02-09-2010 18:26
Deep Autumn
W działach: lans, autorki, game design | Odsłony: 2
Zaczęła się właśnie moja ulubiona pora roku.
Chłód, szybko zapadające, deszczowe wieczory... Idealna pogoda na granie. Szkoda tylko że... No właśnie. Nie ma na granie czasu.
Końca pierwszego remontu nie widać, drugi, większy też przed nami ilość spraw prawniczo/podatkowo/wszelakich do załatwienia przytłaczająca, ilość znanych mi osobiście graczy w Warszawie: 0.
Co można robić w takiej sytuacji?
Kiedy tylko mam wolną godzinkę zacinam ostro w Icewind Dale (po raz chyba setny już), rysuję rzeczy do ProudWorksów i z utęsknieniem czekam aż gwiazdy ułożą się w porządku i wraz z żoną będziemy mogli powrócić na Azeroth.
ProudWorksowe projekty przyhamowały a i zmieniły się priorytety.
Faerie zeszły na miejsce drugie, zaraz po "Nowym Projekcie" (o którym też będzie) i wcale nie jestem już taki pewien, czy dam im radę jeszcze w tym roku. To gra, w której ilustracji ma być więcej niż tekstu i niestety - to odbija się na długości produkcji.
Into Dreams wciąż czekają kolejne "ostateczne" poprawki i próba pokazania ich poza granicami kraju. To zrobię w legendarnej i nieuchwytnej "Wolnej Chwili".
Na pierwsze miejsce wysunęła się rzecz zupełnie nowa. Coś, co zrodziło się w mojej głowie pod wpływem lektury kilku modułowych kampanii oraz Whiteboxa i innych retro erpegów.
Oczywiście Deep nie jest klasycznym retro-erpegiem.
Deep jest projektem nielogicznym i przeczącym zasadom "ryneczku" gier fantasy. Wyobraźcie sobie karciankę... w którą gracie prowadząc bohatera (lub kilku bohaterów) rozpisanego na rozbudowanej karcie postaci... bez mistrza gry. Żeby było zabawniej - w Deep da się grać samemu.
Dziwne? Dziwne.
Oldschoolowy klimat przemieszany z prostym, ale oryginalnym światem wymyślonym specjalnie na potrzeby zaprojektowanej formy rozgrywki. Minimum ilustracji. Dużo tekstów i losowych wydarzeń.
Nad tym teraz głównie siedzę, pisząc po polsku i już umawiając się na pierwsze testy.
Nie mam fioletowego pojęcia, czy da się w to grać i w jaki sposób to wydać, ale takimi drobiazgami będę się martwił później. Wypatrujcie informacji o tym dziwolągu.
Na koniec rozpaczliwy apel:
Mieszkam w Warszawie na Ursynowie, mam dwa kroki do Metra i nie mam żadnego kontaktu z polterowcami z Warszawy. Kto chętny i ma czas - spotkajmy się na piwo/herbatę/cokolwiek. Nic tak nie inspiruje, jak wymiana poglądów i doświadczeń, a ja tu dziczeję. PW na polterze wystarczy. Wpadam codziennie.
Nine
Chłód, szybko zapadające, deszczowe wieczory... Idealna pogoda na granie. Szkoda tylko że... No właśnie. Nie ma na granie czasu.
Końca pierwszego remontu nie widać, drugi, większy też przed nami ilość spraw prawniczo/podatkowo/wszelakich do załatwienia przytłaczająca, ilość znanych mi osobiście graczy w Warszawie: 0.
Co można robić w takiej sytuacji?
Kiedy tylko mam wolną godzinkę zacinam ostro w Icewind Dale (po raz chyba setny już), rysuję rzeczy do ProudWorksów i z utęsknieniem czekam aż gwiazdy ułożą się w porządku i wraz z żoną będziemy mogli powrócić na Azeroth.
ProudWorksowe projekty przyhamowały a i zmieniły się priorytety.
Faerie zeszły na miejsce drugie, zaraz po "Nowym Projekcie" (o którym też będzie) i wcale nie jestem już taki pewien, czy dam im radę jeszcze w tym roku. To gra, w której ilustracji ma być więcej niż tekstu i niestety - to odbija się na długości produkcji.
Into Dreams wciąż czekają kolejne "ostateczne" poprawki i próba pokazania ich poza granicami kraju. To zrobię w legendarnej i nieuchwytnej "Wolnej Chwili".
Na pierwsze miejsce wysunęła się rzecz zupełnie nowa. Coś, co zrodziło się w mojej głowie pod wpływem lektury kilku modułowych kampanii oraz Whiteboxa i innych retro erpegów.
Oczywiście Deep nie jest klasycznym retro-erpegiem.
Deep jest projektem nielogicznym i przeczącym zasadom "ryneczku" gier fantasy. Wyobraźcie sobie karciankę... w którą gracie prowadząc bohatera (lub kilku bohaterów) rozpisanego na rozbudowanej karcie postaci... bez mistrza gry. Żeby było zabawniej - w Deep da się grać samemu.
Dziwne? Dziwne.
Oldschoolowy klimat przemieszany z prostym, ale oryginalnym światem wymyślonym specjalnie na potrzeby zaprojektowanej formy rozgrywki. Minimum ilustracji. Dużo tekstów i losowych wydarzeń.
Nad tym teraz głównie siedzę, pisząc po polsku i już umawiając się na pierwsze testy.
Nie mam fioletowego pojęcia, czy da się w to grać i w jaki sposób to wydać, ale takimi drobiazgami będę się martwił później. Wypatrujcie informacji o tym dziwolągu.
Na koniec rozpaczliwy apel:
Mieszkam w Warszawie na Ursynowie, mam dwa kroki do Metra i nie mam żadnego kontaktu z polterowcami z Warszawy. Kto chętny i ma czas - spotkajmy się na piwo/herbatę/cokolwiek. Nic tak nie inspiruje, jak wymiana poglądów i doświadczeń, a ja tu dziczeję. PW na polterze wystarczy. Wpadam codziennie.
Nine