» » Dłoń Dredstingera - Słaby artefakt

Dłoń Dredstingera - Słaby artefakt


wersja do druku

Ostrzeżenie przed elfami...


Historia i działanie: Ten unikalny (choć niekoniecznie bardzo potężny) magiczny przedmiot, krąży po całych sferach od paru lat, przeważnie głęboko schowany na dnie magicznej torby, owinięty w stare szmaty i zostawiony na czarną godzinę. Ci którzy czasem z niego korzystali wiedzą, że jest to zmumifikowana, ludzka lewa dłoń z odłamanymi palcami: małym i środkowym, niezbyt czysto amputowana (po dokładniejszym przyjrzeniu się, wydaje się że… strzałami!), zastygła w geście kończącym czar.
Dłoń ta należała do Viordiego Dredstingera - nekromanty, cormyrskiego szlachcica i (obecnie) wojennego czarodzieja. Jego ojciec - właściciel małej floty statków wojennych, na szesnaste urodziny podarował mu żaglowiec wraz z wynajętą załogą i zaopatrzeniem na dłuższa podróż. Młody mag przyjął prezent z typową dla siebie obojętnością i w krótkim czasie przygotował (wbrew protestom załogi) wyprawę na Pirackie Wyspy - archipelag leżący mniej więcej na środku morza Spadających Gwiazd. Od dawna chciał tam wypłynąć, choć nikt nigdy nie odkrył, jakimi motywami było to powodowane.
Rejs przebiegał bezproblemowo i po wielu dniach załoga zobaczyła na horyzoncie pierwsze zarysy lądu... i dwa statki, które zmieniły kurs zaraz po tym, jak tylko żaglowiec pojawił się w zasięgu ich wzroku. Zgodnie z przypuszczeniami, oba pływały pod piracką banderą.
Viordi nie wydał rozkazu do odwrotu. Zarówno wtedy, kiedy mieli jeszcze szansę uciec, jak i gdy wywiązała się walka, którą cormyrski statek zaczął przegrywać.
Po ciężkiej bitwie, która trwała resztę dnia i część nocy, "prezent" zatonął, a młody nekromanta obudził się następnego ranka na brzegu dość dużej, zalesionej wyspy. Już tego samego dnia udał się na rekonesans. Po krótkim czasie natknął się na przyjazny klan dzikich elfów–mistycznych łuczników, zamieszkujących jedyną wioskę na owej wyspie. Ich domena była odizolowana od świata, trochę prymitywna, lecz pełna magii. Śmiertelnie celnej magii…
W wiosce nie było elfa, który nie potrafiłby rzucić zaklęcia znanego Viordiemu jako Prawdziwe Uderzenie oraz podobnych, lecz potężniejszych czarów, o których wcześniej nie słyszał.
Dredstinger spędził pół roku poznając specyficzną kulturę, magię oraz mieszkańców tej zapomnianej przez ludzi wyspy. Zaowocowało to powstaniem czaru znanego jako Pocisk czarnej karmy Dredsingera, będącego odwrotnością stosowanych tam zaklęć.
Jednak gdy młody mag pokazał elfom swoje dzieło, zamiast aplauzu usłyszał szczęk napinanych cięciw. Mieszkańcy wyspy, urażeni wypaczeniem ich Sztuki, zażądali spalenia notatek sporządzonych podczas tworzenia czaru, obietnicy nie używania go oraz natychmiastowego opuszczenia ich ziemi.
Nekromanta postanowił bronić swojej magii... Jednak jego gesty były wolniejsze od gradu strzał.
W chwili, w której kończył czar Pocisku czarnej karmy i opuszczał dłoń by wskazać ofiarę, w jego nadgarstek wbiło się sześć strzał, jedna obok drugiej. Kolejne dwie trafiły w palce: mały i serdeczny. Mag stracił przytomność.
Ocknął się w ładowni statku pirackiego, wśród grupy niewolników, z kikutem lewej dłoni...
Parę miesięcy później, po wydostaniu się z rąk piratów, okaleczona ręka została zregenerowana, lecz żądza zemsty i urażona duma nieubłagane popychały maga do wyrównania rachunków. Pomimo straty notatek, udało mu się odtworzyć Pocisk czarnej karmy. Nie poprzestał na tym - opracował cały zestaw mrocznych zaklęć, które miały dopomóc mu w vendetcie. Wynajął tuzin magów – poszukiwaczy przygód zaprawionych w bojach, opłacił statek i załogę.
Po paru dniach druga wyprawa na Pirackie Wyspy opuściła Cormyrskie wody. Podróż w okolice archipelagu znów była spokojna. Dzięki magii (i zaklęciom: Niewidzialności i Wróżenia) bez problemów dotarli do wyspy. Żaglowiec opuścił kotwicę w zatoczce, pozostając wciąż pod płaszczem niewidzialności. Na następny dzień zaplanowano atak. Cała noc upłynęła magom na zapamiętywaniu zaklęć (w tym wielu nowo stworzonych przez Viordiego) i opracowywaniu taktyki.
Następnego ranka odbyła się rzeź. Trzynastu wyszkolonych magów wybiło wioskę elfów bez większych problemów. Dzięki zaklęciom Viordiego strzały chybiały jedna za drugą.
Magiczną furię przeżył tylko jeden elf, jeden ze starszych wioski.
Powiedział coś, co zaintrygowało Nekromantę. Opowiedział o magicznych właściwościach, które przejawiała jego "amputowana" dłoń. Rzekomo, gdy plemienny zaklinacz wrzucił ją do ogniska, eksplodowała ona energią negatywną, zabijając jego oraz dwa inne elfy. Dłoń natomiast była nietknięta, tak przez wybuch jak i przez ogień. Mieszkańcy wyspy oddali ją (razem z wycieńczonym i nieprzytomnym Viordim) znajomemu kapitanowi, który czasem odwiedzał wioskę.
Dredstinger był do tego stopnia zafascynowany tą historią, że pozwolił ujść z życiem elfowi, który ją opowiedział. Jeszcze tego samego dnia, po powrocie na statek, z pomocą pozostałych magów podjął próby magicznego wyśledzenia swojej utraconej dłoni. Bezskuteczne.
Pomimo czasu jaki od tamtych wydarzeń upłynął, nekromanta nie zaprzestał poszukiwań. Jedyne co do niego dotarło, to mało wiarygodne historie, według których magiczny przedmiot miał trafiać z rąk do rak (harfiarzy, demona, niebianina, a na koniec jakiegoś mało znanego maga z Twierdzy Zhentil) oraz szczątkowe opisy mocy dłoni, które mogą sugerować, że pozwala ona rzucić niedokończony czar (Pocisk czarnej karmy), który miał zostać wyzwolony przed jej odstrzeleniem.

Poziom czarującego: 18; Waga: 0,75 kg.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


~robbie

Użytkownik niezarejestrowany
    Spoko
Ocena:
0
Dobry, i bardzo pomysłowy przedmiot!
Trzymaj tak dalej. jesteś gość
28-04-2004 19:21
~Kejmur

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Niezły przedmiot Marael ( nie myśl , że się podlizuje :D ). Urozmaici gre i już widze orka z wybałuszonymi oczyma patrzącymi na maga uzywający zgniłej ręki jako różdzki :P.
28-04-2004 20:44
Olgierd
    :(
Ocena:
0
fajna historia ale przedmiot niezaciekawy
28-04-2004 23:03
~Qball

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Fajny przedmiot. Nie pomyślałbym żeby używać odciętej dłoni jako różdżki.
Pomimo braku w owej ręce palca serdecznego, jej posiadacz zapewne nie będzie miał serdecznie dosyć tego co ta różdżka oferuje:).
29-04-2004 14:55
~Mistrzu

Użytkownik niezarejestrowany
    Luzik
Ocena:
0
Spoko rzecz,pomysłowa...czy potrzeba coś więcej!?
02-05-2004 18:55
~psyhol

Użytkownik niezarejestrowany
    jak dla mnie moze być
Ocena:
0
niezłe choc sama historia wydaje mi się lepsza od przedmiotu:)
09-05-2004 16:02
~Glos

Użytkownik niezarejestrowany
    Dlon
Ocena:
0
Swietna i ciekawa historia. Zas co do dloni to nie wiem za bardzo co o niej myslec.
15-05-2004 15:56
~Żaba

Użytkownik niezarejestrowany
    fajna historia artefakt taki sobie
Ocena:
0
historia lepsza od przedmiotu. fajnie ze przedmiot jes wielokrotnego uzytku.... to to jest niezniszczalne czy nie ??bo według chistorii raczej tak
26-08-2004 11:38
~usstan

Użytkownik niezarejestrowany
    Hm...
Ocena:
0
Marael, powinieneś pisac opowiadania i przygody do DND. :)
11-12-2004 12:20
Railstin
   
Ocena:
0
Historia w przeciwieństwie do przedmiotu jest bardzo ciekawa
12-01-2005 16:47
~Xzar Grobowładny

Użytkownik niezarejestrowany
    Dredstinger to grzeczny chłopiec
Ocena:
0
Fajna historia - choć ten Dredstinger to trochę (tak mi się zdaje) grzeczny chłopiec jak na nekromantę, ale kto powiedział, żę nekromanta zawsze musi być zły. A tak to wszystko spoko. Przedmiot jest bardzo ciekawy.
27-03-2005 20:18
   
Ocena:
0
historia trzyma poziom, sam przedmiot niestety nie. Aha, czy jeśli artefakt jest tylko jeden to czy nie jest potężny a nie słaby??
06-07-2005 13:59
Revender Windwalker
   
Ocena:
0
Ale moce... jakie one som?
21-08-2005 20:44
~Bunshin

Użytkownik niezarejestrowany
    że to artefakt??
Ocena:
0
poprawcie mnie jeśli sie myle ale mnie to nie wygląda na artefakt... zgodnie z zasadami tworzenia magicznych przedmiotow z MP taki item kosztuje max kole 2000 sz ... a to dlatego bo wylicza sie to tak:1(poziom czaru)*1(poziom czarującego)*2000(użycie na życzenie).
Nawet jesli uważa sie te zasady za przesadzone(wpakowanie w broń pernamentnie prawdziwego uderzenia kosztuje tyle samo) to nawet uznając to za czar 5 lvl wychodzi mi 90 tys. a z tego co wiem to artefakty kosztują przynajmniej ponad 200 tys. Choc item jest fajny ja bym go dał w cudownych przedmiotach. Jak sie mylem to sry... Ale historia itemiku miodzio ;]
03-03-2006 13:43
~Bunshin

Użytkownik niezarejestrowany
    sry...
Ocena:
0
sry za błąd w obliczeniach... max wychodzi przy zalozeniu ze ten mag był 20 levelowcem i jest to tylko 40 tys. no chyba ze ten czar uznamy za rzeczywiście czar 3 lvl.(więcej bym mu nie dał, jest tylko przeciwieństwem prawdziwego uderzenia) no to mamy 120tys... sry za błędy w ostatnim poście :]
03-03-2006 13:52

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.