» Blog » Dlaczego Polacy nie chcą bronić państwa?
23-04-2015 00:59

Dlaczego Polacy nie chcą bronić państwa?

W działach: Wredni ludzie | Odsłony: 2176

Dlaczego Polacy nie chcą bronić państwa?

Parę tygodni temu media obiegła straszliwa wiadomość: zaledwie 30% mieszkańców Polski deklaruje gotowość do jej obrony w wypadku wojny. To dwa razy mniej niż w roku 2005. Panika, groza i dramatyczne pytanie: czy duch patriotyczny w narodzie umiera? Oraz drugie, jeszcze ważniejsze: dlaczego tak się dzieje, że 70 procent naszych rodaków nie chce za państwo polskie walczyć.

Jako, że temat jest mi bliski z powodów twórczych spróbuję na nie odpowiedzieć.

Zasadniczo, myślę, że aby to zrobić należy podzielić Polaków na trzy kategorie:

  • 30% ludności, która deklaruje dziś gotowość do obrony Polski i która mnie w tym wywodzie nie interesuje.
  • 30% ludności, która w roku 2005 deklarowała gotowość do obrony Polski, ale do 2015 zmieniła zdanie
  • 40% ludności, która w 2005 roku Państwa nie chciała bronić i w 2015 jej zamiary nie zmieniły się.

Pierwsza grupa z punktu widzenia tego wywodu jest mało interesująca. Zajmiemy się więc drugą i trzecią kategorią.

Zmiana sytuacji między 2005 a 2015 rokiem:

Przyczyny zmiany postawy naszych rodaków między 2005, a 2015 rokiem są oczywiste i w zasadzie każdy, kto ma odrobinę rozumu powinien je sam odgadnąć. Jest nią sytuacja polityczna w regionie i w naszym bezpośrednim sąsiedztwie. Otóż: w roku 2005 nic ciekawego się w nim nie działo. W roku 2015 dzieje się u naszych sąsiadów i to dużo, Ruscy siedzą na Ukrainie i trwa jeśli nie wojna, to coś bardzo do niej podobnego. Co więcej sytuacja jest rozwojowa i możliwe są trzy scenariusze. Albo Ruscy na Ukrainie zęby połamią, na co wszyscy powinniśmy mieć nadzieję, albo nie. W tym drugim przypadku sytuacja może rozwijać się na dwa sposoby: Ruscy pójdą na Mołdawię, co dla Ukrainy zakończy się bardzo niefajnie, dla Rumunii dość nieprzyjemnie, a Węgrzy, Czesi i Słowacy, którzy są dość prorosyjscy dostaną za swoje. Dla nas nie będzie to sytuacja dobra, ale z dwojga złego nie najgorsza.

W drugim wypadku: pójdą na Kraje Bałtyckie, czyli w bezpośrednią strefę wpływów Polski, Niemiec i Państw Skandynawskich. Wówczas NATO albo będzie musiało adekwatnie zareagować, albo ogłosić moralne bankructwo i się rozwiązać. Jeśli NATO odpuści lub zostanie pokonane Rosji zostanie pozostaje trzeci krok: agresja na Polskę i próba forsowania Wisły.

A przynajmniej taką narrację forsują media i ich konsumenci.

Co to zmienia? Otóż: podnosi koszt plecenia bzdur. W roku 2005 można było dość bezpiecznie składać deklaracje patriotyczne, bowiem szansa, że zostaną rozliczone była niewielka. Obecnie stawka jest już dużo większa, a jeśli sytuacja rzeczywiście będzie się pogarszać i ona urośnie. Ludzie się więc przestraszyli, że ich deklaracje doczekają się kiedyś rozliczenia i uświadomili sobie, że mają rodziny, pracę, studia i życie osobiste, które by się zawaliło, gdyby (nie daj Boże) dostali powołanie do wojska. O tym, że mogliby zostać postrzeleni lub nawet zabici lepiej nawet nie myśleć.

Zadziałał więc instynkt samozachowawczy i spora część z tych, którzy dziesięć lat temu deklarowali gotowość do obrony kraju teraz przemyślała swoją postawę i uznała, że w sytuacji urealniającego się zagrożenia jednak walczyć nie chce. Nie ma w tym nic dziwnego. Nawet w czasie II Wojny Światowej z okupantem w ten czy inny sposób walczyło co najwyżej 10% ludności. Reszta dbała wyłącznie o biologiczne przeżycie. Biorąc pod uwagę, że liczba bohaterów wojennych rośnie wraz z upływającym czasem powiedziałbym, że faktycznie była to połowa albo i mniej z tej liczby.

