» Opowiadania » Diabeł stróż

Diabeł stróż

To był chyba najpiękniejszy dzień tej jesieni. Słońce bez trudu przebijało się przez cienką warstwę wolno sunących chmur. Drzewa już ostatkiem sił trzymały na sobie jeszcze tylko gdzieniegdzie zielone liście. Chłodny, lecz przyjemny wiatr, delikatnie kołysał czubkami szpaleru starych dębów i buków. Położona na uboczu miasta szkoła pogrążona była w nostalgicznym spokoju. Tylko czasem dobiegające z okien głosy nauczycieli uciszających swoich podopiecznych świadczyły o tym, że to już połowa września.

Położony obok szkoły plac rekreacyjny otulony był mieszaniną słońca i opadłych kolorowych liści. Od frontu otaczał go kamienny murek, zwieńczony zieloną kratą, przez który przeskoczyłby przeciętny uczeń tego liceum. Z pozostałych trzech stron cały teren okalała skarpa usiana gęstymi krzewami, za którymi z łatwością można było ukryć się w czasie przerwy na papierosa, i gęstą plątaniną ścieżek. Wzdłuż budynku biegła wysypana czarnym żużlem szeroka ścieżka, oddzielająca szkołę od placu. Prostopadle do niej, wzdłuż murka, były ustawione ławki. Najwięcej miejsca zajmowało boisko do piłki nożnej otoczone tymiż ławkami, ścieżką, a z pozostałych stron bieżnią i rozbiegiem do skoku w dal. Na pozostałym terenie znalazło się miejsce na dwa stoły do ping-ponga oraz małe boisko do siatki. W samym rogu placu postawiono ceglany mur, za którym znajdowała się hałda węgla.

Tam właśnie usiadł.

Mur był wąski, ale wygodny. No i dawał możliwość swobodnej obserwacji całego placu razem z wejściem do szkoły. Zawsze tu na nią czekał. Od dwóch lat, za każdym razem, gdy była na zajęciach, odbierał ją. Była jego rodziną, której nigdy nie miał. Dobrze pamiętał tamten zimowy dzień, kiedy się poznali. To ona mu pomogła. Gdyby nie ona, nie poradziłby sobie. Od tamtej pory stali się przyjaciółmi. Tak to czasem bywa, że ciężkie zdarzenia zbliżają do siebie dwie dusze. Opiekowali się sobą nawzajem. Tak jak teraz, gdy czekał na nią w pewnym napięciu. Murek był wąski, ale przyzwyczaił się do niego. To w sumie był taki trening, którym wypełniał sobie czas. Starał się utrzymać równowagę, wykonując jak najmniejszą ilością ruchów. Dziś szło mu gorzej, bo podmuchy wiatru co chwila wytrącały go z pionu. Jego czarne oczy czujnie wypatrywały jakiegokolwiek ruchu na placu. Dokładnie słyszał wykład nauczycielki historii. Był maksymalnie skupiony. Gotowy do działania w każdej chwili. Tego nauczyło go życie – być w ciągłej gotowości. Nie umiał pojąć, do czego się przygotowywał. Wiedział tylko, że to coś wielkiego i związanego z nią.

Właśnie po raz kolejny musiał zrobić krok, ratując się w ten sposób przed upadkiem, gdy okolice wypełnił dźwięk szkolnego dzwonka. Kilka chwil później przed budynek wysypała się grupa licealistów. Część szybkim krokiem skierowała się na skarpy, by zdążyć, zanim dyrektorka wejdzie po zajęciach do swojego gabinetu i będzie mogła obserwować przez okno to, którzy z jej wychowanków palą. Inni zaczęli rozsiadać się na ławkach, rozmawiając o ciuchach, imprezach i randkach. Nikt nie zwrócił na niego uwagi.

