» Blog » Dlaczego erpegi są dla dziewczyn - komentarz
28-01-2013 14:36

Dlaczego erpegi są dla dziewczyn - komentarz

Odsłony: 11

Poniższy komentarz został umieszczony pod artykułem carrie Dlaczego erpegi są dla dziewczyn.
Po sugestii współdyskutantów czynię z niego notkę, jednak jeśli ktoś chciałby dyskusję kontynuować, odsyłam do oryginalnego wpisu.


Jestem w grupie "Erpegi są dla dziewczyn" i założyłam konto na Polterze specjalnie, żebyście mogli przeczytać moją wypowiedź.
Nie udowodnię Wam, że grupa jest bardzo potrzebna i że powstała z niezwykle słusznych pobudek. Moją pierwszą reakcją, gdy zostałam dodana do grupy, była niechęć, złośliwe komentarze i irytacja, że coś mi spamuje fejsbuka co dwie-trzy sekundy. Ale potem odkryłam, że po przywitankach i przedstawiankach pojawiły się naprawdę fajne dyskusje. Dyskusje, które najpierw zaczęłam podczytywać, a następnie brać w nich udział. Bo okazało się, że wypowiadają się tam zwyczajne osoby, takie jak ja, niezbyt znane w fandomie i niekiedy początkujące erpegowo i larpowo, a jednak mające coś ciekawego do powiedzenia. I ktoś naprawdę tego słucha! Ktoś czyta, odpowiada i dyskutuje, jak równa z równą. Wcześniej nie raz miałam ochotę zgłosić krytyczny komentarz w przypadku takich grup jak Larp Poland, jednak w większości panuje paradygmat fejmusostwa i eksperctwa. Częściej spotykam się z „nikt cię nie zna, więc co ty możesz wiedzieć” niż „nic nie wiesz, bo jesteś kobietą”, takich zachowań jednak z jakichś względów w babskiej grupie nie ma. Być może dlatego, że nas, kobiety, wychowuje się w przekonaniu, że nasze miejsce jest w cieniu, że powinnyśmy pracować u podstaw i w związku z tym mniej zwracamy uwagę na pozycję w grupie wypowiadającej się osoby – nie wiem. Próbuję sobie jedynie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w grupie „Erpegi są dla dziewczyn” dyskutuje się tak fajnie, a choćby w komentarzach do powyższej wypowiedzi carrie tyle jest agresji. Żeby nie być gołosłowną, mówię o wypowiedziach typu:
„Biednych, zaszczutych przez internetowych mizoginów, niedopuszczonych do głosu na Polterze i wszędzie indziej, które dopiero na grupie znalazły swobodę i poczucie bezpieczeństwa."

Nie chodzi o jakieś merytoryczne, konkretne zarzuty tych wypowiedzi, absolutnie nie. Chodzi o podszycie ich ironią, pogardą i całą masą negatywnych emocji, którymi nie chcę być bombardowana prowadząc merytoryczną dyskusję, która rzekomo odbywa się na polu czysto intelektualnym.

„Warto jednak zaznaczyć, że publiczne forum internetowe, ze względu choćby na swoją brutalną naturę, jest ostatnim miejscem na którym nalezy spodziewać się pociechy i współczucia.”
I dlatego wiele osób zapewne woli fejsbukową grupę od forum internetowego i wypowiada się tam, a nie na tych formach. Może ludzie są milsi podpisując wypowiedź własnym imieniem i nazwiskiem?

I nie chodzi wcale o „rzekome lęki, które podobno uśmierza babskie towarzystwo.” Cytując dalej - „"Jest bezpieczniej", "czuję się pewniej" - nie podoba mi się to, pachnie brakiem dobrych argumentów, TWA i tchórzostwem. Po co uczyć kobiety gadania od rzeczy, potakiwania jak głupie gęsi i tchórzostwa? Dlaczego nie racjonalnego samodzielnego myślenia i odwagi cywilnej?”

Podsumowane stwierdzeniem „Nie widziałam tej grupy - nie wiem co się tam dzieje.”

Ale mimo to wypowiem się, zasugeruję, że członkinie nie myślą samodzielnie, że ktoś nas tam indoktrynuje, uczy potakiwania „jak głupia gęś”, że gadamy od rzeczy, odznaczamy się tchórzostwem. Pisząc „wolę doskonalić własną osobę, dążyć do osobistej szlachetności, prawdy i dawania czegoś od siebie LUDZIOM, nie tylko kobietom” Senthe jednocześnie sugeruje, że my, członkinie tej grupy, nie robimy tego. Że nie określamy się w społeczeństwie, nie walczymy o „swoje dobre samopoczucie, szacunek i samodzielność”. To wszystko dzięki zestawieniu siebie-nie feministki i wrzuceniu nad do wora „feministek”, z całym inwentarzem tych sympatycznych i ani trochę nie personalnych epitetów zacytowanych powyżej, za samą przynależność do grupy.