Pokłosie POP-NOP czyli jak świat widzi pozostałe 40 procent:

Pozostaje nam 40% ludności, które państwa nigdy nie chciały bronić. Aby wytłumaczyć taką postawę należy zrozumieć, czym jest państwo. Zasadniczo państwo można definiować na dwa sposoby:

  • Z punktu widzenia społeczeństwa obywatelskiego, wedle którego państwo jest wspólną własnością obywateli, stworzoną po to, by dbać o ich kolektywne interesy i rozwiązywać spory pomiędzy nimi
  • Z punktu widzenia społeczeństwa autorytarnego, wedle którego państwo jest biurokratyczno-administracyjną nadistotą, a celem jego poddanych (bo nie obywateli) jest służba mu.

Państwo rozumiane w ten drugi sposób ma swoich, licznych kapłanów i dworzan, których opromienia łaskami oraz swoich pańszczyźnianych chłopów, których celem i drogą do zbawienia i życia wiecznego w przyszłym świecie amen jest wierna służba mu. Natomiast każdy, kto wyłamuje się z hierarchii społecznej, ten jest bandytą i abnegatem.

Druga grupa to wszyscy zatrudnieni w sektorze pozapaństwowym, czyli przedsiębiorcy, prywaciarze, korpoludki, drobni handlowcy, niebieskie kołnierzyki, sklepowe etc.

Druga to politycy, urzędnicy, wojskowi, policja i sądownictwo, pracownicy edukacji, przedsiębiorstw państwowych, wszelkich instytucji samorządowych i firm nastawionych na ich skubanie, emeryci i renciści oraz wszystko inne, utrzymywane pośrednio i bezpośrednio z budżetu państwa.

Do grupy tej należy wliczyć także dziennikarzy, aktorów i innych ludzi kultury, którzy żyją głównie z pisania o Państwie. Podobnie włączyć do niej trzeba rodzinę, krewnych i przyjaciół osób opisanych powyżej, tym bardziej, że w szczególności na prowincji praca jest formą łapówki. Bo jak starosta zatrudni moją sąsiadkę w starostwie, to będę namawiał swoich kuzynów, żeby głosowali na niego, bo inaczej sąsiadka straci pracę. W małych miejscowościach właśnie na tym polega polityka.

Spora część polskiego społeczeństwa, a zwłaszcza tak zwane elity patrzy na kraj właśnie w ten sposób. Grupę tą nazywać będę POP-NOPem od skrótowców tworzących ją, najgłośniejszych i najbardziej aktywnych narratorów życia publicznego. Tych narratorów stanowią partie polityczne Platforma Obywatelska, Prawo i Sprawiedliwość oraz Narodowe Odrodzenie Polski. Dyskusja, jeśli się pojawia to najczęściej skupia się nie na tym, czy taki obraz polski jest błędny, tylko raczej na tym, jaki jego aspekt powinien być eksponowany jako obowiązujący. Tak więc:

  • Platforma obywatelska: Jest w moim odczuciu partią zadowolonych z siebie beneficjentów państwa oraz stabilnych karier w budżetówce. Jej wyborcy chcą świętego spokoju, nie pragną natomiast jakiekolwiek zmian. Ich zdaniem niczego zresztą zmieniać nie trzeba, bowiem jest świetnie (im). Państwo działa dobrze, bo jakże mogłoby być inaczej, skoro oni (swoim zdaniem) wykonują świetną robotę, jak (ponownie swoim zdaniem) wykonują. Jeśli coś w państwie działa źle, to (jak w Konfucjanizmie) jest to wynikiem przypadku, osobistych wad albo niedopatrzenia jakiegoś, pojedynczego osobnika, a nie systemu, który to jest z definicji doskonały.
  • Prawo i Sprawiedliwość: Jest partią niezadowolonych beneficjentów państwa, którzy zostali w ten czy inny sposób pokrzywdzeni. Słusznie czy niesłusznie wnikać nie będę (a komentarze próbujące to robić skasuję). Ważne jest, że w ich pojęciu system nie działa. Nie wynika to jednak z jego wad i niedoskonałości, a głównie z tego, że miejsca w biurokratycznej machinie obstawione są przez ludzi posiadających nieodpowiednie cechy moralne. Należy więc ich wylać oraz zastąpić ludźmi o lepszym systemie wartości.

Należy w tym miejscu powiedzieć, ze PiS i PO to elementy w dużej mierze wymienne. Jeśli PiS obejmie władzę, to on stanie się partią Zadowolonych Z Siebie Beneficjentów Państwa i uzna, że wszystko jest w nim idealne, natomiast PO stanie się obrońcą pokrzywdzonych, uważającą, że maszyna jest dobra, tylko obsługują ją ludzie niekompetentni. Działać tak będzie w kółko, jak długo te partie będą istnieć.

  • Narodowe Odrodzenie Polski i ugrupowania pokrewne: NOP, który nie jest siłą liczącą się w sejmie, ale bardzo aktywną na ulicach, charakteryzuje ją natomiast podejście zbliżone do PiSowskiego, ale różniące się ważnymi szczegółami. Otóż: Państwo i wszystkie jego trybiki są święte i doskonałe (plus-minus kilka zardzewiałych). Nie działają jednak dobrze, bowiem sterują nimi nieodpowiedni ludzie. Tych należy wylać i zastąpić Prawdziwymi Patriotami. Patriotów od niepatriotów rozpoznawać mogą wyłącznie inni patrioci na zasadzie „swój pozna swego”. Po objęciu władzy owi Patrioci powinni zadbać o sprawiedliwość w kraju: to jest zabrać wszystko wszystkim i rozdać tym, którym się należy, czyli innym Patriotom.

