» Blog » Dlaczego bać się feminizmu (+ bonusowy gwałt)
29-01-2013 14:44

Dlaczego bać się feminizmu (+ bonusowy gwałt)

W działach: flejm, WTF | Odsłony: 226

Nowa edycja femiflejma w pełni, więc modnie jest mieć swoją spamnotkę w tym temacie. Dostosuję się zatem do mainstreamu, inaczej ponoć grozi posądzenie o bycie hipsterem z tabeli spotkań losowych. Ale moja spamnotka będzie wbrew pozorom dość serio. Czujcie się ostrzeżeni.

Co nie jest prawdą o antyfeministach

Etykietka oczywiście wybitnie umowna i myląca, ale jakoś flejmowe stronnictwa trzeba dla wygody określić.
 
Jeszcze mały disclaimer - cytaty pochodzą z wpisu MEaDEi. Nie dlatego, żebym akurat z tym wpisem się jakoś szczególnie nie zgadzał. Ale jest po pierwsze dość reprezentatywny dla dyskusji, po drugie szeroko polecany, a po trzecie napisany na poziomie umożliwiającym polemikę, czego nie można powiedzieć o wszystkich innych głosach.

"(...) Reakcja na powstanie wyizolowanego środowiska sugeruje, że istnieje jednak konflikt płci - czyli w męskiej-normie uobecnienie się grupy dziewczyn powoduje reakcje obronną, agresywną i kwestionującą jej zasadność. (...)"

Po prostu fałsz. Jak podnoszono i na panelu, i później kilkakrotnie w dyskusji, inna grupa kobieca jak dotąd spokojnie sobie istniała, i żaden szowinista nie zachował się ani obronnie, ani agresywnie. Obronnie i agresywne reakcje wywołują inne fakty z grupą pośrednio związane, ale mało kto poza ewidentną trollerką kwestionuje samo jej istnienie.

"(...) Argumenty, że powstanie grupy męskiej, do której nie miałyby wstępu kobiety, wywołałby III Wojnę Internetową są delikatnie mówiąc arcy-zabawne. Przede wszystkim: taka grupa istnieje: „erpegi są dla chłopaków (...)”. 

Arcyzabawne to jest pominięcie faktu, że grupa chłopaków powstała później, w bezpośredniej reakcji na powstanie grupy kobiecej. Skrytykowanie jej powstania w tym momencie dowiodłoby modelowej hipokryzji i byłoby takim strzałem w stopę, że chyba nawet ostatnia ofiara zdaje sobie z tego sprawę. Aż tak uprzedzony do feministek nie jestem, by je o podobną głupotę podejrzewać.

"(...) To jedynie dowód na uprzedzenie wobec feminizmu oraz sygnał, że aktywizacja dziewczyn jest postrzegana jako swojego rodzaju sytuacja kryzysu/zagrożenia. (...)"

I to w pewnym sensie jest prawda, o czym będzie właściwa treść niniejszej notki.


Kto się boi feminizmu i dlaczego

Femflejm mamy na polterze regularnie od dłuższego czasu. Stali bywalcy pamiętają, choć pewnie nie wszystko, nowe koleżanki zarejestrowane na fali ostatniej "edycji" prawdopodobnie nie.

Zatem, k10 przypominajek, tak dla ilustracji.
 
Mieliśmy liczne przykłady oceniania zupełnie neutralnych treści jako seksistowskie i niedopuszczalne (vide apel do moderacji wiszący wciąż na forum). Upominanie konkretnych użytkowników o zmianę rozmaitych treści na prywatnych blogach (vide anegdotyczne już zastępowanie gwałtu nekrofilią), krytykowanie ciekawych i udanych projektów przez doszukiwanie się w nich seksizmu za wszelką cenę (vide Mini War Eliasha), oklepane już niemal doszukiwanie się seksizmu w ilustracjach (vide rysunki Rysi), pretensje o "niedostateczne" potępienie nagannego w rzeczy samej zjawiska (vide opisywana bodajże u też u Rysi paskudna historia z pewnego Orkonu), czy nawet o oczywisty dla dobrze wychowanego faceta gest przepuszczenia kobiety w drzwiach na konwencie (tu już nie pomnę, o kogo chodziło). Wszystko okraszone pretensjonalnym tonem, demonstracyjnym poczuciem wyższości i cenzurowaniem głosów sprzeciwu.

Główna bohaterka powyższych anegdotek nie była na polterze osobą decyzyjną, ale wszystko powyższe dobrze pokazuje, czym mógłby stać się fandom, gdyby taka osoba uzyskała w nim rzeczywiste wpływy. Lub choćby uprawnienia moderatorskie na Polterze.

Tego można się bać.
 
Serio. Ekspansywny feminizm, filtrujący wszelkie przejawy aktywności fandomowej przez pryzmat "seksizm / nie seksizm" jest niepokojąca wizją. I to niestety nie dla rzeczywistych szowinistów, damskich bokserów, molestujących seksualnie sekretarki szefów, zamykających kobietę w kuchni apodyktycznych mężow, czy gwałcących maniakalnie postacie graczek MG - im to akurat zwisa i powiewa. To jest rzeczywisty margines, do potępienia którego nie trzeba być feministką, wystarczy być po prostu przyzwoitym człowiekiem.

Niepokoją się normalni, przyzwoici goście, którzy koleżankę z fandomu traktują po prostu kulturalnie, jako człowieka najpierw, i jako kobietę w dalszej kolejności.
 
