» Blog » Dlaczego nie lubię właścicieli psów
08-11-2009 20:16

Dlaczego nie lubię właścicieli psów

W działach: Wredni ludzie | Odsłony: 1137

Jedna z moich koleżanek uważa, że na psa powinno być pozwolenie, jak na broń. Podzielam jej zdanie, z tym, że moim zdaniem gdy pies nabroi powinno się usypiać też właściciela.

 

Wracam dziś ze sklepu, przedemną idzie facet, prowadzi ze sobą rocznego wilczura, oczywiście bez smyczy. Dochodzimy do mojego podwórka, bramki są otwarte. Wilczur wbiega na posesje i zaczyna rozgrzebywać klom. Zdarza się to już enty raz, bo mam pecha mieszkać przy uliczce spacerowej.

 

Podchodzę do gościa i mówię:

- Proszę pana, niech pan sobie smycz kupi i na niej psa prowadzi, a nie komuś po pod okna puszcza.

To gość do mnie:

- A co pana to obchodzi? To pana działka?

Ja:

- Tak, to moja posesja...

- A ja pana nie znam...

- Za to ja pana znam. Jak zadzwonie po straż miejską, to zobaczy pan, jak dobrze...

To na mnie rękę podnosi, żeby mnie przestraszyć, że niby mnie bić będzie. Jestem dość wysoki (175 cm) ale nieumięśniony, wyglądam na inteligencika, który gdzieś zgubił okulary, więc głupek wiejski myśli, że to na mnie zrobi wrażenie. Widać, że o trollach internetowych nie słyszał. Ja go za tą rękę łapie:

- No uderz, najlepiej tak, żeby ślady zostały. Psa ci zabiorą i uśpią i jeszcze będziesz miał sprawę w sądzie - a korzystając z tego, że go trzymam mówię - Teraz pójdziesz za mną i psa mi z podwórza usuniesz.

 

Niestety facet mi się wyrwał, od wariatów mnie zwyzywał i poszedł sobie. Pies zrobił co swoje na środku trawnika i poszedł za swoim panem.

 

Nie lubie się z ludźmi kłócić. Zasadniczo jestem zwolennikiem zasady "żyj i daj żyć innym". Czasem jednak trzeba. Zasadniczo tym razem też by sprawy nie było, gdyby gość umiał się zachować kulturalnie, powiedział na przykład "Przepraszam, myślałem, że pies będzie za mną szedł, a mi się zerwał...". Poszedłbym na podwórko i go przyprowadził. Tymczasem gostek wyszedł z założenia "Właściciele ni ma? To kożystam!"

 

Chamstwo właścicieli psów wpienia mnie szczególnie. Na mojej ulicy jest sporo nieogrodzonych domów, bawią się dzieci (akuratnie nie w tym wypadku, ciemno było i deszcz padał), chodzą koty. Mimo to nie ma dnia, żeby jakiś kretyn albo kretynka nie spacerowali ze spuszczonym ze smyczy wilczurem albo kiloma. Kiedyś, kiedy sąsiedzi hodowali kury co miesiąc była sprawa, że komuś psy jakąś zagryzły. Teraz też co roku mamy innego kota, bo stary zginął w tajemniczych okolicznościach... A tymczasem wystarczy przejść 100 metrów, a dotrze się do dzikiej łąki, bo miasto się kończy i zaczynają się odłogi, dawne pola, pastwiska i sady. Pies tam może się wybiegać do woli bez szkody dla ludzi. Nawet strumyk jest. Ba! Nawet tych 100 metrów nie trzeba przechodzić. 200 metrów przed moim domem wystarczy odbić w lewo i po kilku krokach dochodzi się do leżących odłogiem terenów rolnych, dobrych kilku hektarów pustej łąki...

 

Kiedyś w pobliskiej szkole podstawowej przygotowano trawiaste boisko i piaskową bieżnię do skoków w dal. Teren był ogrodzony, ale ludzie z pobliskich bloków i tak puszczali tam swoje psy, by załatwiały tam swoje potrzeby. Potem ich własne dzieci w tych kupach grały w piłkę nożną i skakały w te kupy na wychowaniu fizycznym. Niektórzy potrafili się nawek kłócić z nauczycielami, że im uczniowie podczas lekcji biegają i psy płoszą, przez co te nie mogą się załatwić...

 

PS. To już trzeci wpis na blogu, a cały czas nie dałem zdjęcia kotka. Koleżanka mówi, że pisać bloga i nie dać zdjęcia kotka to grzech. Daje więc takie zdjęcie. Pochodzi z przed pół roku. Nie widać na nim jeszcze, na co kotek wyrośnie. Gdy porósł (a raczej: podrosła, bo to ona jest) kotek okazał się ślicznym trikolorem. Praktycznie każdy włosek na ciele ma innego koloru. Kotek ma jeszcze siostrzyczkę. Rodzeństwo uwielbia grać w piłkę, zwłaszcza żywymi kretami. Photobucket

Komentarze


~Sasayaki

Użytkownik niezarejestrowany
    Wredni psiarze.
Ocena:
+1
I bardzo dobrze Zeg zrobiłeś! Choć wątpię czy do tego zakutego łba coś dotarło... Osobiście boję się dużych psów i naprawdę wolałabym żeby ludzie po prostu wzięli zwierza na smycz, zamiast mnie z uśmiechem zapewniać: "Spokojnie, nie ugryzie." A skąd żeś taki pewny? I byłoby też miło gdyby pies nie załatwiał się na naszym podjeździe (dobrze że mamy ogrodzenie).
Ps: Wydaje mi się że wiem o jakiej szkole piszesz. Jeśli to ta, o której myślę to miałam nieprzyjemność chodzić do niej i skakać po ekskrementach. Wtedy jeszcze nie była ogrodzona i psy często samopas łaziły po boisku, ba czasem nawet właziły do budynku!
08-11-2009 21:02
~Sasayaki

Użytkownik niezarejestrowany
    Kotek
Ocena:
0
Czy wolno pisać dwa komentarze pod rząd? Nie mam blogowego doświadczenia...

Dziękuję za kotka, jest śliczny :D perfidnie ci go zazdroszczę.
08-11-2009 21:06
Neurocide
   
Ocena:
+6
Bardzo mi pasuje holenderskie rozwiązanie, o którym przeczytałem w Polityce z jakiś rok temu. Mają oni listę ras niebezpiecznych. Te psy muszą poruszac się z włascicielem, na smyczy i w kagańcu, a także mieć potwierdzony rodowód. Każdy niebezpieczny pies, który nie ma rodowodu jest nielegalny, a po złapaniu jest usypiany. O ile dobrze pamiętam, hodowcy takich ras musza mieć zezwolenie. Choć to brutalne rozwiązanie, uważam je za słuszne - mimo, iż psy stawiam znacznie wyżej niż inne zwięrzęta, i znacznie wyżej niż pasożytujące na człowieku robaki zwane kotami.
08-11-2009 21:11
Carramba
   
Ocena:
+4
Gdybym miał wiatrówkę, to strzelałbym do psów srających po klombach, albo co gorsza trawnikach i chodnikach. A do właścicieli pewnie też.

Ja rozumiem, że niektórzy mają potrzebę posiadania zwierzaka. Dużego. Robiącego duże kupy. Ale do ciężkiej cholery, dlaczego po tym zwierzaku nie sprzątają?
Dobrze widać to we Wrocławiu. Idzie pańcia z wielkim psiskiem. Bydlę nasrało tuż obok kubła na psie odchody, ale pańcia nawet nie spojrzała na kubeł. Podtarła pieskowi dupę (!) i papier siup na trawnik.
Co z tego, że po całym mieście porozstawiano kubły na psie odchody i nie przejdziesz dwustu metrów, żeby takiego nie uświadczyć? Durni właściciele psów nawet nie raczą zwracać na to uwagi.
Inny przykład: psia sralnia, specjalnie odgrodzony kawałek trawnika, gdzie można wyprowadzić psa, żeby się załatwił. Połowa właścicieli i tak ma to gdzieś. Pieski owszem, srają, ale tuż obok, niemal przy samym płotku owego psiego wychodka.