Oprócz nich istnieje jeszcze kilka pomniejszych sił: Partia Zadowolonych Z Siebie Posiadaczy Rolnych, kilka Partii Skrzywdzonych Bardziej Niż Reszta Beneficjentów Państwa, Partia Emerytowanych Działaczy Komunistycznych, Partia Dziwaków, Dziwolągów I Korwina Mikke, Partia Niezadowolonych Artystów Cyrkowych dowodzona przez Kobietę Z Brodą oraz kilka Związków Niezadolonych Przedsiębiorców Zbyt Zajętych Interesami, By Na Serio Bawić Się W Politykę ze szczególnym uwzględnieniem Związku Wyznaniowego Przywoływania Na Daremno Imienia Zbawiciela Naszego Adama Smitha. Wymieniać można długo, jednak z różnych powodów nie należą one do głównego nurtu.

Ciekawym zjawiskiem są też dziennikarze. Wbrew opinii laików i podtrzymywanej przez wszystkie strony legendzie dziennikarze ważniejszych mediów wliczając w to Gazetę Wyborczą, TVN, Uważam Rze czy inne W Sieci żyją w symbiozie z wszystkimi dużymi partiami. Biorą tez udział w ich przedstawieniu, nawet jeśli nie jest to zgodne z zasadami dziennikarskiej rzetelności. Wynika to z faktu, ze dziennikarze w naszym kraju żyją głównie z powtarzania plotek. No niestety, nie jesteśmy USA, gdzie najbardziej poczytnym dziennikiem jest Wall Streat Jurnal, ani tez Francją, gdzie funkcję tą spełnia Le Monde Diplomatique, ale Polską, gdzie najchętniej czyta się Fakt. A co jest najlepszym źródłem plotek, krwi i cycków? Wiadomo, że celebryci! Przy czym w Polsce nie żyje się jakimiś półnagimi skandalistkami, tylko Tuskiem i Kaczyńskim.

„Fakt” ma nawiasem na naszym rynku wiele odmian. Mamy więc „Fakt” dla pseudo intelektualistów, coś ze trzy „Fakty” dla prawakow, „Fakt” dla feministek i lewaków, parę wydań kato-Faktu oraz program telewizyjny, w którym „Fakt” czytany jest 24 godziny na dobę.

A wszystko to żyje z przepisywania i układania pod gusta swoich odbiorców plotek generowanych przez POP-NOP.

Owszem ta symbioza momentami przyjmuje bardzo przewrotne postacie. Przykładem jednej z nich może być osoba Kukiza, faceta, który raz śpiewa, że pobór do wojska to rzecz straszna, a raz, że wspaniała i żyć bez niej nie potrafi. Wyjaśnić to prosto: Kukiz to zawodowy buntownik, który żyje z tego, że śpiewa, że w Polsce jest do dupy i bez jej krytykowania poszedł by na bezrobocie.

Jak to ma się do obronności piszę na Blogu Zewnętrznym.

Ps. Normalny post będzie w piątek lub sobotę. Tym razem będzie o budownictwie mieszkaniowym w starożytnym Rzymie. Spróbuję znaleźć jakieś plany budowli na potrzeby RPG-owców.

Komentarze


Anioł Gniewu
   
Ocena:
+3

Nuriel - "znaj proporcje mocium Panie" - abstrahujac od tego ze istnieje kolosalna algebraiczna roznica pomiedzy zamordowaniem z udzialem Polakow kilkuset a z rak Niemcow kilku milionow Zydow to istnieje gigantyczna dysproporcja jakosciowa pomiedzy bestialstwem mordow dokonywanych przez UPA a przymusowymi przesiedleniami w ramach ODWETOWEJ akcji Wisla. A w kwestii obrony wlasnej historii przed falszowaniem przez obcych i renegatow to trzeba dzialac zgodnie z zasada "umiesz liczyc - licz na siebie". 

25-04-2015 13:03
L. Norec
   
Ocena:
+1

W tej dyskusji Anioł Gniewu do definicji islamisty wliczył hasło "radosny piewca dżihadu" i przyjmując taką wykładnię terminu, nie moderowałem związanych z tym jego wypowiedzi. Na przyszłość, szczególnie poza dyskusją pod tym wpisem, proszę jednak, aby bardziej ostrożnie dobierać słowa, ponieważ słownikowa definicja islamisty jest inna.

Hangman w swoim komentarzu również wspomniał o tych islamistach, a potem dodał, że żydzi mają podobnie. Z kontekstu wynika, iż rozchodzi się tu o ekstremistów obu tych idelogii/religii.