Niepokoją się czytelnicy Poltera, że dostaną bana za skomplementowanie nowej szefowej działu, że oprócz bycia kompetentną jest również atrakcyjna. Niepokoją się MG, że będzie im groził środowiskowy ostracyzm za niedopuszczenie postaci kobiety-rycerza w settingu historycznym. Niepokoją się autorzy ilustracji, że ich prace zostaną odrzucone, gdy komuś średnia ilość piersi na osobę nie będzie się w nich zgadzać. Niepokoją się autorzy tekstów, że zostaną odgórnie zmuszeni do używania łamanców językowych w stylu "mistrzyni lub mistrz gry", tudzież "rycerka", "żołnierka" i "marynarka". Niepokoją się wreszcie wszyscy, którzy coś powiedzą, zrobią czy napiszą z konkretną niewinną intencją, a na to mogą usłyszeć, że ich zdanie istotne nie jest, bo ich rzeczywiste intencje lepiej znają i potępią inni. 
 
Przesada? Oby. Wszystko powyższe ma jednak oparcie w faktycznych postulatach, na szczęście nie popartych rzeczywistym wpływem na decyzje.
 
I nie ma tu nawet znaczenia, czy wszystko powyższe jest w gruncie rzeczy słuszne, czy nie. Chodzi o to, że większość wzbrania się przed koniecznością ważenia każdego swojego działania pod względem tego, czy nie będzie ono potępione przez punkt widzenia jakiejkolwiek ideologii. 

 
Co to ma z tą całą grupą wspólnego?

Niewiele. Flejm, w którym tak entuzjastycznie bierzemy udział, zarówno jego aktualna "edycja", jak i wszystkie poprzednie, wynika w istocie z obawy przed agresywną odmianą aktywności feministek w fandomie. Grupa oberwała rykoszetem, przez utożsamienie jej istnienia z postawami prezentowanymi przez założycielkę.


Czy "grupa kobieca" w ogóle jest feministyczna?

A tego, oczywiście, nie wiemy. Zdania samych uczestniczek są sprzeczne - są głosy, że jest to wręcz feministyczne kółko wzajemnej adoracji, inne dyskutantki zaś wskazują na przewagę zupełnie nieideologicznych treści.

W każdym razie, osoba Petry jako założycielki i moderatorki z oczywistych powodów wskazuje, że można się tego obawiać, nawet jeśli ostatecznie obawy nie okażą się uzasadnione.

Jeśli istotą grupy jest rzeczywiście wspólnota doświadczeń, po prostu kobiecych, a niekoniecznie w założeniach feministycznych, to oczywiście nikt nie powinien mieć nic przeciwko. Rozmowa o sposobie dopasowania gorsetu rzadko zahacza o męską wspólnotę doświadczeń. Podobnie jak wiele innych. Nic szczególnie kontrowersyjnego nie ma w powstaniu grupy, w której kobiety grające w RPG chcą w swoim gronie porozmawiać.
 
 
A jeśli jest feministyczna jak cholera, to trzeba się bać?
 
Nie mam specjalnych złudzeń co do osoby założycielki, ale wierzę za to w rozsądek większości innych dziewczyn. Nawet więc hipotetyczna przemiana grupy w ośrodek feministycznego prania mózgu nie powinna poskutkować masową mutacją grupowiczek w oddział ideologicznej partyzantki.
 
Zatem nie bójmy się grupy i wyimaginowanego feministycznego spisku. Uważajmy jednak na fanatyzmy i fanatyków - ogólnie w życiu fandomu, i w życiu w ogóle. 

 
Bonus - dygresja o gwałtach na graczkach i logice

"(...) Jeśli pada problematyka gwałtów postaci na sesji to nie trzeba wyjaśniać, że to w ogóle jest problem – tak niestety przebiega to w gronie mieszanym, gdzie nagle ktoś (najczęściej mężczyzna, ale także taką opinię głoszą kobiety) stwierdza: u mnie tak nie ma, nie było, nie zdarza się, a skoro u mnie nie to nigdzie nie, to żaden problem. Nie będę analizować bzdurności tej logiki – wynikałoby z niej, że skoro nigdy nie widziałam dziobaka in personam to znaczy, że nie istnieje. (...)"

A ja dla odmiany chętnie zanalizuję bzdurność tej logiki.

a) w gronie mieszanym kwestionuje się istnienie problemu
b) na grupie kobiecej - nie, ta kwestia uważana jest za oczywistą i dyskusji nie podlega
c) ale przecież "taką opinię także głoszą kobiety" ?

Ergo:
 
a) na grupie kobiecej kobiety głoszące odmienną opinię w tej kwestii nie istnieją, lub boją się wypowiadać
b) odcięcie od dyskusji osób kwestionujących istnienie problemu powoduje, że zagadnienie to staje się oczywiste i już nie trzeba go wyjaśniać

W zasadzie, owszem, to się logicznie trzyma kupy. Z pewnością łatwiej dyskutuje się na przykład o przysłowiowej ilości diabłów mieszczących się na główce od szpilki, jeśli wcześniej wyeliminowało się z dyskusji osoby kwestionujące istnienie diabła. Nie wydaje mi się jednak, aby można było z czystym sumieniem stwierdzić, że jej efekty są dzięki temu bardziej wartościowe.

"(...) Kolejnym etapem przez który należy przebrnąć chcąc dyskutować o problemie gwałtów jest stwierdzenie: to zjawisko się pojawia, ale jest marginalne. Kolejny wywołujący opad rąk argument z gatunku „gadajmy tylko o tym co dotyczy mnie... (...)"

W zasadzie prawda, ale pomijająca istotne zastrzeżenie.

Marginalność zjawiska oczywiście nie jest powodem do kwestionowania zasadności dyskusji, co najwyżej do nie wzięcia w niej udziału.

