Doria

Autor: Ignacy Trzewiczek

Wiatr. Suchy, zimny. Przejmujący. Trzeba się ciepło opatulić, wyrywa resztki ciepła. W Dorii zawsze wieje wiatr, w dzień, w nocy, rano, wieczorem. Wiecznie. Jeśli nie wieje – to znak, że zbliża się najgorsze. Z wiatru, jego zapachu, wilgotności i temperatury doryjczycy potrafią dowiedzieć się kiedy i jak zmieni się pogoda. Wichury są symbolem Dorii, w żadnej innej krainie przyroda nie jest tak okrutna i w swym okrucieństwie stała. Wiatr w Dorii wieje zawsze, huczy w kominku, świszcze w koronach drzew. Ugina słabe drzewa, łamie te nie dość silne. Wiatr jest kwintesencją życia, rzuca pod nogi wędrowców kłody, ugina ich u ziemi, osłabia. Tylko silny jest w stanie unieść jego ciężar i nie ugiąć się pod naporem.

Krajobraz

Doria jest zrujnowana, jest dziś niewielkim państwem, ostatnią połacią ziemi będącą pozostałością po wspaniałym Cesarstwie Dor. Dziś Doria to miejsca dawnych bitew, kurhany i pomniki. Zburzone zamki, zrujnowane domostwa, wsie i miasta. Strażnice. Zachwaszczone pola. Zarośnięte trakty. Drzewa dzikie, gęsto rosnące, skarłowaciałe. Puste baszty, zamki, wieże. Zarwane mosty. Kamienne budowle. Witraże w oknach. Dzikie zwierzęta. Psy. Wilki. Stare słupy graniczne. Symbole wiary. Przyroda, która wyrosła na polach dawniej uprawnych, chwasty, wysokie trawy. Młode, dzikie lasy. Zniszczone trakty. W Dorii jest wiele strażnic. Każda ma swojego patrona, bohatera, który strzegł Dorii i stał w jej obronie. Strażnica podobnie jak on, chroni Dorię przed atakiem nieprzyjaciela.

[...]

Była Doria potężnym Cesarstwem, które trzęsło całym Dominium, dziś, po kilkudziesięciu latach chorób, zaraz, po wyniszczającej wojnie i [...] Doria odchodzi w cień. Żyjący w zamkach rycerze, wciąż gotowi walczyć z przeciwnikiem ciężkim, doryjskim mieczem, wciąż myślący o rycerzach na koniu, przedkładający honor i tradycję nad szpadę i pistolet. Doria umrze, Doria musi odejść z mapy naszego świata, bo nie zasługuje by żyć. Nie ma tu miejsca dla dumnych rycerzy, nie ma dziś miejsca dla honoru i tradycji, nikogo dziś nie obchodzi historia Dori, jej wspaniałe czyny, wielkie bitwy i zwycięstwa.

[...]

Dziś Doryjczycy przestali być religijni, odwrócili się od boga – ich wieloletnie modlitwy nic nie dały, kraj upadł, naród wymiera. Zaraza wciąż niszczy naród. Stracili już wiarę. To jest jeden z głównych haków gry Doryjczykiem – upadek wiary tych dumnych ludzi. Wychowani w bardzo religijnym państwie... powoli tracą wiarę, a niektórzy obracają się nawet przeciwko bogu.

Dzień Honoru.

Wspomina się wtedy wszystkich rycerzy, tych zwykłych, prostych, oraz oczywiście bohaterów. Dorianie wieszają na domach chorągwie lub zwykłe tkaniny mające je sygnalizować, by oddać hołd poległym. Spędzają wieczory przy niezwykłej zabawie, kiedy wieczorem, przy ogniskach skupiają się młodzi i starzy i słuchają opowieści o bohaterach, o bitwach, o wojnach. W ten sposób pielęgnowana jest tradycja i pamięć o bliskich. W ten sposób także wykształca się nawet u prostych ludzi szacunek dla rycerzy, którzy stają w obronie ziem Dorii. To święto nazywane jest dniem honoru i odbywa się raz w roku, latem, podczas najdłuższej nocy roku, nocy, podczas której można wspomnieć wszystkich, którzy polegli na ziemiach Dorii broniąc jej przed najeźdźcą. W ten dzień miasta, zamki a nawet małe osady ubierane są odświętnie, na domach wiszą flagi, a w oknach i przed drzwiami palone są czerwone lampiony i świece. Ludzie tego dnia nie pracują, lecz przygotowują się do wieczornych opowieści – jedynych opowieści w roku, w których bajarze nie kłamią, by przydać sobie chwały, lub zadziwić słuchaczy, lecz opowiadają pięknie i ładnie, by oddać hołd poległym.

Kronikarze

Zakon, który spisuje historię Dorii. Każdy wędrowiec może przyjść do nich i opowiedzieć im swoją historię. Można też przyjść i czytać, słuchać, pytać...

Kronikarze prowadzą śledztwa – ale tylko w sprawach, w których nikt z zainteresowanych nie żyje. Prowadzą te śledztwa, by ćwiczyć swój umysł, traktują je jako zagadki logiczne, nie oceniają, nie wydają sądów.



Ścieżka

Każdy Doryjski młodzieniec szlacheckiego pochodzenia rusza w podróż drogą ludzi, których ceni. Młodzieniec musi zdecydować co jego zdaniem jest w życiu najważniejsze, co będzie kierowało jego postępowaniem przez całe dorosłe życie. Następnie wyszukuje bohatera, który postępował podobnie i rusza jego drogą, odwiedza miejsca, które były dla tamtego kluczowe i wywarły wpływ na jego życie. Tam, zawsze w takim miejscu spędza kilka dni, tygodni, czy nawet miesięcy kontemplując, zastawiając się jak sam by postąpił w danej sytuacji, która przytrafiła się jego patronowi.

[...]

Wojownik przed śmiercią kazał rozsypać swoje prochy na granicy Dorii. Jego dusza nie miała już nigdy zaznać spokoju. Wojownik zgodził się na takie poświęcenie. Strzegł granic Dorii jako duch.