» Blog » Dlaczego bać się feminizmu (+ bonusowy gwałt)
29-01-2013 14:44

Dlaczego bać się feminizmu (+ bonusowy gwałt)

W działach: flejm, WTF | Odsłony: 226

Nowa edycja femiflejma w pełni, więc modnie jest mieć swoją spamnotkę w tym temacie. Dostosuję się zatem do mainstreamu, inaczej ponoć grozi posądzenie o bycie hipsterem z tabeli spotkań losowych. Ale moja spamnotka będzie wbrew pozorom dość serio. Czujcie się ostrzeżeni.

Co nie jest prawdą o antyfeministach

Etykietka oczywiście wybitnie umowna i myląca, ale jakoś flejmowe stronnictwa trzeba dla wygody określić.
 
Jeszcze mały disclaimer - cytaty pochodzą z wpisu MEaDEi. Nie dlatego, żebym akurat z tym wpisem się jakoś szczególnie nie zgadzał. Ale jest po pierwsze dość reprezentatywny dla dyskusji, po drugie szeroko polecany, a po trzecie napisany na poziomie umożliwiającym polemikę, czego nie można powiedzieć o wszystkich innych głosach.

"(...) Reakcja na powstanie wyizolowanego środowiska sugeruje, że istnieje jednak konflikt płci - czyli w męskiej-normie uobecnienie się grupy dziewczyn powoduje reakcje obronną, agresywną i kwestionującą jej zasadność. (...)"

Po prostu fałsz. Jak podnoszono i na panelu, i później kilkakrotnie w dyskusji, inna grupa kobieca jak dotąd spokojnie sobie istniała, i żaden szowinista nie zachował się ani obronnie, ani agresywnie. Obronnie i agresywne reakcje wywołują inne fakty z grupą pośrednio związane, ale mało kto poza ewidentną trollerką kwestionuje samo jej istnienie.

"(...) Argumenty, że powstanie grupy męskiej, do której nie miałyby wstępu kobiety, wywołałby III Wojnę Internetową są delikatnie mówiąc arcy-zabawne. Przede wszystkim: taka grupa istnieje: „erpegi są dla chłopaków (...)”. 

Arcyzabawne to jest pominięcie faktu, że grupa chłopaków powstała później, w bezpośredniej reakcji na powstanie grupy kobiecej. Skrytykowanie jej powstania w tym momencie dowiodłoby modelowej hipokryzji i byłoby takim strzałem w stopę, że chyba nawet ostatnia ofiara zdaje sobie z tego sprawę. Aż tak uprzedzony do feministek nie jestem, by je o podobną głupotę podejrzewać.

"(...) To jedynie dowód na uprzedzenie wobec feminizmu oraz sygnał, że aktywizacja dziewczyn jest postrzegana jako swojego rodzaju sytuacja kryzysu/zagrożenia. (...)"

I to w pewnym sensie jest prawda, o czym będzie właściwa treść niniejszej notki.


Kto się boi feminizmu i dlaczego

Femflejm mamy na polterze regularnie od dłuższego czasu. Stali bywalcy pamiętają, choć pewnie nie wszystko, nowe koleżanki zarejestrowane na fali ostatniej "edycji" prawdopodobnie nie.

Zatem, k10 przypominajek, tak dla ilustracji.
 
Mieliśmy liczne przykłady oceniania zupełnie neutralnych treści jako seksistowskie i niedopuszczalne (vide apel do moderacji wiszący wciąż na forum). Upominanie konkretnych użytkowników o zmianę rozmaitych treści na prywatnych blogach (vide anegdotyczne już zastępowanie gwałtu nekrofilią), krytykowanie ciekawych i udanych projektów przez doszukiwanie się w nich seksizmu za wszelką cenę (vide Mini War Eliasha), oklepane już niemal doszukiwanie się seksizmu w ilustracjach (vide rysunki Rysi), pretensje o "niedostateczne" potępienie nagannego w rzeczy samej zjawiska (vide opisywana bodajże u też u Rysi paskudna historia z pewnego Orkonu), czy nawet o oczywisty dla dobrze wychowanego faceta gest przepuszczenia kobiety w drzwiach na konwencie (tu już nie pomnę, o kogo chodziło). Wszystko okraszone pretensjonalnym tonem, demonstracyjnym poczuciem wyższości i cenzurowaniem głosów sprzeciwu.

