» Recenzje » Dead Space

Dead Space


wersja do druku

Alone In the Space

Redakcja: 28652

Dead Space
Dobra gra musi wciągać. To jedna z głównych prawd, dotyczących gier komputerowych (i nie tylko). Survival horror jest zaś, według mnie, gatunkiem paradoksalnym; powinien przyciągać gracza, jednocześnie go "odpychając", sprawiać, że wcale nie ma się ochoty wiedzieć, co stanie się dalej. W końcu nie mamy do czynienia z sielankową historią z radosnym hack’n’slashem w tle, a rozpaczliwą walką o życie, przesyconą ciężkim i mrocznym klimatem. Survival horror ma wstrząsnąć, przerazić i sprawić, że przy zasypianiu potrzebna będzie włączona lampka. Jeżeli jednak gracz nie może się oderwać od monitora, nurzając się w odmętach umysłowego masochizmu, to znaczy, że gra jest całkiem niezła. Dead Space odrzuca i przyciąga jednocześnie. I jest o wiele lepsza, niż "niezła".

Kilka suchych faktów. Dead Space jest grą produkcji Electronic Arts. Akcja gry rozgrywa się w odległej przeszłości, lata świetlne od Ziemi. Zespół naprawczy (w skład którego wchodzi Isaac Clarke, główny bohater) odbiera sygnał SOS, pochodzący ze statku USG Ishimura, podejrzewając, że chodzi o awarię komunikacji. Już na samym początku, gdy zza pasa asteroid wyłania się ów enigmatyczny statek wydobywczy, coś wydaje się nie w porządku. W chwili, gdy stawiamy krok na opustoszałym pokładzie, przychodzi myśl, że jest tu za cicho, stanowczo za cicho. Gdy zaś gasną światła, a z mroku dochodzi nieludzki krzyk, zaczyna robić się naprawdę źle.

A będzie jeszcze gorzej.

Niby nic nadzwyczajnego, ale w tym wypadku nie chodzi o samą historię, tylko o to jak została przedstawiona. Można tylko wspomnieć, że wątek metafizyczny jest dość niepokojący. To, co stało się na Ishimurze, odkrywamy stopniowo i fragmentarycznie, odnajdując zagubione dzienniki tekstowe i nagrania załogi. Szkoda byłoby jednak za dużo powiedzieć, gdyż gra potrafi solidnie zaskoczyć. Zwłaszcza, gdy zaczyna robić się psychodelicznie…

Postać, którą będzie nam dane przedzierać się przez Ishimure, ochrzczono ponoć na cześć Asimova i Clarke’a. Nie jest bynajmniej najbardziej charyzmatyczną postacią w historii gier komputerowych, zachowuje się raczej jak typowy przynieś-podaj-pozamiataj. Nie przeszkadzało to mi jednak zbytnio, przez pierwsze pięć rozdziałów nawet tego nie odczułem.


Sterowanie i sprawy techniczne

Początkowo, poruszanie się może wydawać się trudne, co spowodowane jest rzutem kamery, znad prawego ramienia postaci. Nie stanowi to jednak większego problemu, gdyż szybko można się przyzwyczaić. Dodatkowo, ma to także swoje zastosowanie; wiele z holograficznych menu ma dzięki temu więcej miejsca, by się rozwinąć. Na samym początku gry pojawiają się także informacje dotyczące sterowania, co jest bardzo pomocne.

W wielu grach spotkałem się z dziwną praktyką. Otóż bohater posiada rozmaite zdolności, które może wykorzystać raz, maksymalnie kilka razy w ciągu całej gry, w większości przypadków po to, by popchnąć dalej fabułę. Dead Space unika takiej zbytecznej ostrożności – większość drugorzędnych, jakby się zdawało, zdolności, jest używana na bieżąco. Szczególnie często używany jest system nawigacyjny – holograficzna niebieska linia, wskazująca trasę, prowadzącą do celu.

Gry nie można zapisać w dowolnym momencie, co nie dziwi, ale jest dość uciążliwe. Może się zdarzyć, że przez długi czas nie natkniemy się na żaden punkt kontrolny (czyli miejsce, w którym można dokonać zapisu).

