28-09-2010 02:13
Dlaczego fajnie jest pisać kampanię Sci-Fi - subiektywne spojrzenie.
W działach: SF | Odsłony: 20
Ostatnie kilka dni spędziłem na nanoszeniu (przed)ostatnich poprawek do kolejnej już kampanii w klimatach Sci-Fi. Przy tej okazji naszło mnie parę przemyśleń na temat samego procesu twórczego.
Jak to na ogół bywa, sam pomysł na ogólny zarys kampanii zjawił się niespodziewanie. Zapisałem go sobie i odłożyłem do szuflady. Sam pomysł był gotowy, ale ja jeszcze nie. Zamiast na siłę obudowywać myśl przewodnią różnego rodzaju detalami i wydarzeniami sięgnąłem po książki - zarówno te popularnonaukowe, jak i (z czasem) bardziej naukowe. I na nowo odkryłem, czemu tak lubię grać i prowadzić w konwencji "saj faj" (zwłaszcza w miarę hard).
Dlaczego fajnie jest pisać kampanię Sci-Fi?
Bo to jedyna konwencja (prócz historycznej), do której przygotowywanie się sprawia mi autentyczną frajdę. Nie tylko dlatego, że obcuję z klimatami które lubię, ale głównie z powodu wiedzy, jaką mogę zdobyć zagłębiajac się w zagadnienie. Oczywiście jest to wiedza często powierzchowna i niepełna, ale mimo to dająca ogromną przyjemność zarówno z faktu jej zdobywania, jak i posiadania.
Dodatkową radochą jest "przemycenie" paru faktów do samego świata gry (nie wspominając już o satysfakcji, jaką jest informacja, że problem lub zagadnienie zaciekawiło gracza na tyle, że postanowił coś poczytać na ten temat).
Ale walory naukowe (pozwolę sobie tak je nazwać) nie są jedyną fajną rzeczą wiążącą się z przygotowywaniem scenariusza/kampanii w wyżej wymienionej konwencji.
Kolejnym, dla mnie ważnym, czynnikiem jest łatwość z jaką SF skłania do zastanowienia się nad niektórymi problemami takimi jak pytanie o człowieczeństwo, granice ludzkiego rozwoju lub zagrożenia związane z udoskonalaniem chociażby komputerów i broni.
Oczywiście kwestie te są poruszane w Science Fiction często powierzchownie i naiwnie, jednak, moim zdaniem, lepiej tak zwrócić na nie uwagę, niż w ogóle.
I tutaj także dodatkową frajdą jest możliwość pogadania o problemie po sesji - już poza postaciami.
No i ostatnia przyczyna o której chciałbym coś skrobnąć - ciekawość.
Nigdy specjalnie nie interesowały mnie smoki, czary i magiczne miecze. Dlatego pisząc coś do fantasy nie czuję dreszczu emocji, nie zostaje wciągnięty w świat, który przedstawiam. Co innego w fantastyce naukowej, gdzie zdarza mi się czasem zapędzić się za daleko i wymyślić coś, co w przygodzie się nie pojawi, ale czego wymyślenie było wynikiem ciekawości i odpowiedzi na pytania "Co jest dalej? Co kryje się w następnym układzie?".
Innymi słowy - scenariusze do fantasy piszę dla graczy, do Sci-Fi zaś także dla siebie (i zapewne dlatego są w opinii moich graczy lepsze).
I na koniec wniosek, jaki mi się nasunął: Im dłużej gram w różnego rodzaju Sci-Fi (od "miętkich" do twardych) tym bardziej żałuję, że kiedyś traciłem czas na fantasy.
"Senk ju for jor atenszyn." ;)
Jak to na ogół bywa, sam pomysł na ogólny zarys kampanii zjawił się niespodziewanie. Zapisałem go sobie i odłożyłem do szuflady. Sam pomysł był gotowy, ale ja jeszcze nie. Zamiast na siłę obudowywać myśl przewodnią różnego rodzaju detalami i wydarzeniami sięgnąłem po książki - zarówno te popularnonaukowe, jak i (z czasem) bardziej naukowe. I na nowo odkryłem, czemu tak lubię grać i prowadzić w konwencji "saj faj" (zwłaszcza w miarę hard).
Dlaczego fajnie jest pisać kampanię Sci-Fi?
Bo to jedyna konwencja (prócz historycznej), do której przygotowywanie się sprawia mi autentyczną frajdę. Nie tylko dlatego, że obcuję z klimatami które lubię, ale głównie z powodu wiedzy, jaką mogę zdobyć zagłębiajac się w zagadnienie. Oczywiście jest to wiedza często powierzchowna i niepełna, ale mimo to dająca ogromną przyjemność zarówno z faktu jej zdobywania, jak i posiadania.
Dodatkową radochą jest "przemycenie" paru faktów do samego świata gry (nie wspominając już o satysfakcji, jaką jest informacja, że problem lub zagadnienie zaciekawiło gracza na tyle, że postanowił coś poczytać na ten temat).
Ale walory naukowe (pozwolę sobie tak je nazwać) nie są jedyną fajną rzeczą wiążącą się z przygotowywaniem scenariusza/kampanii w wyżej wymienionej konwencji.
Kolejnym, dla mnie ważnym, czynnikiem jest łatwość z jaką SF skłania do zastanowienia się nad niektórymi problemami takimi jak pytanie o człowieczeństwo, granice ludzkiego rozwoju lub zagrożenia związane z udoskonalaniem chociażby komputerów i broni.
Oczywiście kwestie te są poruszane w Science Fiction często powierzchownie i naiwnie, jednak, moim zdaniem, lepiej tak zwrócić na nie uwagę, niż w ogóle.
I tutaj także dodatkową frajdą jest możliwość pogadania o problemie po sesji - już poza postaciami.
No i ostatnia przyczyna o której chciałbym coś skrobnąć - ciekawość.
Nigdy specjalnie nie interesowały mnie smoki, czary i magiczne miecze. Dlatego pisząc coś do fantasy nie czuję dreszczu emocji, nie zostaje wciągnięty w świat, który przedstawiam. Co innego w fantastyce naukowej, gdzie zdarza mi się czasem zapędzić się za daleko i wymyślić coś, co w przygodzie się nie pojawi, ale czego wymyślenie było wynikiem ciekawości i odpowiedzi na pytania "Co jest dalej? Co kryje się w następnym układzie?".
Innymi słowy - scenariusze do fantasy piszę dla graczy, do Sci-Fi zaś także dla siebie (i zapewne dlatego są w opinii moich graczy lepsze).
I na koniec wniosek, jaki mi się nasunął: Im dłużej gram w różnego rodzaju Sci-Fi (od "miętkich" do twardych) tym bardziej żałuję, że kiedyś traciłem czas na fantasy.
"Senk ju for jor atenszyn." ;)
14
Notka polecana przez: Dagobert, KFC, ment, Morel, Planetourist, Scobin, slann, Vindreal, Ysabell, YuriPRIME, zegarmistrz
Poleć innym tę notkę