Szlag mnie trafia, jak widzę taką bezmyślność. Od kiedy muszę na chodniku wykonywać slalom między psimi gównami, szczerze nienawidzę każdego psa. I właścicieli też. Psom zazwyczaj sprzedaję kopa w podogonie, kiedy tylko widzę, że srają byle gdzie, a właściciele wtedy szybko zmykają razem ze swoimi chodzącymi wytwórniami gówna.
Tłumaczyć już im nie mam siły. Nie skutkuje rozmowa, to może kop z glana coś zdziała.

Do wszystkich miłośników psów: jeśli wasze zwierzęta srają gdzie popadnie, a wy nie zwracacie na to uwagi, to pomyślcie, czy miło by wam było, gdyby ktoś wam srał na wycieraczkę?
08-11-2009 21:23
~Mai

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
Lista ras niebezpiecznych w tym momencie o tyle się nie sprawdza, że teoretyczne pogryzienie nie jest jedynym problemem, który psy powodują. Jako żywo, nigdy mnie jeszcze pies nie pogryzł, za to lawirowanie między kupami na samym środku chodnika (!) w samiutkim centrum Łodzi zdarzało się, owszem, codziennie w drodze do szkoły. Dowolny kawałek trawnika (jak widać, nie tylko trawnika) wykorzystywany jest przez psy jako toaletę, a państwo właścicielstwo nie wpadną na to, żeby po swoim pupilku posprzątać. Jak słusznie zauważył Zeg, tereny ogrodzone też nie są bezpieczne - po terenie mojej podstawówki też psy biegały i też zostawiały niespodzianki. Pozwolenie na psa - jak najbardziej, ostre kary za niesprzątnięcie i promocja sterylizacji.
08-11-2009 21:32
~Strzelec wyborowy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
-1
Gdybym miał wiatrówkę strzelałbym do tych co strzelają do psów.
08-11-2009 21:37
Neurocide
   
Ocena:
0
Dobra kupa nie zabija - Amstaf tak.
08-11-2009 21:53
Carramba
   
Ocena:
+3
Tak, ostatnio na podwórku za oknem rozegrała się piękna scena:
Dwa amstafy, nie bacząc na wrzaski holujących je dresów, rzuciły się sobie do gardeł. Efekt: szczękościsk, jeden bydlak uduszony, drugi najpewniej uśpiony, wizyta policji i dobry humor na resztę wieczora. :)
08-11-2009 21:58
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"dość wysoki (175 cm)"

Nie obraź się, ale dla mnie 170-185 cm (sam mam 182 chyba) to co najwyżej wzrost średni. : )
08-11-2009 22:31
~Froger Mistrz Świata Żab i Żabów

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Aureus, to samo chciałem napisać :) Dobrze, że najpierw odświeżyłem.

Swoją drogą nie wyobrażam sobie, żeby ktoś wchodził na moją posesję bez pytania. Mimo, iż uchodzę za człowieka kulturalnego i opanowanego, wyszedłbym od razu z kijem, policja i tak nic by nie zrobiła - wtargnął, to zarobił, ot co.

Inna kwestia. Ludzie boją się psów prawda? Pomyślcie sobie, że dorosły (lub prawie dorosły) mężczyzna waży około 80kg, pies 20 (?). Na dobrą sprawę pies nie zrobi takiemu nic oprócz skaleczonej ręki. Zapytacie dlaczego o tym piszę (i pewnie, że jestem szalony albo narwany). Otóż widziałem kiedyś mojego kolesia (dość sporej odległości, ale widziałem) jak zaatakował go pies. Pies dostał "bułe na ryj" i skulony odszedł w inną stronę. Czegóż, więc się bać?
08-11-2009 22:38
Pantokrator
   
Ocena:
+1
Przygłupom i chamstwu trzeba jasno powiedzieć: nie. Ale, żeby nie było wątpliwości - wśród właścicieli psów jest taki sam odsetek kretynów, co wśród całego społeczeństwa. Tyle że ich głupotę i hipokryzję trochę łatwiej zobaczyć - bo w końcu zwierzak załatwia się codziennie. Co tu dużo mówić - gratuluję asertywności. Ja miałem póki co to szczęście, że nikt nie ryzykował wywoływania u mnie dodatkowej irytacji poprzez zamierzanie się na mnie z łapami. Ale może to kwestia mojego niezbyt finezyjnego stylu zwracania uwagi, którego cytować nie będę.