Arsenał

Wyruszając na misję naprawczą, nikt nie spodziewa się walki z bestiami z piekła rodem. To diabelnie ekstremalna sytuacja, w której trzeba chwytać się wszelkich środków, byleby tylko przeżyć. Odbija się to także na broni. Gra nie oferuje potwornego arsenału, z którym można znieść z powierzchni ziemi wszystko w zasięgu wzroku. Długi czas Isaac będzie biegał z piłą plazmową, próbując poszatkować wrogów, zanim oni poszatkują jego. Później jednak, będzie można odnaleźć znacznie groźniejsze bronie, jak miotacz ognia, czy strzelba energetyczna. W dużym stopniu skuteczność broni zależy od nas samych, czy raczej naszej celności. Nawet wspominana piła plazmowa może stać się morderczą bronią w rękach wprawnego gracza. Zwłaszcza, że można ją podrasować (jak właściwie każdą broń w grze).

Poza bronią dysponujemy także pancerzem RIG, czyli najlepszym przyjacielem inżyniera, samotnie przemierzającego zrujnowane tunele statku górniczego. RIG zapewnia tlen na zewnątrz statku, daje pewną ochronę przed ciosami wrogów, jest wyposażony w magnetyczne buty, pozwalające utrzymać równowagę w stanie 0G (Zerowa grawitacja), obrazuje stan zdrowia bohatera (niebieskawe paski na plecach) zawiera wszystkie możliwe gadżety. Nie można w nim tylko ugotować zupy, choć i to nie jest pewne.

W grze jest także sporo dodatkowego sprzętu, w stylu apteczek i zasobników z tlenem. Warto zwrócić jednak uwagę na dwa moduły – stazy i kinezy. Staza służy spowolnieniu obiektów wokół nas. W przeciwnika także można tym uderzyć, by go spowolnić. Na całym statku znajdują się gniazda, w których można ją uzupełniać. Kineza zaś ma efekt podobny do gravity guna z HL2. Bez większego problemu można sterować nawet potwornie ciężkimi przedmiotami, czy samymi wrogami.

Na USG Ishimura rozrzucono warsztaty nanoelektryczne. Można w nich swobodnie ulepszać swój sprzęt, poczynając od zwiększenia obrażeń broni, na udoskonaleniu modułu stazy i kinezy kończąc, o ile posiada się odpowiednią ilość węzłów mocy. Jak konkretnie to się odbywa – nie wiadomo. Nie jest to jednak aż tak ważne.

Grafika, oprawa dźwiękowa i efekty specjalne

Tony futurystycznego sprzętu, przedziurawionego i zbryzganego krwią. Ściany pokryte desperackimi napisami, ostatnimi wyrazami frustracji, fanatyzmu lub szaleństwa, wskazówki dla innych, na co uważać i czego się strzec. Trzy trupy przy ścianie, na której znajduje się ekran z uśmiechniętą kobietą i enigmatycznym pytaniem "Nauka?". Mostek kapitański z widokiem na martwą przestrzeń kosmosu, w której wznoszą się tylko asteroidy.

Grafika stoi na wysokim poziomie, doskonale tworzy klimat gry. Zarówno otoczenie, jak i wrogowie wyglądają bardzo dobrze (czy raczej paskudnie – wszak jesteśmy na zniszczonym krążowniku) co stanowi ogromny plus gry. Dodatkowo, otoczenie jest bardzo interaktywne – wszystko można przewrócić, wiele rzeczy można zniszczyć doszczętnie. Minusem owej interaktywności są ciała przeciwników – nawet wielkie bydlęta polecą na drugi kraniec pomieszczenia, gdy je kopniemy. Zupełnie tak, jakby nic nie ważyły.

Dźwięk także stoi na wysokim poziomie. Muzyka utrzymuje napięcie, zazwyczaj wtedy, gdy pojawiają się przeciwnicy. Czasami pojawia się także dziwne crescendo, które towarzyszy nam aż do chwili kompletnego spenetrowania pomieszczenia lub zajrzenia w ostatnią odnogę korytarza. Choć zazwyczaj okazywało się, że nic tam nie ma, to i tak wzbudzało niepewność. Łącząc to z dźwiękami zrujnowanego statku, piskami wrogów, szumem wentylacji, ograniczonym i migającym oświetleniem otrzymujemy ciekawą mieszankę.
Inne warte wspomnienia rzeczy: stan 0G i próżnia. Autorzy postarali się, by zachować prawa fizyki dotyczące tych zjawisk, co wygląda diabelsko dobrze. Miło, że ktoś pamięta, że w próżni nie ma dźwięku, a gdy grawitacja zawodzi to wszystko leci do góry.

Walka

Walka stanowi ważną część gry. Twórcy zadbali, by przeciwnicy nie należeli do ułomków. Mogłoby się zdawać, że potwory będą bezrozumną masą, nacierającą byle jak i byle gdzie. A tu psikus! Część bestii potrafi bezszelestnie zajść naszego bohatera od tyłu, inne poruszają się po ścianach i suficie, a jeszcze inne skutecznie udają, że są martwe, czekając na odpowiedni moment do ataku. Szaleńcza kanonada nie zawsze przyniesie zadowalający rezultat, często trzeba będzie szukać pięty achillesowej przeciwnika. Potwory umieją obalić Isaaca na ziemię, co uniemożliwi stosowanie broni. Cześć jest zbyt mała, by je w ogóle trafić. W najwyższym poziomie trudności lepiej zacząć się modlić przy każdym kroku. Natomiast na najniższym poziomie jest gorzej – często przeciwnicy są powolni i nie aż tak inteligentni. Ale i tak lepiej uważać. I odcinanie kończyn, jak zapewnia informacja na pudełku, nie zawsze wystarcza.

Alone In the Space

Dead Space to solidnie przygotowany survival horror, który przyniesie satysfakcję wielu graczom. Świetny horror, zawierający w sobie najlepsze cechy gatunku. Nie jest pozbawiony drobnych błędów, ale świetnie skomponowana całość wynagradza do wszystko. Oby EA stworzyła więcej takich produktów.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
8.2
Ocena użytkowników
Średnia z 22 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Dead Space
Seria wydawnicza: Dead Space
Producent: EA Games
Wydawca: Electronic Arts Inc.
Dystrybutor polski: Electronic Arts Polska
Data premiery (świat): 20 października 2008
Data premiery (Polska): 24 października 2008
Wymagania sprzętowe: Pentium 4 3 GHz, 1 GB RAM, karta grafiki 256 MB (GeForce 6800 lub lepsza), 7 GB HDD, Windows XP/Vista
Strona WWW: www.deadspacegra.pl
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 139,90 zł
Tagi: Dead Space



Czytaj również

Dead Space 3
Martwa przestrzeń po raz trzeci
- recenzja
Dead Space 3
Martwy kosmos akcji
- recenzja
Dead Space: Extraction
Wszystko ma swój początek
- recenzja
Dead Space 2
- recenzja
Dead Space 2
Znowu te potwory…
Dead Space
Kosmiczny horror
- recenzja

Komentarze


~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Geeeneralnie zgadzam się z oceną recenzenta, ta gra zapewniła mi kilka godzin naprawdę przyzwoitej rozrywki, mam jednak pytanie odnośnie treści tej recki: nie grałem w tę grę po polsku, ale w wersji angielskiej nie występowała strzelba energetyczna :) .
01-12-2008 21:51
Deckard
   
Ocena:
0
Przede wszystkim polecam zapoznanie się z komiksem oraz z tym filmem - dostarczają one nam cały background dot. przyczyn incydentu w kolonii oraz na Ishimurze.
01-12-2008 23:06
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Hmmm jestem po trzech rozdziałach:

- nie przyzwyczaiłem się do sterowania. przymus celowania i dopiero strzelania (gdzie po włączeniu celowania zmniejsza mi się czułość myszki) potrafi wkurzyć.
- AI wrogów - może potem jest lepiej, ale dotychczasowe potworki po prostu gnają na ciebie, ew. ustawiają się i strzelają. Ale to dobrze, bo przy tym głupawym sterowaniu to pomaga :-)
- Na początku wypas, ale powoli zaczęło się robić monotonnie, mam nadzieje, że będzie więcej pomysłów, wrogów, itd.
- pomysł rozbudowywania broni - genialny
- podświetlenie trasy - genialne.
- graficznie - miodzio.