Natomiast jest istotna przy rozważeniu, na ile zaproponowane środki zaradcze są adekwatne do problemu. W tym przypadku mieliśmy akurat bardzo wdzięczny przykład, gdy fandomowa feministka w autorytatywnej formie domagała się zmiany mało istotnego szczegółu erpegowego opisu, gdyż sugerował w podtekście zaistnienie w świecie gry zjawiska gwałtu. Zaproponowane środki zaradcze obejmowały między innymi zastąpienie go neutralną i niekontrowersyjną nekrofilią. I nad takimi przykładami strzelania z armaty do muchy można i należy nie tyle dyskutować, co obśmiać szczerze.

Komentarze


earl
   
Ocena:
+2
@ Siman
Co więcej, mimo że powołujesz się na ideał, sam optujesz za jego racjonalnym stosowaniem, racjonowanym tzw. zdrowym rozsądkiem. Czyli np. ograniczonym przez nieobrażanie innych. Tyle że co to dokładnie oznacza i czym się różni od politycznej poprawności?

Dla mnie istnieje zasadnicza różnica. Bowiem jeśli krytykuję jakąś postawę, która jest sprzeczna z moim światopoglądem (np. popieranie eutanazji czy związków partnerskich) to nie urażam nikogo. Mogę powiedzieć, że "pan X czy pani Y postępują źle, niemoralnie, głupio, niezgodnie z takim a takim systemem wartości i uważam, że powinni tego zaprzestać". Co innego, gdybym stwierdził, że "ci państwo to (i tutaj wymieniłbym obelżywe słowa)". No, oczywiście, są ludzie specjalnie wyczuleni na wszelką krytykę ich zachowań ale jeśli będziemy w ten sposób traktowac krytykę, że uraża ona czyjeś uczucia, to wtedy dojdziemy do absurdu. Wtedy ja mogę poczuć się urażony np. krytyką przez osoby niewierzące Boga czy religii i uznać ich za osoby, które zasługują na powszechne potępienie gdyż nawołują do dyskryminacji i linczu mnie i moich współwyznawców.

Tak naprawdę, w zdrowym społeczeństwie ścierają się bezustannie dwie tendencje: zdrowego rozsądku, dążącego do zniesienia nadmiernych ograniczeń oraz politycznej poprawności, dążącej do określenia tych ograniczeń w sposób możliwie najszerzej chroniący godność osobistą obywateli. Obie te tendencje są konieczne, aby nie doszło do nadużyć - z żadnej strony.
Tutaj mogę podpisać się obiema rękami. Poza tym - sam tutaj przyznałeś, że jednak te 2 kategorie (zdrowy rozsądek i polityczna poprawność) są jednak odmienne i najlepsza między nimi jest równowaga, bo inaczej zostaną zachwiane wolności człowieka.

Chodzi o to, że powołujesz się na całkowicie idealistyczne pojęcie wolności, które nigdy nie zaistniało w historii ludzkości.
A czyż nie powołują się na to wszystkie dokumenty prawa międzynarodowego, łącznie z Powszechną Deklaracją Praw Człowieka czy Kartą Praw Podstawowych, zaś w naszym kraju nie jest to zagwarantowane w Konstytucji z 1997 r? Poza tym - nie mówię o idealistycznej formule wolności, ale o wolności słowa, pozwalającej w sposób nieuwłaczający innym wypowiadać własną opinię na każdy temat.
01-02-2013 16:42
Repek
   
Ocena:
0
@oddtail
Jak Ci się nie chce spisywać tego jako notkę, to zachowaj to gdzieś chociaż. Jasno i prosto napisane. Chyba że lubisz poświęcać swój czas na pisanie tego samego kilka razy. :) Bo że się przyda jeszcze nieraz, to więcej niż pewne.

Ja mam dwie uwagi na marginesie:

1.
"Zdrowy rozsądek" jako opozycja "PP" - tylko jeśli ZR jest rozumiany jako logika wynikająca z tradycjonalno-konserwatywnego światopoglądu. Co tylko po raz kolejny potwierdza, jak bezsensowny w dyskusji i względny jest to termin. Bo przecież osoby "po przeciwnej stronie" tez bardzo chętnie go używają.

Kiedyś pisało/mówiło się "bo naprawdę to jest tak", a teraz takim wytrychem jest "zdrowy rozsądek".

2.
Dlatego osobiście upierałbym się przy kluczowej roli światopoglądu/osobistych doświadczeń. Pisał o tym zresztą oddtail, że trudno bez przyjęcia tej samej [zbliżonej choćby] optyki, zaakceptować niektóre nawet podstawowe zasady PP.

Inaczej osoby przeciwne PP zawsze będą czuły, że ktoś im coś narzuca siłą.

Pozdro
01-02-2013 17:07
Siman
    @Earl
Ocena:
0
"A czyż nie powołują się na to wszystkie dokumenty prawa międzynarodowego, łącznie z Powszechną Deklaracją Praw Człowieka czy Kartą Praw Podstawowych, zaś w naszym kraju nie jest to zagwarantowane w Konstytucji z 1997 r? Poza tym - nie mówię o idealistycznej formule wolności, ale o wolności słowa, pozwalającej w sposób nieuwłaczający innym wypowiadać własną opinię na każdy temat."

Ideały są czymś na co się powołujemy i czymś do czego powinniśmy dążyć, ale nigdy nie jest realizowany w pełni - ponieważ jest właśnie ideałem, czymś oderwanym od rzeczywistości. Co więcej, zazwyczaj próby urzeczywistnienia go najczęściej prowadzą do wypaczeń - mniej lub bardziej radykalnych.

@Repek
Oczywiście, "zdrowy rozsądek" to dosyć niefortunne słowo. Zresztą, "polityczna poprawność" także. Bardziej chodzi tu równowagę między właśnie dwiema ideami: poszanowania godności i wolności wypowiedzi.
01-02-2013 17:37
earl
   
Ocena:
0
Gdybym był złośliwy, to napisałbym, że osoby propagujące polityczną poprawność, czyli zakaz krytyki postaw i poglądów, które nam się nie podobają, powinny trafić za kratki, jako te, które łamią konstytucję. A konstytucja gwarantuje wolność słowa i wolność wyrażania opinii, tak więc PP jest antydemokratyczną postawą.

01-02-2013 22:01
Siman
   
Ocena:
+3
To może jednak nie pisz, bo to by obniżyło poziom dyskusji ze dwa stopnie w dół.
02-02-2013 00:34
earl
   
Ocena:
+4
To było złośliwe, wiem. Ale sama polityczna poprawność nie jest nigdzie zdefiniowana co ona oznacza. Tym samym służy za oręż różnego rodzaju grupkom, stosującym prawo nieszczęsnego Kalego - jak mnie krytykują, to jest źle, ale jak ja krytykuję, to jest dobrze.

Dla przykładu - złe jest powszechnie krytykowanie Żydów i ich zachowań (bo holokaust, zagłada, prześladowania itd), natomiast nikomu nie przeszkadza jak Żydzi szafują argumentami o "polskich obozach koncentracyjnych", o współpracy Polaków z Hitlerem w mordowaniu Żydów podczas wojny i o tysiącach Żydów, których polscy kryminaliści wydali gestapowcom.

Inna kwestia - jak pojawia się "dzieło" (np. niejakiej Nieznalskiej), w którym bezcześci się krzyż, nakładając na niego prezerwatywy lub zamiast Chrystusa malując penisa, to różne środowiska lewicowe i liberalne uznają to za wyraz otwartości artystycznej. Ale broń Boże namalować gwiazdę Dawida na grobie Jezusa symbolizującą Żydów jako współsprawców Jego śmierci - którymi zresztą byli (jak to uczynił ks. Jankowski swego czasu), bo jest to nawoływanie do nienawiści religijnej i narodowej.

Kolejna kwestia - jakoś nikomu nie przeszkadza, że w powszechnej opinii od wielu lat funkcjonuje obraźliwe słowo "mohery" na określenie starszych ludzi chodzących do kościoła i głosujących na partie o profilu prawicowym. Natomiast spróbujcie nazwać geja - "homosiem" (jak to użył JKM), to już jest darcie szat i żalenie się, że znieważa się tę grupę.

Innymi słowy - tzw. poprawność polityczna jest niczym innym tylko wielkim biczem pewnych grup społecznych, które za jego pomocą leją tych, co nie zgadzają się z propagowanymi przez nie poglądami. Jest też wyznacznikiem tego, z czego można szydzić, co można poniżać i obrażać, z czego można robić sobie szopkę (czyli z tego, co dane grupy uznają za niewartościowe, np. religia, patriotyzm, moralność itd) oraz tego, czego, Boże broń, nie można skrytykować w żaden sposób. A że grupy te mają za sobą media, więc bicz ten tym skuteczniej uderza, powodując w opinii publicznej wizerunek, że kto nie jest z tymi grupami, to jest w najlepszym razie przedstawicielem "ciemnogrodu" i "zaścianka".
02-02-2013 09:20
Aesandill
   
Ocena:
+5
@ earl
Mam wrażenie że wyciągasz dość skrajne i różne przypadki na poparcie swej tezy.

Malowanie gwiazd żydowskich na grobie Jezusa to kwestia pewnych katolicko - tradycyjnych przekonań.
Ot po prostu KK tak twierdzi jest więc to po prostu postawa związana z religią. W dodatku jest to w sytuacji gdy jesteś w katolickiej w większości Polsce, czyli huzia wielu na mniejszość.

Panis z krzyżem to prowokacja areligijna, zwykła głupota. Nie ma nic wspólnego z zaszłościami z jakiś religii. Nie jest to pretensją żydów do chrześcijan ze im kogoś zabili (pomijam już fakt że podobno* Jezus był żydem. *jeśli żył).
Ponadto to prowokacja wobec większości - czyli właściwie raczej nie wywoła u owej większości uprzedzeń wobec KK.

---

Myślę że słowo mohery jest zbyt niemiłe, i w poprawności politycznej się nie mieści. A że jest używane powszechnie. Czy mniej powszechnie niz przykładowy pedał? Zydek?? Żydzić? Ciapaty?
To jest powszechne, naganne.
Ale jest.
Nie wyciągaj ogólników typu 'wszyscy używają" "nikomu nie przeszkadza" itd

----------

A nadwrażliwość PP na mniejszości, wynika z faktu że to MNIEJSZOŚCI.

Ile razy musiałeś się bić bo ktoś Cie zaatakował za to że jesteś katolikiem?
Ile razy musiałeś to ukrywać (dla spokoju i braku zmiany nastawienia rozmówcy)?
Ile razy spotkałeś się z jawną pogardą rozmówcy?
Odmawiano Ci jawnie możliwości moralności?
Stwierdzano "moja córka nie będzie chodziła z Katolikiem"?

Raczej za często nie. Bo jesteś w większości.

Większość bez trudu może upokarzać, przekazuje swoje postawy, narzucać, zabraniać, stosować agresje. Stosować ostracyzm. wykluczenie. Olać.
W dobrych i złych celach.

