» Blog » Dlaczego (ogólnie wszystkie) zwierzęta ssą?
20-08-2010 23:10

Dlaczego (ogólnie wszystkie) zwierzęta ssą?

W działach: RPG, Fanboj i Życie | Odsłony: 168

Temat pojawił się już kilkakrotnie na łamach tutejszych blogów. Brzmi on: dlaczego ziemskie zwierzęta w grach RPG mają kiepskie statystyki i stanowią przeciwników niegodnych wyżej poziomowych drużyn? Tym razem spróbuję się z nim zmierzyć ja.


Temat zastanawia mnie już zresztą od jakiegoś czasu. Nasza rodzinna planeta obfituje bowiem w zwierzęta groźne i śmiertelnie groźne dla ludzi. Wiedzieli o tym nasi przodkowie. Czytając zbiory mitów czy eposów rycerskich napotkać możemy na opisy starć z niezwykle groźnymi zwierzętami: wilkami, dzikami, niedźwiedziami. Obawiano się też lwów, panter czy tygrysów. Co ciekawe, mimo, że zarówno literatura, jak i gry fantasy często odwołują się do tych obszarów kultury nader często pomijają temat niebezpiecznych zwierząt. Jeśli już je spotykamy, to przedstawione są one zwykle jako słabi, niezbyt niebezpieczni przeciwnicy niskich poziomów. Niekiedy możemy napotkać jakieś, potężniejsze ich odmiany: zwierzęta złowieszcze, prehistoryczne, zmutowane przez Chaos, gigantyczne lub nieumarłe ewentualnie magiczne wersje zwykłych (np. śnieżne wilki z Monster Manuala do DeDekowó czy soniczne z Disciples II). Są to jednak przeciwnicy, którzy w najlepszym wypadku prezentują średni poziom. Naprawdę potężnych wrogów, którzy mogliby zagrozić potężnej postaci wśród nich nie ma. Jakie są tego powody?


1) Stan faktyczny:


a) Czy zwierzęta są groźne?


Niewątpliwie tak. Na naszej planecie większość drapieżników w prawdzie nie atakuje człowieka, chyba, że są głodne (odnoszę jednak wrażenie, że większość drapieżników nie atakuje też niczego innego, gdy jest syta), chore, stare, ranne, bronią swoich młodych lub terytorium, zostały rozdrażnione, sprowokowane lub czują się zagrożone, co stanowi bardzo dużą gamę wyjątków. Spora część z tych zwierząt jest też w stanie człowieka zabić.


Nie ma w chwili obecnej chyba wiarygodnych statystyk, na których można by oprzeć rozważania nad niebezpieczeństwem prezentowanym przez zwierzęta. W chwili obecnej wypadki śmiertelne wskutek ataku ich ataku nadal zdarzają się, jednak są rzadkie. Ponosi za to odpowiedzialność przede wszystkim człowiek, gdyż zwyczajnie udało nam się wystrzelać większość niebezpiecznego tałatajstwa. Zrobiliśmy to oczywiście wcześniej, niż zaczęliśmy badać ich agresywne zachowania. Jedyne, w miarę spójne dane pochodzą z XIX wieku. Sądząc po danych dotyczących kilku tylko ludojadów można powiedzieć, że stworzenia te są bardzo groźne. Przykładowo:


- Pantera z Rudraprayag: 125 ofiar śmiertelnych

- Tygrys z Chowgarh: 64 ofiary śmiertelnych

- Tygrys z Champawat: 436 ofiar śmiertelnych

- Wszystkie ataki tygrysów na ludzi w latach 20 XX wieku: 7 000 ofiar śmiertelnych

- W miarę współczesne dane (1978-84) dla dystryktu Kheri: 128 ofiar śmiertelnych

 

Źródło to oczywiście Wikipedia.

 

Atak drapieżnika wygląda w następujący sposób (uwaga! trochę drastyczne!) lub (niedrastyczne). Jak widać, jest gwałtowny. Zwierzątka te ważą około 60-90 (pierwsze) do 200 (drugie) kilo. W obydwu sytuacjach nie bardzo wiem, jak się obronić. Nawet śmiałem wyposażony w działko vulcan nie dałby sobie rady. Jak pokonać ma tygrysa ktoś z mieczem czy tarczą nie wiem. Musiałby być jednak jakimś herkulesem na miarę Conana.


Tak naprawdę najniebezpieczniejszymi zwierzętami dzisiaj są jednak gatunki małe, w szczególności pszczoły (zabójcze dla alergików) i niektóre, tropikalne żmijowate (np. azjatyckie żmije). Te ostatnie mają bardzo silny jad i wredny zwyczaj zamieszkiwania w pobliżu ludzi. W efekcie zbierają duże, śmiertelne żniwo.


b) Odbicie w kulturze popularnej


Co ciekawe, w odróżnieniu od RPG spora ilość książek sławi dokonania wielkich łowców i walkę ze zwierzętami. Przez wiele lat istniał wręcz popularny archetyp wielkiego, białego myśliwego, który przemierza dzikie krainy wraz ze swoim wiernym psem i równie wierną fuzją, by ustrzelić niebezpiecznego ludojada (oparty zresztą na autentycznej postaci Jima Corbetta, angielskiego myśliwego i pisarza, łowcy ludojadów, obrońcy przyrody i bohatera narodowego Indii). Z dzikimi zwierzętami potykał się też Tarzan, zabijający gołymi rękami lwy, pantery i goryle czy Conan, dokonujący bardzo podobnych wyczynów oraz wielu innych herosów. Większość z tych książek i powstałych na ich podstawie filmów przedstawia zwierzęta w sposób dość odmienny od dzisiejszego. Drapieżniki są przebiegłe, ciągle głodne, niemalże diabelskie… Dybią tylko na okazję, by zrobić coś złego człowiekowi lub przynajmniej innym zwierzętom. Nie da się ukryć, że traktowane są jako szkodniki, stanowiące zagrożenie tak dla świata ludzi, jak i innych dzikich zwierząt. Zabicie ich przynosi ulgę zarówno przyrodzie, jak i cywilizacji, jest więc czynem bohaterskim, jednoznacznie dobrym. Jedynie Corbett w swoich książkach wykazuje inne refleksje.


Zwierzęta portretowane są jako groźne także we wszystkich poprzednikach fantastyki. Tak więc: w mitach bohaterowie dość często potykają się z naturalnymi zwierzętami. Herakles zabija wielkich rozmiarów lwa i dzika, które pustoszyły pewne regiony Hellady. Gilgamesz stacza walkę z bykiem. Ze zwierzętami potykają się bogowie Wikingów. Rycerze z eposów rycerskich leją się non stop z turami, dzikami, wilkami, lwami i panterami, zabijanie ich uznając za chwalebne, bohaterskie i niebezpieczne. Ze zwierzętami mierzą się też bohaterowie XIX wiecznych powieści przygodowych (np. literackiej Księdze Dżungli… Zwróćcie uwagę, że tygrys jest w niej jednoznacznie zły!), o czym już pisałem. Także powieści historyczne opisują spotkania z groźnymi drapieżnikami i roślinorzercami: turami, niedźwiedziami, wilkami...


Taki obraz jest silny gdzieś do lat 50-tych czy 60-tych XX wieku, potem zaczyna zanikać (spotkałem się kiedyś z określeniem Post World War II i Pre World War II Popculture… Ciekawe, czy faktycznie coś w nim jest?) kiedy zwierzęta wychodzą z mody. Niewątpliwie ma to zapewne związek z ruchem hipisowskim, w swojej naturze silnie proekologicznym. Do tego w fantastyce do głosu dochodzi tzw. Nowa Fala, w tym silnie nawiązujące do New Age, kobiece autorski jak późna Andre Norton, Mercedess Lackey, Marion Zimmer-Bradley czy Ursula LeGuin.


2) Dlaczego zwierzęta ssą?


a) Disney i Animal Planet


Od XIX wieku zmieniło się nasze postrzeganie zwierząt i przyrody (choć nie wszędzie). Podejście Wyciąć, Wybić i Zaorać powoli, zwłaszcza w kulturze popularnej zanika, ustępując modniejszemu „Ach! Nauczmy się gadać z drzewami!”. Częściowo dlatego, że lepiej znamy zarówno zwyczaje dzikich zwierząt, ja i rolę drapieżników w przyrodzie. Wiadomo już też, że nie da się ujarzmić matki natury, drzewa i lasy są potrzebne dla naszego, własnego dobra, a w nich koniecznie muszą żyć drapieżniki regulujące ilość roślinożerców… Często rolę tego drapieżnika spełnia w prawdzie człowiek (czego wielu już nie rozumie), bo system się poważnie rozregulował.


W rezultacie w kulturze popularnej zwierzęta nie są już przedstawiane jako paskudne, krwiożercze, głupie bydlęta, które należy czym prędzej zagnać do zagród lub wystrzelać. Dziś zwierzaki przedstawiane są jako łagodne, nigdy nie atakujące ludzi (chyba, że są zdesperowane lub zagrożone), mądre istoty, od których moglibyśmy się wiele nauczyć. Są dobre, nigdy nie biorą od natury więcej, niż im potrzeba, a co wzięły zwracają z nawiązką. Nie mordują, a jedynie zaspokajają głów, nie znają kłamstwa, nie są zdolne do zła. Tylko ludzie są dziś demoniczni, okrutni, głupi, burzą odwieczny porządek natury i wszędzie zanoszą swe zepsucie. Cały świat by odetchnął, gdyby wyzdychali!


Oczywiście jest to wizja mocno wyidealizowana oraz nieco naiwna i pokemoniasta. Abstrahując od jak najbardziej pozytywnej i koniecznej roli drapieżników w ekosystemie śmiało można założyć, że zwierzaki nie wyżerają wszystkiego, co się da tylko dlatego, że to, co się dało już dawno zostało wyżarte i zostało już tylko to, co uciekało / broniło się / było trujące / odrastało szybciej, niż można było to zjeść.


Jednak wiele osób wierzy w taką wizję. Nawet, jeśli nie z całego serca, to częściowo. Tak więc w głębi duszy w każdym z nas żyje wspomnienie jelonka Bambiego i lwiątka Simby. Myśl „właśnie zabiłeś mamę / tatę swojemu ulubionemu kumplowi z dzieciństwa” prześladuje chyba każdego myśliwego, także tego z pod znaku kostek i ołówka.


b) Kwestie etyczne


Pisząc te i inne notki korzystam obficie z Wikipedii. Wikipedia być może nie jest źródłem wiedzy zbyt rzetelnej, jednak obfituje w gigantyczne ilości ciekawostek wartych uwagi. Także dotyczących zwierząt. Przy okazji opisów większości zwierzaków po prawej stronie na serwisie tym umieszczono „pasek zdrowia” pokazujący, ile stworowi jeszcze pozostało mu czasu do wymarcia, a w niektórych wypadkach: do wymarcia na terenie Polski.


I choroba: nie wygląda to zabawnie. Większość zwierząt niebezpiecznych, drapieżnych i wrednych lub przynajmniej dużych niestety dostała od nas solidny łomot. W szczególności kotowate i psowate mają się nie najlepiej. Prawie wszystkie rekiny zjedli chińczycy, tylko świnie zasadniczo trzymają się nieźle, podobnie jak kopytne. Niedźwiedzie również mają się nienajgorzej, choć nie tyczy się to całego świata i wszystkich gatunków.


Na terenie Polski natomiast przetrzebione zostało niemal wszystko, co dało się przetrzebić.


