25-03-2013 12:28
Dobre złego początki, czyli Pyrkon od kuchni. Dosłownie
W działach: pyrkon, konwent, przywitanie | Odsłony: 37
Dzień dobry? Czy ktoś mnie słyszy?
No dobrze, to zaczynam: nazywam się Agusia i oczywiście również mam 10 lat. Pierwsza moja działalność tutaj miała w sumie polegać na krótkim streszczeniu, kto dokładnie zaczął się w wolnych chwilach wyżywać na polterze, ale myślę, że na to przyjdzie jeszcze pora.
Tak więc ad rem: ostatni weekend był dla mnie czasem inicjacji. A jak wszystkim wiadomo pierwszy raz zawsze boli. I nie, nie chodzi tu o pierwszy w życiu Pyrkon, ale o pierwszy w życiu Pyrkon z perspektywy wystawcy-kto był i zwiedzał hale nr 7 ten może kojarzy BlackCherrySweets i nasze cupcaki. Może nawet mieliście okazję spróbować genialnych wypieków Ani? Anyway: bolało wiele: nogi od stania, plecy od noszenia pudeł, oczy od ślęczenia nad lukrowymi dekoracjami, głowa od totalnej deprywacji snu, uszy po wybuchu bitej śmietany na sąsiednim stanowisku, psychika po historii o kupie na Wielkiej Improwizacji itp, ale podsumowanie jest tylko jedno: nawet z perspektywy osoby, która nie miała zbyt wiele czasu, Pyrkon z roku na rok staje się coraz lepszą imprezą.
Z perspektywy osoby pomagającej przy stoisku pozostaje kilka kwestii, które mogłyby zostać poprawione, ale generalnie była to naprawdę fajna zabawa. Był to nasz absolutnie pierwszy taki wyjazd, z dużą ilością stresu i obaw, z bagażnikiem łamiącym wszelkie zasady logiki i fizyki. Jednak po tych 3 dniach mogę powiedzieć śmiało, że jeśli będzie okazja to wrócimy. Mieliśmy okazję poznać bardzo fajnych ludzi na sąsiednich stanowiskach, podyskutować i usłyszeć naprawdę dobre riposty od klientów i zobaczyć jak Anka dostaje ultraboosta do samooceny. Plus absolutnie niesamowitym, choć budzącym niepokój widokiem jest podekscytowany ludzki tłum za szybą czekający na wpuszczenie na konwent. Trochę jakby miała na Was ruszyć horda zombie:p.
A teraz trochę bardziej z perspektywy normalnego konwentowicza, czyli o wadach, zaletach konwentu i tym, co udało mi się zaliczyć w tym roku:
Mimo, że naprawdę uważam konwent za bardzo udany zacznijmy od rzeczy, które wypadają wg mnie negatywnie:
1. Standardowa kwestia dzikich tłumów w salach prelekcyjnych na niektórych punktach programu: o tym, że tak się działo wie każdy kto był na Pyrkonie o odpowiednich godzinach. Moim skromnym zdaniem, zważając na rok-roczną zwiększającą się liczbę osób (co jest super!) na przyszłość mocno trzeba będzie zastanowić się może nie tyle nad znalezieniem większych sal (co wydaje mi się mało prawdopodobne) co oddaniem dodatkowych sal na prelekcje w najbardziej obleganych blokach- np naukowym.
2. Wiążąca się ściśle z pkt nr 1: przeglądając fora przed wyjazdem widziałam kilka osób skarżących się na to, że nie dostali prelekcji. Tymczasem były w ciągu dnia puste okienka w programie i trochę osób narzekających na brak jakiegoś sensownego punktu o pewnych godzinach.Dlaczego?
3. Zimno w.... bardzo zimno. Punkt niezależny od organizatorów, ale aż się nie chciało budynków zmieniać.
4. Brak Wojny Światów na Pyrkonie (turniej Warhammera 40k) która w zeszłym roku zajmowała budynek nr 8 bodajże.
Jako niewątpliwe plusy i poprawę uznaję:
1. Więcej ludzi przebranych- i nawet nie chodzi mi tylko o prawdziwych cosplayowców, ale również o więcej gorsetów, czapek, cylindrów, płaszczy, pończoch itp- mrrrrrraau.
2. Lepszy poziom prelekcji, choć niektóre jeszcze do dopracowania (o czym za chwilę).
3. Hala wystawców- przyjemniej niż w przypadku poupychanych po korytarzach stoisk. Tylko przejścia między stoiskami mogłyby być trochę szersze. I czy naprawdę u licha nie można było postawić większej ilości koszy na śmieci?
4. Lepsza organizacja Pyrsklepiku
5. ogromny games room:).
