» Archiwum » Scenariusze » Do Końca Życia

Do Końca Życia


wersja do druku

Scenariusz przeznaczony do systemu Wilkołak: Apokalipsa


Tytułem wstępu:

Poniższa opowieść przeznaczona jest dla tych, którzy mają odwagę i chęć spojrzeć na Świat Mroku z innej niż dotychczas perspektywy. Bohaterami są bowiem ludzie, ci najzwyklejsi, nie posiadający żadnych nadnaturalnych zdolności. Choć takie podejście wymaga od Narratorów nieco więcej nakładu pracy niż zazwyczaj, to może w znacznym stopniu odświeżyć wizję WoDu. Napisana jest pod kątem grupy liczącej 4-5 osób. Pewne treści mogą być niekoniecznie przyjemne, radzę więc zachować odpowiedni dystans.

Nastrój i bohaterowie:

Całą akcję można umieścić w jakimkolwiek hotelu lub pensjonacie gdzieś na odludziu, ja umieściłem ją w szwajcarskich górach, 45 km od Berna. Osobiście widzę tę opowieść osadzoną w klimacie z filmów Lyncha i Hitchcocka. Trochę niedopowiedzeń okraszonych mocną dawką grozy i wiszącego nad wszystkim szaleństwa. Zachęcam jednak do znalezienia własnej wizji. Dzięki temu lepiej, Narratorze, będziesz "czuł" tę historię.

Początek:

Historia zaczyna się w momencie gdy postacie otrzymują zaproszenia na otwarcie pensjonatu "Pod niedźwiedziem". Właścicielem jest ich stary kumpel, który wiele lat się nie odzywał, zajęty zbijaniem majątku. Jak się zapewne domyślacie, pensjonat wcale nie jest taki zwyczajny. W czasach pierwszej wojny światowej znajdował się tam zakład zamknięty dla umysłowo chorych. Gospodarzem był natomiast pewien, nie do końca normalny staruszek, który niewątpliwie miał znaczny wpływ na skuteczność, albo raczej brak skuteczności, stosowanych tam terapii. Po wojnie władze zdecydowały się zamknąć ośrodek i, razem z otaczającym teren ogrodem, sprzedać prywatnemu właścicielowi. Posiadłość, jako bardzo atrakcyjna, szybko znalazła nabywcę, który jednak dość prędko pożałował tej inwestycji. Trzy samobójstwa i jedno morderstwo w przeciągu sześciu miesięcy to chyba coś więcej niż przypadek. Owiany złą sławą budynek starzał się i popadał w ruinę. Jednak niecałe trzy miesiące temu Arthur kupił ten przybytek, na swoje, i nie tylko swoje, nieszczęście.
Pensjonat jest bardzo duży, ma trzy piętra, wielki hol i mnóstwo pokoi. Otacza go świetnie zadbany ogród.. Nie ma tu miejsca na dokładne opisywanie piętra po piętrze, więc pozostawiam to w rękach Narratora.

Przyjazd na miejsce:

Jak pamiętamy zawsze istotne jest wejście, czyli początek. Otóż gdy pięknego czerwcowego popołudnia postacie dojadą krętą alpejską drogą do pensjonatu, pierwszą osobą jaką spotkają będzie Joseph. Krótka, bo ogrodnik jest zajęty, wymiana zdań powinna zniechęcić graczy do niego. Po niedługiej chwili przed pensjonatem podjedzie nowym pick-upem sam Arthur. Na resztę dnia bohaterowie nie mają żadnych planów pozwól im więc nieco odpocząć przed czekającymi ich wydarzeniami. Niech zapoznają się z pensjonatem. W nocy jednak? ześlij na "bohaterów" solidną dawkę sennych marzeń. Niech śnią o czekającej ich wspaniałej zabawie. Możesz, dla bardziej dramatycznego efektu, dodać nieco nadnaturalnych wydarzeń. Nie zapomnij jednak umieścić w tychże snach małej zapowiedzi czającego się gdzieś bardzo blisko zła. Oczywiście z dużą ilością niedopowiedzeń i możliwych interpretacji.

Przyjęcie:

Na przyjęciu obecnych jest około osiemdziesięciu osób, wszyscy w jakiś sposób związani z gospodarzem. Nie jest to niczym dziwnym, ale na sali są albo przyjaciele Arthura, albo zaciekli wrogowie. Dziwne? Takie właśnie odczucie należy wywołać u graczy, byle subtelnie. Wymagane są kostiumy, więc warto byś poinformował o tym graczy nieco wcześniej, niech wykażą nieco inwencji. Początek przyjęcia nie jest niczym niespotykanym, ot zwyczajny nudnawy bankiet. Przebrania, mimo że dość ekstrawaganckie, nie odbiegają od innych przyjęć tego rodzaju.
Jedną z atrakcji balu jest oprowadzanie gości po wszystkich apartamentach. Ponadto stanowi to niejako o formule przyjęcia, tak więc warto zawczasu przygotować sobie nieco schizofrenicznych opisów konkretnych pokoi. Czego się nie robi dla klimatu?
Każdy bankiet charakteryzuje się znaczną interakcją pomiędzy gośćmi. Oczywiście, gracze mają mnóstwo okazji, by porozmawiać z tym, czy z tamtym. W ten jednak sposób nie będą mieli żadnej okazji, żeby zauważyć, że coś się święci. I to coś wielkiego. Wspomniałem już jakich gości można spodziewać się na balu. Wokół nas jest mnóstwo spraw na tyle kontrowersyjnych, które mogą powodować nagłe wybuchy złości gospodarza. Choćby sprawy podwójnej moralności w polityce czy biznesie, eutanazja, pedofilia czy cokolwiek wpadnie Ci do głowy, Narratorze. Niech gracze rozmawiają sobie z kimś na jeden z wspomnianych wyżej tematów, gdy, ni stąd, ni zowąd wtrąci się Arthur "robiąc scenę". Może to być wyrzucenie z przyjęcia, oblanie drinkiem, lub wymyślne obelgi rzucane pod adresem rozmówcy naszych podopiecznych. Cokolwiek, byle było wyraziste i zapadło w pamięć graczy. Co ciekawe: po wszystkim gospodarz będziezachowywał się tak, jakby zupełnie nic się nie stało. Też dziwne? To właśnie Twoi podopieczni powinni zauważyć.

Scena przedfinałowa:

Gracze mieli już okazje stwierdzić, że coś się święci. Pytanie brzmi, co? Ta scena może dać im nieco wskazówek, by mogli, choć w niewielkim stopniu, zapobiec przyszłym wydarzeniom. Wśród gości znajdzie się jeden ze starych wrogów Arthura, były dziennikarz, który wielokrotnie pisywał paszkwile, zarówno na niego jak i na chorych na AIDS, "chorobę pedałów". Jest bardzo prawicowy, a podobne poglądy ma pewna część gości. Między graczami a kilkorgiem obecnych toczy się niezobowiązująca rozmowa, która z inicjatywy Roberta, rzeczonego dziennikarza, szybko kieruje się na temat bardziej drażliwy. AIDS mianowicie. Roztacza rozmówcą wizję wszechobecnych "pedałów", którzy zarażają takich porządnych obywateli jak on. Wywiązuje się kłótnia, do której dołącza się Arthur. Powie tylko, bardzo dosadnie, że w jego domu nie obraża się chorych i zdecydowanie poprosi Roberta o opuszczenie pensjonatu. Spostrzegawczy gracz zauważy lekko szkliste oczy, trzęsące się ręce, kropelkę potu spływającą po szyi. Czy to zdenerwowanie? Warto dobrze to odegrać, może wypadałoby zaprosić na sesję dodatkowego gościa do roli Roberta? Te kwestie, Narratorze, rozstrzygnij sam.

Scena finałowa:

Rano gospodarz zaprosi uczestników balu na uroczyste śniadanie. Wszyscy spodziewają się rozdrażnienia, zdenerwowania, czy podobnych skutków wczorajszego zajścia. Arthur jest jednak w doskonałym humorze. Żartuje z obecnymi i "sypie" anegdotkami jak z rękawa. Atmosfera wyraźnie się rozluźni. Ale tylko na chwilę. Zostaną podane napoje, a wszyscy usiądą wokół solidnych rozmiarów kominka. Jeszcze przez chwilę będzie wręcz idyllicznie, ale tylko przez chwilę.
W pewnym momencie gospodarz oznajmi gościom, że oto nadszedł koniec. Koniec balu i koniec ich życia. On sam jest chory na AIDS i umiera. Powie też, że w drinkach, którymi tak obficie raczyli się goście, była trucizna i do tego zaraz zacznie działać. I rzeczywiście. Bohaterowie poczują nagłe mdłości, zawroty głowy i inne nieprzyjemne dolegliwości. Arthur oznajmi również, że ma przy sobie odtrutkę, sześć porcji. Narratorze, dobrze rozegraj tę scenę. Ledwo przytomni gracze i reszta gości zacznie bezpardonową walkę o kilka głupich pastylek aspiryny. Potem nastąpi koniec. Wstrzymaj się jeszcze Narratorze, to nie wszystko. W rzeczywistości trucizna to tylko niegroźna dla ludzkiego życia trutka, wywołująca wspomniane wyżej dolegliwości. Postaci należy potrzymać chwilę (i to długą) w niepewności, niech się martwią. Wytknij im każde samolubne i nieludzkie zachowanie. Jeśli nie mają nic takiego na sumieniu, wymyśl coś. Nie ma lekko. Spraw by poczuli się okropnie. A potem oświeć. Lekcja jakiej udzielił swoim gościom Arthur powinna zapaść im w pamięć na długo. Bardzo długo. Do końca życia.

