Darkness Rising

A complete history of the Storm of Chaos

Autor: Krystian 'Krishakh' Pruchnicki

Darkness Rising
Większość fanów Warhammera wie jak wygląda linia fabularna jego drugiej edycji. Ci z nich, którzy chcieliby zgłębić co kryje się pod słowami Burza Chaosu, powinni zapoznać się z podręcznikiem źródłowym pod wiele mówiącym tytułem Darkness Rising.


Imperium oczyma emeryta

Książka, jak większość background booków wydanych przez Black Industries, jest stylizowana na tekst ze świata gry. Narratorem tej wyjątkowej opowieści jest Frederich "Stary" Weirde, niemłody już uczony człowiek, którego syn, Stefan, usłyszawszy pogłoski o zbliżającej się wojnie wyruszył na odległą północ.

Początek Darkness Rising nie wskazuje na okrutne i doniosłe wydarzenia, które książka opisuje. Autor bardziej koncentruje się na swoich starczych dolegliwościach, niż na sednie sprawy, czyli zbliżającej się inwazji. Frederich reaguje na plotki, ale początkowo jest jedynie lekko zaniepokojony zaistniałą sytuacją, wręcz nieco ją bagatelizuje.

Cały tekst Weirde’a przeplatany jest listami od Stefana i innymi notatkami. Niestety, trzeba tu nadmienić, że momentami są one bardzo mało czytelne, co sprawia, że przy dłuższej lekturze stają się nużące dla czytelnika.

Ilustracje zdobiące podręcznik prezentują dość zróżnicowany poziom, warto jednak nadmienić, że jest ich całkiem sporo. Szczególnie okładka autorstwa Adriana Smitha jest znakomita. W moim odczuciu selekcja prac, jaką prowadzi FFG, pozwala uzyskać jeszcze lepszy efekt, niemniej trzeba oddać Black Industries, iż ta książka to swoisty "bonus" dla fanów i zawiera bardzo niewiele ilustracji, które powtarzałyby się w innych pozycjach tego wydawnictwa. Generalnie szatę graficzną tomu oceniam na plus.

Autorami Darkness Rising są Phil Kelly i Anthony Reynolds, których fani Starego Świata mogą znać z armybooków do WFB. Bez dwóch zdań są to osoby kompetentne i znające Stary Świat od podstaw.


Ciemność widzę

Ton zdań spisywanych przez starego skrybę zmienia się wraz z nastrojem panującym na ulicach Altdorfu, w którym mieszka. Gdy Volkmar wyruszył na północ, a Frederich otrzymał niepokojące wieści od syna, który otarł się o śmierć, autora ogarniają czarne myśli. Zaczyna on błądzić po ulicach stolicy w poszukiwaniu informacji o zbliżającej się inwazji i jej możliwych konsekwencjach. W słowach przezeń kreślonych czuć trwogę, którą dzieli wraz z mieszkańcami Altdorfu, widzącymi kolejne oddziały wysyłane na północ.

Nadzieję na przyszłość wnoszą naoczne relacje Weirde’a z Konklawe Światła, na które nasz narrator został zaproszony. Rzucają też one nieco światła na politykę Imperium. Interesujące są szczególnie wystąpień, które nie mają wiele wspólnego z głównym wątkiem dyskusji, ale obrazują partykularne interesy poszczególnych landów, krajów i ras.

W moim odczuciu znacznie słabiej wypadają karczemne opowieści krasnoluda, które nasz starzec przytacza z podejrzaną precyzją. Kompendium wiedzy o świecie podane w takiej formie jest mało przekonywujące, a nawet dość naiwne. Informacje te nie są też niczym nowym dla fana Warhammera, a jedynie odświeżeniem wiadomości podanych w podręcznikach.


Wielki bój

Zapychając opisy maksymalną ilością niewysłowionego zła i mroku, nasz autor przechodzi do sedna sprawy, czyli do Inwazji. Początkowo bazuje na wiedzy książkowej, kreśląc np. to, co udaje mu się znaleźć na temat jednostek i umocnień obronnych Middenheim. W chwili gdy Frederich spisuje księgę, wiadomo już, że to właśnie Miasto Białego Wilka będzie głównym punktem obrony przed wojskami Archaona, a pod jego murami rozstrzygną się losy Imperium i jego mieszkańców.

Po spisaniu niepokojących doniesień z innych frontów, przychodzi czas na danie główne, czyli wiadomości od syna. Na szczęście Frederich, ze względu na obszerność listu postanawia przepisać go do swej księgi, za co z pewnością niejeden zmęczony lekturą czytelnik pośle mu ciche sigmaryckie błogosławieństwo.

Stefan, który zdawał wcześniej relacje z podróży u boku nadziei Imperium, młodego Valtena i jego religijnego orędownika Luthora Hussa, teraz znalazł się w samym sercu wojny. W liście opisuje zdarzenia w czasie przeszłym, gdyż obecnie leży ciężko ranny w shallyańskim lazarecie.

Opisy, które serwuje młody wojownik, są równie krwawe, co pełne heroizmu. Poziom okrucieństw oraz męstwa i prawdziwej wiary, stał się dla mnie po którejś z kolei stronie przesadny i wręcz naciągany. Każdy z członków Konklawe musi odegrać swoją rolę, a gdy czytelnik myśli już, że gorzej być nie może, wszystko przybiera naprawdę zły obrót. Ostatecznie jednak, niewiarygodnym kosztem, Wielkie Zwycięstwo zostaje osiągnięte. Aż serce rośnie…

Książka opisuje przebieg Burzy Chaosu dość dokładnie, skupia się jednak w znacznej mierze na głównym jej froncie, ze szczególnym uwzględnieniem walki o Middenheim. Pomniejsze bitwy, jak i sam proces podboju Kisleva i Ostlandu są przedstawione wyrywkowo, co wywołało u mnie lekki niedosyt.


Początek końca

Prawdziwy rarytas dla fanów mrocznego oblicza Warhammera zaczyna się jednak w momencie, gdy staremu skrybie pęka ojcowskie serce. Żal, który czuć na ostatnich stronach dzieła, czarnowidztwo i ponure wnioski jakie z odparcia Wielkiej Inwazji Chaosu wyciąga Frederich, uważający zwycięstwo za pyrrusowe, są wręcz porażające. Biorąc pod uwagę, że Bohaterom Graczy właśnie w tym czasie przyjdzie rozpocząć swoje zmagania w Starym Świecie, który jest mroczniejszy niż kiedykolwiek, przemyślenia Fredericha mogą stanowić inspirację na niejeden scenariusz.

Autorzy, szczególnie w ostatniej części, potrafili świetnie nakreślić polityczne tło i fabularne możliwości, jakie daje setting osadzony w tym właśnie przełomowym momencie historii Imperium. Muszę przyznać, że zmieniło to moje spojrzenie na drugą edycją WFRP i wzbogaciło odbiór świata, rozdartego przez najstraszniejszą wojnę wszechczasów.

Z pewnością warto zapoznać się z tą pozycją. Pozwoli ona każdemu zrozumieć wielką historię, której zakończenie jest rozpoczęciem nowego rozdziału w dziejach Imperium.