Co się tyczy samych punktów programu, które udało mi się zaliczyć i jak je oceniam:
Wielka Improwizacja Lans Macabre, czyli konkurs opowiadania historii do wylosowanego fragmentu muzyki. Po zeszłorocznej świetnej zabawie było to 'must be' w moim programie. Zapowiedziałam nawet swojej ekipie, że w piątek wieczorem nic mnie nie interesuje :p. Nie zawiodłam się:). Choć w momencie gdy zobaczyłam skale frekwencji i przed iloma osobami trzeba rozdziawić usta o mało co nie dostałam zawału. Jedyny mankament jaki dostrzegłam z poznanymi rok temu osobami to powtarzalność utworów i haseł w kolejnych edycjach. Niemniej ku memu zaskoczeniu, z pomocą widowni udało mi się w moim mniemaniu odnieść ogromny jak na mnie sukces, więc...
Konkursy. Byłam m.in. na H.Potterze, Familiadzie SF i Mass Effecie, który wypadł wg mnie najlepiej. Bo fakt że niektórzy prowadzący byli na tyle zaskoczeni liczbą chętnych, że przez 15 minut nie potrafili zdecydować czy będzie to konkurs teamowy czy indywidualny i jak przeprowadzić eliminacje świadczył moim zdaniem o słabym przygotowaniu i psuł generalnie bardzo pozytywne wrażenie.
Prelekcja na temat średniowiecznych abstrakcji (tytułu nie pamiętam). Super prowadzona, bardzo ciekawa, wadą była jedynie jej popularność (sic!) i dziki tłum w środku.
Powerpoint karaoke, czyli my Wam damy 10 abstrakcyjnych miejscami slajdów, a wy w 5 minut przedstawcie z ich pomocą jakiś temat. W połowie musiałam niestety wyjść, więc nie wiem jaki był finał, niemniej na podstawie tego co zobaczyłam: genialny pomysł i dużo zabawy. Jedyne do czego się przyczepie to momentami prowadzący mówili znacznie więcej niż startujący, poraz kolejny tłumacząc jakie tematy są wg nich najlepsze, co było po chwili nieco nużące.
Prelka o Marku Sheppardzie - lubię, nie jestem fungirlka, ale i tak: fun, fun, fun. Bardzo dobrze prowadzone
Prelka o wahadłowcach- bardzo w porządku. Większej ilości komentarza brak.
Więcej niestety się nie udało zobaczyć, bo
ktoś musiał się zająć Pyrkonowym głodomorstwem;). Podsumowując: bardzo udany wyjazd i moim zdaniem Pyrkon drepcze w dobrą stronę:).
Kolejne notatki będą krótsze;).
No dobrze, to zaczynam: nazywam się Agusia i oczywiście również mam 10 lat. Pierwsza moja działalność tutaj miała w sumie polegać na krótkim streszczeniu, kto dokładnie zaczął się w wolnych chwilach wyżywać na polterze, ale myślę, że na to przyjdzie jeszcze pora.
Tak więc ad rem: ostatni weekend był dla mnie czasem inicjacji. A jak wszystkim wiadomo pierwszy raz zawsze boli. I nie, nie chodzi tu o pierwszy w życiu Pyrkon, ale o pierwszy w życiu Pyrkon z perspektywy wystawcy-kto był i zwiedzał hale nr 7 ten może kojarzy BlackCherrySweets i nasze cupcaki. Może nawet mieliście okazję spróbować genialnych wypieków Ani? Anyway: bolało wiele: nogi od stania, plecy od noszenia pudeł, oczy od ślęczenia nad lukrowymi dekoracjami, głowa od totalnej deprywacji snu, uszy po wybuchu bitej śmietany na sąsiednim stanowisku, psychika po historii o kupie na Wielkiej Improwizacji itp, ale podsumowanie jest tylko jedno: nawet z perspektywy osoby, która nie miała zbyt wiele czasu, Pyrkon z roku na rok staje się coraz lepszą imprezą.
Z perspektywy osoby pomagającej przy stoisku pozostaje kilka kwestii, które mogłyby zostać poprawione, ale generalnie była to naprawdę fajna zabawa. Był to nasz absolutnie pierwszy taki wyjazd, z dużą ilością stresu i obaw, z bagażnikiem łamiącym wszelkie zasady logiki i fizyki. Jednak po tych 3 dniach mogę powiedzieć śmiało, że jeśli będzie okazja to wrócimy. Mieliśmy okazję poznać bardzo fajnych ludzi na sąsiednich stanowiskach, podyskutować i usłyszeć naprawdę dobre riposty od klientów i zobaczyć jak Anka dostaje ultraboosta do samooceny. Plus absolutnie niesamowitym, choć budzącym niepokój widokiem jest podekscytowany ludzki tłum za szybą czekający na wpuszczenie na konwent. Trochę jakby miała na Was ruszyć horda zombie:p.