W mojej okolicy sytuacja bywa zupełnie kuriozalna:
jest sobie "piaskownica" dla psów, na samym końcu skweru który zajmuje większość położonego blisko centrum miasta placu. Skwer jest ogrodzony płotem, a na wąskim pasku ziemii (miał tam wyrosnąc żywopłot) między płotem a chodnikiem leży gówno na gównie. i tak wzdłuż całego płotu, aż do wspomnianej piaskownicy.
Żeby było lepiej niektórzy kretyni potrafią wyprowadzić psa prosto pod klatkę schodową. Kiedyś, wychodząc z domu rano (na zdrowym kacu), omal nie opróżniłem żołądka po przejściu 50 metrów. Widoki w niedzielę rano są odrażające a dreszcz obrzydzenia to dobrze znane mi uczucie (będąc przy tym temacie mam wielką ochotę napisać coś o żulach jeżdżących tramwajami...).

Co do kotów i psów - ja zasadniczo zwierząt za bardzo nie lubię. Kotów i ich właścicieli (oczywiście nie wszystkich) też mógłbym się czepiać, ba, mam nawet niezłe ku temu powody (niejednokrotnie współczucie dla kotów jest u nich wielokrotnie wyższe niż dla ludzi - jak dla mnie to symptom chorobowy).
08-11-2009 22:41
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
@Pantokrator

Jak się czyta, że są ludzie, którzy wierzą w istnienie inteligentnych ludzi-jaszczurów którzy chcą zniszczyć ludzkość, to faktycznie łatwiej okazać współczucie małym kotkom. ; )
08-11-2009 22:50
M.S.
    Cóż, jest tylko jeden sposób
Ocena:
+2
Ogrodzić cała swoją posesję wysokim płotem, zasadzić żywopłot i zainstalować porządną furtkę. Ja tak mam i cieszę się świętym spokojem. W Polsce inaczej niestety się nie da, o czym w pełni się przekonałem pewnego dnia, gdy zapomniałem zamknąć furtki; efektem było najście czterołapego intruza i solidna psia kupa pozostawiona na pamiątkę (a furtka była otwarta najwyżej godzinę!).

@Neurocide

To nic nie da. W Polsce niby jest nakaz zakładania psom kagańców i co z tego? Psy noszą je w zależności od humoru właściciela. Zaś jak służby porządkowe wyegzekwują przepisy, to podnosi się lament, że policja prześladuje Bogu Ducha winnych właścicieli psów, zamiast łapać przestępców. Dopóki nie zmieni się w Polsce myślenie, dopóty są małe szanse na poprawę sytuacji.

@Carramba

Zgodziłbym się z Tobą, gdyby nie ogólna wymowa Twojej wypowiedzi. A czemu winne są psy, żeby je wiatrówką traktować?
08-11-2009 23:44
Neurocide
   
Ocena:
+3
A mimo wszystko policja ściga niewinnych pijanych kierowców zamiast ścigać przestępców.

@Carramba
Widziałem podobne sytuacje. Np. wilczór z rottweilerem. 4 osoby, po dwie na smycz nie były wstanie ich rozdzielić. Nawet kopanie po jajach im nie przeszkadzało.

09-11-2009 00:00
Carramba
   
Ocena:
+2
@ M.S

W zasadzie niczemu, poza tym, że srają, gdzie popadnie (tak, wiem, to właściciele powinni ich przypilnować), no a jednak człowieka mi trochę bardziej szkoda niż psa.

Moja wypowiedź przesycona była dużą dawką żółci, która zbierała się we mnie od pewnego czasu, a którą miałem okazję wreszcie wylać dzięki wpisowi Zegarmistrza.

