» Blog » Deadlands Unloaded, czyli jak ostatecznie zniechęciłem się do SW
06-12-2010 17:51

Deadlands Unloaded, czyli jak ostatecznie zniechęciłem się do SW

W działach: RPG, Western | Odsłony: 106

Deadlands Unloaded, czyli jak ostatecznie zniechęciłem się do SW
EDIT: To nie są prawdy objawione. To wpis RPGowicza zawiedzionego nową odsłoną systemu ze swojego prywatnego TOP 3. Wyrażam w nim jedynie SWOJĄ opinię.

Nigdy nie umiałem przekonać się do Savage Worlds. Mimo kilku fajnych settingów, paru podejść i sympatii do faceta, który wydaje je w Polsce. Jednak informacja o tym, że ma ukazać się u nas Deadlands: Reloaded sprawiła, że postanowiłem dać ostatnią szansę mechanice (i settingom, bo jestem graczem, który nie lubi prowadzić i grać w settingu z wymienioną mechaniką).
Zatem gdy tylko pojawiła się pierwsza okazja do pożyczenia od kogoś podręcznika do DL:R skorzystałem z niej i zacząłem czytać. Co z tego wyniło?

To, co poprzednio. Mimo tego, iż uważam świad DL za jeden z najfajniejszych jakie znam, pomimo mojej miłości do edycji Classic nie umiałem się przekonać do DL:R. Niby świat taki sam, niby praktycznie wszystko po staremu, ale po podlaniu tego sosem SWexowym nagle stało się obrzydliwym klopsem.
A wszystko przez tę cholerną mechanikę, która wydaje mi się nienaturalna (tzn. niby ją rozumiem, ale dla mnie nie "płynie"), sztuczna i generalnie tak brawurowa, że kojarzy mi się z tandetnymi filmami akcji (zdaje sobie sprawę, że zarzuty są bardzo subiektywne, ale mam wrażenie, że nie opracowano wzoru na fajność mechaniki jeszcze ;) ). Wiem, że zaraz ktoś napisze, że rzucanie wiadrem kości w poprzednich Deadlandsach, pilnowanie najwyższego wyniku i inne cuda-niewidy były koszmarem, ale muszę się przyznać, że uwielbiałem to i nadal uwielbiam. W Classicu od początku, od pierwszej sesji wszystko mi śmigało, czułem na gębie słońce Texasu i słyszałem w głowie Dixie. Ba, miałem te odczucia już w trakcie lektury podręcznika. Niestety, DL:R kojarzył mi się tylko z filmami o Winnetou - jedną wielką pomyłką.

Przyznam, że żałuję, że się po raz kolejny zawiodłem na SWex, bo to przekreśla dla mnie wszystkie podręczniki do Deadlands które ukazały się po zamknięciu linii Classic, no ale cóż, tak bywa.

Na koniec złota myśl (dla wtajemniczonych).
Granie w DL:R to tak, jak rozkopywanie grobu Archa Stantona. Niby jesteś blisko skarbu, ale...


PS. DL:R jest i tak lepszy od nieszczęsnego Deadlands d20. Ale z drugiej strony to nie jest wyczyn...

Komentarze


Majkosz
   
Ocena:
+3
@Mallagar: pewnie, że sentyment to najważniejszy czynnik, dlatego starałem się pokazać, że gdy liczyć liczbę rzutów, w SW i WFRP wychodzi właściwie na to samo (trochę demagogicznie, bo WFRP ma jeszcze stałą trudność, więc faktycznie jedno działanie odpada). Natomiast pamiętam kryteria porównawcze typu "to nie może być dobra mechanika, bo się rzuca wiadrem kości". ;)

@Andman: Dla mnie wszystkie inne mechaniki tradycyjne działają wolniej, ale to już pewnie rzecz gustu i różnych umiejętności, czy wrażliwości.