Mimo wszystko nie jest fajnie wyobrażać sobie, że zabija się np. Leoparda Amnurskiego albo Irbisa będąc jednocześnie świadomym, że w rzeczywistości, mimo całego wysiłku naukowców i uczonych prawdopodobnie za góra 50 lat ich już nie będzie. To trochę tak, jak wyobrażać sobie, że zabija się dziecko.


c) Oczekiwanie niezwykłości


Ogromna część systemów przygodowych to systemy Fantasy, czasem Steampunkowe, Science Fiction lub PostApo… Wszystkie one mają swoją konwencje i pewne, szczególne elementy. Gra się w nie więc raczej dla tej konwencji. Tak więc: idąc przez bezdroża w Neuroshimie oczekujemy raczej mutantów, bandziorów z Hegemoni lub machiny Molocha niż stada wilków. W DeDekach: złudnej bestii albo pełzacza ścierwojada… W Warhammerze: mutantów albo zielonoskórych, bo właśnie te istoty kojarzą nam się ze specyfiką tych światów. Wilki, dziki, niedźwiedzie: nieszczególnie. Co więcej: wielu Graczom i Mistrzom Gry tego typu stworzenia wydają się wręcz zbyt pospolite.


Prawdopodobnie gdybyśmy grali w systemy, dla których zwierzęta są kanonicznymi wrogami potykalibyśmy się z nimi częściej. Np. w świecie Andre Norton codziennie pralibyśmy się ze śnieżnymi kotami.


 

c2) Siła ognia drużyny:


Mówię tu przede wszystkim o dwóch typach gier: a) systemach epickich b) systemach superbohaterskich c) systemach oferujących w miarę nowoczesną broń. Jeśli powiedzmy – stado wilków zaatakuje np. Solo z Cybrepunka lub Ulicznego Samuraja z Shadowruna, to niestety będzie to tragiczna pomyłka dla wilków… Nie minie zapewne jedna tura, nim zostaną wystrzelane. To samo spotka je gdy np. zaatakują rewolwerowców. Jeszcze gorzej będzie wyglądać sytuacja, gdy uderzą na coś, co jest na kule odporne, bowiem najpewniej będzie też odporne na kły i pazury. Niestety pewnie z 70% gier spełnia minimum jeden z tych postulatów.


c3) Ziemskie zwierzęta nie pasują do lokalnej estetyki


Część gier (np. Earthdawn, Talislanta niektóre światy w DeDekach jak Planescape, Darksun i Eberron) stawia na atmosferę pewnej, magicznej nieziemskości, niezwykłości i nietypowości. Nie wszystkie gry wykorzystują ten efekt w równym stopniu, jednak nie można zapomnieć, że takie są. Używanie zwykłych zwierząt zepsułoby całą ich atmosferę.


Choć oczywiście są i takie gry, w których nie wystawimy przeciwko graczom smoka, gryfa czy jednorożca. Jako takie wymienić można np. Conan'a, MiddleEarth, adaptacje Pieśni Lodu i Ognia, Pendragon... Z drugiej strony wiele innych tytułów z kolei jest nastawionych na walkę z ludźmi. Jeśli więc gramy np. w Legendę 5 Kręgów czy Grę o Tron to spodziewać się będziemy raczej spisku Skorpionów / Lanisterów, a nie uganiania się po lesie za wilkami.


d) Niewiedza


Z jakiegoś powodu wielu RPG-owców wyobraża sobie zwierzęta jako przeciwników niezbyt groźnych. Po części wynika to z tego, że najczęściej nie wiedzą oni, co zwierzęta potrafią. Sorki, ale interesujemy się najczęściej fantastyką, a nie zoologią. Informacje większości z nas ograniczają się do tego, co wynieśliśmy ze szkół. Te natomiast o rodzimej czy egzotycznej florze czy faunie uczą nas niewiele.


Nie wiem, jak jest dzisiaj, ale za moich czasów na biologii tłoczono nam do głów masę bzdur: ile komór w sercu ma płaz, a ile gad, jak mają zbudowane płuca etc. W liceum było jeszcze lepiej, bo doszła np. genetyka. Informacje te nikomu nie przydały się w życiu po nic (chyba, że ktoś został magistrem biologii i zaczął uczyć w szkole, ewentualnie został na uczelni), tymczasem kolejne już pokolenie Polaków nie jest w stanie odróżnić żmii od zaskrońca, czy sosny od jodły.


W efekcie w prawdzie każdy z nas kojarzy np. rysia, dzika, żbika, łosia, niedźwiedzia albo wilka, jednak nikt nie wie, jakie możliwości mają te zwierzęta, co potrafią i które z nich stanowią zagrożenie dla człowieka. To samo tyczy się np. jaguara, lamparta czy geparda. Wszystkie z nich to „średnie koty drapieżne”. Co to znaczy: średni kot drapieżny? Tego się nie dowiemy bez wizyty w Zoo.


Podręczniki do RPG niewiele nam w tym pomagają. Większość z nich zawiera bardzo szczątkowe informacje o zwierzętach. Spowodowane jest to między innymi tym, że mało który system traktuje o walce z nimi lub polowaniach. Jeśli już, to stworzenia te upchnięte są gdzieś pod koniec bestiariusza, mają bardzo krótkie opisy i nieciekawe, niezbyt oddające rzeczywistość statystyki. Pomijając różnice w tematyce gier, w którą zwierzaki nie zawsze się wkomponowują powody są jeszcze dwa tak więc 1) twórcy RPG najczęściej też interesują się fantastyką, a nie zoologią i często nie wiedzą, co powinni napisać 2) zakładają, że jeśli ktoś będzie potrzebował jakichś informacji o prawdziwych zwierzętach, to sprawdzi w bardziej kompetentnym źródle np. na Wikipedii.


e) Bo są zwierzętami


Kolejny powód dla którego zwierzęta ssą spowodowany jest tym, że są zwierzętami. Zwierzęta nie mają bowiem wielu ludzkich cech, przez co ich zastosowania w grze są ograniczone. W pierwszej kolejności: nie mówią. Jako, że nie mówią, to nie mogą kłamać, spiskować ani snuć intryg. Ogranicza to ich rolę w wielu scenariuszach. Stado wilków, lwów, pantera, niedźwiedź czy dzik mogą stanowić więc przeciwnika np. w dungeon crawlu. Raczej jednak nie oprzemy jednak na ich postaciach żadnej przygody typu śledztwo czy intryga.


f) Bo nie mają magicznych / specjalnych zdolności


Łączy się to z punktem D. W naturze zwierzęta mają całą masę fajnych supermocy. Jedne szybko biegają, inne daleko skaczą, jeszcze jedne latają albo są jadowite. Jednak rzadko są one oddawane w mechanice. Weźmy przykład pierwszy z brzegu. Księga Potworów do 3 edycji Dungeons and Dragons. Pierwsze dwa opisane tam zwierzęta to Bizon i Dzik. Samiec bizona waży około 1 tony, dzika: 200 kilo. Wkurzeni przedstawiciele obydwu tych gatunków reagują tak samo: szarżują na to, co ich wkurzyło. Biegają dość szybko, tak więc powinni zrobić z niego z łatwością marmoladę samym swym ciężarem. Jest tak w rzeczywistości. Dzik to prawdopodobnie najniebezpieczniejsze zwierze w naszych lasach, tym bardziej, że występuje w grupach.


Na logikę oba gatunki powinny otrzymać jakieś zdolności typu „Szarża”, „Atak z rozpędu”, „Tratowanie”, a w najgorszym wypadku „Przewrócenie”. Tymczasem…


Tymczasem oba mają skalę wyzwania 2, HP na jeden strzał fireballem i zadają 1k8 ran z małymi premiami z Siły. Do tego Bizony, jeśli się je wystraszy uciekają od niebezpieczeństwa (co jest częściowo prawdą), a dziki nawet umierające są niebezpieczne (co ponownie jest częściowo prawdą). Szarż i tym podobnych zdolności brak.


Choć należy oddać twórcom DeDeków racje w jednym. Rozjuszony dzik czy bizon faktycznie potrafi rozgonić w tym systemie bandę goblinów lub orków.


Drugi problem ze zwierzętami polega na tym, że ich umiejętności są niestety dość ograniczone. To znaczy: możemy zapomnieć o tym, że będą ziać ogniem, wydzielać chmury gazu trującego, regenerować się w niezwykłym tempie, strzelać laserami z oczu, używać magii lub psioniki tudzież innych, podobnych mocy. Kiepsko więc nadają się na bossów oferujących możliwość ciekawej i niezwykłej walki.


g) Save or Die:


Kolejny problem ujawnił się, gdy pisałem Czas Waśni. Zwierzęta miały być w nim równoważnymi przeciwnikami, co nawiasem mówiąc skopałem. Problem polega na tym, że gdyby realistycznie oddać walkę z dzikimi zwierzętami, to, zwłaszcza w systemach odwołujących się do epok przeszłych prawdopodobnie okazałoby się, że stanowią przeciwnika nieatrakcyjnego, bo wręcz morderczego. Dotyczy to zwłaszcza gatunków dużych i ciężkich. W szczególności groźnego dla osób wyposażonych w najefektowniejsze i najbardziej wspierane przez systemy uzbrojenie: miecze, pały, topory czy też wszelkie, magiczne techniki Kung-fu.


Weźmy takiego samca dzika. Waży on jak pisałem: 200 kilo, czyli mniej-więcej tyle, co mały samochód. Jeśli na nas szarżuje, to owszem możemy ciąć go mieczem, toporem albo nawet kopnąć. Problem w tym, że – nawet jeśli go zabijemy (dajmy na to, że jesteśmy Exalted / Epikiem / Adeptem / Garou / Kaintą i mamy supermoce) to on nie wyparuje jak w grze komputerowej, tylko nadal na nas wpadnie. Efekt będzie jakby nas potrącił samochodów. Jeśli dzik nie umarł na miejscu, to zapewne zdoła z nas wypruć flaki. Jeśli umarł: pewnie mamy złamane kilka kości i musimy się z pod niego wygrzebać.


Podobnie jest np. z drapieżnikami. Lew, lampart, puma czy wilk nie wykonują ataku paszczą raz na turę zadając 1k8 +10 ran. Przedstawiciele tych gatunków wykonują na ciebie skok (skaczą na dystans kilku metrów), celując w gardło. Lew czy tygrys ważą około 200 kilo, lampart: do 90, więc po otrzymaniu ciosu taką torpedą człowiek pada na ziemię. Owszem, można podczas skoku próbować znowu przywalić mu Pięścią Smoka albo przebić mieczem. Niestety mają zasięg pazurów większy, niż my zasięg ręki (z mieczem). Jeśli nie zabijemy kotka na miejscu (a nawet, jeśli miecz wejdzie po rękojeść, to zwierzak będzie potrzebował trochę czasu by zejść z tego świata), to on natychmiast wczepi się zębami w nasze gardło i nie puści, dopóki się nie udusimy (zważywszy, że najpewniej przegryzł nam tchawicę udusimy się natychmiast), a pazurami wbije się w nas jak kotek (przy czym jego pazury w odróżnieniu od kotkowych wystarczą, żeby nam wypruć flaki).


W zbliżony sposób załatwią nas wilki (które obskoczą jednego członka drużyny ze wszystkich stron próbując przegryźć mu gardło, a pozostałych zignorują), krokodyl albo niedźwiedź.


Spotkanie z jeleniem pewnie skończy się jak potrącenie, tym razem nie przez samochód, tylko motor (90-350 kg wagi, za to biegnie szybciej od dzika). Jak się skończy starcie z łosiem nie jestem pewien, bo w źródle, z którego korzystam (Leksykon Zwierząt) nie pisze, ile waży. Jednał łoś jest większy od jelenia, czyli ma pewnie powyżej pół tony wagi. Jest też ponoć (z racji swego rozmiaru) najbardziej agresywny i najmniej się boi ludzi. Najłatwiej chyba z tego wszystkiego poradzić sobie z niedźwiedziem. Jest stosunkowo najmniej drapieżny, nieprzystosowany do przegryzania gardeł. Nie szarżuje też w celu stratowania wroga. Za to łazi po drzewach.


Wspominałem już, że połowa z tego badziewia ma zasięg pazurów większy, niż ręka z mieczem? Wspominałem. W ogóle nie za bardzo sobie wyobrażam, jak poradzić sobie z czymś takim bronią białą. Może za pomocą dzidy? Albo z łuku? Albo jeszcze lepiej: z konia / rydwanu. Polowanie na te zwierzęta było w końcu sportem. Prawdopodobnie dość ekstremalnym.


Tak więc: jeśli chcielibyśmy to oddać na mechanikę wyglądałoby to zapewne tak: Atak lwa: wykonaj unik, jeśli ci się nie udało, przyjmij masywne obrażenia jak od potrącenia małym fiatem oraz wykonaj Rzut Obronny Przeciwko Przegryzaniu Gardła. Jeśli ci się nie powiedzie: losuj nową postać, jeśli ci się powiedzie: przyjmij kolejne, masywne obrażenia. Test wykonuj co turę, aż nie umrzesz, albo ktoś nie zabije lwa. Dopóki lew cię trzyma jesteś przygnieciony i nie możesz nic robić, aż cię nie wypuści… Po prostu słodkie, prawda?


Inny problem to małe zwierzęta, zwłaszcza węże. Coś takiego, co ma 1 hp, za to jad wystarczająco mocny, by zabić postać. Walka z takim przeciwnikiem jest wyjątkowo nieciekawa. Jeśli ty go trafisz: zabijesz go na miejscu. Jeśli on cię trafi: on ciebie zabije. Nie na miejscu, ale po długich męczarniach.


3) Co z tym fantem zrobić?


a) Rozpisać inaczej


Pierwszą rzeczą, którą należałoby zrobić ze zwierzętami, jeśli chcielibyśmy uczynić z nich równorzędnych przeciwników powinno być rozpisanie ich od nowa. Dziś traktowane są bardzo często jako istoty bez żadnych ciekawych mocy i zdolności. Należałoby im je dodać, bazując na ich naturalnych umiejętnościach. Wypadałoby je także wyposażyć w jakieś atuty / charmy / featy / talenty czy czym tam dysponuje dany system. Wypadałoby też podnieść im statystyki. Skala Wyzwania 3 dla Lwa w DeDekach 3ed to dla mnie stanowczo za mało. IMHO powinno być 5. Dajmy królowi zwierząt nieco majestatu. W wielu systemach będziemy musieli wręcz wykonać całą pracę za autorów. Np. sądząc po Bestiariuszu Starego świata w Warhammerze 2ed niedźwiedzie nie występują, bo nie ma w nim ich statystyk (pewnie zjedli je zwierzoludzie).


Problem polega na tym, że jeśli zaczniemy poprawiać statystyki, to część systemów po prostu się posypie. Jeśli podbijemy tego lwa do Skali Wyzwania 5, to w DeDekach z miejsca będziemy musieli zmodyfikować wszystkie czary wezwania.


b) Szablony


Kilka systemów (np. DeDeki 3ed i ich klony, krewni, potomkowie i naśladowcy) posiada w bestiariuszach zestawy szablonów, które można nałożyć na dowolnego potwora, czyniąc z niego np. pół demona lub wampira. Niestety fani naturalnych zwierząt rzadko znajdą tam coś dla siebie.


Jednakże opierając się na tym wzorcu można stworzyć szereg innych szablonów, bliższych światu przyrody, które pozapakowywałyby statystyki danego stworzenia. Przykładem takich szablonów mogłoby być: Ogromny osobnik, Przywódca stada, Ludojad, Szczególnie dziki etc.


W Warhammerze 2ed rasy inteligentne mają trzy własne szablony tzw. "statusy plemienne". Są to Szaman, Siłacz i Knuj. Niegłupim pomysłem byłoby stworzenie podobnych dla zwierzaków.


c) Klasy


Kolejnym pomysłem, zwłaszcza dla systemów umożliwiających coś takiego byłoby dodanie zwierzętom klas. Na pierwszy rzut oka pomysł jest głupi. Jak to? To szczur ma się nauczyć magii, albo walczyć mieczem?


Z drugiej strony: zauważmy, że w mitach i legendach występuje wiele niezwykłych i magicznych zwierząt. Nie mówimy w prawdzie o zwierzętach magicznych, ale o niezwykłych jak najbardziej. Przykładowo: do 12 prac Heraklesa należało: zabicie Lwa Nemejskiego, schwytanie dzika erymantejskiego czy też kradzież klaczy Diomedesa.


To, jakie klasy można by im dać zależy od systemu. W DeDekach nie kombinowałbym za wiele, tylko machnął Zbrojnego, ewentualnie Wojownika lub Barbarzyńce (żeby oddać dziką naturę stworzenia). Owszem, trzeba by nieco nagiąć i oszukać mechanikę, ale korzyści widać gołym okiem. Otrzymujemy nowe kostki Wytrzymałości, premie do Rzutów Obronnych, BA i Atuty. Nawet wybór tych ostatnich nie jest szczególnie trudny. Podręcznik Władcy Dziczy podaje bowiem od razu listę przeznaczonych dla zwierzaków. Są to: Atak z powietrza, Bieg, Błyskawiczny Refleks, Czujność, Finezja w Broni, Gigantyczna Twardość, Krasnoludzka Twardość, Krzepkość, Pochwycenie, Poprawiona inicjatywa, Poprawione trafienie krytyczne, Potężny atak, Smocza twardość, Sprawniejsze latanie, Twardość, Uniki, Unoszenie się, Walka na ślepo, Wielka wytrwałość, Wielokrotny atak, Żelazna wola, Zmysł walki, Zogniskowanie broni, Zwrot przez skrzydło.


Wszystkie atuty broni odnoszą się oczywiście wyłącznie do broni naturalnej.


Ja do tej listy dodałbym jeszcze: Atak w przelocie, Poprawiona bycza szarża, Porywająca szarża, Tratowanie (dla zwierząt szarżująco-tratujacych) oraz Atak z doskoku (dla zwierząt skaczących np. tygrysów) oraz Ruchliwość, Poprawione przewracanie i Tropienie (dla wszystkich).


W Earthdawnie, który znam tak słabo, że nie powinienem się na niego powoływać chyba nie ma nic odpowiedniego. Jednak pewnie dałoby się stworzyć dyscyplinę (jak już pisałem: były i są zwierzęta legendarne) Specjalne Zwierzę po prostu składając na nią talenty innych dyscyplin zwyczajnie pasujących. Zapewne w pierwszej kolejności w jej skład wchodziłyby te Zwiadowcy i Władcy zwierząt.


W Warhammerze, gdyby nie to, że większość zwierząt (w drugiej edycji, podręcznika do pierwszej nie miałem już z 5 lat w łapach i nie pamiętam takich szczegółów, trzeciej edycji nie widziałem i raczej nie zobaczę) nie miało statystyk sprawa jest prosta. System ten nie ma tylu zależności, co DeDeki, więc wystarczy po prostu dorzucić procentów tu i ówdzie i jest spokój. Można by też wrzucić zwierzakom trochę talentów i umiejętności. Ja bym stawiał na: Skradanie się, Spostrzegawczość, Sztuka przetrwania, Tropienie, Ukrywanie się, Unik,Wspinaczka, Bardzo silny, Bardzo szybki, Bijatyka (ze względu na premię podczas walki bez broni), Chodu!, Czuły słuch, Groźny, Morderczy atak, Odporność na Chaos, Choroby, Trucizny i Magię, Odwaga, Silny cios, Straszny, Przerażający, Szał bojowy, Szczęście, Szósty zmysł, Szybki refleks, Twardziel, Wędrowiec, Widzenie w ciepności, Wyczucie kierunku, Wyostrzone zmysły, Zapasy (za premię do walki bez broni).


W systemach typu WoD, Exalted, L5K czy 7th Sea natomiast wystarczy podpakować odpowiednie umiejętności, cechy i kręgi do poziomu, jaki sobie wymarzymy.

Komentarze


644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
Zapomniales o poczciwym hipciu, ktory to w afryce zabija wiecej ludzi, niz lwy.
20-08-2010 23:32
Szczur
    Dwie sprawy na szybko
Ocena:
+3
1) Zabijanie zwierząt
Często na zwierzęta polowało się z bronią drzewcową, dość wytrzymałą z poprzeczką - nastawialiśmy, skaczący zwierzak się nabijał i liczyliśmy, że mamy dość pary z łapie żeby pomimo zaparcia broni o ziemię go na niej utrzymać. Jak nie to modliliśmy się o szczęście i napierdalaliśmy czymś krótszym, choćby toporem.
Łuk, kusza lub oszczep z oczywistych przyczyn też były niezłe (ostatni ma sporo zalet w postaci ciągłej gotowości bojowej i szybkiego 'przeładowania').
Generalnie kotki akurat z tego co kojarzę były łatwiejszymi przeciwnikami (Rzym, walki gladiatorów późnego okresu, kiedy ceniono ich na tyle nisko, że nawet zawodowi walczyli ze zwierzętami) niż niedźwiedzie, dziki, nosorożce czy hipcie - te drugie okazywały się bardzo trudne do zabicia przez kombinację grubej skóry i mięśni, przez co większość broni nie robiło im poważnej krzywdy.
W niektórych przypadkach wystarczyło po prostu być twardym - znany jest przypadek angielskiego dżentelmena, który zabił lwa-ludojada pięścią. Wyszedł mocno poharatany, ale jako przystało na twardziela wylizał się. Również w przypadku współczesnych twardzielu (rzędu 'Specnaz', SAS) stawiałbym raczej na nich niż na kotka. Chociaż nie wiem czy poczciwemu hipciowi daliby radę ;)

2) Statsy zwierzaków
O ile pamiętam DL to nie chciałbym tam spotkać się z niedźwiedziem. Nawet pomimo posiadania rewolwerów. W WFRP 1ed niedźwiedzie, dziki i wilki były groźniejsze od większości startowych wojowników, jak również spotykanych NPCów typu żołnierz/strażnik miejski/bandyta. W nWoDzie pies jest bardzo groźnym przeciwnikiem, z wypasionymi statsami. W Conanie zwierzaki też były dość niebezpieczne, podobnie w Witch Hunterze (krokodylek to TL4, jak elitarna straż kardynalska, wyżej niż najemnicy, piraci i konkwistadorzy, niedźwiedź to TL5, lew czy wilk TL2 [cały czas jak pirat]).
W ZC zwierzaki też były niczego sobie - spokojnie mogły zmłócić drużynę, nawet nieźle uzbrojoną.
Pamiętam, że w którymś z zagranicznych systemów (chyba DSA) spotkanie watahy głodnych wilków nawet dla średnio doświadczonej drużyny było śmiertelną przeprawą. Zresztą tak samo w komputerowych Darklandsach - wilki czy dziki były kilkukrotnie groźniejsze od bandytów czy nawet napotkanych żołnierzy.

Mam wrażenie, że z nieefektywnością zwierzaków trochę przesadzasz ;)
21-08-2010 00:23
~snoth

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
W GURPSie zwierzątka są całkiem realistycznie opisane.

D&D 3 albo D$D 3.5 (bestiariusz 2?) była nakładka lejendary creature i była naprawdę niezła (Dało się zrobić królika zabójce jak z grala Monty Pythona). IMHO do niesławnych ludojadów pasuje.

Ciężej z systemami przyszłościowymi.

Generalnie RPG bardzo często rozmija się z rzeczywistością. Ale to dobrze bo nie o symulacje nam chodzi, liczy się opowieść, liczą się emocje towarzyszące polowaniu, walce i innym archetypicznym motywom.

Realizm(i towarzyszący mu często %) jest może dobry na początek bo łatwiej się wczuć w sytuacje realne niż abstrakty ale z latami stażu realizm boli.
21-08-2010 07:23
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
No lol. Ten tygrys wskoczył na kolesia siedzącego na słoniu. Masakra.

Osobiście mam wrażenie, że często nie zdajemy sobie sprawy z prawdziwych rozmiarów zwierząt. Za każdym razem, gdy jestem w poznańskim Nowym Zoo, jestem zaszokowany gabarytami słoni, nosorożca, bizonów czy tygrysów. Jakbym zobaczył takie bydlaki na swojej drodze, miałbym nogi z waty.
21-08-2010 09:31
dzemeuksis
    Poniosła fantazja...
Ocena:
0
"Również w przypadku współczesnych twardzielu (rzędu 'Specnaz', SAS) stawiałbym raczej na nich niż na kotka."