Wyszła jako jedna z ostatnich. Zgrabnie zbiegła ze stopni przed wejściem. W ręku trzymała pasek od zielonego plecaka. Obróciła się wokół siebie, jakby kogoś szukała. Jej ciemnoblond, lekko pofalowane włosy zawirowały na wietrze i opadły pojedynczymi kosmykami na twarz. Czarny golf z rozciągniętym kołnierzem sięgał jej do połowy ud. Miała na sobie obcisłe i za długie dżinsy, które niedbale podwinięte, opadały na wysłużone trampki. Nie ruszył się z miejsca. Chciał, aby przez chwilę szukała go. Chciał się przekonać, czy zacznie go wołać. W tym momencie podszedł do niej jakiś chłopak. Białe adidasy, szare spodnie i koszula w ciemną kratę. Jeszcze nigdy go nie widział. Kim jest i czego od niej chce? Coś do niej mówił, ona coś mu odpowiedziała, oboje się zaśmiali. Jednocześnie ona nerwowo się rozejrzała. Gorzkie uczucie zazdrości, pulsujące w jego piersi, lekko zelżało. Skoro ciągle się za nim rozgląda, to znaczy, że się o niego martwi. Ruszył z miejsca. Wiatr lekko muskał jego ciało. Chłodne powietrze wypełniało mu płuca. Za długo siedział bez ruchu. Szybkim zwrotem ominął maszt z flagą państwową i przysiadł na jej ramieniu.
- Co to jest? – krzyknął chłopak, starając się złapać równowagę. – To jest kruk!
Ona tylko się uśmiechnęła. Ale nie do tego chłopaka. Uśmiechnęła się do niego. Wiedział to. To był ten specyficzny, porozumiewawczy uśmiech przeznaczony tylko dla niego.
- To jest Aku – powiedziała spokojnie, podsuwając mu pod dziób kawałek bułki. Złapał go i delikatnie wyjął kęs z jej palców. – Mój diabeł stróż.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


assarhadon
   
Ocena:
0
Dialogi dopiero na końcu....nieco nużące opisy na początku. A przeciez z tego można było zrobić, moim zdaniem, o wiele więcej!
Bo i pomysł ciekawy, tyle że...nie(do)rozwinięty.
Rozumiem, że bedzie dalszy ciąg? W końcu Aku przygotowuje siędo czegoś.
Jak na mój gust niezłe.
18-02-2008 16:48
5+oP +h3 H8
   
Ocena:
0
Podoba mi się budowanie klimatu jesiennego spokoju... powoli, bez zbędnych fajerwerków, płynnie do puenty, która jest całkiem ciekawa zresztą. Opisy tylko tu pomagają. Bardzo dobre opowiadanie, czekam na więcej.
18-02-2008 16:56
Qball
   
Ocena:
0
Całkiem, całkiem. Lepsze od malin czy jak tam było tamtemu opowiadaniu.
Dialogi na końcu nie przeszkadzają, wręcz pozwalają na zbudowanie klimatu. Co do opisów - mam pewne zastrzeżenie: nie są złe, ale używanie słownictwa w stylu "otoczone tymiż ławkami" całkowicie burzy klimat który probujesz tworzyć, ponieważ nie pasuje do pozstałej częsci tekstu. Wybija z rytmu. Taka fałszywa nuta w ciągu opisów, która całkowicie odwraca uwagę od sznurka opisów.

Mam nadzieję że będzie dalszy ciąg.
19-02-2008 12:07
synod
    Ciąg dalszy
Ocena:
0
Nie myślalem o dalszym ciagu tego opowiadania ale , że juz dwie osoby spodziewają sie kontynuacji to popracuje nad tym projektem. Dzięki za uwagi
19-02-2008 21:00
Iman
   
Ocena:
0
Zacznę od tego, że mnie również jakoś uderzyło to "tymiż". Dziwne słowo ;)
Natomiast klimat jest zbudowany dobrze, mam wrażenie, że to właśnie najlepsza cecha Twoich opowiadań: ich atmosfera.
Można dobrze wyobrazić sobie całą sytuację, moim zdaniem opisy nie nużą. No i na końcu element zaskoczenia, który IMO rozwinięcia nie wymaga, stanowi natomiast dobrą pointę.
19-02-2008 23:44
~tulek

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
bardzo dobre
04-05-2009 19:55

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.