-----------
Mniejszość jako słabszą stroną mogą bronić tylko prawa i dobry obyczaj. W tym PP.
----------

02-02-2013 09:57
earl
   
Ocena:
+3
@ Aes
Dla mnie normą jest nieobrażanie nikogo - niezależnie czy to jest większość, czy mniejszość. Natomiast zasłanianie się tym, że jest się w mniejszości i można prowokować większość chamskimi i ordynarnymi atakami jest dla mnie niedopuszczalne i każdy taki wybryk powinien spotykać się z odpowiednią reakcją. Jeśli ktoś bezcześci krzyż, maluje Matkę Boską w masce gazowej czy rwie publicznie Pismo Święte - to zasługuje na pogardę i wykluczenie społeczne z powodu znieważenia pewnych wartości i osób, które te wartości uznają dla siebie za istotne. Niestety, poprawność polityczna w naszym kraju usprawiedliwia takie zachowania, więc mówienie o Polsce jako o kraju katolickim jest co najmniej nadużyciem. W kraju katolickim (podobnie jak w każdym kraju, gdzie ludzie prawdziwie wierzą) takie zachowanie byłoby niedopuszczalne - skoro więc w Polsce można znieważać wiernych, to oznacza, że prawdziwi katolicy są w mniejszości. I w zasadzie są, skoro do kościoła chodzi regularnie 1/3 społeczeństwa a reszta to ateiści (o innowiercach nie wspominam, bo jest ich tylko kilka procent).
02-02-2013 11:06
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+4
jest się w mniejszości i można prowokować większość chamskimi i ordynarnymi atakami

Jasne - tylko dla niektórych takim chamskim i ordynarnym atakiem jest to, że dwóch chłopaków idzie po ulicy trzymając się za ręce (a przecież mogliby się tak nie afiszować) albo śniadoskóry imigrant ostentacyjnie chodzi po ulicy (niech wraca "do siebie").
02-02-2013 12:04
de99ial
   
Ocena:
+3
@Oddtail
Ale po to są zdefiniowane pewne reguły retoryki czy zasady dyskusji, bym mógł jasno, konkretnie pokazać komuś "to jest argument ad personam, to jest argument ad baculum, to jest kartezjańskie błędne koło", zamiast musieć walczyć kłem i pazurem z kimś, kto te wredne sztuczki stosuje (niekoniecznie świadomie).

Mylisz retorykę z erystyką.

@Aes
Skrajne przypadki najlepiej pokazują zakres problematyki.

Polityczna poprawność przypomina trochę utopiją ideę, której głównym założeniem jest "poszanowanie godności drugiego człowieka". Problem polega na tym, że po pierwsze pomylili poszanowanie z szacunkiem (pierwsze można dostać, na drugie trzeba zasłużyć) - i wszędzie piszą o poszanowaniu a tak naprawdę wymagają szacunku. Po drugie zaś zapomniano, że ludzie to istoty z egoizmem wpisanym w geny. Nie można troszczyć się o wszystkich bo to doprowadza do skrajnych i głupich sytuacji. Człowiek najpierw musi zadbać o siebie, potem może zatroszczyć się o innych. I najlepiej byłoby jakby troszczył się o ważnych w jego życiu, a nie wszystkich jak popadnie. Ja swojej troski byle komu nie daję bo to zbyt cenna rzecz w mojej ocenie - dostają ją osoby, które zasłużyły na nią, reszta mnie nie obchodzi. Polityczna poprawność to właśnie taki bat mający mnie zmusić do troski nad osobami, o które troszczyć się nie chcę, bo są mi obcy kulturowo, cywilizacyjnie czy też sami zwyczajnie swoim działaniem sprawiają, że nie mam ochoty się o nich troszczyć. Bo polityczna poprawność dotyczy relacji ludzi obcych sobie - z bliskimi mogę być szczery i nie muszę się bać o to, że jakieś słowo ich urazi, a nawet jak urazi to powiedzą mi o tym wprost - są mi bliscy i powinni to zrobić.

Zdrowa relacja z obcymi to poszanowanie na dzień dobry - poszanowanie jako istoty ludzkiej. Ale co ta osoba z tym zrobi to już zależy od jej działania, i jeśli w pewnym momencie utraci to lub wywoła moją pogardę względem siebie - tzn. że zasłużyła swoim działaniem na takie traktowanie. I nie będę w imię jakiejkolwiek idei szanowania i kochania wszystkich tego zmieniał.

Na szacunek trzeba zapracować, podobnie na pogardę. Na co zapracuje konkretna osoba, którą spotykam na drodze, zależy tylko od niej - nie od idei czy innych dziwnych pomysłów.

I jeszcze taka uwaga - ciapaci nazywani są tak bo sobie zasłużyli na pogardę. Przynajmniej większość, bo wyjątków jest niewiele i są to ludzie, którzy się ucywilizowali. Reszta zaś to dzikusy wykorzystujące systemy społeczne na własną korzyść i stwarzający niebezpieczeństwo dla nas, rdzennych europejczyków, bo nie dający poszanowania z włąsnej strony dla naszej cywilizacji. Geje to osoby, któe epatują swym odmiennym popędem, chwalący się, pchający się w moje pole widzenia i domagający się akceptacji, nie tolerancji, osoba popularna w kręgach jako lubiąca zabawę (wesołek). Jak mogę komuś takiemu dać poszanowanie? Homoseksualista to człowiek ukłądający sobie życie z osobą tej samej płci - i to jedyna różnica między nim a mną. Takie osoby mają ode mnie poszanowanie na dzień dobry - na resztę muszą zapracować, każdy indywidualnie. Bo nie uznaję relacji masowej, względem grup izmujących. Jeśli określasz się jako przynależny do któregoś z izmów - możesz mieć trudniejszy start jeśli dana grupa nie wyrobiła sobie u mnie dobrej opinii, ale nie ejsteś skreślony.

