» Recenzje » Deathloop

Deathloop


wersja do druku

Mnóstwo akcji, stylu i pytań bez odpowiedzi

Redakcja: Jan 'gower' Popieluch

Deathloop
Studio Arkane stworzyło już kilka tytułów świetnie ocenianych tak przez graczy, jak i krytyków (obie części Dishonored, Prey z 2017 roku), ale za produkcjami wysokiej jakości nie idzie w parze ich sprzedaż, jako są to produkcje mimo wszystko niszowe w porównaniu do najbardziej popularnych growych franczyz. Teraz zdecydowano się zbadać, czy odejście od elementów skradankowych i postawienie na większą ilość akcji odniesie pozytywny skutek.

Mężczyznę o imieniu Colt poznajemy, gdy ginie, zabity przez tajemniczą kobietę… po czym budzi się na plaży z mocnym kacem, za to pozbawiony wspomnień dotyczących swej tożsamości oraz wiedzy, gdzie się znajduje. Nie trzeba jednak długo czekać, by elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce – bohater znalazł się na odciętej od świata wyspie Blackreef, gdzie na wskutek wymykającej się ludzkiemu zrozumieniu anomalii wszyscy jej mieszkańcy utknęli w jednodniowej pętli czasu. Świadomość tego, że wszystko powtarza się raz za razem posiadają tylko Colt oraz Julianna, wspomniana wyżej kobieta, która obrała sobie Colta za cel i zrobi wszystko, by przeszkodzić mu w przełamaniu pętli.

Aby wyrwać się z tej pułapki czasu, niezbędne jest zabicie podczas jednej pętli wszystkich ośmiu Wizjonerów – geniuszy, ekscentryków i celebrytów odpowiedzialnych za Blackreef. Nie jest to jednak tak proste, jak mogłoby się wydawać, a odkrycie, jak tego dokonać stanowi nasz główny cel podczas przygody. Rozgrywka z Deathloop została podzielona na cztery fazy dnia (ranek, południe, popołudnie i wieczór), podczas których możemy odwiedzać cztery z lokacji znajdujących się na wyspie w celu zaatakowania danego Wizjonera lub zdobycia arsenału i informacji mających nam pomóc w przyszłości. Wrogów jest jednak wielu, a czasu mało, dlatego też niezbędne okazuje się przygotowanie dobrego planu, mającego pozwolić na jak najefektywniejsze wykorzystanie dostępnego czasu, zanim wybije północ, a cały progres zostanie zresetowany.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Zgiń, zgiń ponownie, giń aż wygrasz

Nowe dzieło Arkane kontynuuje trend obecny już wcześniej w Prey: Mooncrash, polegający na zaimplementowaniu elementów kojarzonych dotychczas z tytułami roguelike – przede wszystkim chodzi tu o fakt, iż po śmierci postaci cofamy się do początku oraz tracimy ekwipunek, który udało nam się przedtem zebrać (przynajmniej na początku, bo później otrzymujemy zdolność zachowywania broni pomiędzy kolejnymi wersjami pętli). Aby nie było zbyt trudno, Colt dysponuje jednakże zdolnością wstania z martwych dwa razy (podobnie jak w Sekiro od studia From Software), zanim zostanie na dobre wyeliminowany, co pozwala na nieco większe pole manewru.

Czemu jednak twórcy zdecydowali się na takie rozwiązania? Głównie dlatego, by przenieść ciężar rozgrywki ze skradania się (czym nie wszyscy gracze są zainteresowani) na akcję – a tej doświadczymy bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że nie da się po prostu wczytać wcześniej zapisanej gry, jeśli popełnimy błąd. Wrogowie nas zauważyli? Pora albo uciekać na złamanie karku, albo wyciągnąć spluwę i zacząć strzelać w kierunku nadciągających przeciwników. Trzeba przyznać, że okazało się to bardzo dobrym pomysłem i widać, że Arkane wyciągnęło wnioski z serii Dishonored, co do której gracze narzekali, że otrzymali mnóstwo fajnych mocy, ale nie mieli kiedy ich wykorzystywać, bo gra promomała unikanie starć. W Deathloop co chwila musimy walczyć o przetrwanie za pomocą wszystkich dostępnym środków, więc nie dziwota, że intensywność rozgrywki na tym zyskuje.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Gra w kotka i myszkę, ale mysz jest zbyt silna

Szkoda tylko, że po pewnym czasie owe poczucie ciągłego balansowania na krawędzi życia i śmierci zanika, gdyż poziom trudności jest po prostu niski – nie dość, że dzięki wspomnianej mechanice zachowywania znalezionych przedmiotów po zdobyciu najsilniejszych broni nie ma już po co kiedykolwiek więcej rozglądać się za innymi, to na dodatek sztuczna inteligencja przeciwników jest bardzo niska i zagrożenie stanowią dla nas tylko i wyłącznie wtedy, gdy są w dużej grupie. Niewiele trzeba, by Colt zmienił się w prawdziwego Rambo, zabijającego w pojedynkę całą populację mapy, i niewiele da się na to poradzić, skoro nie ma możliwości zmiany ustawień związanych z poziomem trudności.

