(De)moderator czyli ceklarz
Odsłony: 1080Do popełnienia tej notki skłoniła mnie krótka wymiana zdań pod notką slann'a, jaka wywiązała się pomiędzy Aravenem i Tyldomenem, do której dorzuciłem swoje trzy grosze.
Takie sytuacje często udowadniają, kim naprawdę są moderatorzy i co też sobą reprezentują.
Otóż, moderator, to zwykły człek, jak my wszyscy. Problem w tym, że on z reguły tego nie rozumie, lub o tym zapomina, jak wół, który był cielęciem. Nadmierna pycha, kompleks mesjasza i syndrom bohatera bardzo często sprawiają, że zwykły moderator staje się Demoderatorem, który zamiast używać swego stanowiska zgodnie ze swoim przeznaczeniem, nadużywa go w celu dowartościowania swojej osoby. Zazwyczaj poprzez dyskredytowanie i gnębienie użytkowników.
Niemniej, Moderator przestaje być człekiem wraz z otrzymaniem funkcji moderatora. Dlaczego? Bo jest to funkcja publiczna, a ta zobowiązuje do bycia kimś więcej. Problem w tym, że o tą funkcję upominają się i otrzymują ją ludzie, którzy nie powinni, bowiem ci dowartościowani nie mają potrzeby nikogo nawracać, ani układać mu życia. Choćby wirtualnego.
Moderator nadal jest człowiekiem, ale oczekuje się od niego dyscypliny. Wyzbywa się on pewnych cech na rzecz prawidłowego pełnienia prze siebie obowiązków. A przynajmniej powinien.
No więc jaki powinien być w zasadzie ten moderator, żeby był taki jaki powinien? Tutaj odpowiedzi nasuwają się same. Kulturalny, opanowany, odpowiedzialny, obiektywny... To takie podstawowe cechy, jakich oczekujemy od ludzi na stanowiskach. Wydaje się to trochę wydumane, ale ma praktyczne podstawy. Nie chodzi tu o wyidealizowanie kogoś pełniącego taką funkcję, tylko o to, żeby potrafił utrzymać porządek na forum. A jak miały to zrobić, zachowując się tak samo lub podobnie, jak ci, których ma za to karać i pouczać?
Na przykładzie tej krótkiej wymiany zdań we wspomnianej już notce blogowej, warto zwrócić uwagę na cechy negatywne, jakich ludzie na stanowiskach często nabywają, lub które zaczynają się u nich intensyfikować. Buta, pycha, złośliwość, arogancja, protekcjonalność, hipokryzja... To sprawia, że bardzo wielu "ludzi na stanowiskach" zaczyna funkcjonować zgodnie z poniższymi dyrektywami:
1. Moderator nie nabija potów - moderator ma wiele do przekazania
2. Moderator się nie myli - moderator ma inne zdanie
3. Moderator się nie obija - moderator czuwa
4. Moderator nie rozmywa tematu - moderator przypomina o ważnych sprawach
5. Moderator nie obraża innych - Moderator dobitnie zwraca uwagę
6. Moderator nie spamuje - moderator ekspresyjnie wyraża swoje myśli
7. Moderator się nie wykłóca - Moderator szkoli użytkowników
8. Moderator nie zakłada głupich tematów - Moderator sprawdza czujność użytkowników
Skądinąd, Moderator sam jest swojego rodzaju pachołkiem, bowiem prawdziwą władzę w serwisie stanowi Administrator. To on ma ostatnie słowo i to on rozdaje plakietki i przydziela stanowiska. Z reguły dostają je jego znajomi, kontrahenci czy też niepoprawni hołdownicy, biegli w sztuce panegirystyki. Ewentualnie kameleony czyli userzy, którzy stali się jego znajomymi z racji symulowania podobnego sposobu myślenia.