Ironiczne uwagi w stylu „opowiem wam jaki ten gwałt na sesji był straszny, współczujcie mi siostry” naprawdę nie zachęcają do wypowiadania się tu osób, które miały taki problem. Bo dla nich to jest automatyczny sygnał „ludzie stąd uważają, że mój problem jest głupi i godzien wyśmiewania, to po co mam o nim pisać?”.
I odpowiedź „trzeba być twardym, na świecie są trolle i trzeba umieć się nie przejmować, a jak nie umiesz, to jesteś frajer” jedynie powiela schemat, bo dlaczego mam dyskutować z ludźmi, których odpowiedzią na to, co mam do powiedzenia jest informacja, iż jestem frajerem?
Z jakichś względów, którymi nie musi być to, że w grupie nie ma mężczyzn, a może na przykład to, że nie ma tam tych mężczyzn, którzy z reguły psują każdą dyskusję, w grupie „Erpegi są dla dziewczyn” dla się dyskutować merytorycznie, konstruktywnie i bez emocji. I powodem nie jest to, że poklepujemy się po pleckach i potakujemy sobie nawzajem. W wielu sprawach się nie zgadzamy, a jednak udaje się osiągnąć consensus. Jak choćby we wspomnianej sprawie „fake geek girls”, która zaczęła się poniekąd od najeżdżania na takowe, więc niekoniecznie miło i cukierkowo, a zakończyła sensowną konkluzją.

Nie mam pojęcia, dlaczego Petra założyła grupę. Nie będę udowadniać, że jest grupą wsparcia, niezwykle potrzebną dyskryminowanych i poniżanym w fandomie dziewczętom, bo jeśli popatrzeć na dyskusje, to taki wątek pojawia się raczej marginalnie (za to tematy okołogenderowe są faktycznie dość często obecne). Nie będę też udawać, że problemu nie ma. Sama na szczęście/nieszczęście jestem szczupła i najwyraźniej niebrzydka, bo odpędzanie się od konwentowych nerdów jest jedną z rzeczy, z którymi na konwentach muszę się liczyć. Moje dwa ulubione teksty to „co to znaczy nie chcesz, PRZECIEŻ PO TO TU PRZYSZŁAŚ” i „sądziłem, że skoro nosisz aparat, to będziesz łatwiejsza”. Najwyraźniej przekonanie, że ładne dziewczyny przychodzą na konwenty w jednym celu panuje całkiem powszechnie, można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że wiele osób najwyraźniej, może nie zawsze świadomie, uważa, że dziewczyny na konwentach nie są uczestniczkami, a a atrakcją konwentu przygotowaną dla uczestników przez organizatorów (co potwierdzają zniżki na wejściówki dla pań, dowód pozytywnej dyskryminacji i chybionego marketingu, bo o ile w wyborze knajpy kobieta faktycznie może dać się skusić ofertą ladies night, o tyle jeśli nie jest fanką fantasy to żadna zniżka jej na konwent nie zaciągnie, a jeśli jest to przyjdzie tam i bez zniżek).

Kończąc mały offtop, grupa na pewno nie istnieje po to, by być schronieniem dla dziewczyn, które „nigdzie nie mogły się wypowiedzieć”, ale z powodzeniem służy takim, które wcześniej nie miały okazji i z różnych przyczyn (powtarzam, różnych przyczyn) nie wypowiadały się gdzie indziej. Dużo z nas zresztą wypowiada się gdzie indziej, są wśród nas przecież również panie powszechne znane w fandomie i z buźki i z nicka i z jakichś przyczyn również się wypowiadają. Na pewno jednym z czynników jest prześmiewczo wymieniony fakt, iż nie trzeba się nigdzie rejestrować ani specjalnie zaglądać – facebook w istocie jest bardzo wygodnym pod tym względem i nie ma co udawać, że nie chodzi również o to. Jednogłośnie jednak jesteśmy przeciwko otwarciu grupy, choćby tylko „do czytania”, ze względu na osoby, które mogą bać się oceny czytających (jeśli ktoś chciałby mi odpisać, że takie osoby powinny pójść do psychologa, nauczyć się radzić sobie z życiem, czy cośtam, może sobie darować, bo tym samym dostarcza nam argumentu, by grupy nie otwierać - odsyłam dwa akapity wyżej). Równie jednogłośnie jesteśmy jednak za blogiem, gdzie pod pojawiającymi się postami będzie miejsce na absolutnie otwartą dyskusję i jeśli jest tu ktoś, kogo całym komentarzem do dowolnego tematu ma być „pokaż cycki”, również będzie mógł swoje zdanie wyrazić, w dowolnie elokwentny sposób, tym sposobem świadcząc wyłącznie o własnym poziomie.
Komentarze pod tą notką zostały zablokowane przez autora.