» Recenzje » Długa noc

Długa noc


wersja do druku
Redakcja: Marigold

Długa noc
Autorowi opisu widniejącego na płycie należy się order za zgrabną sugestię, że widz Długiej nocy może mieć do czynienia z lekką, rubaszną, czarną komedyjką dla dorosłych. Błąd. Cytując jednego z bohaterów tego tytułu – "Nic nie jest takie jak się wydaje".

Jeżeli David Siqueiros (reżyser i scenarzysta filmu w jednej osobie) miał ambicje pochwalić się kinem komediowym, to Długa noc im nie sprostała. Nie chodzi o to, że żarty są niesmaczne, kantynowe czy prostackie. Chodzi o to, że nie ma ich wcale. Mimo potencjalnie zabawnych kontrastów obyczajowych, jakie niesie wyprawa konserwatywnego, naiwnego żółtodzioba do krainy przemocy, seksu i drag queens, humoru można poszukiwać z pochodniami, a i wówczas na próżno.

Fabuła filmu przypomina szkolne opowiadanie kogoś, kto postanowił torturować polonistę. Oto bohater – Richard Mazedo, młody Amerykanin u progu finansowej kariery, wszelkimi sposobami usiłuje zapomnieć o latynoskich korzeniach. W tym celu biega dookoła trawnika, operując metaforą ucieczki przed nienazwanym lękiem i modyfikuje brzmienie własnego nazwiska. Zgodnie z wymogami Kontrastu w Służbie Sztuki Filmowej, język hiszpański to dla niego tajemnica, sam zaś kraj przodków postrzega jak szesnastowieczni kartografowie piszący o nieznanych krainach – "Tam mieszkają lwy". Ni stąd, ni zowąd, wbrew swej woli, trafia do – jak mogłoby być inaczej – stolicy Meksyku, gdzie przyjdzie mu zweryfikować dotychczasowe sądy.

Meksyk w Długiej nocy to już nie kraina wąsatych macho w sombrero. To metropolia, w której można zginąć na kilka widowiskowych sposobów, nabawić się interesujących chorób wenerycznych, poznać gromady gangsterów, wokół których trup ściele się gęsto, spotkać skorumpowanych posterunkowych i miejscową ludność z apetytami seksualnymi rodem z reklam prezerwatyw.

Trudno odgadnąć, dlaczego Meksyk narysowany został tak, jakby był jakąś wyuzdaną rubieżą, skutecznie przekonując nieszczęsnych widzów o zasadności narodowej ignorancji głównego bohatera. Jeżeli przygody Richarda Mazedo miały w zamierzeniu twórcy zachęcić do odwiedzin w tym kraju, pytaniem zasadniczym jest, kto mógłby być turystą. Welcome to Mexico City Mr Hyde?

Pseudopatriotyczne odniesienia, moralizujące przesłanie o poszukiwaniu narodowej tożsamości połączone z postawioną na głowie fabułą, opartą o nocny survival w dzielnicy seksu, gangsterów i transseksualistów, łzawy akcent spotkania po latach wyjęty wprost z telenoweli, tworzą mieszankę, której elementy pasują do siebie niczym dyskietka do laptopa. Dopełnieniem obrazu jest pojawiający się w filmie duch, który w pierwszych scenach próbował przekazać Richardowi Mazedo święte prawdy o przetrwaniu w mieście nocną porą. Łatwo zgadnąć, że scenariusz pozwala mężczyźnie zapomnieć o wszystkich bon – motach, jednak nie pozwala na to widzom, pomysłowo umieszczając na meblach widmo, które grobowych tembrem wygłasza je ponownie. Cytując Terry’ego Pratchetta: "Zadziwiające co w danej chwili, ludzie są skłonni uznać za znakomity pomysł".

Twórcy Długiej nocy nie tylko udowodnili, że każdy może nakręcić film, ale również, że prawdopodobnie każdy może nakręcić film dobry. Dodatkowo, wielkodusznie zawiesili poprzeczkę na poziomie, pod którym mało kto zdoła się już przecisnąć. To napawa optymizmem pozwalając wierzyć, że może być już w zasadzie tylko lepiej.

Ciekawostką jest polska okładka wydania DVD, na której króluje złote auto i jego karnawałowi pasażerowie, popijający drinki w środku dnia… Zapowiedź seaquela?


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
2.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0

Dodaj do swojej listy:
chcę obejrzeć
kolekcja
Tytuł: One Long Night
Reżyseria: David Siqueiros
Scenariusz: David Siqueiros
Muzyka: Gustavo Farias
Zdjęcia: Reynaldo Villalobos
Obsada: Jon Seda
Kraj produkcji: Meksyk, USA
Rok produkcji: 2007
Data premiery: 25 marca 2007
Czas projekcji: 90 min.

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.