» Recenzje » Dom wschodzącego słońca - Aleksandra Janusz

Dom wschodzącego słońca - Aleksandra Janusz

Dom wschodzącego słońca - Aleksandra Janusz
Kiedy byłam jeszcze mała i czytałam bajki, w których zwykłe dzieci odkrywały w sobie niesamowite moce, budziła się we mnie nadzieja. Wyobrażałam sobie jak fajnie by było mieć lampę Aladyna, poznać Piotrusia Pana albo chociaż znaleźć złotą rybkę. Dorastając oczywiście z tego wyrosłam (w takiego dla przykładu Harry’ego Pottera już nie uwierzyłam…), ale są książki, które budzą pewien sentyment jeśli tylko spróbuję sobie wyobrazić, że coś takiego mogłoby spotkać również i mnie. Dlatego bardzo przypadła mi do gustu Eunice, jedna z głównych bohaterek Domu wschodzącego słońca.

Pewnego pięknego dnia przez dziwny przypadek i morze alkoholu życie tej młodej dziewczyny zmieniło się raz na zawsze. Eunice odkryła, że istnieje coś innego niż codzienna rutyna, że życie to nie tylko szkoła i imprezy. Dowiedziała się, że w Farewell, jej mieście, dzieje się wiele niesamowitych rzeczy, a magiem może być nawet… zakonnica.

W tytułowym Domu Wschodzącego Słońca mieszka grupa magów – barwnych postaci, które pozornie zdają się nie mieć ze sobą nic wspólnego. Geniusz informatyki Timothy Hawkins, gwiazda rocka Gabriel Shade i szermierz Lloyd Dark pracujący jako ochroniarz w nocnym klubie na pierwszy rzut oka nie mają zupełnie nic wspólnego z magią. Jednak jak wiadomo, pozory lubią mylić…

Dom wschodzącego słońca to powieściowy debiut Aleksandry Janusz. Składa się z czterech rozdziałów i w każdym z nich autorka skupia się na historii jednego z bohaterów. Przeszłość każdego z nich lubi o sobie przypominać, ściągając na wszystkich niemałe kłopoty. Grupa magów na szczęście dysponuje wachlarzem niesamowitych sztuczek, które sprawiają, że każda z przygód przebiega zupełnie inaczej. Nie można powiedzieć, że autorka popadła w jakiś schemat - stosowane przez nią rozwiązania są niekonwencjonalne. Całą powieść czyta się z przyjemnością. Bohaterowie są postaciami tak niezwykłymi, że po prostu nie sposób ich nie lubić. Łatwo też się do nich przywiązać, pomimo że nie są to wiecznie uśmiechnięci i kochający cały świat ludzie.

Fikcyjne miasto Farewell jest częścią rzeczywistego USA. Jednak w powieści pojawiają się mity i opowieści znane z kultury europejskiej. To połączenie daje nam wrażenie czegoś bliskiego i znajomego, a zarazem pozwala wyraźnie odczuć, że wszystko jest jednak wymyślone.

Aleksandra Janusz stworzyła historię o magach – starych i dysponujących fascynującymi mocami osobach, które są jednak również zwykłymi ludźmi. Tak jak każdy człowiek ulegają czasem emocjom, boją się nieznanego, wpadają w furię. Dzięki nim cała historia, pomimo iż nieprawdopodobna, czasami zdaje się być realną.

Czy ta książka ma w ogóle wady? Cóż, po dłuższej chwili refleksji odpowiadam, że nie. Warto poświęcić niecałe trzydzieści złotych, aby mieć ją na swojej półce. Z niecierpliwością czekam na drugi tom czyli Mandalę
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
10.0
Ocena recenzenta
6.19
Ocena użytkowników
Średnia z 8 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 7
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Dom wschodzącego słońca
Cykl: Farewell
Autor: Aleksandra Janusz
Autor okładki: Jakub Jabłoński
Wydawca: Agencja Wydawnicza Runa
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 29 listopada 2006
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Format: 125×185 mm
ISBN-10: 83-89595-29-X
Cena: 28,50 zł



Czytaj również

Dom wschodzącego słońca
Smakowite wznowienie urban fantasy
- recenzja
Asystent Czarodziejki
Rozdarty świat i magia w najlepszym wydaniu
- recenzja
Harda Horda
Dwanaście niezwykłych opowiadań
- recenzja
Asystent czarodziejki, Utracona Bretania (audiobooki)
Magia na matematycznych podstawach
- recenzja
Herosi - antologia
Herosie, czy Ci nie żal?
- recenzja

Komentarze


Mandos
   
Ocena:
0
Przeszłość każdego z nich lubi o sobie przypominać, ściągając na wszystkich niemałe kłopoty.
Zdanie jest pokraczne. Chyba dałoby się to napisać odrobinę zgrabniej.