 

Poza tym prośba z mojej strony o nie dawanie linków do skasowanych przeze mnie komentarzy.

Prośbę odrzucam.

 

Najpierw wyciąłeś z jego komentarza to, co uznałeś za niewłaściwie, a potem pouczyłeś Hangmana na PW, żeby darował sobie tego typu wypowiedzi. Nie dziwi mnie, że się zirytował, za co potem potem dostał bana, jednak wcześniej nie miał żadnej szansy na wyjaśnienie swojego komentarza, bo a priori założyłeś, że nawołuje do nienawiści. A po jego zbanowaniu wystosowałeś komentarz, który sugeruje iż nawoływał on do holokaustu. Dodatkowo zabraniasz linkować do skasowanych komentarzy, więc nikt nie ma możliwości zrozumienia, co się naprawdę stało, co kto napisał i o co chodzi. Widać tylko komunikat administracji, w którym oficjalnie nazwałeś go rasistą i piewcą nienawiści. To modelowy labeling.

O ile wiem, to pomiędzy ludobójstwem z powodów ideologicznych, a obroną siebie i najbliższych przed takowym jest zasadnicza różnica. Różnica jest również pomiędzy prewencją, a napaścią. Jeżeli takie różnice są ci obce, to nie powinieneś podejmować się rozstrzygania kwestii tego, co autor miał na myśli.

 

25-04-2015 13:22
Nuriel
   
Ocena:
0

@earl

Z całym szacunkiem, ale:

(1) Nie przedstawiłeś żadnych rzeczowych, merytorycznych argumentów dlaczego ta książka owym "kwiatkiem" ma niby być. W gruncie rzeczy, niemerytorycznych nie przedstawiłeś również.

Nie wiem (bo niby skąd?) z jakiego powodu nazywasz " Jak Polacy...." kwiatkiem. Przedstawiłem dwie hipotezy (na podstawie tego jakie argumenty są wysuwane najczęściej):

A. niewygodny temat,

B. brak "słodzenia" tj. odstawiając na chwilę ironię rzekomy "brak obiektywności"

i na ich podstawie zbudowałem swoją wypowiedź. Zarówno hipotezy A i B wydają m niezasadne.

Hipoteza A - skoro mamy wolność zarówno prowadzenia badań naukowych jak i publicystyki, nie ma problemu poruszenia i tematu mordowania Żydów przez Polaków.

Hipoteza B - książka jest o mordowaniu Żydów przez Polaków (x), nie o ratowaniu Żydów przez Polaków (y). Nie możemy wymagać od książki poruszającej temat (x), aby musiała poruszyć temat (y). Gdyby książka była o postawach Polaków w stosunku do Żydów (z), wtedy powinno się w niej znaleźć zarówno x i y. Ale skoro książka jest tylko o x, można ją oceniać jedynie przez pryzmat tego jak porusza temat x, nie zaś czy jest w niej także o y.

Obydwie hipotezy, moim zdaniem, wyrastają z tego samego źródła o którym pisałem w swoim pierwszym poście. O Polakach można mówić albo dobrze, albo źle, ale TYLKO  z zastrzeżeniami, że inni byli gorsi lub, że przeważają cechy pozytywne, lub zmusiła nas do tego konieczność dziejowa itd. itp.

(2) Ponownie podkreślam, to była analogia. Jest różnica między "byciem smarkaczem" a zachowywaniem się (per analogiam) jak smarkacz. Skoro utożsamiasz się z opisywanymi przeze mnie zachowaniami, to niewątpliwie, masz prawo się obruszyć na moje twierdzenie - ale nie wynika z tego, że moje argumenty i zachowanie były kierowane ad personam lub, że kogokolwiek obrażałem.

Nadal twierdzę, że moja analogia jest trafna. Uznajemy za cnotę, rzecz godną pochwały jeżeli ktoś jest w stanie  w życiu codziennym przyznać się do błędu i powiedzieć przepraszam. Bardzo ładna, chrześcijańska zaleta. Dlaczego zatem nie miałaby ona obowiązywać w stosunkach między narodami i pamięci narodowej?

Jeżeli uważasz, że moja analogia jest nietrafna, w dalszym ciągu masz możliwość odniesienia się niej merytorycznie. To nie jest trudne. Podpowiem, masz wzór: "Nie jest zasadnym utożsamianie oburzenia z powodu negatywnego, jednostronnego przedstawiania Polaków w mediach (książkach, filmach) z zachowaniem egoistycznego przedszkolaka ponieważ... (brakujące dopisać, niepotrzebne skreślić). Z mojej strony EoT.

EDIT:

@Anioł Gniewu

Nuriel - "znaj proporcje mocium Panie" - abstrahujac od tego ze istnieje kolosalna algebraiczna roznica pomiedzy zamordowaniem z udzialem Polakow kilkuset a z rak Niemcow kilku milionow Zydow to istnieje gigantyczna dysproporcja jakosciowa pomiedzy bestialstwem mordow dokonywanych przez UPA a przymusowymi przesiedleniami w ramach ODWETOWEJ akcji Wisla

Ok, rozumiem. Karolek i Michałek są gorsi. Ale dlaczego mamy nie mówić o tym co zrobił źle Pawełek?