Teraz serio. Uważam, że w mieście psów być nie powinno (ewentualnie wyłącznie na bardzo drogie pozwolenie). Miasto to nie jest środowisko dla psa, a trzymanie takiego zwierzęcia w mieszkaniu w bloku uważam za głupotę i przejaw znęcania się.
Ogólnie może bym się tak tych psów nie czepiał, gdyby nie to ich sranie i kompletne olewanie sprawy przez nabzdyczonych właścicieli.
09-11-2009 00:47
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
-2
Damn.... A już myślałem, że to będzie "dlaczego nie lubię właściwie wszystkich mechanik." :-)
09-11-2009 10:12
~musk

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Widzialem scene: wiatr wieje niemilosiernie, jest tak okolo 0 stopni C, mzawka. Temperatura odczuwalna musiala byc niska, ze ho ho, bo zab na zab mi z zimna nie trafial. Kobieta w wieku zdecydowanie post-balzakowskim, z pieskiem na smyczy, kuca przy chodniku. Ma lopatke i gazete, ktora wiatr chce jej wyrwac z reki. KObieta przymyka oczy, odwraca sie tylem do kierunku wiatru i z determinacja godna lepszej sprawy zbiera co piesek zostawil i wyrzuca do kubla opodal.
NIe to nie kolejne opowiadanie sci-fi. Ta scena miala miejsce naprawde, sam ja widzialem. Szkoda tylko, ze ani w Lodzi, ani we Wroclawiu. To bylo w Sztokholmie.
Moze kiedys i u nas. Zyjmy nadzieja.
09-11-2009 11:43
Yuhime
   
Ocena:
0
Heh! Nie ma co - nie zazdroszczę. Niestety to nie jest kwestia tego, że ktoś jest właścicielem psa - jeśli ktoś jest burakiem to pies ma tu niewiele do rzeczy. Wyprowadzanie psa jest tylko okazją do okazywania swojego buractwa i braku odpowiedzialności i minimalnego wychowania. Sama przez lata miałam w domu psa, którego zawsze wyprowadzałam na smyczy i w kagańcu i to w miejsca mało uczęszczane przez ludzi o dzieciach nie wspominając. Kiedyś spotkałam faceta, który swego psa wyprowadzał bez smyczy. Kundel rzucił się na mojego więc pognałam mu kota a właścicielowi zwróciłam uwagę, by używał smyczy. Skończyło się na wyzywaniu mnie od pier****nych ku*** i grożeniu mi gazem łzawiącym.
Ludzie są w tych czasach potwornie chamscy niestety.
Bywają właściciele psów, którzy podchodzą bardzo odpowiedzialnie do swojego pupila, ale to niestety rzadkość.
Zgadzam się, że miasto nie jest miejscem dla psów - sama swojego oddałam rodzicom na wieś i już nigdy w mieszkaniu w bloku nie będę mieć psa. Psa może mieć ktoś, kto ma kawałek własnego podwórka. Jak się dorobię działki to sprawię sobie też kundla, a na razie w domu jest papuga :)
09-11-2009 12:25
Siriel
    @ Neurocide
Ocena:
0
W Polsce lista ras agresywnych też istnieje. Co z tego? Większość psów miejskich-agresywnych, o których mowa, rasowa nie jest. To kundle z pseudohodowli, znaczy się mieszańce*. A taki już zezwolenia nie potrzebuje. Ostatnio miało się to zmienić i miały być wprowadzone regulacje o psach "podobnych do ras niebezpiecznych", ale nie wiem, czy już to zrobiono.

Oczywiście, że powinien być egzekwowany obowiązek wyprowadzania na smyczy i w kagańcu, podobnie jak sprzątania po psie, ale większe efekty da tylko zmiana świadomości właścicieli. Pamiętajcie, że są wśród nich tacy, którzy przywiązują psy do drzewa, wyrzucają na mróz, rąbią siekierami i przerabiają na smalec. Ktoś jeszcze mówi o odpowiedzialności?

*Kupcie na allegro husky za 100 złotych i zobaczycie, jak nagle wyrośnie wam pół-kaukaz. :)
09-11-2009 14:14
de99ial
   
Ocena:
-1
hmm.... Dobre i bardzo mocne asg, garść metalowych kulek i seria po właścicielu oraz jego pupilku - odechce się obydwu.
09-11-2009 16:40

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.