie się postaciami wypada nieco uciążliwie. Nie ma tu bowiem takiej swobody ruchowej jak w „poprzedniku”, a wręcz przeciwnie, gdyż nie mamy możliwości wznoszenia się w powietrze i wszystko jest uzależnione od danego momentu w walce. Tak więc poruszamy się tutaj do przodu, do tyłu i w głąb. Druga sprawa to podlatywanie i odlatywanie od oponenta. No niby jest, ale tylko „krótkimi seriami”, co strasznie może frustrować i bardzo utrudnia np. natychmiastową ucieczkę przed ciosem. Tak więc uogólniając system walki wypada tutaj bardzo nowatorsko, dynamicznie i strasznie taktycznie, lecz posiada pewne swoje minusy i jednak spore ograniczenia i poczucie sporego uzależnienia od systemu, na które BT by sobie nie mógł pozwolić.

 

Nasze postacie mogą także odpalać swoje specjalne ataki i posiadać swoje przemiany i inne dopalacze, jednak to wszystko trzeba będzie sobie wcześniej zdobyć! I tutaj wkrada się opcja Warrior’s Room w której mamy możliwość kupować za zarobione pieniądze w Mission po prostu wszystko! A jest tu tego pełno i ilość ta nie ustępuje Budokai’owi wcale! W skład elementów do kupienia wchodzą także w/w ataki, przemiany i wszelkiego rodzaju nowe areny (jest ich parenaście), postacie, stroje (mnóstwo ich tu!;), i cała masa dopalaczy. A zatem zaczynamy grę od zera nie posiadając nic, więc bez upgrade’u ani rusz! ;) Każdy bohater podobnie jak w BT ma tu swoje sloty na poszczególne ataki i ekwipujemy sobie to wszystko jak chcemy. Nie istnieją tu natomiast levele doświadczenia. Dodam tylko, iż ataki specjalne prezentują się bardzo brawurowo podczas walki i wprowadzają mnóstwo atrakcyjności. Także owe ataki posiadają swoje własne levele na które możemy podnosić dany atak, co zwiększa jego siłę. Podobnie z transformacjami, które kupujemy po kolei, lecz podczas walki można będzie zamienić się od razu w najwyższy poziom (wszystko zależy tu od wymaganych pasków staminy). Gra pod względem zdobywania bajerów wypada zatem strasznie rozbudowanie i niemożliwym jest zdobycie w grze wszystkich tych dóbr! A i przy okazji motywuje nas to do grania. ;)

 

Zajmijmy się teraz bezsprzecznie najważniejszym elementem gry, czyli wspomnianym już Dragon Missions! Jest to jak wiadamo kolejny Story, w którym nawalczymy się sporo! Tak więc mamy tu do przejścia 5 sag: Sayajin, Freeza, Cell, Buu oraz GT. W Każdej z tych sag poruszamy się karykaturowym Songiem po płaskiej planszy/mapce pokonując kolejno wyznaczonych przeciwników. I nie byłoby tu nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż gra została wzbogacona o mini gierki, które co chwila będą nam się przeplatać z walkami! A nie są to byle jakie gierki, lecz dość atrakcyjne, wykonane starannie gry, w których musimy wykonać dane zadanie. A ogółem dzielą się one na 3 ich rodzaje. Pierwszym z nich jest gra w iście platformowym stylu, gdzie musimy kimś gdzieś podążać, zaliczając kolejno checkpointy i zbierając monety. Będą to więc np. gonitwa za Bubblesem u Kaio, ucieczka Goku z Namek, ucieczka Gohana przed Vegetą/Cella przed Piccolo czy podróż wężową drogą! Odlot! Wszystkie te gry są wręcz rewelacyjnie wykonane, strasznie grywalne, atrakcyjne i elastyczne (np. dowolne obracanie kamerą). Mamy tu typową grę na czas, więc rekordy idzie tu pobijać stale. Drugim typem jest tu gra w stylu Shooter, gdzie musimy kimś kogoś ustrzelić. A będą to np. ostrzeliwanie Freezera przez Crilana Kienzan’em, naparzanie Tienem Cella działem Qigong, czy nawet możliwość postrzelania Frezerem do Piccolo! Gry te wymagają zazwyczaj nie tylko zręczności, ale także przewidywania ruchu naszego celu. Trzecim rodzajem owych gierek jest (mój ulubiony!) trening postaciami! Odbywa się to w typowym stylu wklepywania kombinacji na czas niczym w Parappa. Co najciekawsze gry te także się od siebie różnią rodzajami wklepywania kombinacji! Będziemy musieli zatem przejść owe gry Goku lecącym na Namek, Gohanem trenowanym przez Piccolo czy Vegetą i Trunksem w Room of Spirit & Time! Nauczymy się także tutaj latać Videl, a nawet Herkulesem! Jak więc widać zestaw tych mini gierek prezentuje się iście imponująco, kosmicznie nowatorsko i grywalnie, czyniąc z tej pozycji grę wszechstronną i różnorodną. A seria BT może mu tutaj pozazdrościć że hoho! Podobnie jak innego elementu, gdyż mamy tu także sporą dawkę filmików FMV wykonanych perfekcyjnie i przeplatających się z walkami i gierkami! I nie tylko są dość częste, a nawet nieco długie. Wszystkie odkryte filmiki natomiast będzie można oglądać na mapce w kryształowych kulach. ;) Ponadto wszystkie mini gry możemy przechodzić sobie bez końca bijąc co nowe rekordy, a także mamy możliwość przejścia ich w kilku poziomach trudności. Podobnie z walkami.