Główna bohaterka powyższych anegdotek nie była na polterze osobą decyzyjną, ale wszystko powyższe dobrze pokazuje, czym mógłby stać się fandom, gdyby taka osoba uzyskała w nim rzeczywiste wpływy. Lub choćby uprawnienia moderatorskie na Polterze.

Tego można się bać.
 
Serio. Ekspansywny feminizm, filtrujący wszelkie przejawy aktywności fandomowej przez pryzmat "seksizm / nie seksizm" jest niepokojąca wizją. I to niestety nie dla rzeczywistych szowinistów, damskich bokserów, molestujących seksualnie sekretarki szefów, zamykających kobietę w kuchni apodyktycznych mężow, czy gwałcących maniakalnie postacie graczek MG - im to akurat zwisa i powiewa. To jest rzeczywisty margines, do potępienia którego nie trzeba być feministką, wystarczy być po prostu przyzwoitym człowiekiem.

Niepokoją się normalni, przyzwoici goście, którzy koleżankę z fandomu traktują po prostu kulturalnie, jako człowieka najpierw, i jako kobietę w dalszej kolejności.
 
Niepokoją się czytelnicy Poltera, że dostaną bana za skomplementowanie nowej szefowej działu, że oprócz bycia kompetentną jest również atrakcyjna. Niepokoją się MG, że będzie im groził środowiskowy ostracyzm za niedopuszczenie postaci kobiety-rycerza w settingu historycznym. Niepokoją się autorzy ilustracji, że ich prace zostaną odrzucone, gdy komuś średnia ilość piersi na osobę nie będzie się w nich zgadzać. Niepokoją się autorzy tekstów, że zostaną odgórnie zmuszeni do używania łamanców językowych w stylu "mistrzyni lub mistrz gry", tudzież "rycerka", "żołnierka" i "marynarka". Niepokoją się wreszcie wszyscy, którzy coś powiedzą, zrobią czy napiszą z konkretną niewinną intencją, a na to mogą usłyszeć, że ich zdanie istotne nie jest, bo ich rzeczywiste intencje lepiej znają i potępią inni. 
 
Przesada? Oby. Wszystko powyższe ma jednak oparcie w faktycznych postulatach, na szczęście nie popartych rzeczywistym wpływem na decyzje.
 
I nie ma tu nawet znaczenia, czy wszystko powyższe jest w gruncie rzeczy słuszne, czy nie. Chodzi o to, że większość wzbrania się przed koniecznością ważenia każdego swojego działania pod względem tego, czy nie będzie ono potępione przez punkt widzenia jakiejkolwiek ideologii. 

 
Co to ma z tą całą grupą wspólnego?

Niewiele. Flejm, w którym tak entuzjastycznie bierzemy udział, zarówno jego aktualna "edycja", jak i wszystkie poprzednie, wynika w istocie z obawy przed agresywną odmianą aktywności feministek w fandomie. Grupa oberwała rykoszetem, przez utożsamienie jej istnienia z postawami prezentowanymi przez założycielkę.


Czy "grupa kobieca" w ogóle jest feministyczna?

A tego, oczywiście, nie wiemy. Zdania samych uczestniczek są sprzeczne - są głosy, że jest to wręcz feministyczne kółko wzajemnej adoracji, inne dyskutantki zaś wskazują na przewagę zupełnie nieideologicznych treści.

W każdym razie, osoba Petry jako założycielki i moderatorki z oczywistych powodów wskazuje, że można się tego obawiać, nawet jeśli ostatecznie obawy nie okażą się uzasadnione.

Jeśli istotą grupy jest rzeczywiście wspólnota doświadczeń, po prostu kobiecych, a niekoniecznie w założeniach feministycznych, to oczywiście nikt nie powinien mieć nic przeciwko. Rozmowa o sposobie dopasowania gorsetu rzadko zahacza o męską wspólnotę doświadczeń. Podobnie jak wiele innych. Nic szczególnie kontrowersyjnego nie ma w powstaniu grupy, w której kobiety grające w RPG chcą w swoim gronie porozmawiać.
 