Tak działa każdy człowiek - opieramy się na stereotypach (bo one z powietrza się nie biorą), na uprzedzeniach (które, podobnie, z powietrza się nie biorą) i na jeszcze wielu innych negatywnych mechanizmach - bo tak mamy zakodowane w genach. Polityczna poprawność to taki filtr, zmuszający ludzi do nienaturalnego zachowania.

I na koniec pewna sytuacja:
Znajomy znajomego ma w zwyczaju siadać na motocyk i z minimalnym bagażem jeździć po obcych krajach. Zjeździł Europę Zachodnią i od kilku lat jeździ po wschodzie. Wybrał się też do państw islamskich, z przekonaniem, że to wszystko co słyszy się o tam żyjących ludziach to bzdury rozdmuchane przez media. Pojechał. Pobył kilka miesięcy, wrócił. I stwoerdził - nie wierzyłem. Teraz sam wiem i dobrego słowa o nich nie mogę powiedzieć.
02-02-2013 12:14
Nuriel
   
Ocena:
+3
@earl

Innymi słowy - tzw. poprawność polityczna jest niczym innym tylko wielkim biczem pewnych grup społecznych, które za jego pomocą leją tych, co nie zgadzają się z propagowanymi przez nie poglądami.

Ale przecież druga strona robi DOKŁADNIE to samo. Napisz, że Polsce lepiej jest w Unii Europejskiej i powinna zaangażować się mocniej w integrację to zostaniesz nazwany zdrajcą i zaprzańcem. Napisz, że jesteś gejem, zostaniesz nazwany chorym psychicznie. Napisz, że postawa Kościoła Katolickiego względem homoseksualizmu krzywdzi innych ludzi zostaniesz oskarżony o atakowanie sacrum i "tradycyjnych wartości".

Jeśli ktoś bezcześci krzyż, maluje Matkę Boską w masce gazowej czy rwie publicznie Pismo Święte - to zasługuje na pogardę i wykluczenie społeczne z powodu znieważenia pewnych wartości i osób, które te wartości uznają dla siebie za istotne

Ale nie zasługuję na pogardę ten kto twierdzi, że jeśli dana osoba jest ateistą to jest z całą pewnością niegodziwa i niemoralna? Nie zasługuje na wykluczenie osoba uznająca związek dwóch kochających się ludzi tej samej płci za "nieproduktywny"?

Dlaczego takie wypowiedzi nie są przez Ciebie potępiane? Tak określasz krytykowane przez Ciebie zachowania aby dotyczyły wyłącznie działań grup "lewicowych". Temu ma służyć potępianie przez Ciebie "politycznej poprawności"? Obronie interesów "Twojej" grupy?
Już nie wspominając o tym, że w swoim "pierwszym" poście w tej części dyskusji niejako automatycznie utożsamiłeś WSZELKIE wypowiedzi "lewicy" z personalnymi, chamskimi atakami. Przy jednoczesnym uznaniem "swojej" krytyki za WYŁĄCZNE wyrażanie opinii zgodnych z własnymi przekonaniami i światopoglądem. Czy to nie jest uproszczenie? Równie dobrze można powiedzieć, że w Twoich ustach pojęcie politycznej poprawności staje się "biczem" na osoby wyrażające swoje poglądy niezgodnie z linią większości ;)

Natomiast zasłanianie się tym, że jest się w mniejszości i można prowokować większość chamskimi i ordynarnymi atakami jest dla mnie niedopuszczalne i każdy taki wybryk powinien spotykać się z odpowiednią reakcją

Ale to "prowokowanie" niejednokrotnie jest TYLKO wyrażeniem swoich poglądów! Które są w tym wypadku, z oczywistego względu, niezgodne z przekonaniami większości. Alternatywą do tego jest odmówienie mniejszościom prawa głosu.

@de99ial

Geje to osoby, któe epatują swym odmiennym popędem, chwalący się, pchający się w moje pole widzenia i domagający się akceptacji

Na ten przykład mówiący: dzisiaj idę ze swoim chłopakiem do kina?
Postawa: mnie nie obchodzi co ktoś robi w sypialni, ale niech się z tym nie obnosi jest w istocie dyskryminacją. Jeśli ktoś nie może w sferze publicznej przyznać się do tego, że jest gejem, podczas gdy osoby heteroseksualne "epatują" swoją seksualnością bez żadnego ostracyzmu (opowiadając o swoich heteroseksualnych partnerach itd.) to mamy do czynienia z dyskryminacją w tym względzie. Po prostu.
02-02-2013 12:43
Scobin
   
Ocena:
+3
Znajomy znajomego ma w zwyczaju siadać na motocyk i z minimalnym bagażem jeździć po obcych krajach. [...] Wybrał się też do państw islamskich, z przekonaniem, że to wszystko co słyszy się o tam żyjących ludziach to bzdury rozdmuchane przez media. Pojechał. Pobył kilka miesięcy, wrócił. I stwoerdził - nie wierzyłem. Teraz sam wiem i dobrego słowa o nich nie mogę powiedzieć.