Pisząc poważnie, nie neguje tego, że Niemcy zamordowali więcej Żydów niż Polacy. Tylko, że ta kwestia nijak ma się do kwestii odpowiedzialności Polaków. To nie działa tak ze weźmiemy 1.000.000 zabitych przez Niemców odejmiemy od tego 1.000 zabitych przez Polaków i wyjdzie nam o ile Niemcy sa bardziej winni. To nie działa w ten sposób. Fajnie też, że pominąłeś kwestię polonizacji Ukraińców na przestrzeni wieków ;) Ale rozumiem, UPA wzięła się z powietrza, nienawiść do Polaków oblekła ich w ciało. Spoko.

25-04-2015 13:26
earl
   
Ocena:
+4

@ Nuriel

Ok, przepraszam Cię za moje słowa i bym się do nich wcześniej odniósł, ale styl, który zaprezentowałeś, był dla mnie oburzający. Wyjaśniłeś, przyjmuję do wiadomości, że nie chciałeś mnie ani nikogo obrazić.

 

Co do sprawstwa Polaków odnośnie zbrodni na Żydach - byłem na 2 spotkaniach z Grossem, czytałem też pierwsze kilkanaście stron owej zalinkowanej książki i twierdzę, że obaj autorzy generalizują, próbując przerzucić odpowiedzialność pewnych grupek ludzi na cały naród. Nie twierdzę, że nie było zbrodni na Żydach - skoro teraz co roku jest ok. 600 morderstw, to czemu 70 lat temu nie mogłoby się to zdarzać? Polacy nie stanowią jednolitego narodu, były kanalie, mordujące i wydające okupantom Żydów dla pieniędzy lub ze względu na rasizm, byli bohaterowie, którzy Żydów bronili i ukrywali, ale najwięcej było zwyczajnych ludzi, którzy chcieli po prostu przetrwać, a jeśli mieli do wyboru życie swoje i swojej rodziny oraz życie obcych (nie tylko Żydów) to wybierali swoje. Chciałbym zobaczyć, ilu tych tzw, moralistów oddałoby swoje życie za życie kogoś innego, nie obcego nawet, ale kogoś, kogo nazywają przyjacielem. Natomiast prezentowanie w filmach czy w książkach pisanych za granicą narodu polskiego jako narodu współsprawców zbrodni ludobójstwa, pisanie o polskich obozach koncentracyjnych, pisanie o tym, że Polacy to naród, który ma na sumieniu największą liczbę wypędzonych ze swojego terytorium - to jest bezczelność i zwyczajna podłość, żeby nie powiedzieć gorzej.

 

Polska ma w swojej historii prawdziwie czarne karty, przy których Jedwabne czy Kielce to mały problem. Jednak obecna "poprawność polityczna" nie pozwala o nich pisać. Te karty to PKWN i KRN, to Polacy w Armii Czerwonej i NKWD, to cały okres PRL i kolaboracji z sowieckimi władzami, to współudział w ludobójstwie w Rosji i Polsce swoich rodaków i innych narodów za rządów Lenina i Stalina. Jednak o tym się milczy, a sprawcy tych wydarzeń nie są nie tylko pociągani do odpowiedzialności ale też tym, którzy chcą mówić prawdę, każe się "odpieprzyć" i nazywa "inkwizytorami" i "bolszewikami" (o czym wiele razy wspominał Michnik). Co więcej, prominentom PRL pozwala się w rzekomo wolnej Polsce piastować ważne funkcje polityczne - prezydenta, premiera i marszałka Sejmu, zasiadać w parlamencie i samorządach, decydować o losach ludzi, których partia przez prawie pół wieku gnębiła i niszczyła. O tym się nie mówi, a powinno i to jest prawdziwa czarna karta w dziejach Polski.
 

A co do Żydów - chciałbym, aby i oni kiedyś wzięli się na odwagę i przeprosili ludzkość. Przeprosili za współudział w ludobójstwie bolszewickim. Wszak to ich pobratymcy - Kaganowicz, Jagoda, Trocki, Kamieniew, Zinowiew, Rozengolc, Berman, Uricki, Swierdłow, Mechlis, Kogan, Radek i wielu innych - jako czołowi decydenci RKP (b) i WKP (b) mają na rękach krew tysięcy istnień ludzkich. Niech Żydzi nie odgrywają tylko narodu ofiar, bo ich naród wydał również katów i morderców, co powinno w każdej dyskusji o XX wieku być podkreślane. Tak jak Polakom każe się kajać za różne rzeczy (zbrodnie na Żydach, Niemcach czy Ukraińcach), tak i Żydzi, jeśli mają choć odrobinę przyzwoitości i odwagi, powinni uznać się za współwinnych rzezi ubiegłego stulecia.