@Szczurze, chyba się za dużo filmów o twardzielach naoglądałeś (świeżo po seansie "Expendables"?) ;) Takie zwierzę kotowate jest kilkukrotnie szybsze (w tym również refleks i zwinność) i lepiej uzbrojone (nie wytrącisz mu broni z ręki; pazury rwą kewlar, jak papier) niż największy twardziel ze Specnazu.
21-08-2010 11:40
~Gerard Heime

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
W moim realistycznym mini-settingu post-apo w Oregonie (na SWEX) wykorzystałem tylko niedźwiedzie, dziki, dzikie psy, wilki i lwy górskie. I muszę przyznać, że taki niedźwiedź to jeden z najpaskudniejszych przeciwników na jakiego mogą trafić gracze. Startowa drużyna wyjdzie ze starcia mocno poturbowana, może nawet ktoś kopnie w kalendarz. Reszta zwierzaczków też nie jest przyjemna, bo występuje często stadnie.

Więc misio w SWEX-ie to nie przytulanka a niezły rzeźnik.

21-08-2010 12:59
Szczur
    @dzemeuksis
Ocena:
+1
Nie, nie oglądałem Expendables. Widziałem za to ludzi ze 'Specnazu' walczących z dużymi psami szkolonymi do walki - również szybszymi i silniejszymi od człowieka. Bez broni i pancerza.
Czytałem również o przypadkach, kiedy kotek atakował nie przeciętnego człowieka, a walczył z uzbrojonym (karabin+bagnet) weteranem albo nieopatrznie rzucił się na zawodowego pugilistę. Nawet w Rzymie walkę z dzikim kotem gladiator przeżywał w połowie przypadków (z czego część obejmowała śmierć z ran po śmierci kota).
Kotek przy całych swoich przewagach jak podają różne źródła (od historycznych, poprzez pamiętniki, po podręczniki balistyki terminalnej) jest dość 'miętki' gdy się już go trafi. Generalnie jest dość przereklamowany jako potwór-zabójca.


W przypadku 'twardziela' w współczesnym pancerzu (jeśli myślisz że jest to kevlar to fantazja ponosi ostro ciebie) kotek może sobie pazurki potępić ;)
21-08-2010 14:26
~Bregor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Np. sądząc po Bestiariuszu Starego świata w Warhammerze 2ed niedźwiedzie nie występują, bo nie ma w nim ich statystyk (pewnie zjedli je zwierzoludzie)."

Musiałeś coś przeoczyć zegarmistrzu bo misie w WFRP 2 jak najbardziej występują i są całkiem całkiem rzeźnicze. (potencjał bojowy niedźwiedzia ~~ potencjał bojowy weterana)
Ogólnie zwierzęta w warhu 2 to nic miłego i bezpiecznego.
A co do rzeczywistości to zgodził bym się raczej z szczurem. Pamiętajmy że większość ofiar tygrysów ludojadów to nie uzbrojeni zaskoczeni tubylcy często jeszcze żywiący zabobonną trwogę.
Generalnie (jak napisałeś) w europie polowania od średniowiecza stanowiły sport i rozrywkę (owszem niebezpieczną) ale nie przesadzajmy gdyby było tak jak piszesz to wszystkie dynastie by wyginęły na tych łowach. ;))
21-08-2010 15:23
zegarmistrz
   
Ocena:
0
Musiałeś coś przeoczyć zegarmistrzu bo misie w WFRP 2 jak najbardziej występują i są całkiem całkiem rzeźnicze. (potencjał bojowy niedźwiedzia ~~ potencjał bojowy weterana).

Nie przeoczyłem, tylko wyraziłem się niejasno. W "Bestiariuszu starego świata" nie ma opisanych wilków i niedźwiedzi. Ich statystyki są w podstawce.

21-08-2010 15:39
27383
   
Ocena:
0
A kiedy będzie notka "Dlaczego RPGi ssą?" :P

Przyjemnie się czyta teksty z tej serii :)
21-08-2010 17:05
Gruszczy
   
Ocena:
0
W Magu: Przebudzenie napuściłem na graczy pytona i tygrysa syberyjskiego. Całkiem nieźle prały tyłki (były trochę dopakowane, bo w końcu stawały przeciw magom). Jeden z graczy do rozpierduchy zmieniał się w grizzly i był w ten sposób wyjątkowo irytujący ;-) W Wampirze: Requiem użyłem węgorza elektrycznego na jednej postaci i było sympatycznie. Jeden z graczy planował dorwanie czwartek kropki Przemiany i zamienianie się w niedźwiedzia arktycznego. Ogólnie zwierzaki są spoko i potrafią nieźle przypieprzyć. No i psy faktycznie są hardkorowe, moja postać musiała próbować kiedyś zatłuc takiego siekierą (i nie pamiętam, czy jej się to ostatecznie udało).
21-08-2010 18:55
~Gerard z pracy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
@zegarmistrz
Ale to dość cienki argument, skoro w podstawce generalnie powinny być bardziej podstawowe/częściej spotykane monstra, niż w Bestiariuszu.

@Gruszczy
Flejmujesz tylko w komciach czy wracasz może do erpegowania? Zagrałbym kiedyś razem.

Żeby nie było zgadzam się z tym, że generalnie w większości erpegów zwierzaki nie są fajnymi antagonistami, ale przemawia do mnie tylko jedno wytłumaczenie dlaczego tak jest: zabić tygrysa/niedźwiedzia to nie tak fajnie, jak zabić gryfa czy mantikorę. A RPGi mają być fajne.
21-08-2010 19:07
Alkioneus
   
Ocena:
0
Gwoli podejmowanego argumentu dotyczącego starć gladiatorów z dzikimi zwierzętami. One były często odpowiednio otumanione, podgłodzone, źle traktowane, wręcz maltretowane. Wartość bojowa takiego spadała.