 
A jeśli jest feministyczna jak cholera, to trzeba się bać?
 
Nie mam specjalnych złudzeń co do osoby założycielki, ale wierzę za to w rozsądek większości innych dziewczyn. Nawet więc hipotetyczna przemiana grupy w ośrodek feministycznego prania mózgu nie powinna poskutkować masową mutacją grupowiczek w oddział ideologicznej partyzantki.
 
Zatem nie bójmy się grupy i wyimaginowanego feministycznego spisku. Uważajmy jednak na fanatyzmy i fanatyków - ogólnie w życiu fandomu, i w życiu w ogóle. 

 
Bonus - dygresja o gwałtach na graczkach i logice

"(...) Jeśli pada problematyka gwałtów postaci na sesji to nie trzeba wyjaśniać, że to w ogóle jest problem – tak niestety przebiega to w gronie mieszanym, gdzie nagle ktoś (najczęściej mężczyzna, ale także taką opinię głoszą kobiety) stwierdza: u mnie tak nie ma, nie było, nie zdarza się, a skoro u mnie nie to nigdzie nie, to żaden problem. Nie będę analizować bzdurności tej logiki – wynikałoby z niej, że skoro nigdy nie widziałam dziobaka in personam to znaczy, że nie istnieje. (...)"

A ja dla odmiany chętnie zanalizuję bzdurność tej logiki.

a) w gronie mieszanym kwestionuje się istnienie problemu
b) na grupie kobiecej - nie, ta kwestia uważana jest za oczywistą i dyskusji nie podlega
c) ale przecież "taką opinię także głoszą kobiety" ?

Ergo:
 
a) na grupie kobiecej kobiety głoszące odmienną opinię w tej kwestii nie istnieją, lub boją się wypowiadać
b) odcięcie od dyskusji osób kwestionujących istnienie problemu powoduje, że zagadnienie to staje się oczywiste i już nie trzeba go wyjaśniać

W zasadzie, owszem, to się logicznie trzyma kupy. Z pewnością łatwiej dyskutuje się na przykład o przysłowiowej ilości diabłów mieszczących się na główce od szpilki, jeśli wcześniej wyeliminowało się z dyskusji osoby kwestionujące istnienie diabła. Nie wydaje mi się jednak, aby można było z czystym sumieniem stwierdzić, że jej efekty są dzięki temu bardziej wartościowe.

"(...) Kolejnym etapem przez który należy przebrnąć chcąc dyskutować o problemie gwałtów jest stwierdzenie: to zjawisko się pojawia, ale jest marginalne. Kolejny wywołujący opad rąk argument z gatunku „gadajmy tylko o tym co dotyczy mnie... (...)"

W zasadzie prawda, ale pomijająca istotne zastrzeżenie.

Marginalność zjawiska oczywiście nie jest powodem do kwestionowania zasadności dyskusji, co najwyżej do nie wzięcia w niej udziału.

Natomiast jest istotna przy rozważeniu, na ile zaproponowane środki zaradcze są adekwatne do problemu. W tym przypadku mieliśmy akurat bardzo wdzięczny przykład, gdy fandomowa feministka w autorytatywnej formie domagała się zmiany mało istotnego szczegółu erpegowego opisu, gdyż sugerował w podtekście zaistnienie w świecie gry zjawiska gwałtu. Zaproponowane środki zaradcze obejmowały między innymi zastąpienie go neutralną i niekontrowersyjną nekrofilią. I nad takimi przykładami strzelania z armaty do muchy można i należy nie tyle dyskutować, co obśmiać szczerze.

Komentarze


de99ial
   
Ocena:
0
@Adam
Tak. Bo tak rodzą się stereotypy. Jeśli chcesz wyjść poza stereotyp - nikt Ci nie broni. Nie musisz się w niego wpisywać. Jest bo ktoś z naszego narodu postarał się o to.

OK, czym różni się zwykły ksiądz, wyzywany od pedofilów, od imama?