 

25-04-2015 13:59
   
Ocena:
0

Lewopraw bawi się w kłótnie.

Uwielbiam lewoprawistów!

 

Ale wy tak tu na serio?

25-04-2015 14:00
Nuriel
   
Ocena:
0

@earl

Nie ma sprawy, przeprosiny przyjęte, nie takie rzeczy słyszy się w ferworze internetowych kłótni. Dzięki za merytoryczną odpowiedź. 

25-04-2015 14:09
Beamhit
   
Ocena:
+1

Luźne gdybanie, nie poparte badaniami i wykresami..

Ludzie gotowi oddać życie za Polskę w 2005 roku wyjechali na zmywak do Anglii.

2015 - Nowe dorosłe pokolenie nie zakłada rodzin i nie rodzi dzieci, bo nie stać ich na utrzymanie rodziny. Chęć obrony kraju, to też chęć obrony swoich bliskich, a jak nie ma kogo bronić, to dla samego kraju nie warto ginąć.

Co prowadzi do takiej mojej konkluzji, by w następnej sondzie zadać pytanie: Czy jak przyjdą ruskie i zaczną gwałcić nasze kobiety i zabijać dzieci, staniecie w obronie kraju? Ciekawe jak wtedy będzie wyglądało to procentowo.

25-04-2015 20:52
Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

W kolejnej sondzie ja z kolei dla rownowagi sugeruje pytanie: Czy jak przyjda banderowscy ukraincy i beda rabac siekierami, kluc widlami, palic zywcem, krzyzowac i gwalcic nasze kobiety, kroic tasakami starcow i dzieci, wyrywac płody z brzuchow ciezarnych staniecie w obronie kraju? Ciekawe jak wtedy bedzie to wygladalo procentowo... 

25-04-2015 23:24
Venomus
   
Ocena:
0

Czy jak przyjdą ruskie i zaczną gwałcić nasze kobiety i zabijać dzieci, staniecie w obronie kraju

Może kilka procent wyżej bo faktycznie uderzałoby to w jakieś wydumane wysokie tony (pozwolilbyś aby użyto twojej matki, koleżanki, itp itd) ale nadal (mam nadzieję) liczba ta nie przekroczyłaby 35-40%. Świadczyłoby to o zdrowiu psychicznym narodu i w końcu narastającej po 2 i pół dekady normalności zachowawczej społeczeństwa Polskiego.

26-04-2015 02:31
earl
   
Ocena:
+1

Zamiast gdybać na temat tego, co mogłoby się wydarzyć, lepiej sięgnąć do historii. Czy ktoś zna liczby, ilu Polaków walczyło podczas II wojny światowej z niemieckim i radzieckim okupantem? Myślę, że te dane byłyby odzwierciedleniem, ile osób gotowych jest walczyć za Polskę w chwili największego zagrożenia.

26-04-2015 09:32
Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Oczywiscie obecnie dzielac ta liczba na połowe...

ps. Ku przestrodze polecam inna liczbe - ilu faktycznie zbrojnie walczylo w Powstaniu Warszawskim a ilu mieszkancow Warszawy zginelo ostatecznie w efekcie ich patriotycznej walki...

26-04-2015 10:31
Adeptus
   
Ocena:
0

@ Nuriel

Mierzi mnie niesłychanie ta cała "polityka historyczna", ta krytyka rzekomej "polityki wstydu", to świętoszkowate oburzenie kiedy ktoś ośmieli się skrytykować zasługi i walory Żołnierzy Wyklętych, Powstania Warszawskiego, Jana Pawła II. Nie może się ostać żadne słowo krytyczne, poruszenie tych tematów w prawicowym dyskursie nieodmiennie zamienia się niemalże w festiwal radosnego onanizmu nad trumnami. Nie można pisać, mówić o "Pokłosiu", książkach Grossa, bez dodawania setek dupochronów, że Niemcy tacy źli a Polacy tacy biedni itd...

Nie chodzi o "dupochrony", tylko o fakty. Fakty są takie, że byli Polacy, którym los Żydów był obojętny, byli Polacy, którzy z narażeniem życia swoim i nierzadko własnych rodzin ratowali Żydów i byli tacy, którzy Żydów mordowali/pomagali mordować - w kolejności względem liczebności. Natomiast dyskurs Grossowo-Pokłosiowy ukazuje Polaków jako z definicji antysemitów, stwarza wrażenie, że każdy Polak jeśli osobiście nie mordował Żydów, to przynajmniej całym sercem to popierał.

Czy jakby ktoś napisał książkę "Żydzi Polscy", gdzie wspominałby jedynie o rozbudowanym przedwojennym żydowskim światku przestępczym, albo o stalinowskich ubekach i  prokuratorach żydowskiego pochodzenia, a pomijałby kompletnie Korczaka, Tuwima, Szpilmana, Schultza to uznałbyś, że to rzetelna publikacja, unikająca "dupochronów"?