21-08-2010 19:16
Savarian
   
Ocena:
+1
Jeśli chodzi o odgrywanie czy wprowadzanie do gry zwierzaków to sporo zależy od tego czy gra się by the book czy nie i czy ma się jakąkolwiek wiedzę i wyobrażenie o danym stworzonku.
W jeden sesji WFRP na drodze graczy (dosłownie na drodze, na leśnym dukcie) pojawił się niedźwiedź. Wielki, 3 metrowy, brunatny drapieżnik. Moi gracze przestraszyli się go bardziej niż kolejnych bandytów na kolejnym trakcie bo zdawali sobie sprawą, podobnie jak Ja, że jeśli nie wycofają się, nie wystraszą zwierzaka lub zwyczajnie nie uciekną nie będzie miało znaczenia ile WW ma misio. Jego się porostu nie da zadźgać mieczykiem, ani sparować ciosu łapą na tarczę. jak Cię dopadnie to skończysz w kilkunastu, krwawiących ochłapach.
Na szczęście (i dla misia i dla graczy) Ci drudzy powoli wycofali się i zaczekali aż kudłacz poszedł dalej swoją drogą.
Jak by się skończyło gdyby go zaatakowali? Nie wiem. na szczęście zrobili jak każdy rozsądny człowiek, zeszli mu z drogi bo wiedzieli że niedźwiedź to nie tylko WW, S i liczba ataków w rundzie. To bestia, drapieżnik z którym pojedynków na miecze się nie wygrywa.
23-08-2010 09:58
Gerard Heime
   
Ocena:
+1
Na miecze może nie, ale z dobrym łukiem, rohatyną i toporem mogliby próbować misia ubić. Jak już prowadzisz w konwencji realistycznej, to jest to niezła opcja: sporo mięska, zacne sadło, wyborna skóra. Całość można nieźle sprzedać. Gorzej, jak to pańskie lasy i za kłusownictwo grozi położenie dłoni na pieniek albo co gorszego.

23-08-2010 12:32
Ninetongues
    Dlaczego zwierzęta ssą?
Ocena:
0
Właściwie punkt 2c mnie też wystarczy za całą odpowiedź. Zwierzęta są nudne w porównaniu ze smokami, displacer beastami, nimfami, złymi czarnoksiężnikami i beholderami.

Nie po to dzieciaki grają w fantasy, żeby potykać się z jeleniami, w dodatku takimi, które nie są przynajmniej zmiennokształtne, albo nie są jakimś tam totemicznym wcieleniem.

Chyba że, jak sugeruje Gerard, są skarbem same w sobie (w konwencji "realistycznej").
23-08-2010 13:29
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Zwierzęta są nudne"

Raczej nudni są prowadzący, którzy nie potrafią ich ciekawie wykorzystać. Na przykład ja nie potrafię, ale jeżeli będę prowadził sandbox, to zacznę się uczyć, gdyż nie lubię orkogoblinów.
23-08-2010 13:45
zegarmistrz
   
Ocena:
+1
Nie po to dzieciaki grają w fantasy, żeby potykać się z jeleniami, w dodatku takimi, które nie są przynajmniej zmiennokształtne, albo nie są jakimś tam totemicznym wcieleniem.

Zacznijmy od tego, że "Dungeons and Dragons" nie równa się "Fantasy". Jestem ciekaw, jak zmiennokształtnego jelenia lub beholdera umieścisz w Conan RPG, Games of Throne RPG czy nawet w starym, poczciwym Warhammerze?

Zwierzęta są nudne w porównaniu ze smokami, displacer beastami, nimfami, złymi czarnoksiężnikami i beholderami.

Interesujące jest to, że duża część spotkanych przez moją osobę graczy uważała bestiariusz Dungeons and Dragons za dość głupi. Tzn. wszelkie displacer beasty, beholdery, ithilidy, xorny i resztę kanonicznych bestii dedeków wywoływały raczej odruch obronny, niż zaciekawienie. Tak naprawdę od większości z nich granie w ten system wymagało albo bardzo silnego filtrowania zawartości, albo bardzo dużego przymrużenia oka na jego problemy.

A co do tego, że zwierzęta są nudne się niestety zgodzę. Jednak nie dlatego, że jest to ich cecha immanentna, tylko dlatego, że są w nieciekawy sposób przedstawione. Zwierzęta same w sobie są dość interesujące, tym bardziej, że posiadają bardzo silny "fandom" w postaci różnych osób zainteresowanych przyrodą, bilogią etc.
23-08-2010 14:07
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Sowoniedźwiedzie? : )
23-08-2010 14:15
Ninetongues
   
Ocena:
0
@ Aureus

Yeah! Albo żukoniedźwiedzie. Królikożmije! ;)

@ Zegarmistrz

Pod koniec 2009 roku na 25 bestsellerów RPG na Amazon.com były:

2 Pathfindery
1 White Wolf
1 Shadowrun
1 Dark Heresy
1 Inny

oraz

19 produktów WoTC.

Śmiało można też założyć, że Pathfinder to ta sama stylistyka popfantasy co D&D.

Siła tej stylistyki wręcz definiuje gatunek fantasy w RPG i nikt nic na to nie poradzi. Tworzą się memy, których nie wyplenisz. Między innymi taki, że zwierzęta to dekoracja a nie temat "tru" historii fantasy.

A że "ryneczek" RPG w Polsce jest dosyć specyficzny... Lubujemy się w "dark fantasy", byle było mhrooocznie, krwawo i "realistycznie", to i D&D do nas raczej nie przemawia. Ale nie okrajajmy naszych rozważań do naszego małego, nikogo nie interesującego kraiku. :)

W fantasy nie po to mamy magię, żeby nagle rzucić ja w kąt i zajmować się zagadnieniami migracji zwierząt, rozpłodem hipopotamów czy rzeczna fauną.
W fantasy, jeśli coś nie wynika bezpośrednio z magii to traci na znaczeniu.

I w tą stronę bym działał, wprowadzając zwierzaki jako istotny wątek na sesji. Magia i jej konsekwencje w świecie naturalnym. Ba, w Silmarillionie jest przedstawione dosyć dokładnie i konkretnie, jak zwierzęta i rośliny ożywione Sztuką przez Valarów zyskują na znaczeniu, albo jak konflikty magicznych potęg zmieniają wygląd i ekosystem krain.
23-08-2010 16:21

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.