02-02-2013 18:01
Scobin
   
Ocena:
+1
@de99ial

[EDIT] Ale zgoda, źle Cię zrozumiałem. W takim razie pozostaje mi tylko się cieszyć, że jesteś pełen zrozumienia dla zdecydowanej większości gejów (używam tego słowa w swoim znaczeniu, tak jak Ty w swoim). :-)

Co do rejonów Iranu: wiadomo, mój znajomy był w niewłaściwych, a Twój we właściwych, jakże mogłoby być inaczej? ;-)
02-02-2013 19:16
de99ial
   
Ocena:
+1
@Scobin
Nie wiem czy właściwym czy nie, ale wiem, że kraje islamskie mają najczęsciej dwa rejony - cywilizowany i dziki. Cywilizowany najczęściej jest celem większości wycieczek i najczęściej jest pokazywany w mediach, itd. O dzikich się nie rozmawia. I nie tylko w Iranie tak jest ale w każdym islamskim kraju. Turcja nie jest wyjątkiem - miałem okazję rozmawiać z grupą studentów stamtąd i potwierdzili to. Cywilizowana część - dla wielu z zachodu może wyglądać jak dzicz - jest bardziej przystępna. Dzika zaś... O niej się nie mówi.
02-02-2013 22:19
Aesandill
   
Ocena:
+5
@ de99ial
Byłem w Maroku w tych "dzikich" rejonach, i takiej gościnności i przyzwoitości ze strony "dzikich" nie widziałem nigdzie, no może poza dzikszymi rejonami Rumunii. (gorzej jest spaczonych komerchą miejscach turystycznych)
Były może dwa wyjątki, ale cóż, bywa.
I to nie Ironia.
Z pierwszej ręki, prosze.

co nie zmienia faktu że TAK - boje się arabskiej mniejszości że kiedyś zmieni się w większość. Fakt.
No ale we wszystkim musi być umiar, i nie ma łatwych odpowiedzi. Masz sporo racji, ale często te drobne szczeguły decydują, no i praktyka. Niestety z tym w Polsce kiepsko.

@ Earl
Nigdzie nie twierdziłem ze PP usprawiedliwia akty idiotyzmu czy prowokacje. Ale rozumeim powody dla których wyśmiewanie większości jest mniej potencjalsnie niebezpieczne niż wyśmiewanie mniejszości. Mniejszość ma mniejsze szanse robić (relane i metaforyczne) pogromy.
Dlatego na penis na krzyżu powiem "durne, niesmaczne"
A na gwiazde Dawida przebitą nożem "durne, groźne"


Choć wygląda na to że masz inne pojęcie przyzwoitości, katolika, grzeczności i generalnie mamy problemy komunikacyjne. Bez urazy :D, moze kiedyś przy czymś płynnym i smacznym :D się dogadamy
Odemnie EOT

Pozdrawiam
02-02-2013 23:04
Repek
   
Ocena:
0
Ciekawe, czy ktoś w samej Polsce chciałby, by mniejszość z "dzikich terenów" stała się większością?

Pozdro :)
02-02-2013 23:12
etcposzukiwacz
    Oj będzie ciekawie
Ocena:
+2
Nie muszą być z "dzikich terenów". Wystarczy, że kulturalni i cywilizowani wyznawcy islamu staną się większością i będzie "ciekawie".
02-02-2013 23:18
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0
OK, czym różni się zwykły ksiądz, wyzywany od pedofilów, od imama?

Od imama, któremu ktoś podpalił sklep? Numerem paragrafu. I szkodliwością społeczną.
03-02-2013 00:03
de99ial
   
Ocena:
+3
@Adam
Masz na myśli absurd występujący w UK, że każde zabójstwo człowieka o kolorze skóry innej niż biały wpada w kategorię "morderstwo na tle rasowym" a nie - jak w przypadku zabitych białych - "morderstwo"?
03-02-2013 04:10
earl
   
Ocena:
+1
@ Adam
Już kiedyś Ci napisałem, że to akurat tzw. postępowe media, kierowane przez lewicę i liberałów zachęcały do walki z muzułmanami, bo to terroryści, bandyci i wszelkiego rodzaju swołocz. W końcu kto, jak nie SLD, UP, PSL z poparciem PO wysłały nasze wojska by bić muzułmanów w Iraku i Afganistanie. Kto, jak nie za rządów Millera wzywał muzułmanów zamieszkujących w Polsce do kontroli policyjnej, traktując ich jako potencjalnych morderców. Tak więc określona opcja ponosi winę za to, że niektórych kapłanów muzułmanskich traktuje się tak a nie inaczej. Kto sieje wiatr, ten zbiera burze, jak powiada przysłowie.

