» Recenzje » Deadpool: Wyzwanie Draculi

Deadpool: Wyzwanie Draculi


wersja do druku

Wakacje z Draculą

Redakcja: Camillo

Deadpool: Wyzwanie Draculi
Dracula wybrał sobie pannę młodą. Jego narzeczona jest sukkubem i królową nieumarłych, a ich związek ma zakończyć długotrwały konflikt i zjednoczyć świat potworów pod rządami księcia wampirów. Jest tylko jeden problem – do jej znalezienia wynajął Deadpoola.

Komiks jako medium się rozwija, więc nic dziwnego, że Marvel w 2012 roku ruszył ze swoim nowym imprintem, ale tym razem cyfrowym. Infinite Comics stało się odpowiedzią na dynamiczny rozwój mediów elektronicznych. Postanowiono złamać regułę statycznych, następujących po sobie paneli na rzecz eksperymentów z dynamicznym uchwyceniem ruchu lub sekwencji różnych dymków dialogowych następujących po sobie na tym samym kadrze. Wszystko miało być odczytywane w poziomie na ekranie, zamiast typowego kadru po kadrze. Pierwszym tytułem w imprincie był Avengers vs. X-Men #1 (luty 2012 roku). W okresie styczeń-kwiecień 2014 roku w internecie tworzono Deadpool: Wyzwanie Draculi. Historia okazała się z jednej strony tak dobra, a z drugiej tak istotna dla losów naszego oszpeconego najemnika, że wydano ją również w wersji papierowej. W oryginale omawiana przygoda Wade’a Wilsona była samodzielnym albumem, ale w polskiej edycji, aby utrzymać ciągłość fabularną, włączono ją do głównej serii jako tom 5.

Pod koniec poprzedniej części, Deadpool konta SHIELD, Najemnik z Nawijką postanowił po ciężkich przeżyciach udać się na zasłużone wakacje. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby przy okazji nie wplątał się w poważne tarapaty. Najpierw ratuje blondynkę z powietrznych tarapatów, a potem próbuje się zdrzemnąć na londyńskiej ławce. Nie będzie mu jednak dane odpocząć, gdyż atakuje go… wampir. Deadpool rusza w pościg za napastnikiem, który okazuje się bogu ducha winnym posłańcem od samego Draculi. Potężny wampir wynajmuje naszego najemnika, aby sprowadził do niego przyszłą żonę, sukkuba i królową nieumarłych w jednej osobie, czyli Shiklę. Podczas podróży Wade spotka wielu przeciwników, którzy nie chcą dopuścić do ślubu demonów. Z czasem i sam Deadpool nabiera wątpliwości co do swojej misji.

W poprzednich tomach serii scenarzyści silili się jeszcze na jakąś dozę realizmu, ale Deadpool: Wyzwanie Draculi to już zupełna i momentami wręcz absurdalna jazda bez trzymanki. Z jednej strony mamy dziwne i stereotypowe podejście do nacji – Greków reprezentuje byk minojski, a Francuzów duchy Templariuszy. Z drugiej jednak strony mamy wyśmienitą Przerażającą Czwórkę (m.in. Mumia i potwór Frankensteina) będącą parodią Fantastic Four. Poziom humoru jest różny – od świetnych żartów (kapitalny atak mapetów na Deadpoola!), aż po żenujące kadry (Bob w toalecie). Historia ani na chwilę nie traci tempa, a nieliczne przerwy scenarzyści poświęcają na rozwój relacji między Wade’em a Shiklą. O ile jeszcze w pierwszych tomach próbowano pogłębić rys psychologiczny głównego bohatera, tu został po prostu spłycony do roli dobrego, choć niekonwencjonalnie działającego najemnika. Postacie drugoplanowe są tylko tłem dla pierwszego planu i stanowią raczej tylko element humorystyczny. Główny adwersarz został ciekawie poprowadzony, choć biorąc pod uwagę jego wiek i doświadczenie, Dracula chyba powinien chłodniej kalkulować i nie być tak narwanym.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Oprawa graficzna to przede wszystkim dynamizm, ciągły ruch, wręcz pęd. A kolory? Jest ich mnóstwo, a te najbardziej wyraziste momentami aż biją po oczach. Oczywiście i ilustratorzy popuścili  wodze fantazji na całego – w finałowych scenach aż wylewają się z kadrów absurdalnie wyglądające stwory. Taki trochę pastisz, bo gdzie powinno być strasznie, jest bardziej bajkowo. W Deadpool: Wyzwanie Draculi oprócz głównej historii z zeszytów Deadpool: The Gauntlet #1-13 otrzymujemy również bonusową opowieść o tym, co było potem. W grubszym niż zwykle tomie nie brakuje również dodatków: alternatywnych okładek, szkiców, studium barw czy ciekawego posłowia Oskara Rogowskiego.

Deadpool: Wyzwanie Draculi to już wyklarowany obraz serii o Najemniku z Nawijką. Niestety, zrezygnowano z bardziej ambitnego podejścia do warstwy psychologicznej postaci na rzecz szalonej akcji i niczym nieskrępowanego, absurdalnego humoru. Choć przedstawiona historia jest ciekawa i większość dowcipów śmieszy, to jednak po lekturze bardzo szybko zapomina się o szczegółach opowieści. Taki jest właśnie Deadpool – albo go kochasz, albo nienawidzisz.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Deadpool #5: Wyzwanie Draculi
Scenariusz: Brian Posehn, Gerry Duggan
Rysunki: Scott Koblish, Reilly Brown
Seria: Marvel Now!, Deadpool
Wydawca: Egmont
Data wydania: luty 2017
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Oskar Rogowski
Format: 167x255 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 978-83-281-1893-5
Cena: 59,99 zł
Wydawca oryginału: Marvel Now



Czytaj również

Deadpool: Łowca dusz
Bo z demonami nigdy nie wie, oj nie wie się
- recenzja
Deadpool #6: Deadpool się żeni
Czy Adolf Hitler dostał zaproszenie?
- recenzja
Deadpool #02: Dobranoc
Oto kolejna porcja popapranego życia Deadpoola
- recenzja
Deadpool #01: Najemnika śmierć nie tyka
Kiedy Avengersi przychodzą po pomoc
- recenzja
Deadpool Classic #10
O tym, jak źle można prowadzić historię
- recenzja
Marvel Fresh. Wojny nieskończoności – Odliczanie
Kamienie nieskończoności jeszcze raz.
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.