I @Xolotl: nikt nigdy nie twierdził, że SW jest dla każdego, odpowie na każdą potrzebę i zrewolucjonizuje granie w ogóle. Mnie bardzo odpowiada, dokładnie koresponduje z tym, czego oczekuję od mechaniki. Jest też pewna, wcale nie mała, grupa osób, którym odpowiada i która może zaświadczyć, że SW robi to, co obiecuje. Ba, nawet można sobie zasady za darmo ściągnąć i sprawdzić, czy podpasuje, bez kupowania podręcznika.

Natomiast jest jedna rzecz, które SW nie robi z całą pewnością. Nie wprowadza rewolucji. Nie zmienia struktury rozgrywki. Nie przeobraża kontroli narracyjnej. Służy starym ludziom, takim jak ja, do gry w stylu, który znają i lubią, przy dokładnie takim uproszczeniu, jakie usprawnia nam grę. Wody w wino nie zamienia.

pozdrawiam serdecznie!
06-12-2010 20:55
Malaggar
   
Ocena:
0
Osobiście wolę Clinta i Tomeczka niż bandę Tomeczków (a miałem raz w ekipie jeśli nie Bezimiennych to przynajmniej Williamów Munny pastucha do kwadratu. Też było fajnie)
06-12-2010 21:08
~Dąbi

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Classic mechaniki nie miał złej. Ale wolna przez mało wnoszące gadżeciarstwo to była.

Ta SWEXowa jest moim zdaniem fajna a w porównaniu z potworkami jak w DH to wręcz miażdży :)

Dziwią mnie te głosy - jaką to szybką mechanikę miał WHRP 1 ed w porównaniu do SWEXa.
W Warhamerze był rzut na WW, rzut na obrażenia, rzut na parowanie, rzut na to ile sparowaliśmy. Troszkę tego było.
A jako, że śmiertelność zwykłaków była dużo mniejsza to wszelkie walki trwały dłużej.
Lub też po prostu porównywalnie.
No i pamiętajmy, że przeciętny gość miał marną szansę na udany np atak a taki atak zadawał średnio około 3 obrażeń. Nawet bicie gobsa bywało mocno upierdliwe.

Zresztą od kiedy szybkość mechaniki za wszelką ceną jest zaletą :)




06-12-2010 21:11
Andman
   
Ocena:
0
Majkosz,
do każdej mechaniki idzie się przyzwyczaić, wystarczy grać odpowiednio często. Można się nawet przywyczaić do trafienia w AD&D 2e. Tylko odejmowanie ujemnej klasy pancerza od ujemnego Trak0 sprawia pewne problemy.

Dąbi,
w WFRP jak parowałeś, to wykorzystywałeś atak, więc nie byl to dodatkowy rzut.
06-12-2010 21:12
Malaggar
   
Ocena:
0
@Dąbi: Nigdy nie jest zaletą za wszelką cenę ;)
A gadżeciarstwo nie było mało wnoszące IMHO. Karty akcji, sztony, układanie rąk kantując - idealnie wpasowywało się w klimat Deadlandsów, dowalało do pieca nastrój (u mnie) i jednocześnie było fajną odmianą od "rzuć na inicjatywę 1k10, dodaj pierdyliard ze zręczności i podaj wynik".
06-12-2010 21:15
Andman
   
Ocena:
0
Mi osobiście z gadżetów podobały się najbardziej rozkładane mapy i karty potworów z AD&D, wszelkie inne mogłyby nie istnieć. Wolę rzut k10 od talii kart.

Karty to dla mnie udziwnienie, któego mogłoby nie być, podobnie jak trudne czasem do zliczenia kropki w Świecie Mroku, zamiast zwykłych cyferek.
06-12-2010 21:22
Malaggar
   
Ocena:
0
Andman, widać, że jesteś greenhorn:P
06-12-2010 21:23
Bleddyn
   
Ocena:
0
Cóż, da się zrobić Bezimiennego, ale pewnie przydałby się Weteran Dziwnego Zachodu. W drużynie nie mam Tomeczków, ale Agenta ala Jonah Hex (WDZ), rewolwerowca ala Dziki Bill (WDZ, Strzelanie k10 i wymiata z dwóch Rozjemców) i początkującego kanciarza. Był jeszcze szalony naukowiec, ale go robale zjadły. Startowali na Nowicjuszu, aby zapoznali się z mechaniką, i w cale nie są słabi.
06-12-2010 21:27
Andman
   