Araven, moderator na dwóch innych forach, zachował się... No cóż. Tak, jak się zachował. Zamiast zgłosić problem moderatorowi odpowiedzialnemu za utrzymanie tutaj porządku, wystosował dość bezczelną uwagę w stronę użytkownika, wprowadzając do dyskusji tak zwany flame. Tego rodzaju zachowanie może dziwić u kogoś, kto próbuje uzyskać autorytet pisząc, iż jest administratorem na dwóch innych forach, a nie potrafi zachować się należycie. A nieuskutecznianie flame'u, to jedno z podstawowych prawideł bycia moderatorem. Nie wdawaj się w pyskówki, nie wchodź w polemikę, jeżeli uważasz, że ktoś trolluje. Nie wywołuj sporu! Zgłoś problem i czekaj na reakcję osób odpowiedzialnych za utrzymanie porządku. No ale przecież moderator nie trolluje, tylko sprawdza czujność użytkowników, oraz innych moderatorów... Czy wspominałem już o hipokryzji? Można też zaobserwować w jego zachowaniu syndrom bohatera i panegirystyczne zapędy. Bowiem nie będąc moderatorem na tym portalu, wiesza psy na użytkowniku, wypominając mu trolling i czyniąc zbrodniarzem, podkreślając swoje stanowiska na innych portalach. Wychodzi na to, że koniecznie chciał być zauważonym i docenionym. Czy nie prościej byłoby złożyć CV na ręce Naczelnego?
Oczywiście, trolling tyldomena nie pozostawia wątpliwości. Jednak trolling ten bez wątpienia był lekkostrawny i nieinwazyjny. Dlaczego więc Araven zareagował tak drastycznie? dlaczego akurat na Tyldomena, a nie na mnie chociażby, skoro w skali Killfile stoję o kilka punktów wyżej z racji opinii o mojej osobie? Tyldomen został wytypowany przez Aravena jako użytkownik, dzięki któremu łatwo będzie się wylansować. Pokazać swoje umiejętności dostrzegania zagrożenia i swoją niechęć do podobnego zachowania (co nie było trudne, zważywszy na oczywistość trollerskiej postawy Tyldomena), oraz wskazać na swoje dokonania, wspominając o byciu administratorem w odpowiedzi na moje spostrzeżenie. To wskazanie oczywiście i tak by nastąpiło w toku dyskusji; moje słowa zadziałały po prostu jak katalizator.
Wiecie, co tu nie pasuje? Wszystko. Moderator z prawdziwego zdarzenia nie zrobiłby czegoś takiego, ponieważ jest nauczony zachowywać się zgodnie z protokołem. Jeżeli moderator na dwóch innych forach, na trzecim rozpoczyna flame, dając się strollować... to albo kłamie co do zajmowanego stanowiska, albo ktoś popełnił błąd, przydzielając mu takie uprawnienia.
Tyldodymomen nie jest bowiem jedynym trollem, ani na tym portalu, ani w internecie. Jak widać, nawet moderator na dwóch forach, może zachować się jak zwykły troll, uskuteczniając z takowym flame, poprzez zaatakowanie go i wejście w późniejszą polemikę. A co dopiero ma powiedzieć zwykły użytkownik, którego być albo nie być (trollem) zależne jest od interpretacji (wdzimisię) jego postów przez moderatora?
Jak wiemy i jak widać, nikt nie jest idealny. Więc może warto czasami stłumić swoje ego i zaakceptować fakt, że każdy czasami broni swojej najmojszej racji, bo jest najmojsza i z przyjemnością oddać się słownej potyczce dla samej radości wynikającej z takowej, miast pacać oponenta wiechciem słomy, która nam właśnie wyszła z butów?
A jeśli nie, to zachować klasę oraz samodyscyplinę, i zamiast się wtrącać, ustąpić pola, ewentualnie zgłaszając również sprawę odpowiednim osobom, by te rozpatrzyły problem.
Wszak trochę luzu pomiędzy pośladkami jeszcze nikomu nie zaszkodziło. O ile nie objawia się to niemożnością utrzymania rozumu w odpowiednim miejscu, ale to już tematna inną notkę.
Keep Calm and Love Gummi Bears!