Za zapewnienie dodatkowego wyzwania, aby zbalansować łatwość związaną z eliminowaniem szeregowych wrogów, ma odpowiadać Julianna, z którą łączy się jeden z najciekawszych elementów wprowadzonych do tego tytułu. Można bowiem przejąć nad nią kontrolę, aby, podobnie jak w serii Dark Souls, atakować  innych graczy, próbujących w tym czasie osiągnąć swoje cele. Rozpoczyna się wówczas pojedynek na spryt – Colt wprawdzie ma trzy życia, ale Juliannę wspierają pozostali NPC-e znajdujący się na mapie. Co więcej, może się ona zakamuflować jako jeden z nich, więc nigdy nie wiadomo, z której strony nadejdzie atak. Nie sprawdza się to jednakże tak dobrze, jak zapewne zaplanowali to twórcy, ponieważ Colt w dalszym ciągu ma w większości przypadków znaczną przewagę nad Julianną, a co gorsza, matchmaking zajmuje tyle czasu, że prościej jest po prostu wrócić do robienia progresu w głównej kampanii – efekt jest taki, że większość graczy pozostaje bez odpowiednio dobranych przeciwników lub zostaje zmuszona do grania przeciwko niegrzeszącemu intelektem AI.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Beczka fabularnego miodu z mnóstwem dziegciu na dnie

Twórcom udało się już od samego początku zaintrygować opowiadaną tu historią, a bardzo istotny wpływ ma na to sposób kreacji głównych bohaterów, czyli Colta i Julianny. Od samego początku zostaje klarownie przedstawione, z jakimi osobami mamy tu do czynienia, a ich przekomarzanki słucha się z przyjemnością – aktorzy głosowi spisali się tu na medal, a Colt okazuje się jednym z najlepszych growych protagonistów ostatnich lat. Również świat przedstawiony jest interesujący, co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że studio Arkane bardzo dobrze poradziło sobie pod tym względem w Dishonored i Prey – podczas rozgrywki cały czas chcemy dowiedzieć się więcej nie tylko o postaciach, ale i o realiach je otaczających.

Problem w tym, że twórcy nie są chętni, by nam na to pozwolić, gdyż informacje porozsiewane po świecie gry są dość szczątkowe i tylko pobudzają nasz apetyt. Co gorsza, zakończenie Deathloop jest po prostu strasznie słabe – filmik końcowy dosłownie trwa kilkanaście sekund i pozostawia nas ze znacznie większą liczbą pytań, niż odpowiedzi. Jeśli liczycie na to, że w trakcie rozwoju fabuły poszczególne zagadki będą stopniowo wyjaśniane, to srogo się zawiedziecie – w opowiadanej przez Arkane historii jest tyle dziur, że nie powstydziłby się ich ser szwajcarski. Oczywiście, można zakładać, że pozostawia to po prostu furtkę na kontynuację lub dodatki, ale w obecnej formie intryga jest po prostu straszliwie niesatysfakcjonująca i pozostawia graczy pełnych rozczarowania, co boli tym bardziej, że wcześniej nic nie wskazywało na to, że gra skończy się w tak fatalnym stylu.

Operacja udana, pacjent zmarł

Efekt jest taki, że Deathloop to produkcja sprawiająca dużo frajdy, ale też w oczywisty sposób niedopracowana i nieprzemyślana. Niektóre z eksperymentów się udały, o czym świadczy choćby  to, że eksplorowanie zakamarków Blackreef i walka z zamieszkującymi je wrogami wciąga, ale wady tej produkcji, jakimi jest bardzo niski poziom trudności i urwane zakończenie, sprawiają, że po zakończeniu rozgrywki nie myślimy o tym, jak dobrze się bawiliśmy – zamiast tego trudno jest nie mieć poczucia zmarnowanego potencjału, zwłaszcza, że z lepszym balansem i odpowiednio przemyślanym finałem mogliśmy tu otrzymać pretendenta do tytułu gry roku. Dla fanów studia Arkane w dalszym ciągu jest to pozycja obowiązkowa, ale pozostali powinni się zastanowić poważnie nad tym, czy Deathloop jest wart kupna za pełną cenę.

Plusy:

  • charyzmatyczni bohaterowie
  • interesująca fabuła i światotwórstwo
  • grywalność
  • elementy roguelike dobrze pasujące do rozgrywki

Minusy:

  • niski poziom trudności
  • długie czasy łączenia się z grą jako Julianna
  • fatalne zakończenie
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.5
Ocena recenzenta
7.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Deathloop
Producent: Arkane Studios
Wydawca: Bethesda Softworks
Dystrybutor polski: Cenega
Data premiery (świat): 21 maja 2020
Data premiery (Polska): 21 maja 2020
Strona WWW: bethesda.net/pl/game/deathloop
Platformy: PC, PlayStation 5
Sugerowana cena wydawcy: 289,00 zł



Czytaj również

Dishonored 2
Nowe szaty cesarzowej
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.