Ocena:
+2
Sam jesteś greenhorn, a do tego volens nolens i kraplak.
06-12-2010 21:28
Malaggar
   
Ocena:
0
Nie wiem, ja tam na SWexie zawsze czułem się jak cieć, bo pewnie podświadomie porównywałem do powera jaki mają prawdziwe kozaki w DL:C.
Niemniej nadal są to Tomeczki przy prawdziwych pistoleros:P
06-12-2010 21:32
Bleddyn
   
Ocena:
0
Jak tak czytam to faktycznie tylko guściki tu widać.
W DLR mogę mieć bandę twardzieli i gadżety, czyli sztony, karty, grać w pokera przy pojedynkach, rzucaniu na Hazard, czy w starciu z manitou. I mogę mieć też Wild Wild West i Za garść dolarów, czy Ravenous.:)
06-12-2010 21:34
Andman
   
Ocena:
0
A tak w ogóle, ten wpis blogowy powinien zostać usunięty - bezsensowna krytyka, mnogość komentarzy sugerująca temat falmebaitowy, niektórzy użytkownicy zaczęli sobie ubliżać. Że takich rzeczy nie widzi moderacja.
06-12-2010 21:35
Bleddyn
   
Ocena:
+1
Koksa trzeba umieć zrobić, a nie mieć fuksa przy wyciąganiu kart.:)
06-12-2010 21:37
Malaggar
   
Ocena:
0
Bleddyn, tu mnie masz ;)

A co do guścików: nie kryłem się z tym.
I fajnie, że możesz mieć Wild Wild West. Tylko akurat ja tego nie potrzebuję, The Good The Bad and The Ugly mam na Classicu, Unforgiven też i mi starczy.
06-12-2010 21:43
Majkosz
   
Ocena:
0
@Adman: święte słowa. I wypraszam sobie tych "Tomeczków".

z pozdrowieniami,
Tomeczek Z. Majkowski

PS. i na poważnie: Admanie, trochę się źle wyraziłem, SW śmigało mi od pierwszej sesji, a nie na skutek długoletniej praktyki i przyzwyczajenia.
06-12-2010 21:43
Sting
    Koks na początku kariery w SW...
Ocena:
+3
...nie jest możliwy do zrobienia. SW to już neokoksy (dla młodych koksy, dla znających stare edycje bohaterowie niemieckich westernow). ;]

Gusty, guściki ;]

06-12-2010 21:44
Malaggar
   
Ocena:
+3
Majkoszu, Ty jesteś Tomasz - poważny pistolero, a nie dzieciuch ;)
06-12-2010 21:44
Bleddyn
   
Ocena:
0
W sumie Old Shatterhand to niezły koks.:)
06-12-2010 21:53
Malaggar
   
Ocena:
+2
Nie gdy mówi po niemiecku i przytula Winnetou ;)
06-12-2010 21:56
644

Użytkownik niezarejestrowany
    @Malaggar
Ocena:
+1
Karty akcji, sztony, układanie rąk kantując - idealnie wpasowywało się w klimat Deadlandsów

Patrz, wlasnie przedstawiles obie wersje, DLR i Classic. Ja, to w classsicu jest super, w reloaded be?

I fajnie, że możesz mieć Wild Wild West. Tylko akurat ja tego nie potrzebuję, The Good The Bad and The Ugly mam na Classicu, Unforgiven też i mi starczy.

Ooo, ciekawe. Nigdy nie mialbyc Unforgiven w Classic . To masz swoja wizje DL kontra ta napisana. I tak tez nie ma z czym dyskutowac.
A D,Z i B w Reloaded tez zrobisz. Ale nie bedziesz tego wiedzial, nie poznajac gry.

No i nie masz Classica.

@Sting (i inni, co marudza o koksach): SWEPL, strona 39.
06-12-2010 21:58

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.