A teraz trochę bardziej z perspektywy normalnego konwentowicza, czyli o wadach, zaletach konwentu i tym, co udało mi się zaliczyć w tym roku:
Mimo, że naprawdę uważam konwent za bardzo udany zacznijmy od rzeczy, które wypadają wg mnie negatywnie:
1. Standardowa kwestia dzikich tłumów w salach prelekcyjnych na niektórych punktach programu: o tym, że tak się działo wie każdy kto był na Pyrkonie o odpowiednich godzinach. Moim skromnym zdaniem, zważając na rok-roczną zwiększającą się liczbę osób (co jest super!) na przyszłość mocno trzeba będzie zastanowić się może nie tyle nad znalezieniem większych sal (co wydaje mi się mało prawdopodobne) co oddaniem dodatkowych sal na prelekcje w najbardziej obleganych blokach- np naukowym.
2. Wiążąca się ściśle z pkt nr 1: przeglądając fora przed wyjazdem widziałam kilka osób skarżących się na to, że nie dostali prelekcji. Tymczasem były w ciągu dnia puste okienka w programie i trochę osób narzekających na brak jakiegoś sensownego punktu o pewnych godzinach.Dlaczego?
3. Zimno w.... bardzo zimno. Punkt niezależny od organizatorów, ale aż się nie chciało budynków zmieniać.
4. Brak Wojny Światów na Pyrkonie (turniej Warhammera 40k) która w zeszłym roku zajmowała budynek nr 8 bodajże.
Jako niewątpliwe plusy i poprawę uznaję:
1. Więcej ludzi przebranych- i nawet nie chodzi mi tylko o prawdziwych cosplayowców, ale również o więcej gorsetów, czapek, cylindrów, płaszczy, pończoch itp- mrrrrrraau.
2. Lepszy poziom prelekcji, choć niektóre jeszcze do dopracowania (o czym za chwilę).
3. Hala wystawców- przyjemniej niż w przypadku poupychanych po korytarzach stoisk. Tylko przejścia między stoiskami mogłyby być trochę szersze. I czy naprawdę u licha nie można było postawić większej ilości koszy na śmieci?
4. Lepsza organizacja Pyrsklepiku
5. ogromny games room:).
Co się tyczy samych punktów programu, które udało mi się zaliczyć i jak je oceniam:
Wielka Improwizacja Lans Macabre, czyli konkurs opowiadania historii do wylosowanego fragmentu muzyki. Po zeszłorocznej świetnej zabawie było to 'must be' w moim programie. Zapowiedziałam nawet swojej ekipie, że w piątek wieczorem nic mnie nie interesuje :p. Nie zawiodłam się:). Choć w momencie gdy zobaczyłam skale frekwencji i przed iloma osobami trzeba rozdziawić usta o mało co nie dostałam zawału. Jedyny mankament jaki dostrzegłam z poznanymi rok temu osobami to powtarzalność utworów i haseł w kolejnych edycjach. Niemniej ku memu zaskoczeniu, z pomocą widowni udało mi się w moim mniemaniu odnieść ogromny jak na mnie sukces, więc...
Konkursy. Byłam m.in. na H.Potterze, Familiadzie SF i Mass Effecie, który wypadł wg mnie najlepiej. Bo fakt że niektórzy prowadzący byli na tyle zaskoczeni liczbą chętnych, że przez 15 minut nie potrafili zdecydować czy będzie to konkurs teamowy czy indywidualny i jak przeprowadzić eliminacje świadczył moim zdaniem o słabym przygotowaniu i psuł generalnie bardzo pozytywne wrażenie.
Prelekcja na temat średniowiecznych abstrakcji (tytułu nie pamiętam). Super prowadzona, bardzo ciekawa, wadą była jedynie jej popularność (sic!) i dziki tłum w środku.
Powerpoint karaoke, czyli my Wam damy 10 abstrakcyjnych miejscami slajdów, a wy w 5 minut przedstawcie z ich pomocą jakiś temat. W połowie musiałam niestety wyjść, więc nie wiem jaki był finał, niemniej na podstawie tego co zobaczyłam: genialny pomysł i dużo zabawy. Jedyne do czego się przyczepie to momentami prowadzący mówili znacznie więcej niż startujący, poraz kolejny tłumacząc jakie tematy są wg nich najlepsze, co było po chwili nieco nużące.
Prelka o Marku Sheppardzie - lubię, nie jestem fungirlka, ale i tak: fun, fun, fun. Bardzo dobrze prowadzone
Prelka o wahadłowcach- bardzo w porządku. Większej ilości komentarza brak.
Więcej niestety się nie udało zobaczyć, bo
ktoś musiał się zająć Pyrkonowym głodomorstwem;). Podsumowując: bardzo udany wyjazd i moim zdaniem Pyrkon drepcze w dobrą stronę:).
Kolejne notatki będą krótsze;).
12
Notka polecana przez: Aesandill, dzemeuksis, fluorix, GunarDAN, Jade Elenne, Jingizu, milos, Petra Bootmann, Planetourist, Repek, Scobin, Squid
Poleć innym tę notkę