 

Skoro już przy tym jesteśmy, to końcowym minusem będzie tutaj fakt, iż gra jest jednak trochę…za trudna! Głównie poprzez właśnie te manewry podczas walki i przeciwników, którzy się z nami nie cackają nawet na Easy. Mini gierki także potrafią doprowadzić do szewskiej pasji, więc moim zdaniem trochę tu z tym przegięli. I to już wszystko o Infinite World. Dopisze jeszcze tylko o obiecanym Fighter’s Road, czyli o dodatkowej opcji walki z trudniejszymi przeciwnikami w stylu Missions.

 

Uogólniając Infinite World można więc napisać, iż jest to bardzo udana bijatyka z niezłym systemem walki oraz kosmicznym rozbudowaniem elementów platformowo-zręcznościowych na które czekałem dość długo! Jednak ten trud, wkurzające elementy walki, ilość postaci, „taka se” muza/klimat i inne szczegóły czynią z tej gry bardziej kolejną ciekawostkę, w stylu Ehrgeiz czy Bushido Blade (a raczej faworyta w dziedzinie „ciekawostek”;), aniżeli konkurenta dla serii BT. Bo Infinite to gra niezła i grywalna, ale mimo to patrzy się na to z przymrużeniem oka i jednocześnie z wielkim zadowoleniem, iż powstała w końcu świetna Dragonowa gra bijatykowo-platformowa. No dla mnie Dragonowe podium!

 

 

ULUBIONE POSTACIE:

W sumie nikogo nowego tu nie ma, więc nie napiszę tu NIC! ;)

 

TOP 5 OST:

Brak

 

PLUSY:

+ Kolejny świetny DB! (niestety jednak nie dorównujący serii BT)

+ Genialne mini gierki! Nareszcie elementy platformowo-zręcznościowe!

+ Elementy systemu walki (super dopracowane combosy i system bloków/uników!)

+ Sporo ukrytych bajerów

 

MINUSY:

- Mało postaci w porównaniu do BT

- System walki niezły, ale pozostawia trochę do życzenia. Min. nieco sztywne podlatywanie do oponenta (krótkimi ruchami), oraz brak większej swobody „ruchowej” (brak możliwości „luźnego” latania)

- Koszmarnie mało trybów rozgrywki! Masakra!

- Kolejny „misz-masz”. Trudno spojrzeć na tą grę poważnie.

- Ostatecznie jednak w większej mierze klon serii Budokai, z którą na szczęście nie obcowałem.

 

SCREENY:

 

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.