@ L. Norec

Nie dziwi mnie, że się zirytował, za co potem potem dostał bana, jednak wcześniej nie miał żadnej szansy na wyjaśnienie swojego komentarza, bo a priori założyłeś, że nawołuje do nienawiści. A po jego zbanowaniu wystosowałeś komentarz, który sugeruje iż nawoływał on do holokaustu.

Dodatkowo zabraniasz linkować do skasowanych komentarzy, więc nikt nie ma możliwości zrozumienia, co się naprawdę stało, co kto napisał i o co chodzi. Widać tylko komunikat administracji, w którym oficjalnie nazwałeś go rasistą i piewcą nienawiści. To modelowy labeling.

Kamulec wyznaje zasadę, że działania administracji nie mogą podlegać dyskusji/ocenie, do tego stopnia, że czasem odmawia nawet podania powodu, dla którego kasuje komentarz/ukrywa notkę (a jeśli podaje, to z reguły na privie i obraża się, jeśli ukarany ujawnia publicznie powód, dla którego została ukarany). Jego mantrą jest "zapraszam na pw". Dlatego nie spodziewaj się jakiejkolwiek merytorycznej odpowiedzi z jego strony.

 

@ Slann

Lewopraw bawi się w kłótnie.

Uwielbiam lewoprawistów!

 

Ale wy tak tu na serio?

Zabawniejsi są tzw. centryści - tzw. centrysta to stworzenie, które o niczym nie wie, o niczym nie ma pojęcia, na żaden temat nie potrafi się wypowiedzieć i to właśnie uważa za cnotę. Ma w zwyczaju wtrącać się do dyskusji, tylko po to, żeby po raz setny napisać, że obie strony (obojętnie jakie są to strony i obojętnie czego dotyczy spór) są takie same. Paradne, co? Cyrk za darmo.

 

@ Earl

Zamiast gdybać na temat tego, co mogłoby się wydarzyć, lepiej sięgnąć do historii. Czy ktoś zna liczby, ilu Polaków walczyło podczas II wojny światowej z niemieckim i radzieckim okupantem? Myślę, że te dane byłyby odzwierciedleniem, ile osób gotowych jest walczyć za Polskę w chwili największego zagrożenia.

Inna rzecz, że w trakcie każdej wojny - nawet tzw. wojny totalnej - w walkach bierze udział jedynie znikomy odsetek społeczeństwa.

@ Anioł Gniewu

Ku przestrodze polecam inna liczbe - ilu faktycznie zbrojnie walczylo w Powstaniu Warszawskim a ilu mieszkancow Warszawy zginelo ostatecznie w efekcie ich patriotycznej walki...

Za te ofiary odpowiadają komuniści, którzy oszukali powstańców, stwarzając wrażenie, że przyjdą im z pomocą.

26-04-2015 16:01
   
Ocena:
0

Adeptus: Po prostu nie rozumiem, po co ludzie się kłócą w Internecie, skoro nikt nikogo nie przekona. Dla zasady?

26-04-2015 17:53
Adeptus
   
Ocena:
0

@ Slann

Adeptus: Po prostu nie rozumiem, po co ludzie się kłócą w Internecie, skoro nikt nikogo nie przekona. Dla zasady?

Slann: Po prostu nie rozumiem, po co ludzie, którzy uważają, że kłócenie się jest bezsensowne, muszą konieczne o tym co chwila przypominać, zamiast po prostu zignorować nieinteresujące ich  dyskusje. Przecież i tak nikogo nie przekonają. Po co to robią? Dla zasady?

Skoro Ty czujesz potrzebę wypowiadania się w dysputach, które Cię nie interesują, to czemu bulwersuje Cię to, że Ci których interesuje biorą w nich udział?

A na poważnie - czasem udaje się kogoś przekonać. Może byś o tym wiedział, gdybyś czasem zainteresował się meritum, zamiast wlepiać z automatu setny komentarz o lewakach i prawakach (tak przy okazji, akurat tutaj nie ma dysputy lewica-prawica, no ale dla Ciebie to nieistotne, ktoś dyskutuje, Ty wlepiasz o komentarz o lewoprawicy, to jest odrych bezwarunkowy). Mi się to zdarzyło parę razy (tzn. zostać przekonanym, bo na to, żeby kogoś przekonać, to za głupi jestem).

 

26-04-2015 17:57
   
Ocena:
+2

Inna rzecz, że w trakcie każdej wojny - nawet tzw. wojny totalnej - w walkach bierze udział jedynie znikomy odsetek społeczeństwa.

Bo i społeczeństwo niewielki odsetek siebie jest w stanie wystawić do bezpośredniej walki(chyba około 1%). Część jest za stara, część za młoda, część chora, część miała pecha urodzić się kobietą w narodzie, który nie walczy każdego dnia o przetrwanie. Część musi produkować czołgi, część konserwy dla wojska, część produkty pierwszej potrzeby dla cywili. Część wprawdzie nosi mundur, ale wojsk logistycznych lub remontowych. Część mundur nosić powinna, ale postanowiła trochę wcześniej przejść do konspiracji...