@ Aes
Moje pojęcie przyzwoitości jest z reguły takie, że mam taki sam stosunek do drugich ludzi, jaki oni mają do mnie. Nieraz byłem i jestem krytykowany za swoje poglądy, i uważam, że jeśli ktoś robi to w sposób kulturalny i przedstawia argumenty na poparcie swojej tezy, to niech mnie krytykuje. Czasem się z nim zgodzę, czasem nie, w zależności od tego, jakich argumentów użyje. Ale, jak powiedziałem, życzę sobie również by i mnie nikt nie kneblował ust, jeśli chcę wyrazić o kimś opinię, nawet jeśli będzie to opinia negatywna. Natomiast co innego jest krytykowanie, co innego zaś obrażanie i wyszydzanie, ale do tego nie potrzeba żadnej poprawności politycznej, tylko zwykła kultura osobista i szacunek dla innego człowieka, nawet jeśli się z nim nie zgadzamy.

A co do dogadywania się przy czymś płynnym - jak przyjedziesz na zlot, to chętnie się z Tobą napiję. W końcu masz przyjemny gawędziarski styl opowiadania i dobrze się z Tobą rozmawia :)

@ de99ial
Ten absurd, o którym wspominasz, nie jest nowy. Już pewien sekretarz generalny ONZ nazwiskiem Hammarskjoeld uważał, że jeśli czarny Afrykanin zabija białego, żółtego czy innego czarnego, to jest jego wewnętrzna sprawa, ale jeśli biały czy żółty zabija czarnego, to już jest rasizm i zagrożenie dla porządku światowego.
03-02-2013 11:39
Siman
    @Earl
Ocena:
+3
"Pokaż mi najbardziej popularne media, w których tak nazywa się gejów. Odpowiem - nie znajdziesz, bo ani w telewizji publicznej, ani w Polsacie, ani w TVN, ani w RMF, Zet czy Polskim Radiu od wielu lat stosowana jest cenzura i takich rzeczy się nie przepuszcza."

Jest to bzdura wyssana z palca, bo w telewizji w przypadku dyskusji o kwestiach światopoglądowych w 9 przypadkach na 10 zaprasza się polityków, a tym pozwala się pleść, co im tylko ślina na język przyniesie, co najwyżej oburza się post factum, jak już coś chlapną.

Prawie identycznie ma się sprawa z UE. JKM mógł się powyżywać na Unii do woli we wszystkich stacjach, że mało kto go słuchał, to zupełnie inna kwestia.

Rzeczywiście, komercyjne stacje telewizyjne mają w Polsce tendencje do skręcania w lewo (z drugiej strony: wolno im, bo są komercyjne właśnie). Ale przecież to nie jedyne media w Polsce. Jeśli chodzi o np. tygodniki, to przecież w tej chwili mamy już zupełny wysyp wysokonakładowych prawicowych tytułów (Gość Niedzielny, Uważam Rze, wSieci, Gazeta Polska, teraz jeszcze Do Rzeczy) i w zasadzie tylko jeden wyraźnie lewicowy (Newsweek).

"Kolejna kwestia - jakoś nikomu nie przeszkadza, że w powszechnej opinii od wielu lat funkcjonuje obraźliwe słowo "mohery" na określenie starszych ludzi chodzących do kościoła i głosujących na partie o profilu prawicowym. Natomiast spróbujcie nazwać geja - "homosiem" (jak to użył JKM), to już jest darcie szat i żalenie się, że znieważa się tę grupę."