Ocenię jak skończę, ale na moment obecny świetna gra.
02-12-2008 00:27
Sony
    FATALNE sterowanie
Ocena:
0
Jak dla mnie jeden z najgorszych modeli sterowania jaki widziałem na PC - dopiero po podłączeniu pada da się grać.
Ja zagrałem u znajomego i po 10 minutech "olałem" tą grę - sterowanie mnie wykończyło.
Kolejny przykład ja PIER... dobrą grę bezsensownym konsolowym sterowaniem. O ile Jade Empire, Lost Planet są też konsolowymi portami i grami TPP mają fenomenalne sterowanie.
Doskonała gra w której zepsute sterowanie spowodowało, że na 100% jej nie kupię.

MOJA RADA - ściągnijcie PIRATA i zagrajcie - jesli sterowanie Was nie wykończy to kupcie.
W przeciwnym razie szkoda Waszych pieniędzy.
02-12-2008 07:14
~gajos

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja żadnych problemów ze sterowaniem nie miałem. Po chwili przyzwyczajania się do jego specyfiki gra się bardzo ładnie.

Generalnie gra jest w mojej ocenie rewelacyjna - połączenie Ukrytego Wymiaru, System Shock i Resident Evil.
02-12-2008 11:35
Freeeze
   
Ocena:
0
@~ - To to coś, co działało podobnie do shotguna. Chyba.

@Craven - Co jakiś czas, jakaś bardziej wymagająca bestyja się znajdzie.

@Sony - Przesadzasz, ale to Twoje zdanie.
02-12-2008 15:31
Rebound
    Sterowanie
Ocena:
0
Bez przesady - dla kogoś, kto choć przez chwilę grał w Assassin's Creed na klawiaturze nie ma czegoś takiego jak "beznadziejne sterowanie" ;). Rzeczywiście jest trochę upierdliwie (zwłaszcza stazowanie), ale to nic w porównaniu z przymusem walenia w 5 przycisków na raz :).

Dopiero zacząłem i prędko nie skończę, bo musze mieć odpowiedni nastrój, żeby w DS grać, ale jako przedstawiciel swojego gatunku sprawdza się idealnie :).
02-12-2008 19:07
WH
   
Ocena:
0
Czy jeśli sterowanie w AC uznałem za bardzo wygodne, coś jest ze mną nie tak? : ) Bo zaczynam się bać...
02-12-2008 23:45
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Skończyłem
Ocena:
0
Jestem dość rozczarowany, bo gra stoi na wysokim poziomie, ale niestety ma nieprzyjemne wady.

Największą jest oczywiście sterowanie.
Drugą w kolejności jest brak polotu. W zasadzie po trzech-czterech rozdziałach (na dwanaście) gra nie zaskoczy nas już prawie niczym więcej. W dość obciachowy sposób zamiast nowych wrogów pojawiają się ci sami, ale w mocniejszej wersji ze zmienioną teksturą. Trzech bossów - zawsze schemat ten sam - strzelaj w żółte i świecące. Aczkolwiek walka z finałowym stworkiem jest widowiskowa. To dość dziwne, bo gra jest napisana świetnie - ładuje się szybciutko, śmiga ładnie, zero drażniącego wlokącego się doładowywania co chwila, scenografia jest po prostu oskarowa. Ale zabrakło polotu i po jakimś czasie wnętrza nudzą - czemu pokład medyczny nie razi bielą, czemu jest tylko pojedyncza lokacja z eleganckimi wnętrzami? Czemu wszystko jest bure i nudne :(

Maksowanie broni wciąga, grafika jest ładna, początek świetny... więc trochę szkoda, że tak wytracili tempo bo pozostaje niesmak. Jakby przy ostatniej łyżce zupki rozgryźć pieprz.

7/10
04-12-2008 02:01
~Picker

Użytkownik niezarejestrowany
    Just
Ocena:
0
Freeze... widze ze chyba musiales wspomniec w tekscie o widoku z kamery?...ba i ani slowa ze to ja ci podrzucilem pomysl.
19-01-2009 08:46
kaduceusz
    Tyż skończyłem
Ocena:
0
Wrażenia mam podobne co Craven - podobało się, ale mogło być lepiej. Głównie dlatego, że wątek fabularny gry trochę mnie zmęczył - ostatnie trzy rozdziały przeszedłem raczej siła rozpędu niż dlatego, że faktycznie jarała mnie fabuła (choć przyznam, ze sama mamuśka na końcu jest bardzo miłym zaskoczeniem, które w dużym stopniu rekompensuje nudzące się stopniowo mechaniczne rzezanie potworów).