Grupa magów na szczęście dysponuje wachlarzem niesamowitych sztuczek, które sprawiają, że każda z przygód przebiega zupełnie inaczej.
Nie do końca wiem o co chodzi recenzentce. Czy to oznacza, że w kazdym rozdziale magowie stoją przed takimi samymi wyzwaniami i tylko pokonują je w specyficzny sposób ? Zdanie kojarzy mi się raczej z rozgrywaniem tej samej przygody przez różne drużyny (rpg) niż z książką.

Nie można powiedzieć, że autorka popadła w jakiś schemat - stosowane przez nią rozwiązania są niekonwencjonalne.
Schematy sa raczej kojarzone z antologiami czy też cyklami, tutaj nie widze powodu aby o tym wspominać. Chyba, że coś w powieści sugeruje, że autorka mogłaby popaść w coś takiego.

Bohaterowie są postaciami tak niezwykłymi, że po prostu nie sposób ich nie lubić.
Niezwykłość nie jest wyznacznikiem "przyjazności" postaci, czasami wręcz przeciwnie. Im postać bardziej niezwykła tym trudniej się z nią identyfikować, a tym samym polubić.

Łatwo też się do nich przywiązać, pomimo że nie są to wiecznie uśmiechnięci i kochający cały świat ludzie.
To samo co w poprzednim zdaniu

Moja propozycja, zabronic redakcji tekstów Iman prze Stinga.
19-08-2007 08:27
Iman
   
Ocena:
0
"Nie do końca wiem o co chodzi recenzentce. Czy to oznacza, że w kazdym rozdziale magowie stoją przed takimi samymi wyzwaniami i tylko pokonują je w specyficzny sposób ?"

Nie. Chodziło mi o to, że każdy z bohaterów posiada charakterystyczne dla siebie umiejętności. Łączenie ich daje oryginalne kombinacje. Kiedy czyta się np. Harry'ego Pottera wiadomo, że niezależnie od tego, kto zjawi się na pomoc bohaterom, uratuje ich zawsze dzięki zaklęciu. W "Domu wschodzącego słońca" nigdy nie możesz być tego pewien.

"Niezwykłość nie jest wyznacznikiem "przyjazności" postaci, czasami wręcz przeciwnie. Im postać bardziej niezwykła tym trudniej się z nią identyfikować, a tym samym polubić."
Uważam, że jest inaczej. "Mili" bohaterowie są nudni, ja osobiście uwielbiam tych bardziej oryginalnych, którzy mają w sobie coś niezwykłego. Najbardziej lubię tych bohaterów, którzy mnie intrygują.

"Moja propozycja, zabronic redakcji tekstów Iman prze Stinga."
A co to ma do rzeczy?
19-08-2007 14:22
Mandos
   
Ocena:
0
Kiedy czyta się np. Harry'ego Pottera wiadomo, że niezależnie od tego, kto zjawi się na pomoc bohaterom, uratuje ich zawsze dzięki zaklęciu.
Tylko nie wiadomo jakim zaklęciem. Różnorodność magii w tym wypadku odpowiada różnorodności umięjętności. Dla mnie żadna różnica.

W "Domu wschodzącego słońca" nigdy nie możesz być tego pewien.
Czego ? Że ich uratują, czy którą umiejętnością ?

A co to ma do rzeczy?
To, że recenzję napisane przez Ciebie, a redagowane przez Stinga uważam za najgorsze w dziale książkowym. Za to przeczytana ostatnio Twoja recenzja redagowana przez Teaver okazała się całkiem niezła. Wniosek dla mnie jest jeden.

Uważam, że jest inaczej. "Mili" bohaterowie są nudni, ja osobiście uwielbiam tych bardziej oryginalnych, którzy mają w sobie coś niezwykłego. Najbardziej lubię tych bohaterów, którzy mnie intrygują.
Co znaczy "mili" bohaterowie ? Do tego jest różnica pomiędzy lubić czytać o danych postaciach, a lubić te postacie. Niestety z Twojej wypowiedzi nie wiem o który sposób lubienia Ci chodzi. W recenzji na pewno o drugi.
19-08-2007 16:41
Sting
   
Ocena:
0
"To, że recenzję napisane przez Ciebie, a redagowane przez Stinga uważam za najgorsze w dziale książkowym. Za to przeczytana ostatnio Twoja recenzja redagowana przez Teaver okazała się całkiem niezła. Wniosek dla mnie jest jeden."

Twój wniosek, nie jest jednak wyznacznikiem mówienia redakcji, co ma, a czego nie ma robić.