Zła analogia. Odpowiednikiem "moherów" jest termin "lemingi", na określenie wielkomiejskich wyborców PO (a ogólniej w ogóle na nowe polski mieszczaństwo), też w sumie obraźliwy, używany przez prawicę na lewo i prawo, z czego nikt sobie specjalnie nie robi.

"Dla przykładu - złe jest powszechnie krytykowanie Żydów i ich zachowań (bo holokaust, zagłada, prześladowania itd), natomiast nikomu nie przeszkadza jak Żydzi szafują argumentami o "polskich obozach koncentracyjnych", o współpracy Polaków z Hitlerem w mordowaniu Żydów podczas wojny i o tysiącach Żydów, których polscy kryminaliści wydali gestapowcom."

Fajnie, właśnie podałeś znakomity przykład BRAKU poprawności politycznej, który dyskryminuje Polskę. Bo to wszystko wynika z faktu, że Polonia jest np. w Stanach mała i biedna, w przeciwieństwie do bogatej i wpływowej mniejszości żydowskiej, więc ta pierwsza rzadko jest wysłuchiwana w mediach. I tu właśnie polityczna poprawność mogłaby zadziałać i chronić słabszą stronę, w tym wypadku Polskę.

Bo niby jak się bronią dziennikarze, którzy piszą o "polskich obozach koncentracyjnych"? Że to tylko takie wyrażenie, przecież jest prawdą, że obozy były na terenie Polski, więc są w jakimś sensie polskie, ale o co w ogóle robić sprawę, Polacy histeryzują, to nikogo nie obraża, zachowajmy zdrowy rozsądek.

Tak samo, przecież prawdą jest, że byli jacyś Polacy, którzy wydawali Żydów Niemcom, to nie jest kłamstwo, więc można o tym pisać. A że ktoś robi to częściej niż powinien i nie wspomina o tym, że istniały także setki Polaków robiących odwrotnie - cóż, jego prawo, przecież panuje wolność słowa, pamiętasz?

Otóż właśnie nie. Właśnie nie powinien pisać. I to jest właśnie sfera, w której wyraźnie i boleśnie brakuje nie czego innego, jak politycznej poprawności.
03-02-2013 16:09
Repek
   
Ocena:
+1
@Siman
i w zasadzie tylko jeden wyraźnie lewicowy (Newsweek).

Erm, to trochę pojechałeś IMO. :) Jedyny "wyraźnie lewicowy" to jest Przegląd. A od Newsweeka zdecydowanie bardziej lewicowe są Przekrój i Polityka.

Ze stacji komercyjnych to imo w miarę "lewicowa" jest jedynie Superstacja. Reszta rządzi się zasadami rynkowymi. Co w polskich realiach oznacza, że nie można nadawać materiału wbrew preferencjom widza. Od "skrętu w lewo" chyba bardziej adekwatne byłoby określenie "skręt w liberalno prawicowe centrum". :)

Pozdro
03-02-2013 16:49
Siman
    @Repku
Ocena:
+1
"Erm, to trochę pojechałeś IMO. :) Jedyny "wyraźnie lewicowy" to jest Przegląd. A od Newsweeka zdecydowanie bardziej lewicowe są Przekrój i Polityka."

A fakt, zapomniałem o Przeglądzie. A co do pozostałych - jesteś nieaktualny o jakieś dwa lata. ;) Prokop i Ziomecka zrobili z Przekroju pismo w zasadzie nie wdające się w kwestie polityczne i bardzo ostrożnie w ideowe AFAIK. Polityka stara się być w centrum, na lewo skacze sporadycznie (podobnie jak Wprost na prawo). Natomiast Newsweek pod rządami Lisa zlewicowiał bardzo i to w złym stylu, czemu dał wyraz przy okazji odejścia Hołowni.

"Ze stacji komercyjnych to imo w miarę "lewicowa" jest jedynie Superstacja. Reszta rządzi się zasadami rynkowymi. Co w polskich realiach oznacza, że nie można nadawać materiału wbrew preferencjom widza. Od "skrętu w lewo" chyba bardziej adekwatne byłoby określenie "skręt w liberalno prawicowe centrum". :)"

W sumie masz rację co do centrum, czy liberalno prawicowe to bym się wahał, często lewicowe jednak, choć nie ma zasady. Ale zasadniczo nie chciałem się wdawać tu w dyskusję, bo to ogólna i chyba nieuleczalna tendencja osób z poglądami wysuniętymi dalej od centrum światopoglądowego - uważają, że wszystko mniej prawicowe od nich, jest de facto lewicowe (lub też odwrotnie, jeśli sami wychylają w lewo).

