Dishonored

Autor: Mirosław 'angel21' Poręba

Dishonored
Z dużym zainteresowaniem wyczekuję gier, w których pierwsze skrzypce grają walki wręcz lub z użyciem broni białej. Z wypiekami na twarzy wspominam pojedynki w Dark Messiah of Might and Magic czy Zeno Cash. Dishonored rozbudowuje tę koncepcję i stanowi soczystą mieszankę wielu gatunków – pojedynków z użyciem broni białej, skradanki oraz elementów RPG z domieszką strzelania w pierwszoosobowej perspektywie. Wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z murowanym hitem.
____________________________


Historia skupia się na postaci Corva Altano, który jest nie tylko Lordem Protektorem imperium Bristol, ale również osobistym ochroniarzem cesarzowej Jessamine Kaldwin. Po powrocie do domu z długiej wyprawy bohater nie był przygotowany na to, że sprawy przybiorą tak nieoczekiwany obrót. Podczas gdy Lord zdaje swojej Cesarzowej relację z odbytej podróży, niespodziewanie pojawiają się skrytobójcy, którzy pozbawiają władczynię życia. Za jej śmierć winą obarczony zostaje Corv, który postanawia odkryć mroczną tajemnicę i oczyścić swoje imię. W zamiarze dokonania zemsty nie pozostaje jednak sam, bowiem z pomocą przychodzi mu mistyczna istota zwana Outsider.

Na pierwszy rzut oka fabuła nie wygląda specjalnie oryginalnie, jednak wbrew pozorom, jeśli dokładnie wnikniemy w ten paskudny świat, z pewnością damy się oczarować przedziwnej aurze miasta Dunwall i jego historii. Niestety strasznie boli przewidywalność przyszłych wydarzeń, co w pewnym stopniu może odebrać chęć powrotu do gry w celu odkrywania nowych sekretów.


Futurystyczny Thief

Rozgrywka w Dishonored skupia się na cichym lub – mniej zalecanym – głośnym przechodzeniu lokacji w celu wykonania określonego zadania. O ile ofensywne przebijanie się przez oponentów jest jakimś wyjściem, o tyle skradanie daje o wiele więcej satysfakcji. Szybkie przemieszczanie się, pozostawanie na widoku lub wykonywanie innych fałszywych ruchów może doprowadzić do wykrycia naszej postaci i spowodować bezpośrednie starcia. Także pozostawianie ciał wzmaga czujność wrogów, którzy wszczynają alarm i przeszukują każdy zakamarek z zamiarem wykrycia niepożądanego gościa. Otwarte walki są fajne, ale idąc na łatwiznę, nie poznamy wszystkich sekretów, jakie przygotowali dla nas twórcy. Praktycznie każdą misję można rozwiązać na kilka różnych sposobów, pod warunkiem, że ruszy się głową.


Pistolet vs miecz

Jeśli jednak zostaniemy wykryci lub będziemy chcieli wyjść z cienia, możemy wykorzystać siłę drzemiącą w składanym ostrzu, broni palnej lub specjalnej mocy. W prawej dłoni bohater zawsze dzierży miecz, natomiast lewa obsługuje resztę sprzętu – pistolet, kuszę z różnymi rodzajami bełtów, granaty lub określoną moc. Walka została zaprojektowana naprawdę świetnie – każdy cios musi być przemyślany, a siekanie na ślepo nie przynosi zbyt dużego efektu. Najlepiej poczekać na moment ataku, zablokować cios przeciwnika i wykonać skuteczną kontrę. Używanie spluwy czy kuszy jest mało korzystne, bo przeładowanie pocisku trwa dość długo i w tym czasie jesteśmy narażeni na grad uderzeń wrogiej szabli. Niestety jak już dochodzi do potyczek, musimy mieć świadomość, że zleci się zgraja atakujących grupowo żołnierzy. Wtedy skupienie się na jednym oponencie nic nie da.


Harry Potter z ostrzem

Dużo lepiej sprawdzają się natomiast moce specjalne Corva. Początkowy Blink pozwala szybko teleportować się z jednego miejsca do drugiego. Później za zdobyte runy wykupujemy kolejne zdolności i ich ulepszenia, a za monety potrzebne przedmioty. Będziemy mogli skorzystać z pomocy szczurów, używać odpychającej mocy niczym Jedi, spowolnienia czasu lub wnikać w ciało innej żyjącej istoty. Taka gama zdolności znacznie urozmaica zabawę i pozwala na naprawdę pomysłowe ukończenie zadań.


Half-Dishonored

Technologicznie produkcja nie zaskakuje, ale też nie zabija brzydotą. Projekt lokacji jest fantastyczny – zresztą tworzyła go osoba, która maczała palce w twórczej konstrukcji miasta City 17 z Half-Life 2 – choć za bardzo świecą one pustkami. Rzadko kiedy napotykamy bohaterów niezależnych, którzy nie chcą zrobić nam krzywdy. Graficznie mamy zwyczajnego średniaka. Często w oczy rzucają się dość rozmyte tekstury lub spora pikseloza. Widocznie twórcy chcieli, aby jakością gra nie odbiegała od konsolowych wersji. Aż dziw bierze, że posiadacze XP-ka nie zagrają w Dishonored.

Co ciekawe, istnieje możliwość wyłączenia poszczególnych elementów naszego HUD-a. Jeśli ktoś nie chce, aby wyświetlał mu się pasek zdrowia czy jakikolwiek inny wskaźnik, nic nie stoi na przeszkodzie, by go wyłączyć. Coś takiego rzadko zdarza się w grach, za co należy się wielkich plus dla twórców.

Z oprawą muzyczną sprawa ma się podobnie jak z jakością grafiki – praktycznie nie występuje. Tylko od czasu do czasu pojawi się ambientowa nutka, za to możemy podziwiać dźwięki otoczenia. W pewien sposób kreują atmosferę zaszczucia i mroczny klimat.


Niech Corvo będzie z Wami

Dishonored ma szanse stać się tytułem roku. Rozgrywka zapewnia sporo frajdy, co właściwie jest potrzebne każdej grze. Oczywiście są elementy, które wymagałyby doszlifowania, aczkolwiek jest to czepianie się na siłę. Zachęcam do kupna produkcji.

Plusy: Minusy: