» Recenzje » Dead Space 2

Dead Space 2

Dead Space 2
Kiedy w 2008 roku na sklepowe półki trafiła gra Dead Space, stworzona przez studio Visceral Games, fani horrorów byli zachwyceni. Dostali bowiem produkcję, która nie dość, że przerażała, to jeszcze wciągała gracza fabułą i zastosowanymi rozwiązaniami. Dlatego też z przyjemnością towarzyszyliśmy Isaacowi Clarke'owi w jego misji na statku wydobywczym Ishimura. W misji, której celem było uratowanie załogi po tym, jak stracono z nią łączność. Isaakiem powodowało nie tylko poczucie zawodowego obowiązku. Zależało mu przede wszystkim na poznaniu losu narzeczonej, Nicole, która za jego namową rozpoczęła pracę na Ishimurze. Gdy jednak dostał się na pokład statku, okazało się, że problemy są dużo poważniejsze niż można było się spodziewać. Cała załoga była martwa, a Ishimura została opanowana przez koszmarne Nekromorfy. Za wszystko, podobnie jak w kopalniach tolkienowskiej Morii, odpowiedzialna była ludzka chciwość. Łamacz planet sięgnął zbyt głęboko i wykopał tajemniczy Marker, który powołał do nie-życia armię krwiożerczych mutantów.


The nightmare returns

Na szczęście znajomość poprzednich przygód Isaaca Clarke'a nie jest niezbędna, mimo że Dead Space 2 jest bezpośrednią kontynuacją części pierwszej. W menu gry dostępny jest nawet kilkuminutowy filmik prezentujący wydarzenia, o których traktuje poprzedniczka. Akcja gry rozpoczyna się trzy lata po zakończeniu "jedynki" i gracz znowu wciela się w skórę Isaaca Clarke'a. Tym razem jednak budzi się on zawinięty w kaftan bezpieczeństwa w szpitalu w mieście Sprawl na Tytanie – największym księżycu Saturna. Okazuje się, że zaczyna się tutaj dziać to samo, czego bohater był świadkiem na Ishimurze. Clarke musi więc znów walczyć o przetrwanie i znaleźć ludzi, którzy będą w stanie wyjaśnić mu, co jest tego przyczyną.

Dzięki zredukowaniu do minimum interfejsu użytkownika, udało się zbliżyć gracza do prezentowanych mu wydarzeń. Stan życia Isaaca możemy odczytać z urządzenia RIG na jego plecach. Ten sam system jest także odpowiedzialny za wyświetlanie przed oczami bohatera holograficznego obrazu jego ekwipunku. Licznik amunicji jest zaś umieszczony bezpośrednio nad aktualnie używaną bronią. Mimo że akcja gry nie jest już ograniczona do statku kosmicznego, zawiodą się ci, którzy oczekiwali otwartego świata i jakiejkolwiek wolności w eksploracji Sprawl. Prowadzeni jesteśmy jak po sznurku i niemal zawsze jest tylko jedna droga, którą możemy pójść. Jednak gdyby ktoś mimo tego stracił orientację, pomocny będzie lokalizator na nadgarstku bohatera, który potrafi wskazać kierunek nie tylko do celu misji, ale także do najbliższego punktu zapisu, sklepu czy miejsca ulepszania sprzętu. Nieco więcej swobody dano graczom w miejscach pozbawionych grawitacji. Możemy się poruszać we wszystkich trzech wymiarach, korzystając z wbudowanych w kombinezon silników manewrowych. Daje to także dodatkowe możliwości taktyczne w trakcie walki.


Chaos on the Sprawl

Tej w Dead Space 2 na pewno nie zabraknie. Momentami gra zamienia się nawet w klasyczną strzelankę, co nie spodoba się fanom "jedynki", gdzie liczyć należało się z każdym nabojem. Zdarzają się bowiem sytuacje, gdy jedynym sposobem na powalenie hordy potworów jest wpakowanie w nich ponad 100 (!) naboi z karabinku pulsacyjnego. Amunicji zabrakło mi w ciągu całej gry tylko raz, kiedy przez dłuższy czas nie mogłem uzupełnić swoich zapasów. Gdyby takich miejsc było więcej, atmosfera strachu i niepewności byłaby na pewno bardziej przytłaczająca. Jednak najbardziej irytujące podczas starć są wszechobecne skrypty. Jakkolwiek dokładnie nie zbadalibyśmy pomieszczenia, przez które właśnie musimy przejść, wrogowie pojawią się zawsze dopiero wtedy, gdy przekroczymy niewidzialną linię. Często kończy się to zejściem śmiertelnym Clarke'a, a nam daje informację, skąd przy następnym podejściu nadejdzie atak. Jako że jest to często jedyny sposób na przejście danego etapu, życie protagonisty zaczyna tracić dla gracza na znaczeniu. Trzeba się po prostu pogodzić z faktem, że niektórych wyzwań nie pokonamy za pierwszym razem.

Jako że większa część gry toczy się w ciasnych korytarzach i zamkniętych pomieszczeniach, niewiele można powiedzieć o oprawie graficznej. Dominują odcienie szarości, a w wielu miejscach jest tak ciemno, że gdyby nie zintegrowana z bronią latarka, trudno byłoby się poruszać. Czasami jednak mamy okazję wyjrzeć przez okno na ulice Sprawl czy znaleźć się w otwartej przestrzeni. W takich miejscach widoki są naprawdę imponujące.

Muzyka towarzysząca eksploracji Sprawl jest niemal niezauważalna. I dobrze, bo służy to głębszemu wniknięciu w realia przeżywanej historii. Duże wrażenie robi zwłaszcza absolutna cisza, która towarzyszy nam w trakcie przebywania w próżni. Istotniejsze od muzyki są jednak dźwięki wydawane przez Nekromorfy. To właśnie dzięki nim jesteśmy w stanie lokalizować naszych przeciwników i w porę przygotować się na ich przyjście. Niektóre z tych odgłosów są niepokojące, inne, przez kontrast z ich źródłem, przerażające. Dobrym przykładem są Crawlery – makabrycznie zniekształcone niemowlęta.

Podobnie jak w części pierwszej, przeciwnicy różnią się nie tylko wyglądem, ale i taktyką walki. Spotkamy więc potwory takie, jak: Slasher – humanoidalna istota ze szczypcami zamiast rąk, The Pack – zmutowane dzieci atakujące w dużych grupach, Lurker – czający się na ścianie lub suficie Nekromorf, strzelający pociskami ze swoich kilku macek, i inne mniej lub bardziej dziwne formy nie-życia. Oczywiście dosyć szybko należy się przyzwyczaić do specyficznego sposobu czyszczenia sobie drogi. Strzelanie w głowę działało może w Call of Duty. Tu jednak dużo skuteczniejsze okazuje się pozbawianie przeciwników kończyn. Gdy już mutant definitywnie zejdzie z tego świata, należy go rozdeptać (sic!), co sprawi, że wypadnie z niego trochę amunicji lub innych przydatnych w grze przedmiotów. Intencja tego zabiegu była pewnie słuszna, ale widok Isaaca Clarke'a w ciężkim kombinezonie, skaczącego po ciałach Nekromorfów, jest po prostu komiczny. Mam wrażenie, że nie o to chodziło twórcom. Z armią mutantów nie staniemy oczywiście do walki z gołymi rękami. Oprócz typowych narzędzi inżynierskich, takich jak piła plazmowa czy pistolet linowy, które świetnie radzą sobie z odcinaniem kończyn napotkanych przeciwników, do dyspozycji graczy oddane zostały także typowo militarne narzędzia zniszczenia. Ja używałem głównie karabinu pulsacyjnego, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by potraktować chodzące trupy miotaczem ognia czy "poszukiwaczem" – ciężką snajperką o dużym zasięgu rażenia. Dodatkowo, poszczególne parametry każdej broni możemy ulepszać, używając znajdowanych po drodze bateryjek.


"Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas"

Dead Space 2 aspiruje do miana survival horroru. Powinien więc przerażać. Jak studio Visceral Games zrealizowało ten aspekt gry? Otóż dosyć standardowo… Przeciwnicy wyskakują z najmniej spodziewanych miejsc, niestety także z takich, które sprawdziliśmy już pięć razy właśnie na taką okoliczność. Podobnie jak w części pierwszej, niektóre mutanty potrafią udawać definitywnie martwe i atakować Isaaca, gdy ten próbuje przejść obok. Twórcy uznali też najwidoczniej, że hektolitry krwi i pourywane części ciała spowodują u graczy szybsze bicie serca. Dlatego też za każdym razem, gdy Clarke schodzi z tego świata, raczeni jesteśmy sporymi zbliżeniami rozczłonkowanego ciała bohatera. U mnie budziło to wyłącznie irytację i zniesmaczenie, w żadnym wypadku zaś strach.

Na szczęście są wyjątki od tej rutyny. Jedna lokacja została zaprojektowana genialnie. Oto Isaac musi się przedostać przez budynek, będący jeszcze niedawno przedszkolem. Kolorowe sale, muzyka z pozytywki i gaworzące, zmutowane dzieci wybuchające w rozbryzgach krwi są jakby wyjęte z narkotykowego snu szaleńca. Naprawdę z ulgą opuściłem ten fragment i powróciłem do "normalnych" Nekromorfów ze szczypcami zamiast rąk.


"Make us Whole!"

Wielkie brawa należą się twórcom za fabułę nowego Dead Space'a. Poczynania Isaaca są wiarygodne, możemy się z tym mężczyzną utożsamić. Mimo że gra wzbudza momentami irytację, a nawet wściekłość, to właśnie chęć rozwiązania tajemnicy i poznania zakończenia tej opowieści trzyma gracza przed ekranem. Po drodze bohaterowi przyjdzie zmierzyć się nie tylko z zastępami Nekromorfów, ale też z własnym umysłem. Wspomnienia martwej Nicole, halucynacje, które zdają się czyhać na życie inżyniera, są nieodłącznymi towarzyszami wędrówki. Inaczej niż w części pierwszej, przyjdzie nam ujrzeć twarz Isaaca i usłyszeć jego głos. To właśnie rozmowy bohatera ze spotykanymi lub prowadzącymi go przez radio ludźmi są głównym sposobem wprowadzania informacji fabularnych. Sporo wiedzy o świecie i przyczynach katastrofy możemy pozyskać ze znajdowanych w trakcie rozgrywki fragmentów tekstowych i głosowych dzienników. Sprawia to, że zmutowane i makabrycznie odkształcone ciała nabierają całkiem innego znaczenia. Zdajemy sobie sprawę, że wszystkie były kiedyś ludźmi. Przerażonymi ludźmi, którzy musieli patrzeć na nadchodzącą ze wszystkich stron śmierć.


"Rozczłonkowuj znajomych w trybie wieloosobowym"

Kiedy już ujrzymy koniec przygód Isaaca Clarke'a, czas zagłębić się w wir rozrywki wieloosobowej. Gra proponuje pięć mini scenariuszy, rozgrywających się w różnych lokacjach. W każdym z nich drużyna ludzi ma do zrealizowania jakiś cel, a drużyna Nekromorfów ma za zadanie powstrzymać przed tym przeciwników. Mecz składa się z dwóch rund. W drugiej z nich gracze zmieniają strony. Ci, którzy sterowali ludźmi, wcielają się w mutantów, a sterujący Nekromorfami przejmują kontrolę nad członkami zespołu. Punkty zdobywane w trakcie rozgrywki mogą być wydawane na ulepszanie sprzętu i zakup nowych broni.
Bardzo ciekawie prezentuje się kontrolowanie Nekromorfów. Po każdym zgonie możemy wybrać, którym z czterech rodzajów istot (The Pack, Lurker, Puker, Spitter) chcemy zagrać, a następnie wybrać jedno z kilku miejsc respawnu. Szczególnie upodobałem sobie grę Lurkerem, który dzięki swoim niewielkim rozmiarom może dostać się w miejsca niedostępne dla innych.


Syndrom sequelu

Przygoda z Dead Space 2 zostawiła u mnie mieszane uczucia. Jest to tytuł niezły, trzymający gracza przed ekranem, potrafiący wciągnąć go w wir wydarzeń, w których uczestniczy Isaac Clarke. Rozwiązania które dwa lata temu zachwycały, dziś są już jednak tylko ciekawe. Co gorsza, wprowadzone zmiany wpłynęły na zmniejszenie przyjemności czerpanej z gry. Znaczące zwiększenie liczby przeciwników, a także dostępnej amunicji, odejście od sugestywnej gry cieniem i muzyką na rzecz epatowania krwią i wnętrznościami nie wyszło grze na dobre. Wciąż zapewnia wiele godzin dobrej zabawy, jednak za cenę, jaką obecnie trzeba zapłacić za nowego Dead Space'a, można oczekiwać dużo więcej. Biorąc pod uwagę zarówno poziom gry, jak również pokładane w niej oczekiwania, wystawiam 7,5.


Plusy:
  • wspaniały świat i fabuła
  • postacie
  • misja w przedszkolu!
  • inżynierski arsenał Isaaca


Minusy:
  • nieprzeliczone hordy przeciwników i stosy wystrzelonej amunicji
  • skakanie po trupach
  • wszechobecne skrypty
  • miejscami niepotrzebna brutalność


Oto zwiastun gry:

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


7.5
Ocena recenzenta
6.88
Ocena użytkowników
Średnia z 8 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Dead Space 2
Seria wydawnicza: Dead Space
Producent: EA Games
Wydawca: Electronic Arts Inc.
Dystrybutor polski: Electronic Arts Polska
Data premiery (świat): 25 stycznia 2011
Data premiery (Polska): 28 stycznia 2011
Wymagania sprzętowe: Pentium IV 2,8 GHz, 1 GB RAM, karta grafiki 256 MB (GeForce 6800 lub lepsza), 10 GB wolengo miejsca na dysku, Windows XP / Vista / 7
Nośnik: 1x DVD
Strona WWW: deadspace.ea.com
Platformy: PC
Sugerowana cena wydawcy: 149,90 zł



Czytaj również

Dead Space 2
Znowu te potwory…
Dead Space 3
Martwa przestrzeń po raz trzeci
- recenzja
Dead Space 3
Martwy kosmos akcji
- recenzja
Dead Space: Extraction
Wszystko ma swój początek
- recenzja
Dead Space
Kosmiczny horror
- recenzja

Komentarze


Headbanger
   
Ocena:
0
bardzo dobra i rzetelna recenzja! Howgh! Już (jako fan 1 części) wiem, że gre warto kupić w taniej serii - nie jest źle, ale dobrze też nie...
03-03-2011 12:40

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.