A ja znam dokładnie odwrotną relację znajomego backpackersa, który z wielką sympatią wypowiadał się o Iranie. I czego to dowodzi? Tego, że obaj powinniśmy ostrożnie traktować argumenty anegdotyczne. ;-)


Geje to osoby, któe epatują swym odmiennym popędem

Eee, wszyscy? 95%? 90%? Jaką masz podstawę do takiego uogólnienia? (Pomijając już to, że w przypadku "epatowania" zgadzam się z tym, co powiedział Nuriel).
02-02-2013 13:05
earl
   
Ocena:
+3
@ Nuriel
Jak pamiętam kampanię referendalną w 2003 roku, to na każdym kroku powtarzano, że tylko ten jest Europejczykiem, kto głosuje za Unią. Inne osoby natomiast są zacofane i głupie, bo przecież jak nie poddamy się Brukseli, to nas podbije Moskwa, Indoktrynowali nas, że jak wejdziemy do UE będzie kraj mlekiem i miodem płynący a jak nie wejdziemy to będzie brud, smród i ubóstwo. I co? Ledwie referendum się zakończyło i okazało się, że Polacy głosowali za inną Unią niż jest w rzeczywistości, bo głosowali za traktatem nicejskim a tutaj nagle okazało się, że przygotowywany jest traktat konstytucyjny. Okazało się, że dopłaty będą kilka razy mniejsze niż wobec państw, które wcześniej weszły do Wspólnoty. Okazało się, że na wiele towarów zmuszono nas do ustanowienia wyższego VAT niż mieli dotychczasowi członkowie. Pamiętam debatę nad budżetem na lata 2007-2013, kiedy to niektórzy eurodeputowani rodem z SLD i UW godzili się rezygnować z należnych Polsce sum, byle ten budżet uchwalić, bo W. Brytania i Francja nie miały zamiaru zaakceptować budżetu, w którym za dużo pieniędzy poszłoby na kraje postkomunistyczne. Pamiętam, jak Chirac ze Schroederem kilka razy pokazali, że Polska ma stulić mordę i nie odzywać się, bo jeszcze może nie wejść do Unii, co oznaczało, że ma stać się pachołkiem franko-niemieckim. Innymi słowy - zostaliśmy potraktowani jak ubogi i natrętny krewny, któremu dostały się odpadki z pańskiego stołu ale któremu w każdej chwili można dac, jak kundlowi, kopa jeśli będzie chciał więcej.

Natomiast opinie przeciwne integracji z UE podczas kampanii referendalnej były niedopuszczane do mediów zaś ci, którzy sprzeciwiali się byli uznawani za idiotów, kretynów a w najlepszym wypadku za dziwaków. Paradoksalnie - dzisiaj, kiedy widać, że UE to jest jeden wielki bajzel, która upada pod kryzysem, który już nikomu nie może zaimponować ani siłą militarną (bo tę mają USA, Chiny, Rosja), ani potencjałem gospodarczym (bo centrum ekonomiczne świata znajduje się w USA i na Dalekim Wschodzie), ani kulturą (bo wszechogarniająca jest kultura masowa amerykańska, od czasu do czasu doprawiona Bollywoodem), to okazuje się, że ci, którzy przestrzegali przed wejściem do UE mieli rację. Gdyż Unii bronią ci, co na tym chcą zbić kapitał (czyli RFN i Francja) zaś inni, którzy widzą w niej socjalistyczny kołchoz albo chcą ją opuścić (jak W. Brytania) albo bronią się, by do niego nie wejść (jak Norwegia czy Szwajcaria).

Napisz, że jesteś gejem, zostaniesz nazwany chorym psychicznie.
Pokaż mi najbardziej popularne media, w których tak nazywa się gejów. Odpowiem - nie znajdziesz, bo ani w telewizji publicznej, ani w Polsacie, ani w TVN, ani w RMF, Zet czy Polskim Radiu od wielu lat stosowana jest cenzura i takich rzeczy się nie przepuszcza.

Napisz, że powstawa Kościoła Katolickiego względem homoseksualizmu krzywdzi innych ludzi zostaniesz oskarżony o atakowanie sacrum i "tradycyjnych wartości".
W powyższych mediach niejednokrotnie przedstawia się takie stanowisko a ich oponentów traktuje jak kogoś upośledzonego, którego należy zamknąć, aby nie "szerzył mowy nienawiści".

Temu ma służyć Twoje potępienie "poprawności politycznej"? Obronie interesów grupy którą reprezentujesz?
Jakiej obronie interesów? Jakbyś czytał uważnie, to byś zauważył, że ja, w przeciwieństwie do obrońców tzw. "poprawności politycznej" (cokolwiek miałoby to znaczyć) nie jestem przeciwny krytyce mojego stanowiska czy poglądów (w końcu nie po to walczyliśmy o wolność słowa i opinii, by teraz je łamać), natomiast jestem przeciwny znieważaniom i ubliżaniu innych. Kiedyś wystarczała zasada szacunku dla innego człowieka, teraz wymyślono termin "poprawność polityczna", który w zasadzie nie oznacza nic. Z tym, że szacunek do innych nie oznacza akceptacji wszystkich ich zachowań. Innymi słowy - można kochać drugiego człowieka, ale krytykować go, jeśli postępuje, naszym zdaniem, źle.

@ Adam
Sprowadzanie pewnych twierdzeń do absurdu nie jest akurat sposobem do nawiązywania dyskusji i świadczy również o złej woli piszącego.
02-02-2013 13:14
42017

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+5
Heterycy też mają skłonność do epatowania swoim popędem. Co i rusz widzę pary różnopłciowe trzymające się za ręce lub co gorsza... o zgrozo, całujące się! I w dodatku śmią publicznie brać śluby... zgrooozzzzaaaaaa.
02-02-2013 13:16
earl
   
Ocena:
+6
@ Nuriel
Przy jednoczesnym uznaniem "swojej" krytyki za WYŁĄCZNE wyrażanie opinii zgodnych z własnymi przekonaniami i światopoglądem. Czy to nie jest uproszczenie? Równie dobrze można powiedzieć, że w Twoich ustach pojęcie politycznej poprawności staje się "biczem" na osoby wyrażające swoje poglądy niezgodnie z linią większości ;)
Polityczną poprawność akurat wyznaczają te osoby, które mają wpływ na opinię publiczną, czyli przede wszystkim osoby kontrolujące media. A skoro najważniejsze media są w rękach tzw. liberałów i tzw. lewicy, to wszelkie odmienne postawy są przez nich traktowane jako ZŁO.