Dodatkowe pomysły:

Bal przebierańców może być doskonałą okazją do wprowadzenia istot nadnaturalnych. Mogą to być zarówno Kainici, Garou jak i Faerie. Wszystko zależy od Twojej wizji, Narratorze. Dodatkowym wysiłkiem, opowieść tę można również przystosować dla naddnaturalnych. Nie powinno sprawić większych trudności wplecenie niniejszego scenariusza w sagę czy kronikę, choć oczywiście wiąże się to z większym nakładem pracy. Uważam jednak, że warto nad tym trochę posiedzieć.

Uwagi na zakończenie:

Narratorze, jak sam zauważyłeś opowieść ta niewiele pozostawia w rękach graczy, ale w Twoich rękach leży sprawienie, by nigdy się tego nie domyślili. Zdaję sobie sprawę, że powyższa przygoda nie jest łatwa i wiele szczegółów należy opracować samemu, daje jednak punkt wyjścia na oderwanie się od typowych sag czy kronik. To tyle. Pozostaje mi tylko życzyć Wam udanej sesji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


~Szczur

Użytkownik niezarejestrowany
    Fajna przygoda
Ocena:
0
jak przerywnik jak znalazł. I jeszcze z 'morałem' :)
05-05-2004 00:33
~Estel

Użytkownik niezarejestrowany
    Barrrdzo się podoba...
Ocena:
0
Nieważne, że mało miejsca na inwencję graczy. Taka przygoda i tak zapadnie w pamięć.
07-05-2004 21:39
~MacKotek

Użytkownik niezarejestrowany
    Swietny pomysl
Ocena:
0
Widze, ze ktos tu lubi dreczyc graczy... Ciekawe i dajace do myslenia.
10-05-2004 10:52
~Dox

Użytkownik niezarejestrowany
    No niezle...
Ocena:
0
....nie powiem, ze mi sie nie podoba, jako szkielet przygody, jednostrzalowki. Obawiam sie jednak, ze "wychowani" na graniu nadnaturalami gracze, zamiast pamietac przykra nauczke wlepiona przez Arthura, beda zastanawiali sie co go do takiego zachowania popchnelo. Stworza tysiac teorii na temat ksztaltu wydarzen z punktu widzenia nadnaturali itd. Dodatkowo, bedzie to zapewne pierwsza sesja tymi postaciami (bo kto gra smiertelnikami w Swiecie Mroku), nalezaloby wiec we wstepie poinformowac MG zeby tworzac postaci "powsadzal" im w zyciorys jakies ciemne sprawki, inaczej nie bedzie sie do czego przyczepic w scenie finalowej. Takie moje komentarze :)
Pozdrowka
Dox
18-05-2004 12:37
~ShpaQ

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dox`ie, po prostu nie dodalem w tekscie uwagi, ze mozna to wykorzystac w ramach opowiesci rownoleglej czy w konwencji onirycznej. Po prostu zapomnialem. A kwestii graczy poruszac nie bede, bo sam wiesz jak jest. Jesli zrozumieja, to dobrze, jesli nie, to ich bol. Dzieki za slowa uznania. Pozdrovka
24-05-2004 21:46
~Kozmoor

Użytkownik niezarejestrowany
    rewelka pomysł... ale...
Ocena:
0
Shpaq,pomysł rewelacyjny... ale nie do WoD.Moim zdaniem nadnaturalne postaci draczy mogłby za łatwo uniknąć/przewidzieć meritum tej sesji.
Osobiście widziałbym taką przygodę w ZC.Zamiast kolejny raz konfrontować graczy z potwornościami Mitów,skonfronotwać i9ch z potwornościami drzemiącymi w nich samych.
27-05-2004 22:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.