Przede wszystkim zawiodły mnie zakończenia wątków obojga towarzyszy Clarka (z tych dwóch wątek dziewczyny jest rozegrany lepiej). Tak samo wątek doktora Mercera - sama końcówka ssie. Druga sprawa - w trzech ostatnich rozdziałach fabuła gry zmuszała mnie, żebym robił rzeczy, na które właściwie nie miałem ochoty (np. pomaganie Kynowi). Może łatwiej byłoby to łyknąć, gdyby bohater był mocniej naszkicowany (w DS jest tylko pustym pancerzem :> nie istnieje poza imieniem, nazwiskiem i nagraniem jego dziewczyny). Wtedy powiedziałbym sobie - okej Isaac to robi, bo tak jest skonstruowany i byłoby okej. A tak było tylko "bosz, co za dureń, nie idź tam!" ;-).

Z deka naciągany jest też wątek z żołnierzami. Choć w sumie - skojarzył mi się z taką sceną z Obcego 4, więc za bardzo nie narzekam.

Też chciałbym mieć więcej kolorów, doceniłbym większą ilość żywych bohaterów albo chodzenia w próżni i oglądania fragmentów statku z zewnątrz.

Starowanie moim zdaniem bardzo fajne, nie wiem, czego tu się czepiać. Zwłaszcza w scenach, w których długaśna macka łapie nas za nogę :-) Może tylko reload bym przesunął na caps locka.

Mi się od maksowania broni bardziej podobało maksowanie kombinezonu. Zwłaszcza ten wojskowy, odblokowujący się po ukończeniu gry na medium jest fajny :-)

No i czadowy jest kontrast z Prince of Persia: tam nie ma wogóle śmierci, a tu: ojej - niektóre potworki potrafią nas naprawdę solidnie pokroić. Wygląda to naprawdę świetnie - nie żal czasami dać się zabić :o) Tak samo Quick Time Events: aż miło popatrzeć jak Isaac kopie te wstrętne małe dziecio-szczury ;-)

Ale z całego fenomenu Dead Space najbardziej podobają mi się - animowane komiksy na stronie gry. Serio, jeżeli jeszcze ich nie widzieliście - walcie jak w dym - są naprawdę z jajem zrobione i w sumie fabułę mają lepszą niż wydarzenia na Ishimurze (opowiadają o tym, co działo się w kolonii). Ktoś może oglądał animkę: DS Afterfall i podzieli się wrażeniami? Deckard?

DS: 7,5/10
19-02-2009 14:20
996

Użytkownik niezarejestrowany
    duce
Ocena:
0
to rzuciłbyś linkiem do tych komiksów dla leniwych :D

Natomiast trochę mi się wydarzenia zatarły, ale co do Isaaca to fajnie by było jakby na końcu nie zdjął hełmu - jest efekt Half-Life gdzie niepotrzebnie pokazali twarz Freemana. Dużo ciekawiej by było jakby zawsze był tym pustym pancerzem.
19-02-2009 15:14
kaduceusz
   
Ocena:
+1
Ale z Ciebie leniuch, Craven :P

Strona gry jest tutaj, a animowany komiks w zakładce... komiks ;-) (tylko zacznij od odcinka zero) BTW strona nie chciała mi chodzić na Chrome, ale na Operze działa OK.

A u mnie Isaac zdjął hełm kilka razy, ale zazwyczaj razem z głową :P
19-02-2009 16:15
~ATAKE!!

Użytkownik niezarejestrowany
    super
Ocena:
0
DEAD SPACE to jedna z moich ulubionyh gier przeszłem ją z 10 razy ale dalej chce w nią grać podoba mi sie moment na koncy gry jak jego dziewczna go zabija i wedłyg mnie najstraszniej jest na tej planecie na końcu gry jak bym mugł ocenic gre to 10/10 SUPER GRA!!
18-11-2009 15:21

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.