Poza tym - powtarzam: jestem przeciw poprawności politycznej, bo jest to przejaw cenzury, niezależnie z jednej czy z drugiej strony. Jeśli ktoś chce napisać, że ludzie Kościoła postępowali niemoralnie przez wieki, to niech pisze. Jeśli ktoś chce napisać, że część ideologii prawicowych chciała utrzymywać dyskryminujący podział społeczny, wolno mu. Jeśli ktoś twierdzi, że poglądy prawicowe, chrześcijańskie itd są opium dla ludu, jego sprawa. Jeśli potrafi napisac to w sposób kulturalny, bez wulgaryzmów i obrażania innych, podając przykłady. Ale też ja żądam takiego samego prawa wyrażania swojej opinii o innych ideologiach, postawach czy zachowaniach, bez narażania się na zarzuty, że jestem głupi i ciemny. Wolność wyrażania poglądów i opinii - jeśli ktoś nie rozumie, co to oznacza, to znaczy, że chyba jeszcze nie dorósł do społeczeństwa pluralistycznego.

02-02-2013 13:30
etcposzukiwacz
   
Ocena:
+3
http://wyborcza.biz/biznes/1,10156 2,13333044,Volkswagen_oskarzony_o_ra sizm__Czy_Amerykanie_nie.html#BoxBiz Txt

Czyżby kolejny dowód absurdu poprawności politycznej? Ależ skąd przecież wiadomo że poprawność jest TYLKO DOBRA ;)
02-02-2013 13:46
earl
   
Ocena:
+2
Przecież Julian Tuwim też był rasistą - w końcu protekcjonalnie potraktował czarnych w wierszyku "Murzynek Bambo". Tak przynajmniej swego czasu twierdzili afrykańscy czarnoskórzy studenci i pracownicy, którzy znaleźli się w naszym kraju.
02-02-2013 14:40
de99ial
   
Ocena:
+1
@Scobin

Eee, wszyscy? 95%? 90%? Jaką masz podstawę do takiego uogólnienia? (Pomijając już to, że w przypadku "epatowania" zgadzam się z tym, co powiedział Nuriel).

Przeczytaj następne zdania w moim poście (zwłaszcza w tym samym akapicie), a może dostrzeżesz o co w tym fragmencie chodziło.

A ja znam dokładnie odwrotną relację znajomego backpackersa, który z wielką sympatią wypowiadał się o Iranie. I czego to dowodzi? Tego, że obaj powinniśmy ostrożnie traktować argumenty anegdotyczne. ;-)
Ciekawe w których reojnach owego kraju przebywał. Wbrew pozorom to bardzo ważne.

@Nuriel
Na ten przykład mówiący: dzisiaj idę ze swoim chłopakiem do kina?
Postawa: mnie nie obchodzi co ktoś robi w sypialni, ale niech się z tym nie obnosi jest w istocie dyskryminacją. Jeśli ktoś nie może w sferze publicznej przyznać się do tego, że jest gejem, podczas gdy osoby heteroseksualne "epatują" swoją seksualnością bez żadnego ostracyzmu (opowiadając o swoich heteroseksualnych partnerach itd.) to mamy do czynienia z dyskryminacją w tym względzie. Po prostu.


Cytujesz mnie a piszesz do Odtaila - gdzie związek?

Pchanie się w moje pole widzenia to ubieranie się w wyzywający strój i obściskiwanie się z drugą osobą, krzyczenie "Patrz całuję się z moim chłopakiem/dziewczyną w taki sposób jakby ta druga osoba miała piankę do golenia na połowie twarzy! Bij nam brawo!" itp. zachowania. W moim odczuciu nieważne jest kto się tak zachowuje - czy para hetero czy homo - obie zasługują na to aby im zwrócić uwagę, że ich zachowanie jest nieodpowiednie. Tylko jesli zwrócę uwagę parze homoseksualnej zostanę zwyzywany od homofobów.

Przeczytaj też cały akapit na ten temat, może zrozumiesz co chciałem przekazać.

@Igancja
To może zdefiniujmy najpierw słowo "epatować", ok? Bo najwyraźniej zachodzi tu duże nieporozumienie.
02-02-2013 14:44
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+1
@ Earl - ja z kolei pamiętam, że w jak najbardziej głównonurtowych mediach wypowiadali się także prominentni politycy zapowiadający, że wejście do UE oznacza koniec suwerenności polski, dyktat Brukseli i czwarty rozbiór Polski.

Co do sprowadzania sprawy do absurdu - sądzę, że imam meczetu w moim mieście, któremu kilkakrotnie nieznani sprawcy wybijali szyby i podpalili sklep, albo czarnoskóry student, który został pobity przez obrońców białej rasy z pewnością przyznaliby Ci rację.

@ de99ial - ciapaci nazywani są tak bo sobie zasłużyli na pogardę

Podobnie jak "polscy złodzieje" w Niemczech?

Edit: a co do epatowania, to sam piszesz o gejach pchający się w moje pole widzenia - pewnie, gej może się ukrywać ze swoją orientacją, wspomnianemu imamowi raczej trudno nie "pchać się w pole widzenia" z tym, że ma taki a nie inny kolor skóry. Ale przecież zawsze może wyjechać do ojczystej Palestyny, prawda?
02-02-2013 16:55
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+1
Eureka!
Już wiem kto to jest FEMINISTA - taki facet, co wie lepiej od kobiet co dla nich dobre! :)
Zatem i ja jestem feministą! :)

Myślę że wszystkim bez względu na orientację, płeć i poglądy polityczne przyda się trochę dystansu do samych siebie i poczucia humoru! :)
02-02-2013 17:00

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.