W kolejnej sondzie ja z kolei dla rownowagi sugeruje pytanie: Czy jak przyjda banderowscy ukraincy i beda rabac siekierami, kluc widlami, palic zywcem, krzyzowac i gwalcic nasze kobiety, kroic tasakami starcow i dzieci, wyrywac płody z brzuchow ciezarnych staniecie w obronie kraju? Ciekawe jak wtedy bedzie to wygladalo procentowo... 

W sumie niegłupio byłoby zadać oba pytania. Nie wierzę w proste związki, zaznaczam od razu, ale byłaby to ciekawa baza do dalszych badań.

26-04-2015 19:03
Adeptus
   
Ocena:
0

@ PK_AZ

Bo i społeczeństwo niewielki odsetek siebie jest w stanie wystawić do bezpośredniej walki(chyba około 1%). Część jest za stara, część za młoda, część chora, część miała pecha urodzić się kobietą w narodzie, który nie walczy każdego dnia o przetrwanie. Część musi produkować czołgi, część konserwy dla wojska, część produkty pierwszej potrzeby dla cywili. Część wprawdzie nosi mundur, ale wojsk logistycznych lub remontowych. Część mundur nosić powinna, ale postanowiła trochę wcześniej przejść do konspiracji...

Oczywiście, masz rację.

26-04-2015 19:12
KRed
   
Ocena:
0

Szacunkowo: w wojnie 1919 polskie wojsko liczyło 4% społeczeństwa (2/3 tego to rezerwa). W kampanii wrześniowej plan zakładał wystawienie armii 3,85% ludności (udało się 2,85%).

A więc z sondażu wynika, że obecnie mamy dość ochotników na sformowanie 7 masowych armii :D

26-04-2015 23:55
   
Ocena:
0

Adeptus: szczerze to nie widziałem by ktoś kogoś w necie przekonał. Nie wiem, może to jest spowodowane tym, że nie widzi się dyskutanta? Jego mimiki? Nie mam pojęcia.

A akurat dyskusja zaczęła schodzić na lewicowców i prawicowców, więc było coś na rzeczy.

Co do meritum: te badania to raczej ciekawostka, bo w przypadku ataku sytuacja wyglądałaby jak zawsze. Gorzej w przypadku konfliktów w rodzaju Ukrainy.

27-04-2015 08:51
   
Ocena:
0

A więc z sondażu wynika, że obecnie mamy dość ochotników na sformowanie 7 masowych armii :D

Jeśli sondaż był prowadzony wśród młodych, zdrowych i zdatnych do służby, to tak. Natomiast są dwa inne problemy. Pierwszy, "społeczny", to "dezercje" z zaplecza przemysłowego i administracyjnego, do których w razie przedłużającej się wojny na pewno dojdzie. Drugi, "państwowy", to poziom wyszkolenia, przez który w tych siedmiu masowych armiach będziemy mieli (jestem optymistą) 150.000.

Tak BTW, NSR ma podobno limit na 20.000 ochotników, a osiąga połowę. Żeby umundurować jeden procent społeczeństwa, należałoby tylu przyjmować rocznie...

Adeptus: szczerze to nie widziałem by ktoś kogoś w necie przekonał. Nie wiem, może to jest spowodowane tym, że nie widzi się dyskutanta? Jego mimiki? Nie mam pojęcia.

Zdarza się. Uwierz mi na słowo, że kilka razy zostałem przekonany.

27-04-2015 11:53
Klebern
   
Ocena:
0
Fajna między wami się wywiązała rozmowa. Na szczęście lub nieszczęście (w zależności, dla której strony) owa dyskusja jest tylko dywagacją hipotetyczną i nikt z was nie stanie przed dylematem: bronić czy nie? Obecnie poziom technologiczny nawet w niezbyt innowacyjnie rozwiniętym Wojsku Polskim jest zbyt duży, by był sens powoływać pod broń ludzi, którzy albo nigdy albo kilkanaście lat temu służyli w wojsku poborowym. To tylko strata karabinu i munduru.

Przy obecnym zagrożeniu zawodowe Wojsko Polskie i Narodowe Siły Rezerwy mają obronić ten kraj przez miesiąc takimi siłami, jakie mają w tej chwili. Aż do czasu przybycia posiłków z NATO. Już nawet zawodowi oficerowie nie ufają w wyszkolenie żołnierzy z NSR, a co tu mówić o jakimś chłopaku z osiedla, który nawet nie wie jak załadować pistolet.

Dlatego tu w internecie możecie sobie bez konsekwencji deklarować czy chcecie bronić kraj czy nie. I tak wojskowych decydentów nie obchodzi wasze zdanie ani wasza gotowość. Bo niezależnie od waszej decyzji jesteśmy dla wojska zbędnym balastem pozbawionym jakuchkolwiek walorów.
27-04-2015 13:50

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.