Np. bardzo centrowa opinia głosząca, że gejów trzeba akceptować i nie traktować jak zboczonych, ale niekoniecznie dawać im jakieś uprawnienia (w rodzaju legalizacji związków partnerskich), jest dla prawicy poglądem lewicowym, a dla lewicy - odwrotnie.

A tak swoją drogą, to zabawne - moi znajomi lewicowcy prezentują dokładny analog opinii Earla - to znaczy twierdzą, że media zupełnie zagłuszają ich opcję polityczną, a wpuszczają na antenę tylko klechy i konserwy. ;)
03-02-2013 17:10
Repek
   
Ocena:
+1
@Siman
Co do Przekroju - ok. :) Co do Newsweeka - Lis w ogóle mi się z lewicowością nie kojarzy, jak każdy infotainment. :) Co do "centrowości" Polityki, to serio, trudno mi się zgodzić. :) Ale to pewnie kwestia względności tych terminów.

Poza tym - oczywiście masz rację, wiele zależy od osobistego podejścia.

Natomiast serio nie wiem, jak mocno z prawa musiałbym spojrzeć, by stwierdzić, że w polskich mediach jest więcej lewicy niż prawicy [czy to tej smoleńskiej, czy platformerskiej] i przedstawicieli kościoła. :)

Pozdro!
03-02-2013 17:38
Siman
   
Ocena:
0
"Co do Newsweeka - Lis w ogóle mi się z lewicowością nie kojarzy, jak każdy infotainment. :)"

Mi się też nie kojarzył parę lat temu. Ale redaguje Newsweeka jak redaguje, sprawdź sobie. No i ten wstęp, który napisał po odejściu Hołowni wskazuje, że to redakcja jak najbardziej świadoma i celowa. Przy czym to jest taka lewicowość bardziej upolityczniona niż światopoglądowa. "Układowa" jak by to powiedzieli znajomi Ziemkiewicza.

"Natomiast serio nie wiem, jak mocno z prawa musiałbym spojrzeć, by stwierdzić, że w polskich mediach jest więcej lewicy niż prawicy [czy to tej smoleńskiej, czy platformerskiej] i przedstawicieli kościoła. :)"

Oczywiście, bo jak już mówiłem, zaprasza się głównie polityków (a prawicy jest przecież więcej w sejmie) oraz ludzi, których opinia publiczna chce słuchać, a ponieważ opinia publiczna jest katolicka i konserwatywna, to pojawia się kler i konserwatyści. Ale wydaje mi się, że Earlowi chodziło chyba o to (i z tym się zgadzam, dlatego napisałem o skręcie w lewo), że sami dziennikarze i pracownicy stacji komercyjnych mają jednak w przeważającej części postępowo-lewicowe poglądy. Nawet jeśli ich wprost nie wyrażają na antenie, bo ich rolą jest głównie informować lub pytać w/w komentatorów, a nie wygłaszać opinie, to jednak to przecież wpływa na ogólny przekaz i formułę programów.

Mamy więc w telewizji głównie liberalnych dziennikarzy zapraszających głównie konserwatywnych rozmówców, a widzowie mogą dzięki temu ferować opinie o przewadze prawicy lub lewicy w telewizji i, żeby było śmieszniej, zasadniczo obie strony mają rację. ;)

EDIT: jest jeszcze jedna kwestia, która wyraźnie wpływa na tę optykę: mówisz "prawica platformerska". Tymczasem i prawica, i lewica przerzuca do siebie tę partię jak gorący kartofel - dla lewicy to formacja czysto prawicowa, dla prawicy to banda kryptolewicowców, pogrobowców UW i członków "Układu" (A "układ" jest dla nich skomuszony, czyli lewacki), za wyjątkiem samotnego rewolwerowca Gowina. W praktyce to formacja centrowa i podzielona światopoglądowo - co widać było przy okazji głosowania nad związkami partnerskimi.
03-02-2013 18:04
Repek
   
Ocena:
0
Sorry za OT tak BTW.