Grupa magów na szczęście dysponuje wachlarzem niesamowitych sztuczek, które sprawiają, że każda z przygód przebiega zupełnie inaczej.
Nie do końca wiem o co chodzi recenzentce. Czy to oznacza, że w kazdym rozdziale magowie stoją przed takimi samymi wyzwaniami i tylko pokonują je w specyficzny sposób ? Zdanie kojarzy mi się raczej z rozgrywaniem tej samej przygody przez różne drużyny (rpg) niż z książką.

Dla mnie jest to zrozumiałe. Grupa magów nie rozwiązuje każdego postawionego przed nimi zadania w ten sam sposób (mówiąć żartobliwie: "jednym zaklęciem")

Nie można powiedzieć, że autorka popadła w jakiś schemat - stosowane przez nią rozwiązania są niekonwencjonalne.
Schematy sa raczej kojarzone z antologiami czy też cyklami, tutaj nie widze powodu aby o tym wspominać. Chyba, że coś w powieści sugeruje, że autorka mogłaby popaść w coś takiego.

Dokonujesz nadużycia oddzielając ten fragment od poprzedniego zdania, do którego się odnosi. W przypadku połączenia owych dwóch zdań, wszystko jest raczej logiczne (nie popada w schemat, bo mają szeroki wachlarz sztuczek, ergo: rozwiązania są niekonwencjonalne [sztuczki raczej stronią od bycia "konwencjonalnymi"]).

Bohaterowie są postaciami tak niezwykłymi, że po prostu nie sposób ich nie lubić.
Niezwykłość nie jest wyznacznikiem "przyjazności" postaci, czasami wręcz przeciwnie. Im postać bardziej niezwykła tym trudniej się z nią identyfikować, a tym samym polubić.

Ale może wzbudzać sympatię, a ona jest wyznacznikiem - "lubić - nie lubić".

Co znaczy "mili" bohaterowie ?

Nie rozumiesz słowa "mili", czy jego połączenia "miły bohater?".
24-08-2007 19:52
Mandos
    @Sting
Ocena:
0
Twój wniosek, nie jest jednak wyznacznikiem mówienia redakcji, co ma, a czego nie ma robić.
Eeeeee, przetłumaczysz ?

[/i]Dla mnie jest to zrozumiałe. Grupa magów nie rozwiązuje każdego postawionego przed nimi zadania w ten sam sposób (mówiąć żartobliwie: "jednym zaklęciem")[/i]
Tylko (mówiąc żartobliwie) jedną z wachlarza ich niesamowitych umiejętności ? Bo w ten sposób również można było ten fragment recenzji zinterpretować.

Dokonujesz nadużycia oddzielając ten fragment od poprzedniego zdania, do którego się odnosi.
Raczej nie, ale jak chcesz możemy się przyjżeć bliżej.

Z recenzji:
Grupa magów na szczęście dysponuje wachlarzem niesamowitych sztuczek, które sprawiają, że każda z przygód przebiega zupełnie inaczej.
Oki doki. Mamy niekonwencjonalne rozwiązania fabularne w postaci "sztuczek".

Nie można powiedzieć, że autorka popadła w jakiś schemat - stosowane przez nią rozwiązania są niekonwencjonalne.
Dlaczego autorka miałaby popadać w schematy ? Czy to oznacza, że to jest jakiś cykl powieści, albo antologia w której detektyw rozwiazuje zagatki kryminalne ? Mamy 4 częsci zawarte w jednej książce opowiadające o 4 różnych bohaterach. Nic nie sugeruje, że autorka mogłaby to zrobić. Chyba, że jednak o czymś recenzentka nie wspomniała.

Ale może wzbudzać sympatię, a ona jest wyznacznikiem - "lubić - nie lubić".
Co to ma wspólnego z niezwykłością ? Hanibal Lecter był niezwykły, a raczej nie wzbudzał sympatii. Półczlowiek pół karaluch też jest niezwykły ...

Nie rozumiesz słowa "mili", czy jego połączenia "miły bohater?".
Pytałem się co to oznacza dla Iman. Bo dla każdego ma trochę inny wydźwięk. Dla jednych to cukierkowa dobra wróżka, dla innych brutalny najemnik który uśmiechnął się w książce 2.5 raza. Do tego "mili" było w cudzysłowiu, więc wolę się upewnić.

24-08-2007 21:01
~Rienzi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zgadzam sie z Mandosem. Tez malo powiedziala mi ta recenzja :/ Ze niby ksiazka nie ma wad, ale recenzentka jakos strasznie sie nia nie zachwyca. Wiec jak? Ma wady czy nie? Czego wiec brakuje by sie nia zachwycac? Recenzja troche chaotyczna, potwierdzila moje watpliwosci, jest tak samo zakrecona jak poczatek ksiazki = ciezko sie czyta.
02-05-2010 23:02

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.