@Siman
pracownicy stacji komercyjnych mają jednak w przeważającej części postępowo-lewicowe poglądy. Nawet jeśli ich wprost nie wyrażają na antenie, bo ich rolą jest głównie informować lub pytać w/w komentatorów, a nie wygłaszać opinie, to jednak to przecież wpływa na ogólny przekaz i formułę programów.

Nie czuję tego. :)

Co do tego "przerzucania się", to dla mnie ta część PO, która głosowała "za" żadna tam wybitnie postępowa [zostawmy już określenie lewicowa, bo rzeczywiście nic nie daje] nie jest. Ten projekt był tak okrojony, że o postępowość się z trudem ocierał. :)

Pzdr. :)
03-02-2013 18:29
Siman
    @Repku
Ocena:
0
"Nie czuję tego. :)"

No spoko, kwestia indywidualnego spojrzenia, ale o ile Earl IMO przesadza, to przecież nie jest tak, że on sobie tę lewicowość w telewizji zupełnie zmyślił. Skądś to przeświadczenie się bierze.

"Ten projekt był tak okrojony, że o postępowość się z trudem ocierał. :)"

Ach, ty zindoktrynowany lewacki lemingu. ;) Znów - kwestia indywidualna, ale IMO mimo okrojenia to wciąż projekt zdecydowanie liberalny, umiarkowanie, ale jednak.
03-02-2013 18:51
Repek
   
Ocena:
0
@Simanie
Ja nie mówię, że sobie earl zmyślił. :) Ale wygląda na to, że on jest bardziej radykalnie prawicowy [ew. konserwatywny, tradycjonalny] niż ja lewicowy [postępowo-wywrotowy]. :)


Ach, ty zindoktrynowany lewacki lemingu. ;) Znów - kwestia indywidualna, ale IMO mimo okrojenia to wciąż projekt zdecydowanie liberalny, umiarkowanie, ale jednak.

No, "liberalny", ale nie "lewicowy". :)

Pzdro
03-02-2013 19:31
Siman
   
Ocena:
0
"No, "liberalny", ale nie "lewicowy". :)"

No ale generalnie liberalny światopoglądowo = lewicowy (tak z grubsza, bez wdawania się w szczegóły).
03-02-2013 23:39
Repek
   
Ocena:
+1
No, to chyba w polskim pojmowaniu. :)

Dobra, EOT, dzięki za zwrócenie uwagi na parę rzeczy.

Pozdro
03-02-2013 23:42
oddtail
   
Ocena:
+2
@repek:

"No, to chyba w polskim pojmowaniu. :)"

Problem z podziałem lewica/prawica jest taki, że poglądy rozkładają się, zasadniczo, na osi "państwo, system prawny, kontrola ekonomiczna" oraz na osi "kwestie społeczno-kulturowe".

Lewica to, za Wikipedią: "In politics, left-wing describes an outlook or specific position that accepts or supports social equality, often in opposition to social hierarchy and social inequality."

Liberalizm to światopogląd podkreślający wolność i równość. Konserwatyzm to filozofia podkreślająca tradycję i hierarchię.

I tu pojawia się kwestia, czy liberalizm powinien w takim razie bronić prawa jednostki do tego, by zostawiono ją wreszcie w spokoju, czy prawa każdej grupy, by jej wolności nie były ograniczone. Z tego, co doczytałem, liberalizmem można nazwać oba podejścia. Odmian liberalizmu w końcu nie brakuje, klasyczny liberalizm różni się dość mocno od np. socjalnego liberalizmu.

Ergo, filozofie lewicowe można nazwać liberalnymi, wedle mojego ograniczonego zrozumienia terminologii politycznej.

Tak więc wydaje mi się, że przynajmniej w pewnym kontekście liberalizm = lewica, zwłaszcza że w Polsce, jak zauważyłeś, istnieje taka tożsamość.
04-02-2013 12:22

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.